Rozdział 5
Rozdział niesprawdzany
*Christian*
Wychodzę z windy, patrzę po salonie. Nikogo nie ma. Zdjąłem marynarkę i rzuciłem na kanapę.
-Mia? Sebastian?-krzyknałem. Wszedłem na górę i skierowałem się w stronę pokoju Mii. Otworzyłem drzwi. Dziewczyna stała przodem do okna. Podszedłem.
-Sebastian nie wrócił jeszcze-w jej głosie było słychać smutek
-Cały czas tu tak stoisz?-przytakneła
-Czemu?-sięgneła do mnie ręką
-Gdy patrzę na świat za oknem moje myśli się wyłączają-włożyłem rękę w jej
-O czym miałabyś tak rozmyślać-odwróciła się
-O mojej przeszłości, o tobie, o...pokoju-ostatnie słowo wyszeptał
-Boisz się tam tych rzeczy?-zaprzeczyła
-Teraz to ja Ci coś wyznam Christianie-puściłem jej dłoń a dziewczyna usiadła na łóżku poklepując miejsce obok siebie. Zamkneła oczy głośno wydychając powietrze
-Przez pięć lat byłam w pewnym domu...-wzieła jeszcze jeden wdech, zaciskając dłonie
-Ten mężczyzna który się mną opiekował...-po jej policzkach zaczeły płyną łzy. Przytuliłem ją
-Miał taki sam pokój jak ty-zatkało mnie
-Znęcał się nade mną, bił mnie, gwałcił-ostatnie słowa wypowiedziała bardzo płacząc, jej ciałem władały wstrząsy. Zamknąłem oczy, głowę kładąc na jej
-Nigdy cię nie dotknę, nigdy nie pójdziesz do tego pokoju...nigdy-wyszeptałem całując ją w czubek głowy
-Nie martw się, jesteś bezpieczna-zaczałem lekko nią kołysać w przód i tył
-Nikt cię nie dotknie, a nawet jeżeli spróbuje o tym pomyśleć zniszczę mu życie. Skończy jako najgorszy żebrak. Obiecuje Ci to mała-przytuliła mnie, zdrętwiałem. Chciała zabrać ręce.
-Nie, Mia. Zostaw-spojrzała mi w oczy
-Czemu się boisz dotyku?-pokręciłem przecząco głową.
-Ja się nie boje dotyku, on przywołuje złe wspomnienia-zanim się zorientowałem łza płyneła po moim policzku.Ogarnij się Grey! Dziewczyna scałowała ją
-Mia-wychrypiałem. Popchneła mnie w głąb łóżka. Upadłem na plecy, usiadła na mnie
-Rozumiem, masz ochotę-spuściła głowę
-Nie Miki*-podniosłem jej brodę, uśmiechnąłem się do niej smutno. Siedziałam mi na kolanach
-Nie mógłbym zrobić coś czego nie chcesz-wsunąłem ręcę pod jej pachy i podniosłem, posadziłem ją sobie na kolanach. Dziewczyna przysuneła swoją twarz do mojej. Pocałowała mnie. Zacząłem ją całować mocno i namiętnie. Położyłem na łóżku. Ręcę unieruchomiłem nad jej głową. Ustami zjechałem do szyji tworząc mokry szlak. Zatrzymałem się na dekolcie
-To obudzi we mnie potwora-spojrzałem w jej oczy
-Chce tego-kontunowałem moją drogę. Odchyliłem się a dziewczyna zdjeła bluzkę. Zaczałem całować jej brzuch. Język włożyłem do pępka. Wygieła się w łuk
-Christian-wyjęczała. Dotarłem do jej spodni. Zdjąłem je. Wtuliłem nos w łono dziewczyny.
-Pięknie pachniesz-cały czas patrzyłem w oczy, zaczerwieniła się. Znowu przeszedłem na brzuch. Przejechałem językem od lewej kości biodrowej do prawej. Dziewczyna zaczeła jeszcze bardziej jęczeć, wierciła się niczym wąż. Poszedłem w górę. Ucałowałem każde żebro, doszedłem do stanika. Ustami zdjąłem ramiączka
-Obróć się-zażądałem, odpiąłem zapięcie, uniosłem dziewczynę i wyjąłem go. Przeróciłem ją na plecy. Włożyłem sobie jej brodawkę do ust i zaczałem pieścić. Dłońmi dotarłem do jej kobiecości
-Proszę-wysapała. Zdarłem jej bieliznę. Palcami odnalazłem jej łechtaczkę. Zacząłem ją masować
-Christian-krzykneła unosząc biodra do góry. Przestałem, przeniosłem się do jej fałd. Wślizgnąłem palce na co dziewczyna wciągneła głośno powietrze
-Taka mokra i ciasna-wymruczałem
-Błagam, panie G...-zamroczyło mnie. Zdjąłem spodnie razem z slipkami. Obróciłem Mię na brzuch i złapałem za biodra.
-Teraz Cię zerżne-dziewczyna zadrżała
-Błagam n...-warknąłem i wbiłem się w nią cały. Odrazu narzuciłem szybki i ostry rytm
-Christian!-zamarłem, znikneły czarne plamy
-Mia...przepraszam-wyszeptałem, lekko obracając ją na plecy. Wyszedłem z dziewczyny na co się skrzywiła
-Przepraszam, nie wiem co się ze mną stało. Zamroczyło mnie-zaczeła mnie głaskać po policzkach
-Wybaczam Ci-pocałowała moje czoło. Wstałem i zacząłem się ubierać
-Jeszcze raz przepraszam-i wyszedłem z pokoju kierując się do gabinetu
****
*Sebastian*
Nienawidzę go! Wyszedłem z windy, wszedłem do salonu rozglądając się za Mią ale nigdzie jej nie było. Skierowałem się w stronę jej pokoju. Otwieram drzwi i nieruchomieje. Mia leży naga i rozłożona na łóżku
-Sebastian!-odrazu zaczeła zakrywać się kołdrą a ja z niechęcią się odwróciłem.
-Czemu jesteś naga?-dziewczyna wciągneła głośno powietrze
-Wyszłam spod prysznica...-wszedłem w słowo
-Nie kłam, nie masz ani jednej setnej mililitra wody na swojej skórze-zaczerwieniła się
-Za pięć minut w moim pokoju-warknałem wychodząc z pokoju. Greya nigdzie nie ma. Biegiem udałem się do gabinetu. Wszedłem nie pukając. Mężczyzna siedział tyłem do drzwi a twarzą do wielkiego okna
-Cały czas tu siedziałeś?-obrócił się
-Tak, a czemu pytasz Sebastianie?-zacisnałem szczękę.
-Nie ważne-wyszedłem z pomieszczenia udając się do mojego pokoju. Na łóżku siedziała Mia. Już ubrana.
-Dotykałaś się?-spaliła buraka
-O kim myślałaś?-zacisneła pięści
-To już moja sprawa-warkneła-nie sądzisz Sebastanie? Jeżeli już skonczyłeś, pójdę-wstała ale złapałem ją za łokieć i rzuciłem na łóżko
-Jeszcze nie skończyłem-zaczeła drrżeć, zamkneła oczy i bujała się w przód i w tył
-Blagam...Panie-zawyła głośno dławiąc się łzami
****
*Christian*
Idę do sypialni gdy nagle zatrzymuje się w pół kroku
-Błagam...Panie-usłyszałem rozpłaczliwy głos...Mia...pokój Sebastiana. Puściłem się biegem. Wpadłem do pomieszczenia z hukiem a to co zobaczyłem wydawało mi się złym snem...
-------------------------------------------------------------
Wiem długo mnie nie było...Mon maître ciągle suszył mi głowę żeby wstawić rozdział no i jest...
*Miki- zdrobnienie od Mia mojego wymysłu
Czytasz=komentujesz & gwiazdkujesz
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro