30. To będzie dziewczynka
Madison
Owen zachowywał się jak dziecko pomiędzy zabawkami a to był zwykły sklepik meblowy dla dzieci i niemowląt w którym można było dostać dosłownie wszystko. Jak obiecałam wybraliśmy się w końcu na zakupy, aby wybrać potrzebne rzeczy do pokoiku, dla dziecka który tak jak mu obiecałam umeblujemy razem.
- A to? - zapytał krążąc podekscytowany wokół białego łóżeczka z zieloną pościelą w środku.
- Nie ma opuszczonego boku więc trudno byłoby mi włożyć i wyciągnąć dziecko ze środka. - przekrzywiłam głowę przyglądając się któremuś z kolei modelowi a który nie spełniał moich wymagań.
To nie była moja wina, że chciałam dla dziecka wszystkiego co najlepsze a to wiązało się ze skrupulatnym wyborem mebelków do jego pokoju. Tak trochę odpuściłam i postanowiłam, że dziecko będzie spało w mojej sypialni przez pierwsze kilka miesięcy a potem przeniosę ją do pokoju tuż obok mojego. Dzięki drzwiom które wstawiłam pomiędzy tymi pomieszczeniami będę mogła bezpośrednio przejść do dziecka, w razie, gdyby coś się zadziało. W teorii brzmiało to niezwykle rozsądnie jednak wiedziałam, że w praktyce mogło się wydarzyć wiele nieprzewidzianych rzeczy, ale tym postanowiłam przyjmować się potem.
- A może to? – i tak po raz kolejny pokręciłam głową. Chciał dobrze jednak z jakiegoś powodu nie mogłam się zdecydować i nie wiedziałam zrozumieć, dlaczego tak odwlekałam wybór. Im dłużej to wszystko trwało to wtedy będę musiała się pospieszyć, aby zdążyć przed narodzinami dziecka a nie chciałam robić tego wszystkiego w pośpiechu.
- Możemy po prostu zapytać sprzedawcę i powiedzieć mu jakie mamy wymagania. - zasugerowałam spokojnie.
Rozejrzałam się jednak jak na złość nikogo nigdzie nie było więc jedyne co mogliśmy w tej sytuacji zrobić to po prostu przechadzać się dłużej a może coś wpadnie mi w oko. Wiedziałam, że jeśli od razu coś mi się nie spodoba to na pewno tego nie kupię, bo już miałam taki charakter. Kiedy czegoś potrzebowałam czy to kurtki czy torebki wchodziłam do sklepu i w momencie, kiedy coś rzuciłam się w oczy nawet się nie wahałam i kupowałam. Tak już miałam więc i tym razem będzie tak samo.
- Ale to nasze dziecko. - przypomniał mi.
- Ale to nie znaczy, że musimy się na tym znać. - odpowiedziałam nie spuszczając z niego wzroku. - Chcę wybrać dla dziecka wszystko co najlepsze co wiąże się z łóżeczkiem, w którym będzie spędzało bardzo wiele czasu a co za tym idzie ma mieć wszystko co najlepsze.
- I tak będzie. - zapewnił mnie.
- Więc znajdź mi coś co mi się spodoba.
Poprawiłam torebkę na ramieniu i rozejrzałam się wokół jednak tego wszystkiego była tak wiele, że po prostu nie wiedziałam na co miałam się zdecydować. Łóżeczka były prześliczne jednak brakowało im tego czegoś co bym mnie przekonało, że to słuszny wybór. To samo dotyczyło się mebelków, przewijaków, wózków i wszelkich innych potrzebnych rzeczy.
Nie mogłam zrozumieć, dlaczego miałam wątpliwości w tak tylu sprawach jednak wszystko kończyło się na tym, że moje myśli wracały do Owena. W dalszym ciągu nie rozmawialiśmy o relacji pomiędzy nami jednak bałam się pierwsza zacząć ten temat. Wszystko co rozwaliło nasze małżeństwo, czyli mój kontrakt, który tak naprawdę nie doszedł do skutku a także to co powiedział mi przed salą sądową, że kogoś poznał też było kłamstwem. Więc tak naprawdę, kiedy tak o tym wszystkim myślałam nasze małżeństwo nigdy nie powinno zostać zakończone. Ale i tak mój były mąż musiał mieć wiele wątpliwości, skoro podjął tak radykalną w skutkach decyzję.
Zostawiłam go więc samego przy dziale meblowym i postanowiłam przejść się dalej, ale za to sama. Nawet nie zorientował się, że odeszłam na pewną odległość tak bardzo był zaoferowany szukaniem w telefonie najlepszych łóżeczek według jakiegoś rankingu. Rozczulało mnie to, że tak bardzo starał się mnie zadowolić a tym samym po prostu robił wszystko, aby się pomiędzy nami ułożyło.
Przeszłam na dział z ubrankami a moje oczy aż zaświeciły się, kiedy zauważyłam tak wiele cudownych rzeczy. Zastanawiałam się jak te wszystkie kobiety, które zostają matkami sobie z tym wszystkim radziły, bo ja zaczęłam się gubić i do tej pory się nie odnalazłam.
Przeglądałam wieszaki z ubraniami, kiedy odezwał się w mojej torebce telefon. Odwiesiłam te które trzymałam w rękach i wyciągnęłam komórkę, aby spojrzeć na wyświetlacz, na którym pojawiło mi się imię Eli. Nie rozmawiałam z nią od jakiegoś czasu i chociaż chciałam zadzwonić wiedziałam, że Ben powiedział jej o wszystkim więc sama też musiała to przetrawić. Dla mnie był to ogromny szok więc tym bardziej potrafiłam zrozumieć jak ona się poczuła.
- Hej. – powiedziałam, kiedy tylko przeciągnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam telefon do ucha.
- Wiesz może coś więcej o tej dziewczynie? – zapytała szybko jakby to pytanie było dla niej niezwykle ważne, ale bała się je wypowiedzieć.
Eli miała to do siebie, że była niezwykłą osobą i bardzo szybko przywiązywała się do ludzi a co za tym idzie złapie bardzo szybki kontakt z Lucy. Była też druga strona, w której, gdyby coś poszło nie po ich myśli mogłoby się to skończyć zawodem. Kochałam moją bratową, bo była niezwykłą osobą jednak w tej sytuacji musiała zachować zdrowy rozsądek. Nie mogłam jej jednak odmówić odpowiedzi.
- Tylko raz Owen mi o niej opowiedział, ale wolałabym żebyś przekonała się sama jaka jest na żywo. – co miało miejsce następnego dnia, kiedy przedstawił nam tą rewelację i potem już ani razu o niej nie wspomniał. – Ma dwadzieścia jeden lat i pracuje w jego firmie jako sekretarka. Zawsze jest miła i uczynna więc bardzo szybko nawiązał z nią kontakt.
- Nie powiedziałaś mi za wiele. – wyburczała.
- Jeśli chcesz się czegoś więcej dowiedzieć to przyjedź na kolację i zobaczysz jaka jest. – odparłam.
- Wiesz, że nie przepuszczę takiej okazji.
- Ale bądź dla niej wyrozumiała. - ruszyłam w drogę powrotną w kierunku Owena, którego zauważyłam nawet z odległości kilkunastu metrów a który zawzięcie rozmawiał o czymś z jednym ze sprzedawców. – Ta dziewczyna będzie przerażona jak wejdzie do domu pełnego obcych ludzi, którzy są jej rodziną. Nawet dla mnie by to było za wiele.
- Postaram się. – pokręciłam oczami, bo wiedziałam, że się ze mną droczyła.
- Muszę lecieć, bo Owen zaraz kupi nie to łóżeczko co trzeba. – wymamrotałam i nawet nie czekając aż Eli się ze mną pożegna rozłączyłam się. Może było to niegrzeczne, ale sytuacji z każdą chwilą robiła się coraz bardziej poważniejsza.
Włączyłam wygaszacz ekranu i jak najszybciej ruszyłam w jego kierunku. Wymacałam w torebce przegródkę po czym po prostu wrzuciłam komórkę do środka. Jeszcze chwila a mogłabym zrobić coś czego bardzo bym żałowała jak na przykład rzuceniem w niego tym telefonem.
- Owen! - podniosłam głos zatrzymując się tuż obok niego. – Co ty robisz?
- Pytam o opinię. – odparł jakby zupełnie nie wiedział o co mi chodziło.
- Nie weźmiemy tego łóżeczka. - oświadczyłam mu.
- Ale jest ładne.
- Jest różowe. - spojrzałam na niego jak na kompletnego kretyna. - Nawet nie wiemy jeszcze jakiej u płci jest dziecko więc wybierzemy coś od białego albo beżu.
- To będzie dziewczynka. – zapewnił.
- A skąd ten pomysł? - wsparłam dłonie na biodrach.
- Bo to czuję.
Zamrugała kilka razy, aby przekonać się czy na pewno dobrze usłyszałam, ale kiedy spojrzałam na niego ponownie zauważyłam jak poważną miał minę i dotarło do mnie, że on naprawdę mówił to szczerze. Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała, że tak bardzo wkręci się w to całej ojcostwo, że będzie chciał przewidzieć płacz dziecka. Jakby na to nie patrząc miał pięćdziesiąt procent szans, że jednak trafi jednak z jakiegoś powodu czułam, że miał rację. Że to będzie dziewczynka.
- Bierzemy kremowe. – oświadczyłam.
- Ale pościel różową. – dorzucił.
Mierzyliśmy się spojrzeniami i żadne z nas nie chciało odpuścić. Nie przypominałam sobie, żeby kiedykolwiek tak bardzo nie mogliśmy się dogadać, bo raczej szybko dochodziliśmy do porozumienia.
- Dobra. - stwierdziłam chcąc iść mu na rękę.
- Serio? - oczy aż zaświeciły mu się z zachwytu.
- Jak się okaże, że to chłopiec to potem będę mogła ci to wypominać. - i od razu humor mi się poprawił.
Sprzedawca najwyraźniej nie wiedział co ze sobą zrobić, bo zaczął przestępować z nogi na nogę. Doszłam do wniosku, że musiał być całkowicie nową osobą, skoro nie był przyzwyczajony do takich rozmów a mogłabym się założyć, że w tym sklepie odbyto ich setki a może nawet i tysiące. Mógł mieć na oko dwadzieścia parę lat i od razu zrobiło mi się go szkoda, że musiał nas wysłuchiwać.
Koniec końców oświadczyłam, że weźmiemy to łóżeczko, przy którym stali jednak w kolorze beżowym o czym od razu mnie zapewnił, że mają na stanie więc jeszcze dzisiaj zostanie dostarczone. No i dałam za wygraną, zgodziłam się na tą różową pościel jakby od niechcenia jednak raz za razem nie mogłam oderwać od niej wzroku. Kiedy dotknęłam ją palcami wiedziałam, że niczego tak delikatnego nie miałam w dłoniach a te cudowne jednorożce sprawiały, że myśli zaczęły wirować mi w głowie.
Zastanawiałam się jak to będzie trzymać swoje dziecko w ramionach i układać ją do tego właśnie łóżeczka w tej przepięknej pościeli. Mogłabym się założyć, że będzie miało albo miała taki sam odcień skóry jak Owen, takie same oczy i taki sam kolor włosów. Spodobał mi się ten obraz, dlatego na moich ustach pojawił się niewielki uśmiech rozmarzenia.
Mogłam przygotować się do tego momentu najlepiej jak potrafiłam jednak wiedziałam, że i tak na nic się to zda, ponieważ kiedy po raz pierwszy poczuję w ramionach swoje dziecko moja miłość wskoczy na zupełnie inny poziom. Owen też w końcu to poczuje i zobaczy jak piękne było zostanie rodzicem, doświadczanie tych wszystkich o wiele piękniejszych rzeczy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro