24
pov. Liam
Gdy dojechałem do domu, zaparkowałem auto I poszedłem do drzwi. Wszedłem do środka I ściągnąłem buty, modląc się o to, żeby Vici nie była zła.
Poszedłem do kuchni, w której, jak się okazało, siedziała Vici.
- Hejka- przywitała się wesoło. - Mam Twój telefon- zaśmiała się, z czego się cieszę i podniosła go do góry.
- Cześć, sorki za Olivera, ponoć dzwonił cały dzień- powiedziałem lekko zakłopotany I cały spięty, usiadłem obok niej.
Wziąłem od niej telefon I odłożyłem go na blat.
- Muszę przyznać, że nie było to zbyt fajne- powiedziała rozbawiona, przez co trochę się rozluźniłem. - Ale mam radę na przyszłość- powiedziała poważnie.
- Jaką?- zapytałem niepewnie.
- Nie zostawiaj u mnie niewyciszonego telefonu, bo następnym razem, możesz nie odzyskać go w całości- powiedziała bardzo poważnie
- Tak jest- powiedziałem poważnie, a Vici się zaśmiała.
Rozmawialiśmy o tym co się działo w szkole. Powiedziałem jej, że na stołówce siedzieliśmy z jej "paczką" I było widać, że bardzo się zdziwiła, gdy to usłyszała.
Słyszałem, że chłopaki już przyjechali, a chwilę później, że weszli do domu, głośno się z czegoś śmiejąc.
Weszli do kuchni, nie zwracając na nas uwagi, co szczerze mówiąc, trochę mnie wkurzyło.
- Nie! Najlepsze było, gdy ta laska zakrztusiła się kawą, gdy cię zobaczyła- zaśmiał się Justin.
- Ma się ten urok- powiedział dumnie Nathan I wypiął pierś do góry, co bardzo głupio wyglądało.
Vici spojrzała na mnie, więc też odwróciłem głowę w jej stronę. Popatrzyłem na nią niezrozumiale, bo kompletnie nie wiedziałem, o czym ci idioci mówią, a ona wzruszyła ramionami I przygryzła wargę od środka. Muszę przyznać, że nawet w takich ubraniach i z nieogarniętymi włosami, wygląda naprawdę seksownie.
- Ten gościu, był ewidentnie zazdrosny- powiedział Nathan, nie przestając się śmiać.
- Eee... Cześć?- zapytałem I pomachałem ręką, żeby zwrócić na nas ich uwagę.
- My tu jesteśmy, jakbyście nie zauważyli- powiedziała kąśliwie Vici.
- Hej siorka- powiedział Justin, a ona spojrzała na niego jak na debila, co wyglądało całkiem zabawnie.
- No hej- powiedziała niepewnie, a Oliver I Nathan zaczęli się znowu śmiać.
- Oni coś ewidentnie brali- szepnąłem jej do ucha.
- Zmywajmy się stąd- odszepnęła i powoli zeszła z krzesła, co też zrobiłem.
Podszedłem do niej od tyłu I podniosłem ją w stylu panny młodej. Wziąłem swój telefon I szybko wybiegłem z kuchni, kierując się do jej pokoju.
Wszedłem do pokoju dziewczyny, postawiłem ją na ziemi I obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
- Co to było?- zapytała Vici, gdy już trochę się uspokoiła.
- Nie mam pojęcia- odpowiedziałem I usiadłem na jej łóżku. - Too... Co robimy?- zapytałem trochę niepewnie, bojąc się, że mnie staf wyrzuci.
- Czyli zamierzasz tu zostać?- zapytała I usiadła obok mnie.
- Tak- powiedziałem z uśmiechem.
- No okej- wzruszyła ramionami. - Muszę poprzyklejać zdjęcia, pomożesz mi?- zapytała I spojrzała na mnie.
- Jasne- zgodziłem się.
- Ale nie teraz, bo nie chce mi się- powiedziała I opadła na poduszki.
Zaśmiałem się I położyłem obok niej. Wyczułem jej wzrok na sobie, więc spojrzałem na nią z uśmiechem.
- Wiem, że jestem cudowny, ale nie musisz tak na mnie patrzeć- powiedziałem, a ona przewróciła oczami, a chwilę później zaśmiała się ze mnie.
- Odebrałam twój telefon- powiedziała, dalej na mnie patrząc.
- Oliver?- zapytałem, choć skoro mi o tym mówi, to mógł być to ktoś inny...
- Tak, przepraszał za to, że na stołówce krzyknął, że ktoś Ci się podoba- powiedziała I przeniosła swój wzrok na sufit.
Widziałem, że o czymś myślała. Pewnie zastanawia się, że skoro ktoś mi się podoba, to czemu ją ostatnio pocałowałem. Nie wie, tylko o tym, że to ona jest dziewczyną, która mi się podoba.
- Oł...- mruknąłem smutno, bo nie miała się o tym dowiedzieć.
Cały czas na nią patrzyłem, próbując coś z niej wyczytać, ale na nic poszły moje starania, bo jej oczy nie wyrażały dosłownie niczego.
Pewnie dziwnie czuję się, z tym że tak z dnia na dzień, zacząłem się nią interesować i normalnie rozmawiać, ale co mogę na to poradzić, że chyba ją kocham? Nie potrafię już dogryzać jej tak, jak robiłem to, gdy tylko tu przyjechała.
- Vici?- zapytałem cicho.
Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
- No?
- Wszystko w porządku?- zapytałem, a ona zmarszczyła na chwilę brwi, w ten swój słodki sposób.
Myślała nad czymś przez chwilę, a później uśmiechnęła się lekko I spojrzała na mnie.
- No- zaśmiała się.
Patrzyłem na nią nieco zmartwiony, bo nie przekonało mnie to, co powiedziała.
- Wiesz...- zacząłem, chcąc wyjaśnić jej to, co powiedział Oliver.
- To, co powiedział, jest prawdą?- zapytała zaciekawiona, przerywając mi.
- Tak- powiedziałem pewnie, a ona znów odwróciłam wzrok.
Znów o czymś myślała, bo na chwilę zmarszczyła brwi. Cały czas na nią patrzyłem i czekałem, aż coś w końcu powie lub na mnie spojrzy.
- Muszę coś zrobić- powiedziała nagle I podniosła się do pozycji siedzącej.
- Co takiego?- zapytałem.
- Pogadać z Peterem- odpowiedziała I powoli wstała z łóżka.
Ciekawe, o czym chce z nim rozmawiać. Może o tym, że przyznał, że mu się podoba.
- Po co?- zapytałem, wstając.
- Bo... Bo tak- powiedziała I wzięła swój telefon.
Wyszła z pokoju, zostawiając mnie w nim całkiem samego. Nie za bardzo wiedziałem, co mam ze sobą zrobić, więc stwierdziłem, że poszukam czegoś w jej pokoju.
Przeszukałem biurko i toaletkę, ale nic nie znalazłem, więc wziąłem swój telefon I wyszedłem z jej pokoju.
Gdy miałem schodzić na dół, drzwi od pokoju Petera się otworzyły, a ze środka wyszła Vici. Jak drzwi się za nią zamknęły, oparła się o nie I zjechała po nich na podłogę. Zakryła twarz dłońmi I chyba płakała.
Zszedłem szybko na dół do chłopaków, by powiedzieć im, że coś się stało.
- Ej! Chodźcie wszyscy- powiedziałem I stanąłem na chwilę w progu salonu, w którym wszyscy siedzieli.
- Co jest?- zapytał Justin I posłusznie wstał z kanapy.
Nic nie powiedziałem, tylko pokazałem gestem ręki, żeby poszli za mną. Weszliśmy na piętro i stanęliśmy przy schodach. Justin patrzył zmartwiony na Vici, ale z jakiegoś powodu, nie podszedł do niej.
Ruszyłem się z miejsca I powoli podszedłem do niej. Kucnąłem przy niej i ostrożnie ją przytuliłem.
Podniosła głowę I rozejrzała się niepewnie po korytarzu, na którym wszyscy oprócz Petera byli.
- Cii- szepnąłem I trochę się od niej odsunąłem. - Wszystko w porządku?- zapytałem I spojrzałem jej w oczy, próbując znaleźć odpowiedź na moje pytanie, ale były one całe czarne i wyprane z emocji. Dziwne...
- Co się stało?- zapytał Justin, podchodząc do nas.
- Nic- szepnęła.
- Przecież widzę- powiedział I spojrzał na nią z politowaniem.
Vici, zamiast odpowiedzieć, puściła wzrok I zaczęła się bawić palcami.
- Hej, możesz mi powiedzieć- mruknął pocieszająco Justin I podniósł jej podbródek tak, żeby na niego spojrzała.
- Nic się nie stało, po prostu...- nie wiedzieć czemu, zacięła się na chwilę.
- Zrobił Ci coś?- zapytał poważnie jej brat.
Przewróciłem oczami, bo wiem, że prędzej ona mu coś zrobiła, niż on jej.
- Nie, nie, nie- pokręciła głową. - Po prostu, nie mam dziś humoru- powiedziała smutno.
- Po co byłaś u niego w pokoju?- zapytał Justin.
- Poszła z nim porozmawiać- warknąłem, bo miałem już dość tego jego dennego przesłuchania.
- A ty skąd o tym wiesz?- zapytał Oliver i spojrzał na nas podejrzliwie.
- No nie wiem...- udawałem, że się zastanawiam. - Powiedziała mi?
- A czemu akurat tobie?- zapytał jej brat.
- Bo wy zachowywaliście się, jakbyście coś brali?- powiedziała Vici, tym samym wtrącając się do rozmowy.
- Przepraszam za to- powiedział, że skruchą w głosie Justin. - Wracając, czemu nie masz humoru?- zapytał.
Vici znowu zamyśliła się na chwilę. Zaczynam się o nią martwić. Coś jest nie tak.
- Muszę pogadać jeszcze dzisiaj z Mattem- powiedziała po chwili. - Idę do siebie- powiedziała, a na pomogłem jej wstać z ziemi.
Nie zwracając uwagi na resztę, wszedłem z nią do jej pokoju I zamknąłem za nami drzwi.
- To co, przyklejamy zdjęcia?- zapytałem wesoło, starając się rozluźnić trochę atmosferę.
Victoria zaśmiała się cicho, ale kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Podeszła do biurka I wyjęłam dużo zdjęć i jakąś taśmę. Podała mi rzeczy I stanęłam obok mnie na środku pokoju.
- Tym kleisz tył zdjęcia, a później przyklejasz na ścianę, rozumiesz?- powiedziała jak do dziecka i zapytała dosyć poważnie.
- Rozumiem, proszę pani- odpowiedziałem rozbawiony. - A gdzie będziemy przyklejać?
- Nad łóżkiem- pokazała na ścianę naprzeciwko nas.
- Więc bierzmy się do roboty- powiedziałem I razem podeszliśmy do ściany.
Usiedliśmy na łóżku I zaczęliśmy dzielić zdjęcia. Vici przykleiła jedno zdjęcie i spojrzała na mnie
- Teraz ty przyklejasz z tej strony, a ja z tej, tylko nie wychodź za linie łóżka, no, chyba że akurat zdjęcie tak będzie, to po prostu je tam przyklej- powiedziała I wzięliśmy się do roboty.
Podczas przyklejania, dużo rozmawialiśmy I się śmialiśmy. Starałem się nie zaczynać tematu jej rozmowy z Peterem, choć bardzo chciałem wiedzieć, co się tam stało.
Gdy już skończyliśmy, Vici wzięła telefon I zaczęła z kimś pisać. Usiadłem na łóżku I uważnie przyglądałem się dziewczynie.
- Matt zaraz będzie- powiedziała I usiadła obok mnie.
- To ten niższy?- zapytałem.
Zaśmiała się lekko, ale kiwnęła głową.
- Po co?- zapytałem z pretensjami, bo wcale nie podoba mi się to, że on tu będzie.
- Pamiętasz tą akcje kiedy tu byli?- spojrzała na mnie, a ja kiwnąłem głową.
- No, ale co to ma wspólnego?- zapytałem, nie rozumiejąc, co to ma do rzeczy.
- Ma on pewną tajemnicę, o której miał powiedzieć reszcie, ale jak się wtedy okazało, nie powiedział- wyjaśniła.
- Jaką tajemnice? To ma coś wspólnego z tym co mówił... Lucas? Że mu się podobałaś?- zapytałem zaciekawiony.
- W zasadzie tak- powiedziała.
Dziwiłem się, że zgadłem, bo w końcu jest dużo innych możliwych odpowiedzi, a ja trafiłem na dobrą.
- Serio?- zapytałem zadowolony, a ona kiwnęła rozbawiona głową. - Więc... Dalej mu się podobasz?- zapytałem, a ona się zaśmiała.
- Ja? W życiu- powiedziała rozbawiona, a ja spojrzałem na mnie zdziwiony.
- Czemu w życiu?
- Bo podoba mu się ktoś inny, a ja wiem kto- powiedziała dumnie i opadła na poduszki.
- Kto?- zapytałem, a Vici na mnie spojrzała.
- A tego to ci nie powiem- powiedziała trochę poważnie. - To jest ta jego tajemnica i pewnie sobie teraz myślisz, że taka tajemnica to nic ważnego, ale mylisz się, bo... To może zmienić dosłownie wszystko, ale nie tylko z tego powodu ci tego nie powiem.
- Czemu jeszcze?
- I tak nie znasz tej osoby- powiedziała z zadziorny uśmiechem, a ja zacząłem się jej bać, bo ten uśmiech chyba coś oznaczał.
- To fakt, nie znam twoich znajomych- przyznałem i położyłem się obok.
Rozmawialiśmy na różne tematy, gdy usłyszeliśmy głos Justina z dołu.
- Vici! Ktoś do ciebie!- krzyknął, a my od razu podnieśliśmy się z łóżka.
Wyszliśmy z pokoju, akurat, gdy ten cały Matt wchodził po schodach. Vici podeszła do niego I mocno go przytuliła.
- Cześć skarbie- powiedział z uśmiechem, gdy już się odsunęła.
Skarbie?
- Hejka. Choć- powiedziała I pociągnęła go do swojego pokoju.
Po drodze minęli Petera, który patrzył na nich zdziwiony. Vici uśmiechnęła się do niego lekko I zamknęła za sobą drzwi na klucz.
Podszedłem do Petera I popatrzyłem na niego podejrzliwie.
- O czym rozmawiałeś z Vici?- zapytałem.
- Dała mi kosza, znowu- powiedział po chwili zastanowienia.
Chwila, skoro to ona dała kosza jemu, to czemu płakała? To on powinien być smutny, a nie ona.
- Jak się trzymasz?- zapytałem.
- Bywało gorzej- zaśmiał się sztucznie.
- Choć na dół- powiedziałem I poszedłem na dół.
Weszliśmy do salonu I usiedliśmy na kanapie. Czułem na sobie wzrok jednego z chłopaków, ale starałem się to zignorować.
- Liam- powiedział Justin, więc na niego spojrzałem.
- No?
- Od kiedy ty masz taki dobry kontakt z moją siostrą?- zapytał podejrzliwie.
- Eee... Nie wiem nawet- wzruszyłem ramionami.
- A dlaczego macie dobry kontakt?
- Tego też nie wiem- powiedziałem obojętnie.
Oczywiste jest to, że go okłamałem, bo w końcu podoba mi się siostra mojego kumpla, więc nie mogę mu powiedzieć prawdy.
- Ty coś knujesz, a ja dowiem się co- powiedział siedzący obok mnie Oliver tak, żebym tylko ja to usłyszał.
Spojrzałem na niego, ale on był wpatrzony w telewizor. Uśmiechnął się zadziornie, a ja przeniosłem wzrok na telewizor.
Chłopacy o czymś tam rozmawiali, ale nie mieszałem się w to zbytnio, bo skupiłem się na filmie.
W pewnej chwili Justin wstał z miejsca I poszedł na górę do Vici, bo z tego co wiem, będą robić coś do jedzenia i chcieli spytać, czy coś chce.
- Czy ty jesteś normalny!?- usłyszeliśmy krzyki z góry. - Co gdybym dała tam rękę!?- zapytała Vici.
- Prawie nic dzisiaj nie jadłaś!- krzyknął Matt, bo Justin na pewno to nie był.
- I co z tego!?- zapytała Vici.
Wstaliśmy z miejsc i szybko poszliśmy na górę. Justin stał przed zamkniętymi drzwiami do pokoju Vici I chyba nie za bardzo wiedział, co się dzieje.
- Jak to, co!? Głodzisz się!- wrzasnął Matt.
- To nie prawda- warknęła Vi, na tyle głośno, że to usłyszeliśmy.
- Nie? To ile teraz ważysz, hm? Jak wyjeżdżałaś, ważyłaś 55 kg, a teraz? Pięćdziesiąt? Czterdzieści pięć?- zapytał z wyrzutami jej przyjaciel.
Vici faktycznie jest chuda i strasznie lekka, ale nie sądziłem, że aż tak.
Żaden z nas się nie odzywał, a żeby lepiej słyszeć, podeszliśmy bliżej do drzwi I nastawiliśmy uszy.
- Ile!- krzyknął i uderzył ręką w drzwi Matt, a my aż podskoczyliśmy i mogę się założyć, że Vici też się wystraszyła.
- Mało- mruknęłam bardzo cicho, ale udało mi się to usłyszeć.
- Mało, czyli ile?- zapytał już nieco spokojniej chłopak.
- Nie wiem.
- To idź, się zważ- powiedział już nieco poważnie.
- Nie chce- odpowiedziała spokojnie.
- Nie chcesz?- zapytał niby spokojnie, ale coś i tak było nie tak. - Nie interesuje mnie to. Masz iść!- znów podniósł głos, a my znów się wystraszyliśmy.
- Nie chce- wysyczała przez zęby Vici.
Skoro tak bardzo nie chce tego zrobić, to coś musi być na rzeczy. Może z ich kłótni jeszcze się tego dowiemy.
- Masz. Iść- warknął.
- Nie!- krzyknęła stanowczo.
- Idź!
- Nie chce!- krzyknęła, a chwilę później załkała cicho.
Zrobiło mi się jej żal, ale ten chłopak chyba wie o czymś, co w tej sprawie jest bardzo istotne.
- Chyba nie masz zamiaru znowu przez to wszystko przechodzić, co!?- zapytał podniesionym głosem.
- A skąd wiesz, czy tego właśnie nie chce!? Nie pomyślałeś o tym, że nie myślę o niczym innym niż o śmierci!?- zapytała z tego co słyszałem, płacząc.
- Czemu to zrobiłaś?- zapytał cicho, po chwili ciszy, a my nie za bardzo wiedzieliśmy, o czym on mówi.
- Bo was nie było I nie miał kto mnie powstrzymywać- powiedziała ledwo słyszalnie.
- Przepraszam, wszystko zepsułem- powiedział ze skruchą w głosie Matt.
- Masz rację, zepsułeś. Dobrze wiesz, że nie lubię tego tematu, ale i tak nie odpuściłeś- powiedziała poważnie.
O co do kurwy nędzy chodzi?
- Wiem, ale martwimy się o ciebie- powiedział spokojnie.
- Niepotrzebnie- mruknęła.
- Zacznij normalnie jeść, proszę cię...
- To moje życie, nie twoje- powiedziała pewnie.
- Ale przyjaźnimy się, więc jestem jego częścią- powiedział smutno.
- Koniec tematu- warknęła.
- Rozumiem, że go nie lubisz, ale musimy o tym poważnie porozmawiać. Możesz zrobić to ze mną albo z Christianem, jak wolisz.
- Nie będziemy o niczym rozmawiać- warknęła.
Nie no, co jak co, ale teraz zaczynam się serio o nią martwić.
- Wiesz, że cię to nie ominie, a Chris na pewno zauważy, że schudłaś, a wtedy, nie będzie miał kto cię obronić, bo uważasz, że nie potrzebujesz pomocy i że wszystko jest w porządku, choć wcale tak nie jest.
- Mówię prawdę, wszystko jest w porządku, trzymam się jakoś...
- Teraz, a co będzie jutro lub za tydzień? Według ciebie dalej będzie w porządku, ale od kiedy Harry zginął na twoich oczach, nic nie jest w porządku- powiedział.
Vici nic nie odpowiedziała I nastała niebezpieczna cisza, z której wynika, że zaraz coś się spierdoli.
Matt wspomniał o tym chłopaku z jej Instagrama I tapety na telefonie. Wiedziałem, że nie żyje, ale nie wiedziałem, że umarł na jej oczach. Zastanawiam się, jak ona sobie z tym poradziła lub - co gorsza - wcale tego nie zrobiła.
- Vic, ja... Przepraszam- powiedział Matt.
- Nie ma, przepraszam, Matt. Złamałeś zasadę, wspomniałeś o nim, choć wiesz, że nie powinieneś- warknęła, a po głosie można było poznać, że zabolało ją to, co powiedział.
- Ja... Ja nie chciałem, przepra...
- Nie! Wspominając o nim, złamałeś jedną z najważniejszych dla mnie zasad, złamałeś mi serce tak, jak zrobił to on!- krzyknęła, płacząc.
- Vic...
- Zejdź mi z oczu- powiedziała poważnie.
- Co? Ale...
- Won!- krzyknęła. - Bo nie ręczę za siebie- warknęłam.
- Vici, proszę cię...
Słyszałem jakiś dziwny dźwięk, ale nie miałem pojęcia, co to było. Chwilę później usłyszałem zbliżające się do drzwi kroki, więc wszyscy się odsunęliśmy.
Z pokoju wyszła wściekła, ale też zapłakana Vici I nie obdarzając nas ani jednym spojrzeniem, zeszła na dół po schodach. Z tego co słyszałem, wzięła jedne z kluczyków I wyszła z domu, trzaskając przy tym drzwiami.
Widziałem, że chłopcy pobiegli za Vici, którą chyba właśnie pojechała gdzieś autem, więc poszedłem zobaczyć co z Mattem, bo do tej pory nie wyszedł z pokoju Vi.
Zajrzałem do jej pokoju I zobaczyłem, trzymającego się za krwawiący noc Matta. Szybko do niego podszedłem i zaprowadziłem go do łazienki w pokoju Vici.
- Usiądź tu i trzymaj- powiedziałem I pokazałem na deskę klozetową i podałem mu trochę papieru, żeby wytarł trochę tę krew.
Podszedłem do jednej z szafek i zacząłem szukać czegoś do zatamowania krwawienia.
- Tu nic nie ma- powiedziałem I odłożyłem apteczkę na swoje miejsce.
- Już prawie nie leci- powiedział I uśmiechnął się lekko.
- Przemyj sobie to- powiedziałem I odsunąłem się od umywalki.
Matt zrobił to, co mu poleciłem i spojrzał na mnie z uniesioną lewą brwią.
- Co jest pomiędzy tobą, a Vici?- zapytał w końcu I założył ręce na klatce piersiowej.
- Co? Eee, nic- powiedziałem I wzruszyłem ramionami.
- Nie wierzę ci- powiedział pewnie.
Westchnąłem i spuściłam wzrok. To jest jej przyjaciel, więc jak mu powiem, że mi się podoba, to od razu poleci i jej to powie.
- Wiec?
- Nie wiem- odpowiedziałem I podniosłem wzrok.
- Nie wiesz? A mi się wydaje, że doskonale zdajesz sobie z tego sprawę- powiedział.
- Naprawdę nie wiem, co jest między nami.
- Kochasz ją?- zapytał, podejrzliwie na mnie patrząc.
Po chwilowym zastanowieniu stwierdziłem, że mogę mu o tym powiedzieć, a jak jej powie, to trudno.
- Kocham i to mnie kurwa irytuje- odparłem, a on spojrzał na mnie zdziwiony.
- Wow. Znaczy, co?
- Kocham twoją przyjaciółkę- powtórzyłem i zmarszczyłem brwi, bo dosyć dziwnie jest wymawiać te słowa.
Matt uśmiechnął się lekko, ale nie na długo, bo kilka sekund później patrzył na mnie przerażającym wzrokiem.
- Nic z tego nie będzie- powiedział. - Vici nie pakuje się w związki. Może za jakiś czas się to zmieni, ale ktoś i tak jej się podoba i nie jesteś to ty, raczej- ostatnie słowo powiedział cicho i niepewnie.
- To przez śmierć tego całego Harry'ego?- zapytałem.
- Tak i nie pytaj o nic więcej, bo o części już i tak wiesz, a resztę może powiedzieć ci tylko Vi.
- Jasne- powiedziałem.
Matt wyszedł z pomieszczenia, więc poszedłem za nim. Z pokoju Vici wziął swój i od dziewczyny telefon, który cały czas dzwonił. Wyszedł z pokoju i skierował się na dół, do salonu, w którym była cała reszta.
Usiedliśmy na wolnych miejscach i patrzyliśmy, jak chłopacy próbują dodzwonić się do Vi.
- Nie wzięła telefonu, więc nie dzwońcie- powiedział Matt I odblokował swój telefon.
Wstał z miejsca I poszedł na drogi koniec pokoju. Chyba do kogoś dzwonił, więc starałem się coś usłyszeć.
- Kiedy będziecie?- zapytał osoby, z którą rozmawiał.
- Okej- powiedział. - Przyjedzie do jej brata, mamy mały problem- dodał, a chwilę później się rozłączył.
Wrócił na miejsce I spojrzał na Justina.
- Jadła cokolwiek?- zapytał go.
- No nie za bardzo...
- Raz jak zaczął ten temat, wydarła się na niego, że nie będzie jej mówił, co ma robić, bo nie jest nikim dla niej ważnym- powiedział Oliver, a Matt się zaśmiał.
- Mogłem się tego domyślić.
- Czemu nie je?- zapytał Justin, a Matt spojrzał na niego jak na debila.
- Od śmierci Harry'ego, nie czuje jakoś takiej potrzeby. Było już tak wcześniej, ale udało nam się nauczyć ją jeść normalnie, nie tylko wtedy, gdy jest bardzo głodna.
- Wiesz, gdzie mogła pojechać?- zapytał z nadzieją Peter.
- Ma złamaną nogę, więc na pewno nie do galerii. Ma tu kogoś?- zapytał.
- Dogaduje się z jedną dziewczyną ze szkoły, ale raczej jej tam nie ma- powiedziałem.
- Umm... To nie wiem. Jakie auto wzięła?
- Czerwonego Jeepa- powiedział Nathan.
- Więc jedziemy szukać czerwonego Jeepa- powiedział I wstał z kanapy.
Wszyscy poszliśmy do przedpokoju, założyć buty I wziąć kluczyki.
- Ja zostanę, na wypadek, gdyby wróciła- powiedział brat Vici, a my przytaknęliśmy i wyszliśmy z domu.
Matt wsiadł do jednego z nowszych Porsche. Skąd on ma takie auto? Przecież jest w chuj drogie.
Chłopak spojrzał na mnie i puścił mi oczko, a następnie pojechał z piskiem opon.
Poszedłem do swojego auta I wyjechałem z garażu. Stwierdziłem, że pojadę na autostradę, może tam ją znajdę. Wyjechałem z podjazdu I pojechałem na drogę.
Jeździliśmy już ponad trzy godziny, a żaden z nas jej nie znał. Co jakiś czas kontaktowaliśmy się ze sobą, żeby zobaczyć, jak sytuacja wygląda. Postanowiliśmy wrócić wszyscy do domu, bo nie ma sensu włączyć się po ulicach Sydney i to w dodatku w nocy.
Gdy dojechałem do domu, był już tam Matt. Od razu poszedłem do salonu I zobaczyłem Justina siedzącego na kanapie ze spuszczoną głową. Podszedłem do niego i poklepałem go po plecach. Ten od razu na mnie spojrzał, z widoczną nadzieją w oczach.
- Nie ma- mruknąłem cicho i usiadłem obok niego.
Siedzieliśmy w ciszy i czekaliśmy, aż reszta przyjedzie. Z tego co usłyszałem, ten, do którego Matt wcześniej zadzwonił, ma tu przyjechać, ale nie wiem, o której.
Chłopacy przyjechali jakieś pół godziny po mnie. Żadne z nich, nie widziało Vici, z czego nie jestem zadowolony.
Teraz siedzieliśmy wszyscy I czekaliśmy, aż Victoria wróci do domu. Justin, tak samo jak Matt, bardzo, ale to bardzo się o nią martwili, co rozumiem, bo w końcu, ma złamaną nogę I jeździ autem, a to, nie jest zbyt bezpieczne.
- Jeśli mogę wiedzieć- zaczął Justin, a my wszyscy na niego spojrzeliśmy. - Jak długo Vici już nie je normalnie?- zapytał Matta.
- Ponad rok- mruknął. - Przez prawie dwa lata był spokój, ale... Z pewnych powodów przestała i musieliśmy zacząć ją pilnować.
Justin nic nie odpowiedział, tylko wlepił wzrok w telewizor, na którym leciał jakiś głupi film.
___
Około godziny czwartej nad ranem, ktoś wjechał na podjazd. Wszyscy wstaliśmy I podeszliśmy do okna, by znaczyć, kto to jest i czy jest to Vici.
Niestety nie była to ona. Z czterech czarnych aut, wysiadło czterech chłopaków. Matt poszedł do drzwi I wpuścił ich do środka. To pewnie do któregoś z nich dzwonił jakiś czas temu.
Wróciliśmy na kanapę i czekaliśmy, aż znajomi Matta wejdą do salonu.
- Gdzie jest Vici?- zapytał poważnie jeden z nich, wchodząc do salonu.
- Właśnie o to chodzi. Wspomniałem o nim i o jej niejedzeniu, a ona wzięła auto I pojechała- powiedział Matt.
- Telefon?- zapytał inny.
- Zostawiła.
- Namierzacz w aucie?
- Nie ma.
- Ulubione miejsce?- to pytanie skierował do nas.
- Byliśmy już wszędzie- powiedział cicho Justin.
- Więc trzeba czekać- wzruszył ramionami chłopak. - Kiedyś na pewno wróci, ale niekoniecznie dzisiaj.
- Kim wy w ogóle jesteście?- zapytał Nathan, wstając z kanapy.
- Jestem Dylan- powiedział z uśmiechem chłopak, który przed chwilą mówił.
- Alex- powiedział wysoki szatyn.
- Christian- przedstawił się ostatni I chyba najstarszy z nich.
- A mnie już znacie- powiedział wesoło Lucas, a Oliver zaśmiał się cicho.
- Vici nic o was nie wspominała- powiedział podejrzliwie Nathan.
- Wspominała.
- Wspominała- powiedziałem w tym samym czasie co Peter.
- To chyba tylko wam, bo ja nic nie słyszałem o nich- powiedział Oliver I spojrzał na mnie podejrzliwie.
Co on taki dzisiaj na mnie patrzy? Peter też o nich słyszał, więc to nic dziwnego, że coś o nich wiem.
- Skończ tak na mnie patrzeć- warknąłem do niego, bo zaczął mnie już irytować.
- Od kiedy wy się dogadujecie? Przecież się nie znosiliście.
- No tak, czas przeszły- syknąłem.
- Dobra, nie kłóćcie się- powiedział Justin, patrząc na nas znacząco.
Przez następne kilka godzin tępo wpatrywaliśmy się w telewizor i co jakiś czas, jeden z nas szedł zobaczyć, czy nie ma jej gdzieś w pobliżu.
Około godziny trzynastej, Alex bez słowa wstał i zaczął iść w stronę wyjścia z salonu.
- Gdzie idziesz?- zapytałem, ale mi nie odpowiedział.
Powoli szedł w stronę wejścia i już myślałem, że chce sprawdzić, czy nie ma jej w pobliżu, gdy zatrzymał się przy progu. Włożył ręce do kieszeni I przyglądał się czemuś uważnie.
- Martwiłem się- powiedział bardzo cicho.
Zza ściany wyszła Vici I od razu wtuliła się w chłopaka, który gładził jej plecy.
Wstaliśmy I podeszliśmy trochę bliżej. Nie mieliśmy zamiaru na nią krzyczeć, bo wiemy, jak wygląda sytuacja i nie chcemy jej denerwować.
- Mała- mruknął Alex.
- Mała to jest, Twoja pała- powiedziała cicho, a my się zaśmialiśmy.
- Wiesz, że nie- powiedział zadziornie chłopak.
- Wiem- powiedziała.
Skoro tak powiedziała, to coś między nimi musiało być lub dalej jest.
- Powiesz mi, co się stało?- zapytał Vici.
Podniosła głowę oraz przytaknęła I wróciła do swojej poprzedniej pozycji.
Stali tak jeszcze chwilę, aż Vici się od niego nie odsunęła, a gdy to zrobiła, spojrzała na nas.
Alex złapał ją za rękę I poszli razem do jej pokoju, a ja wróciłem na kanapę.
______________________________
Dzisiaj rozdział z perspektywy Liama
Piszcie co o nim sądzicie i koniecznie zostawcie gwiazdkę, to bardzo motywuje
Jeśli coś jest nie tak, to piszcie w komentarzach
Miłego dnia!
-justi-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro