Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział IV

- Przepraszam - zaczęłam słodkim głosikiem i posłałam staruszce najmilszy uśmiech, na jaki było mnie stać.

- Tak, urocza dziecinko? - Milej się już nie dało? - buntowała się podświadomość.

- Szukam mistrza o imieniu Racedin Vancover - kontynuowałam rolę niewinnej dziewczynki.

- Ach, zaraz cię do niego zaprowadzę, słoneczko - kolejny raz zaświeciłam śnieżnobiałymi zębami. - Biedny młodzieniec, nie zasługiwał, by właśnie jego zaatakowali. Zawsze mówił dzień dobry, pomógł wnieść zakupy, mimo że nauczycielem był surowym i wymagającym, to dobry z niego chłopak. Niestety, biedaczek po tym feralnym zdarzeniu miesiąc leżał na oddziale szpitalnym - westchnęła siwowłosa.

- Och, to straszne - zakryłam jedną dłonią usta, a drugą położyłam w miejsce na piersi, gdzie powinno bić serce. Straszne niczym to, że nie mogłam znaleźć wygodnych butów, które kolorystycznie współgrałyby z kolorem uniformów noszonych przez te istoty.

- A co tutaj robi taki delikatny kwiatuszek jak ty? - Kobieto, bez mrugnięcia okiem zabiłam więcej osób, niż ty kiedykolwiek widziałaś.

- Zaczyna naukę - gdy to wypowiedziałam, jej oczy prawie wyszły z orbit.

- Ty skarbeńku? - pokiwałam głową, a jasne pukle peruki zafalowały, tworząc połyskującą aureolę - Fascynujące misiaczku. - Zupełnie jak to, że jeszcze nie skończyły ci się słodziusieńkie określenia. - O nie! Zupełnie wypadło mi z głowy, że Race jest obecnie w sali obrad, zatem serduszko, zaprowadzę cię do nowego pokoju. Jest on trochę większy i ma nawet okno z widokiem na miasto. Masz szczęście, zaliczasz się nielicznych osób z tym zaszczytem. Nawet pokój dyrektora, a zarazem głównego mentora oświetla tylko żarówka.

Całe szczęście, że pomieszczenie było niedaleko. Jeżeli Vancover też ma zdrabniać wszystkie słowa, to przysięgam, będą to jego ostanie. Pomieszczenie było mniejsze od mojego łóżka, znajdującego się w bazie graniczącym z terenem szkoły, a ono zaliczało się do naprawdę niewielkich. Przy szarej ścianie leżał niski materac, a na nim żółta narzuta, która pewnie miała służyć jako kołdra. Niewielka szafa o szerokości przedramienia nieudolnie zasłaniała odpadający tam tynk. Poprzedni właściciel z pewnością nie dbał o tą komórkę. Brązowe panele poplamione farbą, szafka nocna bez jednej nóżki, a zamiast niej podłożona była jakaś książka. 

Przynajmniej dobrze, że Chris nie dostanie lepszej miejscówki, nie zniosłabym jego kąśliwych przekomarzanek. Z tego, co się już zdążyłam zorientować, żołnierze pilnujący mają kilkuosobowe mieszkanka, bez względu na to, czy jest to kwatera główna, czy w pomniejszym mieście. Ta rudera jest osiemset siedemdziesiąt kilometrów od Świątyni, ale ze względu na zamieszki na tym terenie i planowanego końca misji, razem z niebieskookim zabawimy tylko tutaj. Wyjrzałam przez brudną szybę i skanując teren, zobaczyłam trzech strażników na zachodzie oraz dwóch wartowników przy schodach prowadzących do wejścia. Od południa budynek jest otoczony rozległym lasem i rzadko kiedy tam patrolują.

Za 12 minut widzę cię w bazie ~ przekazałam w myślach mojemu młodemu generałowi. Taką umiejętność posiadają jedynie Nieśmiertelni, możemy zaglądać do głów pozostałych istot, wygrzebywać wspomnienia, odkrywać tajemnice, pozyskiwać informację. Niektórzy z nas potrafią nawet na odległość obezwładniać umysły. Kilkusetletnie praktyki dają swoje, mi wystarczyło zaledwie kilkadziesiąt, by to robić. W końcu Dziecko Przepowiedni musi jej sprostać i to w tak niewielkim czasie.

~~~

Wyjeżdżam na obóz i nie wiem jak tam będzie z internetem ;-; Jeżeli  w ciągu kolejnych dwóch czwartków nie pojawiają się posty, to po przyjeździe szybko to zadośćuczynię i możliwe, że  jak dostanę weny, zacznę wrzucać rozdział 2 razy w tygodniu :D 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro