Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Rozdział niesprawdzany
*Christian*
Wychodzę z windy, patrzę po salonie. Nikogo nie ma. Zdjąłem marynarkę i rzuciłem na kanapę.
-Mia? Sebastian?-krzyknałem. Wszedłem na górę i skierowałem się w stronę pokoju Mii. Otworzyłem drzwi. Dziewczyna stała przodem do okna. Podszedłem.
-Sebastian nie wrócił jeszcze-w jej głosie było słychać smutek
-Cały czas tu tak stoisz?-przytakneła
-Czemu?-sięgneła do mnie ręką
-Gdy patrzę na świat za oknem moje myśli się wyłączają-włożyłem rękę w jej
-O czym miałabyś tak rozmyślać-odwróciła się
-O mojej przeszłości, o tobie, o...pokoju-ostatnie słowo wyszeptał
-Boisz się tam tych rzeczy?-zaprzeczyła
-Teraz to ja Ci coś wyznam Christianie-puściłem jej dłoń a dziewczyna usiadła na łóżku poklepując miejsce obok siebie. Zamkneła oczy głośno wydychając powietrze
-Przez pięć lat byłam w pewnym domu...-wzieła jeszcze jeden wdech, zaciskając dłonie
-Ten mężczyzna który się mną opiekował...-po jej policzkach zaczeły płyną łzy. Przytuliłem ją
-Miał taki sam pokój jak ty-zatkało mnie
-Znęcał się nade mną, bił mnie, gwałcił-ostatnie słowa wypowiedziała bardzo płacząc, jej ciałem władały wstrząsy. Zamknąłem oczy, głowę kładąc na jej
-Nigdy cię nie dotknę, nigdy nie pójdziesz do tego pokoju...nigdy-wyszeptałem całując ją w czubek głowy
-Nie martw się, jesteś bezpieczna-zaczałem lekko nią kołysać w przód i tył
-Nikt cię nie dotknie, a nawet jeżeli spróbuje o tym pomyśleć zniszczę mu życie. Skończy jako najgorszy żebrak. Obiecuje Ci to mała-przytuliła mnie, zdrętwiałem. Chciała zabrać ręce.
-Nie, Mia. Zostaw-spojrzała mi w oczy
-Czemu się boisz dotyku?-pokręciłem przecząco głową.
-Ja się nie boje dotyku, on przywołuje złe wspomnienia-zanim się zorientowałem łza płyneła po moim policzku.Ogarnij się Grey! Dziewczyna scałowała ją
-Mia-wychrypiałem. Popchneła mnie w głąb łóżka. Upadłem na plecy, usiadła na mnie
-Rozumiem, masz ochotę-spuściła głowę
-Nie Miki*-podniosłem jej brodę, uśmiechnąłem się do niej smutno. Siedziałam mi na kolanach
-Nie mógłbym zrobić coś czego nie chcesz-wsunąłem ręcę pod jej pachy i podniosłem, posadziłem ją sobie na kolanach. Dziewczyna przysuneła swoją twarz do mojej. Pocałowała mnie. Zacząłem ją całować mocno i namiętnie. Położyłem na łóżku. Ręcę unieruchomiłem nad jej głową. Ustami zjechałem do szyji tworząc mokry szlak. Zatrzymałem się na dekolcie
-To obudzi we mnie potwora-spojrzałem w jej oczy
-Chce tego-kontunowałem moją drogę. Odchyliłem się a dziewczyna zdjeła bluzkę. Zaczałem całować jej brzuch. Język włożyłem do pępka. Wygieła się w łuk
-Christian-wyjęczała. Dotarłem do jej spodni. Zdjąłem je. Wtuliłem nos w łono dziewczyny.
-Pięknie pachniesz-cały czas patrzyłem w oczy, zaczerwieniła się. Znowu przeszedłem na brzuch. Przejechałem językem od lewej kości biodrowej do prawej. Dziewczyna zaczeła jeszcze bardziej jęczeć, wierciła się niczym wąż. Poszedłem w górę. Ucałowałem każde żebro, doszedłem do stanika. Ustami zdjąłem ramiączka
-Obróć się-zażądałem, odpiąłem zapięcie, uniosłem dziewczynę i wyjąłem go. Przeróciłem ją na plecy. Włożyłem sobie jej brodawkę do ust i zaczałem pieścić. Dłońmi dotarłem do jej kobiecości
-Proszę-wysapała. Zdarłem jej bieliznę. Palcami odnalazłem jej łechtaczkę. Zacząłem ją masować
-Christian-krzykneła unosząc biodra do góry. Przestałem, przeniosłem się do jej fałd. Wślizgnąłem palce na co dziewczyna wciągneła głośno powietrze
-Taka mokra i ciasna-wymruczałem
-Błagam, panie G...-zamroczyło mnie. Zdjąłem spodnie razem z slipkami. Obróciłem Mię na brzuch i złapałem za biodra.
-Teraz Cię zerżne-dziewczyna zadrżała
-Błagam n...-warknąłem i wbiłem się w nią cały. Odrazu narzuciłem szybki i ostry rytm
-Christian!-zamarłem, znikneły czarne plamy
-Mia...przepraszam-wyszeptałem, lekko obracając ją na plecy. Wyszedłem z dziewczyny na co się skrzywiła
-Przepraszam, nie wiem co się ze mną stało. Zamroczyło mnie-zaczeła mnie głaskać po policzkach
-Wybaczam Ci-pocałowała moje czoło. Wstałem i zacząłem się ubierać
-Jeszcze raz przepraszam-i wyszedłem z pokoju kierując się do gabinetu
****
*Sebastian*
Nienawidzę go! Wyszedłem z windy, wszedłem do salonu rozglądając się za Mią ale nigdzie jej nie było. Skierowałem się w stronę jej pokoju. Otwieram drzwi i nieruchomieje. Mia leży naga i rozłożona na łóżku
-Sebastian!-odrazu zaczeła zakrywać się kołdrą a ja z niechęcią się odwróciłem.
-Czemu jesteś naga?-dziewczyna wciągneła głośno powietrze
-Wyszłam spod prysznica...-wszedłem w słowo
-Nie kłam, nie masz ani jednej setnej mililitra wody na swojej skórze-zaczerwieniła się
-Za pięć minut w moim pokoju-warknałem wychodząc z pokoju. Greya nigdzie nie ma. Biegiem udałem się do gabinetu. Wszedłem nie pukając. Mężczyzna siedział tyłem do drzwi a twarzą do wielkiego okna
-Cały czas tu siedziałeś?-obrócił się
-Tak, a czemu pytasz Sebastianie?-zacisnałem szczękę.
-Nie ważne-wyszedłem z pomieszczenia udając się do mojego pokoju. Na łóżku siedziała Mia. Już ubrana.
-Dotykałaś się?-spaliła buraka
-O kim myślałaś?-zacisneła pięści
-To już moja sprawa-warkneła-nie sądzisz Sebastanie? Jeżeli już skonczyłeś, pójdę-wstała ale złapałem ją za łokieć i rzuciłem na łóżko
-Jeszcze nie skończyłem-zaczeła drrżeć, zamkneła oczy i bujała się w przód i w tył
-Blagam...Panie-zawyła głośno dławiąc się łzami
****
*Christian*
Idę do sypialni gdy nagle zatrzymuje się w pół kroku
-Błagam...Panie-usłyszałem rozpłaczliwy głos...Mia...pokój Sebastiana. Puściłem się biegem. Wpadłem do pomieszczenia z hukiem a to co zobaczyłem wydawało mi się złym snem...
-------------------------------------------------------------
Wiem długo mnie nie było...Mon maître ciągle suszył mi głowę żeby wstawić rozdział no i jest...
*Miki- zdrobnienie od Mia mojego wymysłu

Czytasz=komentujesz & gwiazdkujesz

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro