Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

35

Obudziłam się przez koszmarny ból głowy. Otworzyłam oczy I podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się, próbując przypomnieć sobie, dlaczego nie jestem w swoim pokoju. Spojrzałam na okno, gdzie jeszcze było ciemno, a pomieszczenie oświetlało tylko światło księżyca.

Jęknęłam przeciągłe I złapałam się za gardło, które przy wydaniu najmniejszego dźwięku strasznie mnie bolało.

Nieważne, jak bardzo bym się starała, nie ma szans, żebym ponownie zasnęła. Muszę iść wziąć jakieś leki, ale nie mam zielonego pojęcia, gdzie są.

Chciałam wstać, nie budząc Nathana, ale niechcący uderzyłam go ręką w twarz, przez co od razu się obudził.

- Przepraszam- powiedziałam szybko, czego od razu pożałowałam.

Złapałam się za gardło i jęknęłam cicho. Chłopak usiadł obok mnie I spojrzał na mnie troskliwie.

- Wszystko w porządku?- zapytał, a ja pokręciłam głową. - Chodź- mruknął I wstał z łóżka.

Pokuśtykałam za nim do kuchni I usiadłam na krześle. Położyłam głowę na zimnym blacie I zamknęłam oczy. Chyba mam gorączkę.

- Trzymaj- powiedział Nathan, kładąc obok mnie jakieś tabletki.

Podniosłam głowę I na nie spojrzałam.

- Na gardło.

Wzięłam jedną i wróciłam do poprzedniej pozycji, bo w niej nie bolała mnie aż tak głowa.

- Coś jeszcze cię boli?- zapytał, a ja kiwnęłam głową. - Co?

- Głowa- mruknęłam cicho.

Nathan zaczął szukać tabletek i nalał mi do szklanki wody. Położył rzeczy obok mnie I usiadł na krześle. Czułam jego wzrok na sobie, ale nie zmieniłam pozycji.

Kiedy skończyłam ssać tabletkę na gardło, wzięłam te przeciwbólową i popatrzyłam na Nathana.

- Tym razem serio jestem chora- mruknęłam.

- Tym razem?

- Wczoraj nie byłam- wyjaśniłam.

Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach, a chwilę później do kuchni wszedł Liam. Wyglądał jak chodzący trup, ale ja pewnie lepiej nie wyglądam.

- A ciebie co tu przywiało?- zapytał Nat.

Liam spojrzał na niego groźnym wzrokiem i wziął z blatu tabletki. Wziął szklankę i nalał do niej wody. Połknął leki i usiadł obok mnie. Położył głowę na stole i zakaszlał kilka razy.

- Ty też jesteś chory?- zapytał go Nathan.

- Nie, przyszedłem wam potowarzyszyć, przy okazji biorąc leki- warknął.

- Dobra, co wyście do diabła zrobili, że obydwoje jesteście chorzy?

- Powiem Ci później, może...- mruknęłam cicho.

- Trzymaj na gardło I idźcie spać- powiedział, podając Liamowi leki, które posłusznie wziął.

Wszyscy wstaliśmy z krzeseł i gasząc światło, poszliśmy na górę. Liam poszedł do swojego pokoju a ja do Nathana i się położyliśmy.

- Postaraj się zasnąć, a jak coś by się działo, masz mnie obudzić- powiedział poważnie, rozglądając ręce.

Przytuliłam się to niego i zamknęłam oczy.

- Mhm- mruknęłam I ponownie odpłynęłam w już nieco mniej spokojny sen.

___

- Wiesz, że Justin się wkurzy, jak was razem zobaczy?- zapytał, jeśli się nie mylę, Oliver.

- Wiem- mruknął Nat I poczułam, że wzruszył ramionami.

- I nic sobie z tego nie zrobisz?

- Nic a nic.

- Czemu nie wstajesz?- ktoś zapytał, wchodząc do pokoju. - I czemu Vici śpi u ciebie?- dodał groźnym tonem.

- A ty znowu masz jakiś problem.

- Tak, mam znowu problem, bo nie podoba mi się to, że niektórzy z was, mają z nią tak dobry kontakt i śpią z nią w jednym łóżku.

- Może, zamiast narzekać, zrobiłbyś coś, żeby wasz kontakt się poprawił?

- Myślisz, że co ja robię?- warknął mój brat.

- Jak na razie tylko się jej czepiasz.

Boli mnie głowa i nie mogę spać, bo ci idioci mnie obudzili, a teraz zaczynają się o coś kłócić.

- Zamknijcie pizdy- warknęłam I zakaszlałam kilka razy.

- Idź spać- powiedział łagodnie Nathan I wstał z łóżka. - No już, wychodzić- ponaglił chłopaków i wyszedł z nimi z pokoju.

To miłe, że kazał wyjść im, a nie mi. Wprawdzie już raczej nie zasnę, ale podoba mi się jego zachowanie. Wczoraj w nocy powiedział coś, co całkowicie zbiło mnie z tropu. " Lubię cię I to nawet bardzo". Ciekawe, co miał na myśli. A może mi się to przyśniło i wcale czegoś takiego nie mówił?

Do pomieszczenia wrócił Nathan i usiadł na brzegu łóżka. Położył rękę na moim przykrytym kolanie i spojrzał na mnie troskliwie.

- Jak się czujesz?

- Źle- mruknęłam.

- Skazana na mnie i Liama, zostajesz w domu. Przyniosę Ci coś do jedzenia i leki- uśmiechnął się lekko I wyszedł z pokoju.

Zastanawiam się, dlaczego dzisiaj jest taki miły. Obudziłam go w nocy i to w dość brutalny sposób, więc myślałam, że będzie miał zły humor, ale jak widać, jest na odwrót.

Kilka minut później, wrócił Nathan z kanapkami i tabletkami dla mnie. Położył wszystko na szafce nocnej i usiadł obok mnie z szerokim uśmiechem.

- Z czego się tak cieszysz?- zapytałam, patrząc na niego podejrzliwie.

- Z niczego.

- Mhm, jasne- mruknęłam, siadając.

- Prawdę mówię.

- Gadaj- przekręciłam oczami I spojrzałam na niego wyczekująco.

- Powiem pod jednym warunkiem.

- Jakim?

- Ty powiesz pierwsza, co miała znaczyć ta wczorajsza akcja z pokoju Liama i dlaczego oby dwoje jesteście chorzy.

Westchnęłam, ale kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam na jego warunki.

- Ale najpierw zjedz I weź leki.

Kiedy skończyłam jeść i wzięłam wszystkie przygotowane przez Nathana leki, usiadłam po turecku przed chłopakiem i na niego spojrzałam. Uśmiechnął się lekko I usiadł w tej samej pozycji co ja.

- Więc opowiadaj- powiedział z szerokim uśmiechem.

- Wiesz, że Liam uciekł z lekcji- oznajmiłam, a Nat dodatkowo potwierdził moje słowa kiwnięciem głowy. - Z niewiadomych mi przyczyn, wskoczył ze mną do basenu I dlatego jesteśmy teraz chorzy. Jak usłyszeliśmy, że już jesteście, szybko poszliśmy do pokoju Liama.

- A czemu jak wszedłem, to...

- Bo musieliśmy się przebrać, a z jakichś powodów Liam nie chciał mnie wpuścić do garderoby. Pewnie miał tam jakąś broń czy coś- machnęłam ręką, a Nathan się zaśmiał.

- A jak się pływało z tą nogą?

- Ciężko- westchnęłam ciężko. - Ale jak widzisz, nie utopiłam się.

- A kiedy go ściągasz?- zapytał.

- A jaki jest dzień tygodnia?- zapytałam z lekkim uśmiechem.

Serio nie wiem, co dzisiaj jest.

- Jest środa- powiedział, kręcąc ze zrezygnowaniem głową.

- Wydaje mi się, że w poniedziałek.

- A to nie jest źle, dasz radę.

- Jakoś muszę, a teraz gadaj, z czego się tak wcześniej cieszyłeś?

- Z niczego, po prostu się wyspałem- wzruszył ramionami.

Jebłam go w twarz środku nocy i on mi próbuje wmówić, że się wyspał?

- Obudziłam cię w środku nocy, przywalając ci w twarz, więc nie ściemniaj- powiedziałam, mrużąc powieki.

- Muszę przyznać, że trochę bolało- zaśmiał się cicho. Posłałam mu znaczące spojrzenie I skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Mam dobry humor I tyle.

- Powiedzmy, że Ci wierzę.

- Co będziemy dzisiaj robić?- zapytał entuzjastycznie Nat.

- My?

- Tak, my- zaśmiał się krótko.

- Nie wiem jak ty, ale ja idę dalej spać- powiedziałam I powoli wstałam z łóżka chłopaka.

- Gdzie się wybierasz?- zapytał, zagradzając mi drogę.

- Do siebie- powiedziałam tak, jakby to było oczywiste.

- A tu nie możesz spać?- podniósł brew i położył ręce na biodrach.

- Eee...

- Idziemy spać- powiedział z mocnym naciskiem na liczbę mnogą.

- No okej- mruknęłam, wzruszając ramionami.

Podeszłam do łóżka I się położyłam. Przykryłam się szczelnie kołdrą I zamknęłam oczy. Usłyszałam cichy śmiech Nathana, a chwilę później poczułam, jak materac obok mnie się ugina.

Po kilku minutach leżenia otworzyłam oczy I od razu spotkałam się z piwnymi tęczówkami Nathana.

- Już mi się nie chce spać.

- Możemy po prostu poleżeć i pogadać- zaproponował.

- Możemy.

- Więc...- zaczął niepewnie- czemu wczoraj udawałaś, że jesteś chora?

- Bo tak jakby pokłóciłam się z Liamem i nie chciałam go widzieć.

- Kłopoty w raju?- mruknął z zadziornym uśmiechem.

- Ja ci dam "kłopoty w raju"- warknęłam I uderzyłam go poduszką.

- Pożałujesz tego- powiedział z szerokim uśmiechem i stanął na łóżku, zabierając poduszkę, którą w niego rzuciłam.

Uklęknęłam, biorąc inną poduszkę i przygotowałam się na jego atak. Niespodziewanie Nathan uderzył mnie w twarz, przez co głośno się zaśmiałam.

Zaczęliśmy napierdalać się poduszkami, jakby nasze życie miało od tego zależeć. Teraz leżałam na łóżku, broniąc się, jak tylko mogłam przed atakami chłopaka, który siedząc na mnie okrakiem, cały czas się śmiał i uderzał mnie pościelą.

- Dość, wygrałeś!- wykrzyczałam, lekko zdyszana.

Nathan odrzucił gdzieś na bok swoją broń i spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem.

- Jestem lepszy- powiedział dumnie.

- Nie chwal dnia przed zachodem słońca- fuknęłam "obrażona".

- No weź, jesteś zła?

- Tak.

- No ej- mruknął, robiąc smutną minę.

Zaśmiałam się cicho I oparłam się na łokciach.

- Wiesz, że jesteś ciężki?- zapytałam.

- A ty wiesz, że jesteś wygodna?- zapytał z uśmiechem I ze mnie zszedł.

Usiadł obok mnie po turecku i oparł łokcie na kolanach.

- Gdzieś już to słyszałam.

- Serio?- zapytał, patrząc na mnie z uniesionymi brwiami.

- Mhm.

- No widzisz? Jesteś wygodna i nie tylko ja tak uważam- mruknął, wzruszając ramionami.

- Co będziemy dzisiaj robić?- zapytałam po chwili.

- Jesteś chora, więc przejażdżka odpada- powiedział zamyślony. - Możemy obejrzeć film lub w coś pograć.

- To idę po telefon, a ty idź, włącz coś na dole- mruknęłam I wstałam.

Wyszłam z pokoju I poszłam do siebie. Z szafki nocnej wzięłam swój telefon I zeszłam na dół, do Nathana.

- Znalazłeś coś?- zapytałam, wchodząc do salonu.

- Tak, nawet kilka filmów. Pomyślałem, że skoro Liam też jest w domu, może obejrzeć z nami- zaproponował.

- Nie wiem, czy nie śpi, ale mogę do niego zadzwonić i się spytać, czy będzie oglądał z nami- powiedziałam I odblokowałam telefon.

Wybrałam numer Liama I usiadłam na kanapie, czekając, aż odbierze.

- Cześć- powiedział zachrypniętym głosem, kiedy tylko odebrał.

- Hej, co robisz?- zapytałam.

- Ty nie jesteś przypadkiem w domu?

- Jestem- odpowiedziałam spokojnie.

- To po co dzwonisz?- zapytał niepewnie.

- Chciałam zapytać, czy chcesz obejrzeć z nami film, a nie chciało mi się wracać na górę.

- W sumie, nie mam nic do roboty, więc mogę z wami posiedzieć, leniu- powiedział I zaśmiał się na końcu.

- Ale bez takich- powiedziałam sztucznie oburzona- wcale nie jestem leniem.

- Tak, tak.

- Sam jesteś leń- powiedziałam poważnie.

- Zaraz będę na dole, to pogadamy.

- Muszę kończyć- powiedziałam szybko. - Do zaraz.

Rozłączyłam się i odłożyłam telefon na stolik. Spojrzałam na Nathana, który właśnie wrócił do pomieszczenia z trzema szklankami i sokiem.

- I co?- zapytał, odkładając rzeczy na stół.

- Zaraz zejdzie.

Usiadł obok mnie I w ciszy czekaliśmy, aż Liam zejdzie.

Kilka minut później, do salonu wszedł Liam i usiadł obok mnie na kanapie.

- Co oglądamy?- zapytał.

Nat włączył film i usiadł wygodnie.

- Zobaczysz- powiedział, patrząc na niego przelotnie.

___

Przez kolejne kilka godzin, oglądaliśmy filmy, a raczej się wygłupialiśmy. Kiedy skończyliśmy oglądać już drugi film dzisiaj, wyłączyliśmy telewizor i czekaliśmy, aż chłopacy wrócą ze szkoły.

Usłyszałam kawałek mojej ulubionej piosenki, czyli It's my life napisaną przez Bona Jovi'ego. Podniosłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz, a uśmiech od razu wkradł się na moje usta.

- Co się tak szczerzysz?- zapytał Nathan, patrząc na mój telefon.

- Zdradzasz mnie!?- zapytał roześmiany Liam.

- A żebyś wiedział- pokazałam mu język i odebrałam.

- Cześć- przywitał się Matt.

- Hejka.

- Słyszałem, że jesteś chora, więc pomyślałem, że przyjedziemy cię odwiedzić.

- Ooo, kiedy będziecie?- zapytałam.

- Mamy jeszcze jedną lekcję, więc za jakąś godzinę powinniśmy być.

- No okej, powodzenia na... Co teraz macie?- zapytałam.

- Edukację- powiedział, skracając.

- W takim razie, powodzenia na edukacji seksualnej. Może nauczysz się czegoś pożytecznego.

- Dzięki, ale jestem ekspertem w tych spawach, więc niczego nowego się nie dowiem- powiedział wyraźnie rozbawiony.

- Do później- pożegnałam się.

- Do później.

Rozłączyłam się I położyłam telefon między mną, a Liamem.

- Co chciał?- zapytał chłopak.

- Razem z chłopakami przyjadą tu po lekcjach- powiedziałam, wzruszając ramionami.

Liam jęknął przeciągle i opadł na oparcie kanapy.

- Co ci?- zapytał Nat.

- Nie lubię ich, a w szczególności Matta- warknął, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Zaśmiałam się cicho I dźgnęłam go palcem w udo.

- Nie przesadzaj, fajny jest.

- Mówi to ktoś, kto się w nim kocha- warknął.

- Wcale się w nim nie kocham!- krzyknęłam, wstając tak szybko, jak pozwoliła mi noga w gipsie.

- Mhm, widzę właśnie- powiedział niby obojętnie, ale w jego głosie wyczułam coś w rodzaju smutku.

- Przyjaźnimy się- zaśmiałam się, przypominając sobie o orientacji chłopaka.

- Ale ty na niego lecisz.

- Nie prawda- zaprzeczyłam. - Ktoś inny mi się podoba.

Kiedy to powiedziałam, mina Liama stała się nieco smutniejsza. To nic nie oznacza, prawda?

- A poza tym, nie jestem w jego typie- powiedziałam, próbując rozluźnić napiętą atmosferę.

- A kto jest w jego typie?- zapytał Nathan.

- Nie mogę Ci powiedzieć- pokręciłam lekko głową.

- To może jakaś wskazówka?

- Nie bierzcie tego do siebie- powiedziałam poważnie.

- Okej... To, kto jest w jego typie?- zapytał ponownie.

- Na przykład Liam- pokazałam na niego.

Nathan spojrzał na chłopaka z szeroko otwartymi oczami, a później przeniósł spojrzenie na mnie.

- On jest gejem?- zapytał, a Liam parsknął śmiechem.

- Nie, ja dziewczyną- powiedział sarkastycznie.

- Wiedziałeś o tym?- zapytał zdziwiony.

- Już od jakiegoś czasu- mruknął obojętnie.

- Widzisz? Po pierwsze nie jestem w jego typie, a po drugie przyjaźnimy się- powiedziałam z naciskiem na ostatnie słowa.

- Niech ci będzie- mruknął Liam.

- Kto ci się podoba?- zapytał Nathan. - Pytam z czystej ciekawości.

- Nieważne- mruknęłam I usiadłam na swoim poprzednim miejscu.

Czułam, jak moje policzki robią się czerwone. Niby przed Nathanem nie mam aż tak wielu tajemnic, ale jemu akurat nie mogę tego powiedzieć.

Przez następne pół godziny, chłopcy rozmawiali o sporcie i takich tam, ja po prostu siedziałam, bawiąc się telefonem. Nathan kilka razy próbował wciągnąć mnie do rozmowy, ale udawało mi się skutecznie odłączać. To nie tak, że nie mam ochoty z nimi rozmawiać, tylko nie potrafiłabym skupić się na jednym temacie, bo cały czas myślę o tym mailu.

Kiedy reszta naszych współlokatorów wraz z moimi przyjaciółmi, wróciła ze szkoły, cała nasza trójka poszła się z nimi przywitać.

Podeszłam do Matta I mocno go przytuliłam. Chyba poczuł, że tego właśnie potrzebuję, bo odwzajemnił uścisk tak samo mocno jak ja.

- Rozmawiałem z Samem- mruknął- mówił coś o jakimś mailu- dokończył, a ja westchnęłam ciężko.

- Co mówił?- zapytałam cicho.

- Że pytałaś, kto miał dostęp do komputerów.

- A okej- powiedziałam, udając, że wszystko jest w porządku.

- Co w nim było?

- Nic, nieważne- odpowiedziałam chyba zbyt szybko.

- Vici- powiedział poważnie, odsuwając się na odległość ramion. - Gadaj i to już.

Spojrzałam na resztę i zobaczyłam, że wszyscy uważnie nam się przyglądają.

- Najpierw musimy pogadać- powiedziałam, patrząc po kolei na moich przyjaciół. - Wszyscy- dodałam, a wszyscy z widocznym strachem w oczach zaczęli kierować się do mojego pokoju.

Nathan spojrzał na mnie pytająco i podszedł do mnie.

- O co chodzi?- zapytał.

- Później ci powiem- mruknęłam I ostrożnie poszłam na górę.

Wchodząc, zamknęłam drzwi na klucz I oparłam się o drzwi. Skrzyżowałam ręce na piersi i spojrzałam na chłopaków z uniesioną brwią.

Muszę z nimi w końcu szczerze porozmawiać, bo każdy z nas coś ukrywa, a nikt sam z siebie o tym nie powie. Teraz mam okazję porozmawiać z wszystkimi, oprócz Chrisa, ale go też kiedyś złapie.

- O czym chciałaś pogadać?- zapytał niepewnie Dylan.

- Czegoś mi nie mówcie, a tak być nie powinno. Jesteśmy przyjaciółmi, więc powinniśmy wiedzieć o wszystkim, co dzieje się w naszych życiach, a od jakiegoś czasu tak nie jest. Już nie będę mówiła o sprawach gangu, bo to nie ma sensu- mówiłam pewnym i poważnym tonem. - Każdy z nas coś ukrywa. Rozumiem, że macie swoje prywatne życie, ale bez przesady. Kiedyś mówiliśmy sobie o wszystkim, a teraz nie wiemy o sobie tych najistotniejszych informacji.

Wszyscy uważnie słuchali tego, co mówię, bo wiedzą, że jeśli jest coś, co naprawdę mi nie pasuje, to prędzej czy później i tak coś z tym zrobię.

- Co wiecie o Harrym?- zapytałam bardzo poważnie, przeskakując wzrokiem między nimi wszystkimi.

- On nie żyje- powiedział łagodnie Alex, ale w jego spojrzeniu widziałam, że nie mówi całej prawdy.

- Co ukrywasz?

- Nic- zaśmiał się nerwowo.

- Nie kłam- wysyczałam przez zaciśnięte zęby. - Jak już mówiłam, każdy z was coś ukrywa, a ja mam zamiar dowiedzieć się, co. Powtórzę pytanie, co ukrywasz?

Alex westchnął I spuścił wzrok. Nie powinnam być taka surowa, ale w tej sytuacji nie mam innego wyjścia.

- Ja... Pamiętasz dzień twojego wyjazdu?- zapytał, podnosząc wzrok.

- No.

- Kiedy razem z Christianem pojechałaś na lotnisko, wszedłem na spacer, żeby trochę pomyśleć. W parku spotkałem twojego byłego, który razem z kolegami mówił, że na następnej imprezie ma zamiar coś Ci zrobić- urwał na chwilę, widocznie nie chcąc mówić tego, co dokładniej mówił- coś bardzo złego. W tamtym momencie cieszyłem się, że wyjechałaś I nie będziesz już się z nim widywać w szkole, czy na mieście.

- To dlatego ostatnio wcale nie gadaliśmy?

- Nie chciałem, żebyś wiedziała, że coś od ciebie chciał, bo wiem, że go nienawidzisz i mogłabyś coś mu zrobić lub - co gorsza - kogoś na niego nasłać tak jak kiedyś to zrobiłaś.

- No okej, dzięki. Jest coś jeszcze?

- Nie.

- Jesteś pewny?- zapytałam poważnie.

Widzę, że nie chodzi o to, co przed chwilą powiedział. Fakt, było to dosyć pomocne, bo przynajmniej wiem, o co chodzi temu idiocie, ale mam już dość tych wszystkich tajemnic. Przez następne kilka godzin, będę próbowała wszystko z nich wyciągnąć i jeśli po dobroci się nie uda, będę musiała zastosować nieco drastyczniejsze metody.

- Masz rację, jest coś, ale nie mogę I nie chce Ci tego mówić, bo zniszczyłoby to naszą przyjaźń- powiedział ze skruchą w głosie.

- A tak przypadkiem nie jest, kiedy jedna ze stron się zakocha?- zapytał Lucas.

- Właśnie o to chodzi- wymamrotał Alex.

Chwila, czyli to znaczy, że był czas, kiedy oboje się w sobie kochaliśmy? Myślałam, że tylko udajemy i tak naprawdę zwyczajnie się przyjaźnimy.

- Czyli ty...- zaczęłam, ale tych słów jakoś nie potrafiłam powiedzieć na głos.

- Podobasz mi się, Vi.

Wlepiłam wzrok w podłogę i całkowicie nie wiedziałam, co mam powiedzieć.

______________________________

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał

Nie zapomnijcie zostawić gwiazdki

Kocham was I do następnego

-justi-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro