28
- Podsłuchiwała- powiedział poważnie.
Chłopacy najpierw spojrzeli na niego z niezrozumieniem wypisanym na twarzach, ale po paru sekundach spojrzeli na mnie wrogo.
No i zaczyna się...
Posłali sobie krótkie spojrzenia i wszyscy rozsiedli się na kanapach, cały czas na mnie patrząc.
- Czemu podsłuchiwałaś?- zapytał Liam.
- Jak już mówiłam, wcale nie podsłuchiwałam- powiedziałam obojętnie.
- To, czemu siedziałaś na schodach?- zapytał wkurzony Fabian.
- Mówiłam już- warknęłam, patrząc na niego morderczym wzrokiem.
- Co słyszałaś?- zapytał poważnie Oliver.
- Nic, bo nie słuchałam.
- Co słyszałaś?- zapytał poważniej Justin, wstając z miejsca.
- Nic- warknęłam, patrząc mu w oczy.
- Kłamiesz- powiedział Fabian.
- Skąd taka myśl?- zapytałam.
- Widzę w twoich oczach- powiedział dosyć spokojnie mój brat.
Zaśmiałam się gorzko i spojrzałam na niego poważnie. Widzi, że kłamie, ale tego, że coś jest nie tak, już nie? Ciekawe.
- Z czego się śmiejesz?- zapytał Oliver.
- Źle odczytujesz emocje- powiedziałam z lekkim uśmiechem do Justina.
- W takim razie- zaczął Peter, wstając- co czujesz?- zapytał, a ja spojrzałam ukradkiem na Nathana.
Nasze spojrzenia na krótki moment się ze sobą spotkały. Odwróciłam głowę I lekko spuściłam wzrok.
- Co czuje?- zapytałam po chwili. - Dobre pytanie- mruknęłam cicho.
- Czemu nie odpowiadasz na nasze pytania?- zapytał Oliver.
Nic nie odpowiedziałam, bo nie czułam takiej potrzeby. Fabian cały czas patrzy na mnie wściekły, ale nie interesuje mnie to. Rozumiem, że zabraliśmy im dostawę wartą kupę kasy, ale bez przesady.
- Zacznijmy od początku- powiedział w miarę spokojnie Justin. - Czemu podsłuchiwałaś?
- To, że tam siedziałam, nie oznacza, że podsłuchiwałam- powiedziałam obojętnie.
- Co słyszałaś?- następny zapytał Liam.
- Nic.
- Co słyszałaś?- zapytał poważnie Fabian, a ja przewróciłam oczami.
- Nic- powtórzyłam.
- Jak długo tam siedziałaś?- zapytał mój bart, podchodząc bliżej mnie.
- Chwilę- mruknęłam.
- Po co tam byłaś?
- Chciałam iść się napić, ale się chyba kłóciliście, czy coś, więc nie chciałam się w to mieszać- powiedziałam, patrząc na niego obojętnie.
- A teraz powiedz prawdę- zaczął Fabian I stanął naprzeciwko mnie. - Co słyszałaś.
- Nic- powiedziałam to, co wcześniej.
- Widziałem, że wsłuchiwałaś się w to wszystko, więc coś jednak musiałaś słyszeć.
- Czemu tak bardzo zależy wam na dowiedzeniu się, co słyszałam?- zapytałam.
- Bo to były nasze sprawy, które ciebie nie dotyczą, więc nie powinnaś się w nie mieszać- warknął.
- A to nie jest tak, że Ty mnie teraz w nie mieszasz?- zapytałam.
- Nie wkurwiaj mnie- warknął.
- Przyśle to.
- Dobra, skoro już tu siedzisz, to może powiesz nam, co miała znaczyć twoja ostatnia akcja?- zapytał Justin.
- Jaka akcja?- zapytałam, choć wiedziałam, o co mu chodzi.
- Wiesz, o co mi chodzi- powiedział, poważnie na mnie spoglądając.
- Wolisz kulkę w łeb czy podcięte gardło?- zapytał Oliver, udając mój głos.
- Wiesz, ja chyba wolałabym kulkę- powiedziałam. - I wcale tak nie mówię.
- Mówiłaś poważnie?- zapytał Peter, ignorując drugą część mojej wypowiedzi.
- Tak, przynajmniej miałabym jednego z głowy- wzruszyłam ramionami.
- Czemu ty nas tak bardzo nie lubisz?- zapytał mój bart, a po jego głosie mogłam poznać, że nie jest mu z tym dobrze.
- To nie tak, że was nie lubię, po prostu...- zacięłam się, nie wiedząc, jak mam to ubrać w słowa.
- Po prostu?- pierwszy raz od jakiegoś czasu odezwał się Nathan.
Najchętniej powiedziałabym prawdę, bo mam już tego dość, a jest ona taka, że chcecie mnie zabić, przez co nie mogę być z wami w stu procentach szczera, choć od samego początku tego ode mnie oczekujecie. Sami nie jesteście ze mną szczerzy, ale o tym już nie wspomnę. Niestety, to jeszcze nie jest odpowiedni na to moment.
- Po prostu, to nie jest takie łatwe?- jakby zapytałam, ale nie wiem, czy zapytałam ich, czy siebie.
- Czemu?- zapytał. - Aż tak trudno jest nam z powrotem zaufać?
- Z powrotem?- zapytałam, wstając. - Ja wam nigdy nie ufałam...- powiedziałam poważnie. - Od zawsze traktowaliście mnie, jak śmiecia, a nawet gorzej i nie daliście mi powodu, żeby wam ufać.
- Jak to nie? Pomagaliśmy ci, zawsze mogłaś z nami porozmawiać- powiedział, wskazując ręką na chłopaków.
- Pomagaliście?- zaśmiałam się gorzko. - Kiedy? W czym?- zapytałam. - Pogadać nigdy nie mogłam...
- Zawsze ci pomagaliśmy- podszedł do mnie. - A to, że Ty nigdy nie chciałaś gadać, to nie jest nasza wina- zaczął podnosić głos.
- Pomagaliście, zanim oni zginęli, a później ich wypadek zrzuciliście na mnie, choć nie miałam z tym nic wspólnego.
- Nie wiedziałem, co mam zrobić jak się dowiedziałem, że nie żyją. Całą złość wyładowywałem na tobie, bo byłaś słabsza...
- Racja, byłam- powiedziałam poważnie. - To przez was jestem tym, kim jestem. To jest wasze dzieło- powiedziałam, podwijając trochę koszulkę.
Teraz było widać dużą, ale lekką bliznę, na kości miedniczej. Kiedyś była grubsza i bardziej widoczna, ale z czasem, trochę się zmieszała, ale nie widać jej też tak bardzo przez tatuaż, który jest dosłownie obok.
Justin i reszta, popatrzyli na mnie zdziwieni. Widziałam, że nie wiedzą, co mają powiedzieć. Ja w takiej sytuacji, pewnie też bym nie wiedziała.
- To my Ci zrobiliśmy?- zapytał w końcu Liam.
Spojrzałam na niego. Wpatrywał się we mnie smutnym wzrokiem.
- Tak- powiedziałam I opuściłam koszulkę. - Przegrany mecz, nie pamiętacie? Mogę wam przypomnieć- powiedziałam szyderczo.
- Nie trzeba- powiedział Oliver.
- Ile razy mamy cię jeszcze przepraszać, zanim nam wybaczysz i zaufasz?- zapytał Justin.
Nic nie powiedziałam, tylko poszłam do kuchni po zwykłą szklankę, z którą wróciłam do pokoju.
- Rozbij ją- powiedziałam do brata, podając mu naczynie.
Po chwili zastanowienia wykonał moje polecenie i spojrzał na mnie.
- A teraz ją przeproś i zobacz, czy się pozbiera- powiedziałam poważnie.
Justin spojrzał mi w oczy. Jego były smutne, a moje wyprane z emocji.
- Ja... Ja nie wiedziałem, że aż tak źle to wszystko odbierałaś...
- No jasne, nie wiedziałeś- zaśmiałam się krótko, choć żadnemu z nas, wcale do śmiechu nie było.
- Ja naprawdę żałuję- powiedział błagalnym tonem. - Wybacz mi, proszę...
Stałam tam chwilę, nic nie odpowiadając na jego wypowiedź. Obrzuciłam wszystkich pojedynczym, przelotnym spojrzeniem i poszłam na górę do pokoju.
Zamknęłam drzwi na klucz I od razu rzuciłam się na łóżko. Jestem z siebie dumna, bo nie puściły mi emocje i ani się nie popłakałam, ani ich nie zabiłam.
Ta rozmowa była strasznie irytująca i szczerze nie wiem, jak ją wytrzymałam. Gdyby nie ten cały Fabian, ona wcale by się nie odbyła, ale on oczywiście musiał zjebać.
Nie wiem, czy mam im wybaczyć, skoro i tak będziemy się nawzajem zdradzać. To nie ma najmniejszego sensu, bo oni chcą mnie zabić, a ja ich zniszczyć i kto wie, może zabić też...
Ale to nie jest ważne, nie było tematu...
Matt powinien jutro tu być, więc może on mi powie, co mam zrobić, bo sama na pewno się nie zdecyduje, nawet jakbym miała wypisywać wszystkie za i przeciw.
___
Po może godzinie leżenia i myślenia, zaczęłam się robić śpiąca. Wstałam więc z łóżka I poszłam do łazienki, wziąć prysznic.
Weszłam do kabiny I namydliłam całe ciało. Następnie umyłam włosy I nałożyłam na nie odżywkę, którą po mniej więcej, pięciu minutach spłukałam.
Wyszłam z prysznica, owijając się ręcznikiem. Drugim, wytarłam włosy, żeby z nich nie kapało. Wykonałam swoją wieczorną pielęgnację twarzy I wyszłam z łazienki, w celu wybrania jakieś piżamy.
Gdy wzięłam już bieliznę I jakąś koszulkę, usłyszałam pukanie do drzwi. Powinnam to zignorować i pójść, się ubrać, ale coś mnie podkusiło, żeby sprawdzić, o co chodzi.
Podeszłam do drzwi I lekko je otworzyłam. Stanęłam tak, żeby nie było widać mojego ciała, bo przypominam, jestem w samym ręczniku.
Za drewnianą płytą, stał lekko zaniepokojony Liam. Już chciałam zamykać drzwi, ale zatrzymał je nogą, żebym nie mogła ich zamknąć i otworzył je bardziej, wchodząc do środka.
Spojrzałam na niego jak na debila i złapałam ręcznik, żeby mi nie spadł. Chłopak zeskanował mnie wzrokiem, a gdy wrócił do moich oczu, uniosłam brew do góry.
- Czego chcesz?- zapytałam oschle.
- Czy ty zawsze musisz być taka niemiła?- zapytał, śmiejąc się przy okazji i siadając na MOIM łóżku.
- Tak, bo wszedłeś mi do pokoju bez mojego pozwolenia.
- Och daj spokój, przyszedłem pogadać- powiedział na luzie i poklepał miejsce obok siebie.
Kiedy nie ruszyłam się z miejsca, spojrzał na mnie znacząco i czekał, aż w końcu usiądę. Niechętnie usiadłam obok niego, uważając przy tym, żeby nie podwinął mi się ręcznik.
- Powiesz mi teraz, o czym chcesz pogadać?- zapytałam od niechcenia.
- Gdzie ci się tak spieszy?- zapytał.
- Chcesz wiedzieć?
- Tak- powiedział z uśmiechem.
- Z dala od ciebie- odpowiedziałam, uśmiechając się sztucznie.
- Chodzi o to, że jesteś w samym ręczniku?- zapytał.
- Też.
- Mi to nie przeszkadza, jak chcesz, możesz go zdjąć- powiedział, ponownie skanując moje ciało.
- Oczy mam wyżej- powiedziałam, pstrykając palcami przed jego twarzą.
- Już, już- powiedział, podnosząc wzrok.
- Streszczaj się, bo chciałabym iść się ubrać- warknęłam.
- Ta blizna...- zaczął. - Naprawdę my ją zrobiliśmy?- zapytał.
- Tak, a dokładniej ty- powiedziałam, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Ja?
- Tak, ty.
- Przepraszam, ja...
- Byłeś pijany, pewnie tego nie pamiętasz- przerwałam mu.
- A jak do tego doszło?
- Przegraliście mecz i poszliście do klubu. Jak wróciliście, poszedłeś do kuchni, w której akurat byłam i coś, ci tam nie pasowało, więc wziąłeś pierwszą lepszą rzecz, która okazała się być nożem i tak jakby pociąłeś mnie- wyjaśniłam.
- Przepraszam, nie wiedziałem...- powiedział smutno.
- Żyje? Żyje, więc nic się nie stało- powiedziałam.
- Stało się- powiedział poważnie. - Przeze mnie, masz bliznę, a może nawet kilka.
- To było dawno I nie prawda- powiedziałam z uśmiechem.
Nie wiem, co się stało, że jestem dla niego taka miła, ale jakoś tak, nie potrafię...
- Mogę coś zrobić, żeby...
- Nie, to nie jest potrzebne- znowu mu przerwałam.
- Naprawdę żałuję, że to wszystko robiłem- powiedział I położył mi rękę na kolanie.
Spojrzałam na miejsce, w którym położył rękę, ale nie strzepnęłam jej. Coś z tyłu głowy mówiło mi, że powinnam się od niego odsunąć i to jak najszybciej, ale nie potrafiłam tego zrobić. Jego dotyk nie odstraszał mnie, a wręcz przyciągał i trudno było się od niego uwolnić.
Liam przybliżył się do mnie trochę i pojechał ręką nieco wyżej. Przeniosłam swój wzrok na jego oczy, które uważnie przyglądały się mojej twarzy. Jego dłoń cały czas powoli I delikatnie sunęła w górę, a jego twarz zaczęła przybliżać się do mojej, co jakiś czas patrząc na moje usta, a ja, choć nie chciałam, musiałam to przerwać.
Kiedy czułam już jego oddech na swoich wargach, a jego dotyk na wewnętrznej stronie uda, bardzo blisko mojego miejsca intymnego, postawiłam przerwać to, zanim będzie za późno I wydarzy się coś, czego będę żałować do końca swojego życia.
- Liam, stop- powiedziałam praktycznie w jego wargi i złapałam go za nadgarstek.
Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, ale odsunął się i zabrał swoją rękę tak, jak chciałam.
Odetchnęłam z ulgą I poprawiłam ręcznik, żeby nie było nic widać. Wstałam z łóżka, jeszcze raz poprawiając materiał i z drugiej strony łóżka wzięłam swoje rzeczy.
- Powinieneś już iść- powiedziałam poważnie.
Posłał mi krótkie spojrzenie I wstał z łóżka. Podszedł do drzwi I nie obdarzając mnie ani jednym słowem, wyszedł z pokoju. Może to dobrze, że nic nie powiedział? Nie wiem. Wolę się w to nie zagłębiać, bo może się to źle dla mnie skończyć i tu nie chodzi, o ból różnego rodzaju, tylko o nieprzespaną noc.
Z wcześniej przygotowanymi rzeczami, poszłam do łazienki I szybko się ubrałam. Rozczesałam włosy I zostawiłam je rozpuszczone, żeby przez noc mi wyschnęły.
Wyszłam z łazienki I położyłam się do łóżka. Nie potrzebowałam zbyt dużo czasu, żeby znowu stać się śpiąca i żeby odpłynąć do krainy Morfeusza.
___
Przez następny tydzień, oprócz częstych wizyt Matta, nic się nie działo. Opowiedziałam mu o tej całej sprawie z Nathanem. Razem z Mattem rozmawiałam z nim o tym i wszyscy doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu się kłócić, bo każdy z nas wie, kto by to wygrał, więc lepiej było po prostu się dogadać.
Przez cały ten czas, ignorowałam, jak tylko się dało moich współlokatorów, bo po tym ich nieudanym "przesłuchaniu", nie miałam ochoty z nimi gadać, ani na nich patrzeć.
Zrobiłam też prezentacje z Davidem, którą dzisiaj na lekcji mamy zaprezentować i byłam na wizycie kontrolnej w szpitalu.
Właśnie robię makijaż, składający się tylko z czarnych kresek I korektora, bo nie potrzebuje niczego więcej.
Skończyłam się malować i poszłam do szafy, wyjąć ubrania na dziś. Dalej mam na nodze bandaże, więc nie wszystko jestem w stanie założyć. Z racji tego, że jest dzisiaj bardzo ciepło, wybrałam krótkie czarne jeansowe spodenki, do tego krótki biały top, a na górę taki ala żakiet koloru czarnego.
Z ubraniami poszłam do łazienki, w której się ubrałam. Włosy rozczesałam i za pomocą spinki, klamry, upięłam w kucyka, wypuszczając kilka pasem z przodu.
Ubrana i uczesana, weszłam do pokoju I spakowałam plecak.
- Vici!- zawołał Justin. - Choć na śniadanie!
- Chwila!- odkrzyknęłam.
Założyłam złote, małe kolczyki, łańcuszek i kilka pierścionków do kompletu.
Wzięłam telefon I dałam go do tylej kieszeni spodni. Podeszłam po kule I za ich pomocą, zeszłam na dół.
Weszłam do kuchni, w której wszyscy już byli, ale żaden nic nie jadł.
- O, jesteś- powiedział z uśmiechem mój brat. - Siadaj- wskazał na wolne miejsce między Liamem a Peterem.
Wspominałam już, że staram się trzymać od tej dwójki z daleka? Jak nie, to teraz to robie. Na moje nieszczęście, reszta chłopaków, cały czas próbuje zrobić tak, żebym spędzała z nimi jak najwięcej czasu.
Niechętnie usiadłam na krześle i spojrzałam znudzona na Justina. Wstał z miejsca I poszedł trochę dalej, po talerz z naleśnikami. Na stole stało już wszystko, z czym można je zjeść.
- Smacznego- powiedział, siadając na swoim miejscu.
Wszyscy, oprócz mnie, odpowiedzieli mu i wzięli się za jedzenie. Wzięłam jednego naleśnika i posmarowałam go dżemem. Zaczęłam go powoli jeść, wsłuchując się w rozmowy chłopaków.
Poczułam wibracje na tyłku, a chwilę później dzwonek mojego telefonu. Odłożyłam jedzenie na talerz i wzięłam do ręki telefon. Na wyświetlaczu wyświetliło mi się zdjęcie Emilki, a uśmiech od razu wkradł się na moje usta.
Chciałam wstać od stołu I odebrać, ale zatrzymał mnie głos mojego brata.
- Nie musisz wstawać, możesz tu rozmawiać- powiedział spokojnie.
Uśmiechnęłam się do niego lekko I odebrałam urządzenie, przyglądając je do ucha.
- Cześć- pisnęła Emi, gdy tylko odebrałam.
- Nie drzyj się tak- zaśmiałam się. - Hejka.
- No już, już, spokojnie- powiedziała wesoło.
- Po co dzwonisz?- zapytałam od razu.
- A co? Do przyjaciółki zadzwonić nie mogę?- zapytała sztucznie oburzona.
- Możesz, ale nigdy nie robisz tego o tej godzinie- powiedziałam, a ona się zaśmiała.
Wzięłam do ręki swojego naleśnika i ugryzłam go trochę.
- To fakt- przyznała. - Chodzi o to, że rozmawiałam z twoim byłym. Mówił, że chce z tobą pogadać I wszystko wyjaśnić. A, i chce do ciebie wrócić- powiedziała, a ja aż zakrztusiłam się jedzeniem.
Liam poklepał mnie po plecach.
- Co!?- pisnęłam, nieco głośniej niż chciałam.
- Też tego nie rozumiem- powiedziała rozbawiona moją reakcją.
- Przecież ten gnój mnie zdradził- powiedziałam. - On coś knuje- powiedziałam poważnie I spojrzałam na chłopaków, którzy widocznie próbowali wsłuchać się w moją rozmowę.
- Też tak myślę.
- Co mu powiedziałaś?- zapytałam.
- Że wyjechałaś I już kogoś znalazłaś- powiedziała I mogę się założyć, że się uśmiechnęła.
- Kogo?- zapytałam z uśmiechem.
- Liama- powiedziała głośno, a ja spojrzałam w prawo, czyli na Liama.
- Ty se ze mnie żartujesz?- zapytałam, a raczej stwierdziłam.
- Nie, mówię poważnie.
- Jesteś jakaś jebnięta- zaśmiałam się. - Uwierzył chociaż?
- I to jak- zaczęła się śmiać. - Wiesz, jaki zazdrosny jest? Musisz wstawić z nim zdjęcie, żeby widział, jaki przystojny jest twój nowy chłopak.
- Przemyśle to- mruknęłam. - Będę kończyć, pogadamy później.
- No dobra, paa.
- Paa- powiedziałam I się rozłączyłam.
Odłożyłam telefon na blat i zaczęłam powoli jeść.
- Zdradził cię?- zapytał Justin.
- No- mruknęłam wesoło, bo przypomniało mi się, jak go później urządziłam.
- Co mu zrobiłaś?- zapytał Nathan.
- Ja? Nic- uśmiechnęłam się niewinnie.
- Jasne, jasne- powiedział. - Gadaj.
- Nic, tylko w całej szkole powiesiłam jego zdjęcia w najgorszych momentach jego życia, nie zakrywając niczego.
- Skąd miałaś takie zdjęcia?
- I ty się o to pytasz?- spojrzałam na niego jak na debila.
Kto jak kto, ale powinien wiedzieć, skąd je wzięłam.
- A dobra, już wiem- powiedział szybko.
- Ale ja nie wiem I chętnie się dowiem- powiedział mój brat.
- Eee- spojrzałam na Nathana, a on tylko wzruszał ramionami. - Powiedzmy, że mam znajomości.
- Powiesz o nich coś więcej?- zapytał Justin.
- Nie- mruknęłam.
Skończyłam jeść, a gdy chciałam wstać od stołu, Justin mnie zatrzymał.
- Stój- powiedział, a ja odwróciłam się do niego przodem.
- No?
- Do szkoły jedziesz z Liamem- powiedział, a mnie aż się w głowie zakręciło.
Miałam się od niego trzymać z daleka, żeby sytuacja z mojego pokoju się już nigdy nie powtórzyła, a nie jeździć z nim do szkoły.
- Ty se ze mnie żartujesz nie?- zapytałam.
- Nie, mówię serio.
- Jadę z Mattem- powiedziałam szybko.
- Nie- powiedział tonem niewznoszącym sprzeciwu.
Spojrzałam na niego wzrokiem, który gdyby mógł, zabiłby go i poszłam na górę, po plecak, bo trzeba już wyjeżdżać do szkoły.
Weszłam do pokoju I założyłam białe adidasy, a następnie biorąc plecak, wyszłam z pokoju.
W przedpokoju czekał już na mnie Liam, który jak tylko mnie zobaczył, podszedł do mnie I wziął ode mnie plecak.
- Dzięki- mruknęłam, wychodząc z domu.
Wsiedliśmy do auta I pojechaliśmy do szkoły.
Byliśmy już w połowie drogi, a żadne z nas nie odezwało się nawet słowem. Na światłach, Liam na mnie spojrzał i przez jakoś czas mi się przyglądał. Dziwnie się czułam pod jego spojrzeniem, więc odwróciłam głowę, a nasz wzrok spotkał się ze sobą.
- Czemu mnie unikasz?- zapytał, przenosząc wzrok na drogę i ruszając z miejsca.
______________________________
Hmmm
Jak myślicie, co odpowie?
Mam nadzieję, że wam się podoba
Zostawiajcie gwiazdki i komentarze
Do następnego!
-justi- 💙💛
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro