36
pov: Matt
Po wyznaniu Alexa zapadła dziwna cisza, której nawet Vici nie zamierzała przerwać. Widziałem, że nad czymś gorączkowo myślała, więc nie chciałem jej przeszkadzać. Wiem, że jakiś czas temu, Vi podobał się Alex, ale sądząc po jej zachowaniu, już jej przeszło. Szkoda, bo uważam, że bardzo do siebie pasują, plus chciałbym, żeby byli szczęśliwi.
- Widzisz, dlaczego nie chciałem Ci mówić?- zapytał Alex Victorii. - Dylan nie chciał dać mi spokoju, bo uważał, że lepiej ci powiedzieć, ale wiedziałem, jak zareagujesz.
- Dylan wiedział i nic nam nie powiedział?- zapytałem oburzony.
- Prosiłem go o to, więc nie miejcie mu tego za złe.
- Gdybym wiedział, że Vi ci się podoba, już dawno bylibyście razem!- krzyknąłem, wstając i gestykulując rękoma. - Też się jej podobałeś.
- Serio?- zapytał, patrząc na dziewczynę.
- Tak, ale... Odpuściłam- wymamrotała cicho.
I znowu cisza. Chyba nikt nie spodziewał się tego, że Victoria Black, Dark Devil, nasza przyjaciółka, odpuści coś sobie i to w dodatku taks szybko. To do niej niepodobne. Zmieniła się...
Vici westchnęła I wlepiła swój pusty wzrok w mojego brata bliźniaka. Oho, teraz jego kolej.
- Lucas, co ukrywasz?- zapytała chłodnym tonem.
- Mam dziewczynę- powiedział prosto z mostu, a my wszyscy spojrzeliśmy na niego z szeroko otwartymi oczami.
- Od kiedy?- zapytał Dylan.
- Ponad trzy miesiące.
- I nic o tym nie wiedzieliśmy?
- To do niej wymykałeś się w nocy- stwierdziła Vi.
- Tak, ale nie mówiłem wam, bo wiedziałem, jak zareagujecie, a w szczególności ty, Vi.
- Czemu akurat ona?- zapytał Alex.
- Bo jej nienawidzi...
- Wielu dziewczyn nienawidzę.
- Wiem, ale jej w szczególności- mruknął.
Są dwie możliwości. Albo jest z Lauren, albo z jej byłą przyjaciółką, Lidią.
- Tylko nie mów, że jesteś z Lidią- powiedział z nadzieją w głosie Dylan.
- To moja dziewczyna.
- Okej- mruknęła Vici niby obojętnie. - Tak trudno było powiedzieć od razu? Skoro ci się podoba, to nie ma problemu. Nie przeszkadza mi to, że jesteście razem.
- Serio?- zapytał, niedowierzając.
- Także serio- zaśmiała się lekko, ale nie był to zbyt szczęśliwy śmiech. - Dylan?
- O nie, teraz moja kolej- zaśmiał się nerwowo. - Ja w sumie nie mam nic do ukrycia, chyba. Zawsze wam wszystko mówiłem, a w ostatnim czasie nic się nie działo.
- No dobra. Matt, Twoja kolej- powiedziała do mnie.
- Od czego by tu zacząć...- podrapałem się nerwowo po karku. - Może tak, zakochałem się.
Vici uśmiechnęła się lekko do mnie, tym samym dodając mi otuchy. Czyli to ten moment, w którym powiem chłopakom o mojej orientacji seksualnej.
- Uuu, kim jest ta szczęściara?- zapytał Lucas, a ja ponownie spojrzałem na Vi.
Nic nie mówiła, tylko cierpliwie czekała, aż sam to zrobię.
- Właśnie o to chodzi, szczęściarz- poprawiłem go niepewnie.
Chwilę zajęło im zrozumienie, o czym mówię, ale kiedy zdali sobie z tego sprawę, spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Wow, stary- zaczął Dylan.
- Nie spodziewałem się tego- dokończył Alex.
- Jeśli mam być szczery, to myślałem, że podoba Ci się Victoria- zaśmiał się mój brat, a ja dźgnąłem go łokciem w żebra.
- Ja nigdy bym się nie zdobył na takie wyznanie, serio- powiedział Dylan.
- Nigdy bym nie pomyślał, że jesteś gejem. Prędzej Dylan- zaśmiał się Alex.
Zaśmiałem się cicho I spojrzałem na Vici, która opierała się o drzwi ze wzrokiem wlepionym w podłogę. Wyglądała na smutną i zamyśloną, a w jej oczach dostrzegłem zbierające się łzy. Coś jest nie tak.
Możliwe, że wyczuła, że na nią patrzę, bo zamrugała kilka razy, odganiając łzy i na mnie spojrzała. Uśmiechnęła się lekko, ale w tym uśmiechu nie było ani grama szczęścia.
- No więc, kto jest tym szczęściarzem?- zapytał Lucas.
- Sam.
- Nie gadaj!
- Serio?
- No- mruknąłem zamyślony.
- Wszystko okej?- zapytał Alex, a ja wskazałem głową na Vici, która znowu spuściła głowę.
Chłopcy momentalnie ucichli i utkwili swoje spojrzenia w dziewczynie. Coś ewidentnie nie gra.
- Vici?- zapytał Alex.
- Hm?- podniosła głowę I lekko się uśmiechnęła.
- Co się dzieje?
- Nic.
- Mnie nie okłamiesz, gadaj- powiedział spokojnie, ale stanowczo chłopak.
Wstał i podszedł do niej, kładąc jej rękę na ramieniu.
- Serio nic się nie dzieje, tylko chce wiedzieć, czemu odsunęliście mnie od spraw gangu?- zapytała, ale ja i tak wiem, że nie o to chodzi.
- Nie odsunęliśmy. Po prostu nic się nie działo ważnego, więc postanowiliśmy nie zawracać ci tym głowy- wyjaśnił spokojnie. - A teraz mów, co ty przed nami ukrywasz.
- Pewnie kogoś poznała- powiedział jakby do siebie Lucas, ale zauważyłem, że Vici też to usłyszała.
- Działo się dużo rzeczy, które dla was mogą być nieistotne, ale mi mogłyby bardzo pomóc. I nic przed wami nie ukrywam- powiedziała, udając, że nie słyszała tego, co powiedział Lucas.
- Do tematu twoich tajemnic wrócimy za chwilę, a teraz, co dokładniej chcesz wiedzieć?
- Pamiętacie, jak dzwoniliście do mnie i mówiliście, że jest możliwość, że Harry żyje, czy jakoś tak?- zapytała.
O nie, zaczyna ten temat.
Wymieniliśmy się z chłopakami znaczącymi spojrzeniami i z powrotem spojrzeliśmy na Vi.
- No, pamiętamy- odezwał się Dylan.
- Macie coś?
No jasne, że mamy, tylko nie chcieliśmy ci tego mówić, bo byś się załamała czy coś.
- Fałszywy trop- powiedział, machając lekceważąco ręką Lucas.
Spojrzała na mnie I uniosła brew, robiąc minę "wiem, że kłamiecie, więc nie ma sensu dalej tego ciągnąć", ale udawałem, że nie wiem, o co jej chodzi.
- Skoro to już jest wyjaśnione, to powiedz nam, co ukrywasz i masz nam tu nie ściemniać. My powiedzieliśmy, więc teraz twoja kolej.
- Wszystko wiecie- zapewniła nas.
- Pamiętasz, co mi obiecałaś?- zapytałem.
- No?
- Albo ty wszystko im powiesz, albo ja to zrobię- "zagroziłem".
- Ugh- jęknęła i przewróciła oczami. - Nathan wie, od Dragona nie mam żadnych wieści i to mnie irytuje, Liam węszy, Justin za bardzo się przejmuje, dałam Peterowi kosza I teraz nie odzywa się do mnie za bardzo, mam złamaną nogę I nie mogę robić rzeczy, które normalnie bym robiła, jeszcze drużyna się o mnie założyła i chyba się zakochałam- powiedziała to wszystko praktycznie na jednym tchu, ale i tak nie wspomniała o najważniejszym.
Chłopcy zaczęli powoli przetwarzać informacje, a mnie zaczęło zastanawiać jedno, a mianowicie, w kim się zakochała.
- Wszystko wiemy, nic nie ukrywam- powiedział Dylan, udając głos Victorii.
- No, wszystko wiecie.
- Nieprawda- zaprzeczyłem.
- O czym Nathan wie?- Alex spojrzał na Vici pytającym wzrokiem.
- O wszystkim.
- Ale w jakim sensie?
- Wie o gangu, okej?- warknęła zirytowana.
- Na jej, ale też i moją obronę powiem, że wie już jakiś czas i nikomu się nie wygadał- wcisnąłem się do rozmowy, żeby trochę "uniewinnić" naszą przyjaciółkę.
- A czemu my dowiadujemy się o tym dopiero teraz?- Alex wstał i podszedł bliżej Vici.
Jest wściekły, a ona wyraźnie się go boi. Od jej przyjazdu tutaj, stała się jakby słabsza emocjonalnie. W LA nawet w najgorszych sytuacjach zachowywała kamienną twarz i uspokajała nas wszystkich, a teraz stresuje się taką zwykłą sytuacją.
- Bo nie było okazji, żeby wam powiedzieć- mruknęła, próbując utrzymać nerwy na wodzy.
- I to niby my mamy jakieś tajemnice- zaśmiał się z kpiną w głosie Alex.
- Postawiłbyś się w jej sytuacji- warknąłem, wstając.
- A może ona w naszej?
- To wy próbowaliście zataić przed nią informacje o Harrym, nie na odwrót!
- Ale Victoria ukrywała dużo gorszych rzeczy.
Alex chyba nieźle się wkurzył, tylko dlaczego, skoro mówi prawdę? Przecież my pierwsi odsunęliśmy ją od spraw gangu.
- Nie robiłaby tego, gdybyśmy od samego jej wyjazdu na bieżąco informowali ją, co się dzieje u nas i w gangu- podszedłem do niego tak blisko, że nasze klatki piersiowe się stykały.
Nie dam obrażać, ani źle traktować Vici, zwłaszcza teraz, kiedy jest w dosyć kiepskim stanie emocjonalnym.
- Czemu ty ją tak bronisz?
- Bo to moja przyjaciółka, która potrzebuje teraz naszej pomocy, której jak widzę, od ciebie nie dostanie- syknąłem, patrząc na niego z mordem w oczach.
- W czym potrzebuje pomocy?- zapytał, wyraźnie zbity z tropu.
- W niczym- warknęła Vi, patrząc na mnie morderczym wzrokiem.
- Nie jest, jak to ona mówi, okej- powiedziałem do Alexa, całkowicie ignorując to, co powiedziała dziewczyna.
- Co się dzieje?- spojrzał na nią zmartwiony.
- Nic.
- O co chodzi?
- O nic.
- Co się stało?
- Nic.
Z każdym zadanym przez niego pytaniem, Victoria stawała się coraz bardziej zirytowana.
- Coś się stało- stwierdził Alex, chyba próbując wyczytać coś z wyrazu jej twarzy.
- Nic się nie stało.
- Matt- spojrzał na mnie wyczekująco. - Gadaj, co się dzieje.
- Eee...
- No już- ponaglił mnie.
Nie chce tego robić Vi, ale reszta musi wiedzieć, że coś jest nie tak. Pewnie mnie za to zabije, ale musi zrozumieć, że chce jej pomóc.
- Nie je, ale to już wiecie- zacząłem, patrząc na dziewczynę przepraszająco. W jej oczach zaczęły zbierać się łzy, więc odwróciłem wzrok, żeby nie musieć na to patrzeć. - Kiedy przyjechaliście i zanim uciekła, trochę się pokłóciliśmy i zobaczyłem na jej rękach jeszcze niezagojone rany. Stała się też dużo bardziej wrażliwa, co w jej przypadku nie oznacza niczego dobrego. Mówiła mi, że... Nie za bardzo wie, co się aktualnie dzieje w jej życiu.
- A co się dzieje?
- Jest w pseudo związku z Liamem I w kimś się zakochała. W dodatku sprawa Harry'ego dalej ją dręczy. Wiedzielibyście o tym, gdybyś choć trochę zainteresowali się Vici.
- Przecież on nie żyje- zwrócił się do niej łagodnie.
- Jasne- mruknęła, a w jej głosie było słychać, że coś o tym wie.
- Coś wiesz- wymamrotał Dylan, patrząc na nią podejrzliwie.
- Na przykład to, że nie żyje od ponad dwóch lat- fuknęła.
- Masz rację, nie żyje- zgodził się z nią Lucas, posyłając Dylanowi wrogie spojrzenie.
pov: Victoria
Jak oni moga kłamać mi prosto w twarz? Nie żyje tylko jego brat, a sam Harry jest sobie w LA I pisze do mnie maile. Jestem pewna, że chłopacy coś wiedzą na jego temat, ale chyba zbyt mało, żeby mnie o tym informować. Nie podoba mi się to, ale jeśli dalej będę drążyć jego temat, mogą się czegoś domyślić.
- W takim razie, skoro nie macie nic więcej do powiedzenia, chyba możecie zająć się swoimi sprawami- powiedziałam oficjalnym tonem.
- Nie powiedziałaś nam jeszcze wszystkiego- wskazał na mnie palcem Dylan.
- Możemy kiedy indziej dokończyć tę rozmowę? Kiepsko się czuję.
- No tak, musisz odpoczywać, żeby wyzdrowieć- powiedział Alex i podszedł mnie przytulić.
Nie zrobił tego zbyt szczerze, ale nie mam siły, żeby się tym teraz przejmować.
Kiedy pożegnałam się z wszystkimi i odprowadziłam ich do drzwi, wróciłam do swojego pokoju I zrezygnowana położyłam się na łóżku.
Po kilku minutach leżenia usłyszałam ciche pukanie do drzwi, a chwilę później jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Podniosłam się na łokciach I zobaczyłam Nathana patrzącego na mnie troskliwie. Uśmiechnęłam się lekko I usiadłam, pokazując chłopakowi, żeby usiadł obok.
- Jak poszła poważna rozmowa?- zapytał, siadając.
- Nie najgorzej.
- Powiedzieli ci wszystko, co przed tobą ukrywali?
- Wydaje mi się, że nie- przyznałam. - Ale ja też nie powiedziałam wszystkiego.
- Czego nie mówiłaś?
- Między innymi nie wspomniałam o Harrym.
To nawet miłe, że przyszedł zapytać, jak poszło, ale przecież nie mówiłam mu, o czym poszliśmy pogadać.
- Skąd wiedziałeś, że była to poważna rozmowa?- zapytałam lekko zdezorientowana.
- Po pierwsze, do twojego pokoju szli wystraszeni. Po drugie, długo zeszło, a po trzecie, przez chwilę było słychać krzyki.
- No tak- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Pierwszy raz widziałem cię taką stanowczą. Zabawne jest to, że czworo dobrze zbudowanych facetów boi się niskiej, słodkiej dziewczyny- zaśmiał się.
- Długo na to pracowałam, a przez ostatnie tygodnie zniszczyłam, ale mam zamiar to wszystko odbudować.
- Czyli co, Dark Devil powraca w dużo lepszej formie?- zapytał i dźgnął mnie palcem w brzuch.
- Mam taką nadzieję.
- Narobisz nam dużo problemów.
- A ty nic nie będziesz mógł z tym zrobić- powiedziałam pewnie.
- Będę mógł coś zrobić, ale pytanie brzmi, czy będę chciał?- powiedział, intensywnie patrząc w moje oczy.
Zaczął powoli się do mnie przysuwać, co nie przeszkadzało mi, bo sama też to robiłam. Kiedy nasze usta dzieliło zaledwie kilka milimetrów, jak na złość mój telefon zaczął dzwonić. Nathan odsunął się chyba trochę zawiedziony, a ja wzięłam telefon, który leżał obok mnie.
Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie Sama, ciemnoskórego chłopaka, z burzą ciemnych loków, podobnych do tych od Dylana. Zanim odebrałam, przysunęłam się do Nathana I lekko musnęłam jego usta. Odsunęłam się od niego I odebrałam dzwoniące urządzenie, przykładając je do ucha.
- Cześć- przywitałam się wesoło i spojrzałam na zdziwionego Nathana.
- Hej, hej- wymamrotał.
- Wszystko dobrze?- zapytałam zmartwiona.
Nat spojrzał na mnie pytająco, a ja wzruszyłam ramionami, bo też nie wiem, co się dzieje.
- Nie do końca.
- Czemu, co się stało?
Nathan bezdźwięcznie powiedział, żebym dała na głośnomówiący, co po chwili zastanowienia zrobiłam.
- Ja... Bo...
- Sam, spokojnie- próbowałam go jakoś uspokoić.
- Chodzi o Harry' ego.
- O co chodzi?
Nathan położył mi rękę na udzie, chyba widząc, że nie za bardzo podoba mi się sprawa, z którą dzwoni do mnie przyjaciel.
- Jakby to powiedzieć... On żyje I jest w naszym gangu.
Niby wiedziałam o tym wcześniej, ale samo to, że Sam mi o tym mówi, nie jest zbyt przyjemne.
- Skąd wiesz?
- Powiedział mi.
Zacisnęłam dłoń w pięść, nie mogąc wnieść tego wszystkiego. Jednak temat Harry'ego dalej jest I będzie u nas tematem tabu.
- Co dokładniej mówił?- zapytałam, patrząc Nathanowi w oczy.
- Wyjaśnił, dlaczego to wszystko zrobił I że jego brat oddał życie, żeby on mógł wrócić do ciebie.
- Ale tego nie zrobił, bo bał się, że go znienawidzę- mruknęłam.
- Skąd wiesz?- zapytał zdziwiony.
- Napisał maila.
- To ostatnio do mnie dzwoniłaś, bo chciałaś się upewnić, że nikt nie robi sobie z ciebie żartów.
- Mhm.
- On chciałby się z tobą spotkać, pogadać.
Spuściłam wzrok na rękę Nathana, która cały czas głaskała uspokajająco moje udo. Nagle zabrał ją i podniósł lekko mój podbródek, zmuszając mnie do spojrzenia na niego. Przybliżył się i pocałował mnie tak, jakby było to zwykłą czynnością w naszym życiu. Nie zdążyłam oddać pocałunku, bo dosyć szybko odsunął się, kładąc z powrotem rękę na moje udo.
- Słodko się rumienisz- wyszeptał, lekko się uśmiechając.
- Jesteś tam?- zapytał Sam.
- Tak, tak.
- Chciałabyś się z nim spotkać?
- Jeszcze nie wiem, muszę to przemyśleć.
- No dobra, to kiedy będziesz znała już odpowiedź, zadzwoń, napisz cokolwiek. I nikomu nie mów o tym.
- Jasne- mruknęłam.
- To nie będę Ci już przeszkadzać, bo raczej jesteś zajęta- zaśmiał się. - Pa.
- Pa- pożegnałam się i zakończyłam połączenie.
- I to jest kurwa przyjaźń, nie to, co z Alexem i resztą- powiedziałam dość głośno i położyłam się na plecach.
- Nie powiedzieli nic o twoim byłym?
- Cały czas mówili, że nie żyje, a na samym początku, kiedy się wprowadziłam, dzwonili do mnie i mówili, że jest możliwość, że on jednak żyje.
- A skąd ty wiedziałaś, że na sto procent żyje?- zapytał, kładąc się obok mnie.
- Dzwonił do mnie taki gościu, który zajmował się sprawą jego śmierci. Chyba nazywał się Dominic, czy jakoś tak.
- To było wtedy, kiedy był tu jeszcze Dragon?
- Tak.
- Tak w ogóle to, masz z nim jakiś kontakt?- zapytał.
- Nie, ale ty możesz mieć- uśmiechnęłam się złowieszczo i odwróciłam głowę w stronę chłopaka.
- Chcesz, żebym go o ciebie zapytał?- w jego głosie było coś tajemniczego, co szczerze bardzo mi się podoba.
- Dokładnie.
- Wiesz, że on może mi powiedzieć, kto jest Dark Devil?- zaśmiał się cicho.
- Wiem, ale chyba mi to nie będzie przeszkadzać.
- Chyba?
- Chyba.
Odwróciłam głowę, żeby na niego nie kaszleć. Muszę przyznać, że przez tę całą rozmowę z chłopakami, zapomniałam o bólu głowy i gardła, które właśnie teraz dały o sobie znać.
- Głowa mnie boli- mruknęłam, wracając wzrokiem do Nathana.
- Przyniosę Ci leki- powiedział I wstał z łóżka.
- Wiesz, że mam nogi?- zapytałam.
- Wiem, ale przynoszenie ci leków, to bardzo fajne zajęcie. Zaraz będę- powiedział I wyszedł.
Chwilę później wrócił z przeciwbólowymi tabletkami i szklanką wody. Podał mi ją, a ja połknęłam tabletkę I odstawiłam kubek na szafkę nocną.
- Dzięki.
- Luzik.
- Która jest godzina?- zapytałam.
- Dwudziesta trzydzieści siedem- powiedział, patrząc na telefon.
- Już?
- Dosyć długo rozmawiałaś z przyjaciółmi.
- No tak- zaśmiałam się cicho I powili, wstałam z łóżka. - Idę się umyć- powiedziałam, idąc w stronę garderoby.
- Okej, nie utop się- powiedział rozbawiony.
- Uważaj, bo zaraz ja ciebie utopie- zagroziłam, a chwilę później oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Miłego- mruknął kiedy już się uspokoił I wyszedł z mojego pokoju, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Okej... Dziwne.
Poszłam do łazienki I wzięłam długą kąpiel. Wyszłam, kiedy woda zrobiła się już zimna i owinęłam się ręcznikiem.
Po ubraniu się w piżamę i zrobieniu wieczornej pielęgnacji położyłam się do łóżka.
Myślałam nad tym, co powiedział mi Sam i doszłam do wniosku, że powinnam spotkać się z Harrym. Napisałam do Sama, że podjęłam decyzję i chce z nim pogadać.
Niespodziewanie moje myśli zeszły na całkiem inny tor, pocałunku z Nathanem.
Zasnęłam, zdając sobie sprawę z tego, że chyba właśnie w nim się zakochałam.
pov: Nathan
Wyszedłem z pokoju Vici I od razu poszedłem pod prysznic. To, że wyszedłem od niej praktycznie bez słowa, nie było zbyt miłe i zdaje sobie z tego sprawę, ale nie wiem, dlaczego tak postąpiłem.
Wyszedłem z kabiny i jak tylko się ogarnąłem, położyłem się do łóżka. Jestem ciekawy, czy dla Vici znaczył coś ten pocałunek i czy w ogóle o nim myślała.
Muszę przyznać, że się w niej zakochałem, ale wiem, że ktoś jej się podoba, a patrząc na to, że jestem w przeciwnym gangu i gada ze mną tylko po to, żebym się nie wygadał, raczej nie jestem to ja.
W pewnym momencie powieki zaczęły same mi się zamykać, a ja przestałem z nimi walczyć, zasypiając.
______________________________
Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział
Nie pytajcie mnie co się dzieje bo sama nie wiem
Kocham was i do następnego
-justi-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro