22
pov: Victoria
Obudziły mnie głośne rozmowy z dołu. Nie chciało mi się wstawać, więc odwróciłam się na drugi bok I spróbowałam ponownie zasnąć.
Nie udało mi się to przez głośny śmiech, więc wstałam powoli z łóżka I po cichu wyszłam z pokoju.
Zaczęłam schodzić po schodach gdy usłyszałam czyiś głos.
- Dobra, uspokójcie się- powiedział chyba Liam. - Vici jeszcze śpi- dodał, a reszta praktycznie od razu się uspokoiła, co było bardzo miłe.
Zaśmiałam się cicho, uważając przy tym, żeby mnie nie usłyszeli. Słyszałam, że usiedli i zaczęli o czymś rozmawiać. Zeszłam kilka stopni w dół, żeby lepiej słyszeć i oparłam się o ścianę.
Z takiej odległości, zdołałam usłyszeć, że za niedługo będą mieć jakąś tam dostawę. Będę musiała powiedzieć o tym Mattowi, żeby poprowadził akcję odebrania im jej. Niby nie zrobili mi nic, żebym to robiła, ale w końcu jestem Dark Devil, czyli postrach całego LA i Sydney, więc nie mogę przegapić takiej okazji.
Odsunęłam się od ściany i po cichu wróciłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżku. Wiem, że nie powinnam wykorzystywać tego, że mieszkam z Devils i dzięki temu mogę dowiedzieć się czegoś o ich akcjach, ale taka już jestem jeśli chodzi o gang.
Przez mój wyjazd Immortals stali się nieco mniej niebezpieczni, bo nie jeździli tak często na akcje, bo nie miał kto nimi dowodzić, więc muszę coś zrobić, żeby inni nie przestali się nas bać, a w szczególności mnie.
Usłyszałam kroki na schodach, a następnie kilka otwierających się drzwi. Położyłam się wygodnie I zamknęłam oczy, żeby wyglądało, że śpię.
Niecałe pięć minut później, do pokoju ktoś wszedł. Podszedł do mnie I poprawił mi kołdrę. Bardzo dużo wysiłku włożyłam w to, żeby się nie zaśmiać.
Chwilę później, usłyszałam, że drzwi od mojego pokoju się zamknęły, a ja zostałam w nim sama. Otworzyłam oczy I spojrzałam w bok, bo przypomniało mi się, że zasnęłam z Liamem. Ale ja jestem głupia.
Zdałam sobie sprawę z tego, że skorpiony chyba już wyjechali, bo nie zauważyłam ich rzeczy w przedpokoju.
Usłyszałam zamykające się drzwi wejściowe, a następnie przekręcający się w nich klucz, co potwierdziło to, że Carl i jego bracia już wyjechali.
Odetchnęłam z ulgą I zamknęłam na chwilę oczy, bo nadal chce mi się spać. Postanowiłam, że spróbuję jeszcze zasnąć, bo w sumie nie mam nic innego do roboty.
Położyłam się na boku i ponownie poszłam spać.
___
Ze snu wybudził mnie dzwonek telefonu, ale na pewno nie mojego. Dzwonił już kilka razy, ale za każdym razem próbowałam go ignorować. Otworzyłam leniwie oczy i spojrzałam w miejsce, z którego dochodził dźwięk. Na szafce nocnej, obok mojego, leżał jakiś inny telefon.
Wzięłam go do ręki I spojrzałam na ekran, na którym znajdowało się zdjęcie Olivera. Spojrzałam na godzinę i zobaczyłam, że jest już po 12, dosyć długo spałam, ale i tak przez dzwoniący telefon, najprawdopodobniej Liama, się nie wyspałam.
Odebrałam urządzenie i przyłożyłam je do ucha.
- No w końcu odebrałeś!- wydarł się Oliver. - Wybacz za tę akcję, nie powinienem krzyczeć, że ktoś Ci się podoba- dodał, a ja chyba dostałam chwilowego zaćmienia mózgu.
Ktoś podoba się Liamowi, a on i tak mnie, pocałował? Dziwnie...
- Po pierwsze, nie drżyj tak tej mordy- warknęłam. - A po drugie Liam zapomniał telefonu, a ty mnie obudziłeś, więc skończ dzwonić, bo zabije- powiedziałam spokojnie.
- Vici?- zapytał zdziwiony.
- Nie, duch Święty.
- Eee...- mruknął. - Ale, skąd ty masz jego telefon? Wchodziłaś do jego pokoju?- zapytał podejrzliwie.
- No debil, no- mruknęłam tak jakby do siebie. - Zostawił go u mnie.
- Po pierwsze, słyszałem to- powiedział z pretensjami. - A po drugie- zaczął spokojnie- Co jego telefon robił u ciebie w pokoju!?
- Eee...- zacięłam się.
- No, słycham- ponaglał mnie, a ja nie wiedziałam co mu powiedzieć, choć w sumie, nic takiego nie robiliśmy, więc mogę powiedzieć mu prawdę.
- Był u mnie- powiedziałam szybko I czekałam, na jego reakcje.
- U ciebie?- zapytał zdziwiony.
- Mhm.
- Po co i kiedy?
- Dzi... Znaczy wczoraj- poprawiłam się.
- To w końcu dzisiaj, czy wczoraj?- zapytał podejrzliwie.
- Wczoraj- powiedziałam pewnie, żeby mi uwierzył.
- Pogadamy w domu, bo jest jeszcze jedna sprawa- powiedział.
- I chyba wiem jaka...- mruknęłam cicho.
- Co?
- Nic, nic- powiedziałam szybko. - Paaa- powiedziałam I się rozłączyłam.
Pewnie będzie chciał zapytać o ten dzień, w którym widzieli, jak razem z Peterem spaliśmy w jednym łóżku. Jeśli mam być szczera, to nie stresuje się tym ani trochę, bo nie mam nic do ukrycia w tej sprawie. Więcej mam do ukrycia jeśli chodzi o Liama, bo jeśli zaczęliby pytać go o mnie, to mogliby się dowiedzieć o czymś, o czym wiedzieć nie powinni.
Odłożyłam telefon chłopaka I wstałam z łóżka. Poszłam do garderoby, by wybrać jakieś wygodne ubrania, bo przecież nie będę w samej koszulce paradować, choć w sumie... Nie przebieram się. W dupie to mam.
Weszłam do łazienki, by się trochę ogarnąć. Umyłam twarz I rozczesałam włosy, a następnie związałam je w luźnego koka. Wyszłam z łazienki I biorąc po drodze telefony oraz kule, zeszłam na dół.
Weszłam do kuchni I usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej. Z miski wzięłam sobie jabłko. Zaczęłam się zastanawiać, kiedy oni robią zakupy. Ale serio, nigdy nie widziałam, żeby szli lub wracali z jakichś zakupów, a jedzenie prawie zawsze mają, dziwne... No ale może to dlatego, że albo mnie nie ma, albo siedzę u siebie w pokoju, więc po prostu tego nie widzę.
Wzięłam telefon I weszłam na wiadomości, bo z tego co widziałam, mam jakieś nieprzeczytane wiadomości. Jak się okazało, były one z grupki z chłopakami. Weszłam na nią i zaczęłam czytać wszystkie nieprzeczytane wiadomości.
Jeśli mam być szczera, to nic ciekawego tam nie pisali, więc postanowiłam się w to nie mieszać.
Usłyszałam dźwięk powiadomienia, ale nie z mojego telefonu, tylko od Liama. Czy on nie potrafi wyciszyć telefonu? Patrzyłam chwilę na jego telefon I coś mnie kusiło, żeby go wziąć. W końcu nie wytrzymałam I wzięłam go do ręki. Sprawdziłam, czy ma hasło i tak jak myślałam, ma.
Drzwi od domu się otworzyły, a ja szybko odłożyłam telefon. Spojrzałam w stronę wejścia do kuchni, gdzie chwilę później stanął Liam.
- Hejka- przywitałam się wesoło. - Mam twój telefon- zaśmiałam się I uniosłam do góry urządzenie.
- Cześć, sorki za Olivera, ponoć dzwonił cały dzień- powiedział lekko zakłopotany i podszedł do mnie.
Usiadł na krześle obok mnie I wziął ode mnie swój telefon.
- Muszę przyznać, że nie było to zbyt fajne- powiedziałam lekko rozbawiona, przez co Liam trochę się rozluźnił. - Ale mam radę na przyszłość- zaczęłam już nieco poważniej.
- Jaką?- zapytał niepewnie.
- Nie zostawiaj u mnie niewyciszonego telefonu, bo następnym razem, możesz nie odzyskać go w całości.
- Tak jest- powiedział poważnie, a ja się cicho zaśmiałam.
Rozmawialiśmy chwilę o tym co się dzisiaj działo w szkole I byłam bardzo zdziwiona, bo moja "paczka", czyli Immortals, siedziała ze swoimi "wrogami" czyli z Devils, a oni się przecież nie znoszą. Ponoć to wszystko, zaczęło się od mojego tematu, z czego nawet się cieszę, bo nie mieli mnie w dupie i zapytali o to Liama.
Na podjazd wjechało kilka aut, a chwilę później chłopacy weszli do domu, bardzo głośno się z czegoś śmiejąc. Weszli do kuchni, kompletnie nie zwracając uwagi na naszą dwójkę.
- Nie! Najlepsze było, gdy ta laska zakrztusiła się kawą, gdy cię zobaczyła- zaśmiał się mój brat.
- Ma się ten urok- powiedział Nat I wypiął dumnie klatkę piersiową do przodu.
Spojrzałam na Liama, który chwilę później też przeniósł na mnie swój niezrozumiały wzrok. Wzruszyłam ramionami I przygryzłam wargę od środka.
- Ten gościu, był ewidentnie zazdrosny- powiedział rozbawiony Nathan.
- Eee... Cześć?- zapytał Liam I pomachał ręką, żeby zwrócić na siebie uwagę.
- My tu jesteśmy, jakbyście nie zauważyli- powiedziałam.
- Hej siorka- powiedział Justin, a ja spojrzałam na niego jak na debila, którym, nawiasem mówiąc, jest.
- No hej- powiedziałam, niepewnie na niego patrząc, przez co Nathan I Oliver się zaśmiali.
- Oni coś ewidentnie brali- szepnął mi do ucha Liam.
- Zmywajmy się stąd- odszepnęłam i powoli zeszłam z krzesła, co Liam też uczynił.
Wzięłam do ręki telefon I poczułam, że ktoś mnie podnosi. Spojrzałam zdziwiona na Liama, a on tylko wziął swój telefon I szybko wybiegł z kuchni.
Wbiegł po schodach i wszedł do mojego pokoju, zamykając za sobą drzwi na klucz. Postawił mnie ostrożnie na ziemi I obydwoje zaczęliśmy się śmiać.
- Co to było?- zapytałam, gdy już trochę się uspokoiłam.
- Nie mam pojęcia- odpowiedział I usiadł na moim łóżku. - Too... Co robimy?- zapytał trochę niepewnie.
- Czyli zamierzasz tu zostać?- zapytałam I usiadłam obok niego na łóżku.
- Tak- powiedział z uśmiechem.
- No okej- wzruszyłam ramionami. - Muszę poprzyklejać zdjęcia, pomożesz mi?- zapytałam I spojrzałam na niego.
- Jasne.
- Ale nie teraz, bo nie chce mi się- powiedziałam I opadłam na poduszki.
Liam się zaśmiał I położył się obok mnie. Obróciłam głowę I popatrzyłam na niego. Chłopak chyba wyczuł, że na niego patrzę, bo spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Wiem, że jestem cudowny, ale nie musisz tak na mnie patrzeć- powiedział, a ja przewróciłam oczami, ale i tak zaśmiałam się z jego głupoty.
- Odebrałam twój telefon- powiedziałam, nie odwracając wzroku.
- Oliver?- zapytał.
- Tak, przepraszał za to, że na stołówce krzyknął, że ktoś Ci się podoba- powiedziałam I przeniosłam swój wzrok na sufit.
To nie tak, że nie może mu się nikt podobać, ale jakoś tak... Dziwnie się z tym czuję, bo pocałował mnie, w czasie kiedy ktoś inny mu się podoba. Tak się chyba nie robi...
- Oł...- mruknął jakoś tak smutno?
Czułam jego wzrok na sobie, ale jakoś nie potrafiłam na niego spojrzeć. Czuję się wykorzystana. Mogłam to przewidzieć, bo w końcu jest w drużynie, więc pewnie się o mnie założył...
Od mojego przyjazdu nie dogadywaliśmy się, a teraz z dnia na dzień się zmienił i zaczął być dla mnie dziwnie miły. Już nie licząc tych pocałunków i jego dziwnego zachowania w dzień, w którym skręciłam kostkę.
Najpierw pomógł mi na wf i pojechał ze mną do szpitala, a później ta akcja z pokoju. Nie wiem już, co mam o tym wszystkim myśleć.
- Vici?- zapytał cicho Liam, tym samym wyrywając mnie z głębokiego zamyślenia.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. Nadal leżał w tej samej pozycji i patrzył na mnie intensywnie.
- No?
- Wszystko w porządku?- zapytał, a ja zmarszczyłam na chwilę brwi.
Czemu pyta, czy wszystko jest w porządku? Aż tak długo myślałam?
- No- zaśmiałam się, I spojrzałam mu w oczy.
Były zmartwione, choć nie wiem czemu.
- Wiesz...- zaczął, ale mu przerwałam.
- To, co powiedział, jest prawdą?- zapytałam zaciekawiona.
- Tak- powiedział pewnie, a ja znów odwróciłam wzrok.
Ciekawe kto mu się podoba. Czekaj, czekaj. Po co o to w ogóle zapytałam? Przecież nie jest mi to do życia potrzebne. No dobra, bardzo chce wiedzieć, kto mu się podoba, choć nawet nie wiem dlaczego.
- Muszę coś zrobić- powiedziałam I podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Co takiego?- zapytał.
- Pogadać z Peterem- odpowiedziałam I powoli wstałam z łóżka.
- Po co?- zapytał, wstając.
- Bo... Bo tak- powiedziałam I wzięłam telefon.
Ostrożnie wyszłam z pokoju I poszłam do tego naprzeciwko. Zapukałam do drzwi I czekałam, aż mi otworzy. Usłyszałam ciche kroki, więc się trochę odsunęłam. Drzwi się otworzyły I stanął w nich Peter.
Gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się i wpuścił mnie do środka.
- Coś się stało?- zapytał I usiadł na łóżku.
- Nie, przyszłam pogadać- powiedziałam I rozejrzałam się po pokoju.
- Okej?- zapytał niepewnie, a ja uśmiechnęłam się lekko, żeby się nie bał. - Usiądź- powiedział I pokazał miejsce obok siebie.
Usiadłam na łóżku I zaczęłam się bawić palcami. Nie wiem, od czego mam zacząć tę rozmowę, bo nie chce go zranić czy coś.
- No, więc...- zaczęłam niepewnie I na niego spojrzałam. - Chodzi o to, że... Nie wiem, jak... Jak to powiedzieć- zaśmiałam się nerwowo.
- Spokojnie, możesz mówić, nie będę Ci przerywał- powiedział I uśmiechnął się pocieszająco, a ja spuściłam wzrok I zaczęłam mówić.
- Bardzo Cię lubię i w sumie zawsze tak było. Doceniam to... Że byłeś w stanie przyznać, że Ci się podobam, ale chyba lepiej, żeby nasza relacja została taka, jaka jest teraz- zatrzymałam się na chwilę I podniosłam wzrok. - Wiesz, że nie jestem w stanie teraz wchodzić w żadne związki i przepraszam, bo... To nie chodzi o to, że nie chcę być akurat z tobą, bo tak wcale nie jest, po prostu straciłam osobę, która była dla mnie jak brat. Mogłam z nim porozmawiać o wszystkim, a przy okazji, był moim chłopakiem i... Nie potrafię tego zrobić, przepraszam- ostatnie zdanie powiedziałam bardzo cicho.
Peter patrzył na mnie nieodgadnionym wzrokiem, a ja nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić, więc po prostu na niego patrzyłam, bawiąc się palcami.
Chłopak zrobił coś, czego w tym momencie bym się nie spodziewała, przytulił mnie. Od razu oddałam uścisk, starając się na rozpłakać.
- Kocham cię i to się nigdy nie zmieni- szepnął, a ja nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.
______________________________
No... I jak wam się podoba dzisiejszy rozdział?
Jeśli są jakieś błędy, lub coś się nie zgadza, to piszcie w komentarzach, a postaram się to poprawić
Jakby ktoś nie wiedział, to jest to ta sama książka co "Bad sister", tylko zmieniłam nazwę, bo... musiałam?
Więc życzę wam miłego dnia, wieczoru lub nocy
-justi-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro