Part 13.
Podczas kolejnych tygodni skompletowaliśmy całą wyprawkę. Powoli przestawałem pojawiać się na mieście, bo prędko przybywały mi kilogramy i ludzie zaczynali się dziwnie patrzeć. Louis robił wszystko żebym nie gniewał się czy denerwował. Moja rodzina często nas odwiedzała i spędzaliśmy czas na świeżym powietrzu, co było zaleceniem lekarza. Właśnie zaczynał się trzydziesty tydzień, a ja zaczynałem czuć się coraz gorzej. Byłem opuchnięty, kręgosłup bolał jakby rozrywany był na kawałki, a nogi prawie odmawiały mi posłuszeństwa. Uwielbiałem siedzenie na huśtawce i napawanie się piękną, czerwcową pogodą. Louis pracował, ale potem opiekował się mną spełniając wszystkie moje zachcianki. Mogłem zadzwonić do niego o każdej porze dnia, a on ponarzekałby na moją chęć na frytki, a potem i tak przyjechałby z zestawem z McDonald's. W nocy również rozmawiał ze mną, gdy nie mogłem spać i schodził na dół po wodę, gdy męczyło mnie pragnienie. Prawdę mówiąc czasami naginałem jego dobroć i zwyczajnie wykorzystywałem go, wyśmiewając się. Ani razu nie powiedział złego słowa nawet jeśli mogłem przysiąc, że w jego głowie było mnóstwo brzydkich epitetów.
W końcu nadszedł weekend, a ja mogłem nacieszyć się mężczyzną, który wrócił z dwudniowego wyjazdu służobowego. Tomlinson dzwonił cały czas i pytał jak się czuję oraz zapewniał, że ma dużo pracy i zero czasu na przyjemności. Mimo wszystko w tyle mojej głowy były myśli o zdradzie i osobie pokroju Aarona. Gemma zapewniała mnie, że Lou się zmienił i na pewno mnie teraz nie zdradzi. Miałem ochotę roześmiać się, bo przecież jeszcze niedawno go nienawidziła.
Teraz znowu siedziałem w ogrodzie, a Louis przygotował obiad. Zdziwiłem się słysząc dzwonek, ale nie miałem zamiaru sprawdzać kto to. Jeśli akwizytor to Louis spławi go w ułamku sekundy. Naprawdę nie potrzebowaliśmy kolejnego kompletu garnków czy niemieckiej chemii, która w kilka sekund usunie plamę z wina na dywanie.
- Moja mama, Harry - usłyszałem za sobą. Spojrzałem na przerażonego chłopaka i od razu zastanawiałem się jak uciec na górę, by mnie nie zauważyli.
- Zdejmij zdjęcie USG z lodówki i zagadaj ich, a ja przemknę do sypialni.
- Musimy im powiedzieć. Nie ukryjemy dziecka.
- Powiesz, że znalazłeś na podjeździe czy coś.
W tej samej na taras wyszła matka chłopaka. Przekląłem pod nosem, a ona zapytała co tu się dzieje. W ręce trzymała zdjęcie Lili, które Louis powiesił na lodówce.
- Mamo, musimy porozmawiać.
Z głębi domu usłyszeliśmy wołanie Lottie, która pilnowała obiadu.
- Załatw to - mruknąłem, wymijając kobietę i wchodząc do domu, po którym rozchodził się zapach warzyw i kurczaka. Charakterystyczny zapach ziół i grilowanego mięsa sprawił, że Lili poruszyła się, a ja sam poczułem głód.
- Harry? - usłyszałem za sobą głos nastolatki. - Co się stało?!
- Kurwa - mruknąłem zatrzymując się. - Tak mi się trochę przytyło - skłamałem, wymuszając uśmiech i odwracając się w jej stronę. Miałem na sobie sweterek i leginsy, które kiedyś zostawiła tu Gem, a mi jakoś przypadły do gustu. Mój brzuch nie był ukryty i wątpiłem, że dziewczyna się nabierze.
- To ciąża, Harry!
- Tak, a to Lili - wskazałem na brzuch. - Muszę się położyć, przepraszam.
Louis dołączył do nas ze swoją zdenerwowaną matką. Minąłem ich bez żadnego słowa i skierowałem się na górę. Leżąc w sypialni oglądałem telewizję i odpoczywałem. Chwilę później przyszedł Tomlinson z jedzeniem i powiedział, że wyjaśnił wszystko matce, ale ona jakoś niezbyt wszystko rozumie. Wiedziałem co czuje, bo sam na początku nie ogarniałem sytuacji i nie mogłem w to uwierzyć.
- Jak się czujecie? - zapytał chłopak, gdy wreszcie udało mi się podnieść i zacząłem jeść.
- Wszystko mnie boli, Lou. To takie dziwne uczucie jakbym... jakbym... nie wiem.
- Nalać ci wody do wanny?
- Dam radę. Muszę się zdrzemnąć. Idź do nich.
- Poczytamy później bajkę czy coś - powiedział, całując mnie w policzek i wychodząc z pokoju.
Oglądając "Seks w wielkim mieście" pałaszowałem obiad, a potem rozmawiałem z Lili. Jakoś nie zdecydowaliśmy się na zmianę imienia, bo do tego już się przyzwyczailiśmy. Dziewczynka nie kopała już tak mocno jak wcześniej, bo miała o wiele mniej miejsca. Za to mogliśmy wyróżnić poszczególne części ciała, które wypychała. Wiedziałem, że to wypukłe może być główką lub pupą, a widok nóżki rozczulał mnie.
W końcu udało mi się zasnąć, czując zmęczenie. Obudził mnie głos Louisa, który szeptem czytał "Kubusia Puchatka". Czułem ruchy dziecka, a Lou całował wypukłe miejsca. Udawałem, że śpię, bo chciałem usłyszeć co Tomlinson mówi do dziewczynki.
- Jak już tu wyjdziesz to będziemy też oglądać obrazki, wiesz? Teraz jest Kubuś przed swoją chatką i zaraz pójdzie do Królika, który jest w ogródku i zbiera marchewki. Nigdy go nie lubiłem, wiesz? Wydawał mi się taki samolubny i wredny.
Nie byłem w stanie powstrzymać uśmiechu. Lou chyba to zauważył, bo dodał:
- Zupełnie jak twój tatuś, Harry, który jest małą wredotą, ale i tak kocham go najbardziej na świecie.
- Ej! - powiedziałem, udając oburzenie.
- O, ktoś tu nie śpi?
- Obrazki możesz pooglądać ze mną.
Pocałował mnie, pytając jak się czuję. W końcu kontynuował czytanie, a ja postanowiłem nie przeszkadzać.
- Z początku powiedział do siebie samego: „– To bzykanie coś oznacza. Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny powód bzykania, jaki ja znam, to ten, że się jest pszczołą.*
- Albo gejem - skomentowałem ze śmiechem.
- Boże, Harry, ona tego słucha! Nie ucz jej tego!
- Przepraszam, już nie będę.
- Potem znów pomyślał dłuższą chwilę i powiedział: „– A jedyny powód, żeby być pszczołą, to ten, żeby robić miód." Po czym wstał i powiedział: „– A jedyny powód robienia miodu to ten, żebym JA go jadł. – I zaczął włazić na drzewo. Właził, właził coraz wyżej, coraz wyżej, coraz wyżej, a gdy wreszcie wlazł na górę, prawie do połowy drzewa, taką sobie pioseneczkę–mruczaneczkę Miś zaśpiewał...*
Roześmiałem się, gdy Lou zaczął mruczeć piosenkę z książki. W końcu chłopak zrezygnował z lektury i odłożył ją na szafkę. Uwielbiałem chwile, w których poświęcaliśmy czas Lili i słuchaliśmy razem muzyki albo czytaliśmy bajki. Wielu psychologów uważało, że dziecko powinno mieć kontakt z obojgiem rodziców, będąc w brzuchu, bo wtedy przyzwyczaja się do głosów i później kocha ich właścicieli.
- Jak twoja mama? - zapytałem.
- Stwierdziła, że musi to przemyśleć.
Nie chciałem ciągnąć tematu więc wtuliłem się w chłopaka, który włączył telewizor.
Następne tygodnie mijały całkiem nieźle. Rodzina chłopaka przyjęła wieść o ciąży, a ja podczas ich wizyty zostałem zasypany milionem pytań, z których kilka było całkiem niezręcznych. Wiedzieli, że po porodzie chcę poddać się operacji usunięcia kobiecych narządów płciowych. Tak było najlepiej, bo przechodzenie przez ciążę nie wpływało pozytywnie na mój stan zdrowia. Hormony sprawiły, że mój głos stał się nieco piskliwy, a włosy zaczęły wypadać. Nie mogłem doczekać się kuracji, która przywróci mi męskość.
Pięć tygodni przed planowanym porodem byłem strzępkiem nerwów. Bałem się cesarskiego cięcia, bólu, krwi, odpowiedzialności i dziecka. Wolałem mieć Lili w brzuchu niż na poduszce obok, bo tam przynajmniej nie płakała, a mnie nie ogarniał strach. W czwartek od rana czułem, że coś jest nie tak. Czułem ciągnący ból w podbrzuszu, który promieniował dziwnie do prawej nogi. Na dodatek nie czułem silnych ruchów Lili i miałem nadzieję, że dziewczynka po prostu śpi po porannej toalecie. Po południu zacząłem panikować, a Lou dzwonił do lekarza. Kobieta poleciła przyjazd do szpitala, a ja prędko przebierałem się. Leżąc w jej gabinecie czułem, że coś jest nie tak. Miałem się uspokoić i zostałem zapewniony, że wszystko jest w porządku, ale jej twarz diametralnie się zmieniła. W końcu odwróciła się do pielęgniarki, stojącej za nią i powiedziała, że ta ma natychmiastowo przygotować salę do cesarskiego cięcia. Nie rozumiałem o co chodzi i ciągle dopytywałem. W końcu Lou podniósł głos, a ta wyjaśniła, że dziecko oplątało się pępowiną, a jego puls jest niski.
------
* fragmenty "Kubusia Puchatka" autorstwa A.A Milne
17K wyświetleń is coming *tututut*
Ta część mnie jakoś rozczula.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro