Rozdział 2
- Witam was ślizgoni wasza królowa wróciła - Avior wykrzyknęła na cały pokój wspólny.
- Że niby ty? - zaśmiał się Lucjusz Malfoy, który był na ostatnim roku.
- Oczywiście że ja, a co ty myślałeś Lucyna? - zgromiła go wzrokiem, na co on parsknął śmiechem.
- Ah te dzieci - spojrzał na nią prowokacyjnie i wrócił do rozmowy ze swoimi przyjaciółmi.
- Nie przejmuj się nim, chce cię sprowokować - powiedziała Narcyza siedząca z Bellatrix i odrabiająca lekcje.
- Wiem to Cyziu, ale ja liczę na pojedynek z nim - spojrzała na blondyna z uśmiechem.
- Stawiam 10 galeonów że Malfoy cię zniszczy - powiedziała Bellatrix nawet na nią nie patrząc.
- No wiesz ty co Bella? - śmieje się Avior.
- Ja stawiam 15 - dodaje Regulus.
- I ty bracie przeciw mnie? - udała oburzoną, ale po chwili cała czwórka wybuchła śmiechem.
- Ja bym coś postawił na ciebie, ale szkoda mi pieniędzy - wtrąca Severus stojący obok z książką do eliksirów.
- Snape ty też? Jako przyjaciel powinieneś we mnie wierzyć! - zaśmiała się.
- Jako twój przyjaciel radzę żebyś nie podskakiwała do starszych - powiedział i uśmiechnął się wrednie - Czy królowa zrobiła zaległe zadanie z eliksirów? - zapytał po chwili.
- Z eliksirów? - popatrzała na niego zszokowana - Zapomniałam! Zrobiłam z transmutacji, historii magii, zaklęć, obrony przed czarną magią, zielarstwa i opieki nad magicznymi stworzeniami, ale tego nie - westchnęła zrezygnowana.
- Ojoj to masz problem - zaśmiał się Regulus.
- Sevcio zrobisz to za mnie? - spytała przyjaciela uwieszając się na jego szyi.
- Niech ci będzie, ale ostatni raz - chłopak wywrócił oczami.
- Dziękuję! - wykrzyknęła i dała mu buziaka w policzek.
Pobiegła w stronę dormitoriów dziewczyn, ale zatrzymała się przed schodami i odwróciła się twarzom do pokoju wspólnego i pokłoniła się teatralnie po czym weszła do góry. W swoim pokoju zastała totalny burdel. Na podłodze leżała masa ubrań, książek i nie tylko. A jej przyjaciółki - Triss, Victoria i Samantha biegały w kółko po całym dormitorium.
- Co jest dziewczyny? - spytała zdziwiona Avior.
- Av ty jeszcze nie gotowa? Wiesz co dzisiaj jest? - zapytała Triss
- Impreza? I co w związku z tym?
- Musimy wyglądać idealnie! - krzyknęła Samantha.
- Może wreszcie znajdę jakiegoś chłopaka - dodała Victoria.
- Po pierwsze jak przez całe dwa lata nikogo nie znalazłaś to czemu miałabyś znaleźć chłopaka akurat dzisiaj Viki? - zapytała przyjaciółki - A po drugie ja zawsze wyglądam idealnie - dodała.
- Ale nie chciałabyś znaleźć miłość życia? - spytała Samantha.
- Nie Sam, bo i tak moi rodzice mi wybiorą przyszłego męża więc związki nie mają sensu - wyjaśniła Black i usiadła na swoim łóżku.
Z szafki nocnej wzięła książkę zabraną z działu ksiąg zakazanych. Oczywiście "tylko w celach edukacyjnych" jak powiedział to Slughorn. Dziewczyna otworzyła książkę na stronie na której skończyła ostatnio gdzie widniała nazwa rozdziału: Czarnomagiczne zaklęcia do pojedynków. Nie zwracając uwagi na przyjaciółki kłócące się czy lepsza czerwona czy czarna sukienka zaczęła czytać.
Po około godzinie drzwi do pokoju dziewczyny się otworzyły. Jej przyjaciółki zaczęły się wydzierać na przybysza, ale ona to ignorowała do momentu kiedy usłyszała swoje imię. Zamknęła książkę i popatrzała w stronę drzwi. Stał tam Severus z pergaminem w dłoni więc Avior od razu odłożyła książkę na łóżko i podeszła do niego.
- Ostatni raz odrabiam za ciebie lekcję Av - mówi i podaje jej pergamin.
- A mówiłam ci już że cię uwielbiam Sevciu? - zaśmiała się i wzięła pergamin po czym go przytuliła.
- Mówisz to za każdym razem kiedy odrabiam za ciebie lekcje - chłopak wywraócił oczami - Mówiłaś że chcesz skopać tyłek Lucjuszowi prawda?
- Tak, słyszałeś przecież - zaśmiała się.
- A więc masz okazję - uśmiechnął się.
- To znaczy? - zaciekawiła się.
- Na błoniach będzie mały pojedynek tylko dla elity, czyli oczywiście nas - ślizgonów.
- I mówisz że nasza Lucyna bierze udział? - uśmiechnęła się podstępnie.
- To właśnie mówię - zaśmiał się - Idziesz czy dalej będziesz czytać w tej dziczy - wskazuje na zabałaganiony pokój.
- Ty się jeszcze pytasz? Oczywiście że idę! - wyszła z dormitorium ciągnąc za sobą przyjaciela.
Avior ciągnęła za sobą Severusa, na co chłopak zaśmiał się, ale wciąż podążał za przyjaciółką. Dziewczyna tak bardzo chciała udowodnić wszystkim że jest w stanie pokonać Malfoya że całkowicie zignorowała swojego bliźniaka i Pottera obrażających ich. Wiedziała że jeszcze się oderga i upokorzy ich na maska za tą zniewagę.
Teraz jednak się tym nie przejmowała tylko kroczyła dumnym krokiem przez korytarze wciąż ciągnąc Snape'a mimo że wcale nie musiała tego robić, ponieważ chłopak sam za nią szedł. Jednakże aktualnie miała wszystko głęboko w dupie i jedyne o czym myślała to zaklęcia jakich użyje podczas pojedynku.
W końcu po długiej chwili przemierzania korytarzy dotarła na błonia gdzie od razu zauważyła swoich przyjaciół. Właśnie trwał pojedynek Regulusa i Evana Rosiera, który młodszy brat dziewczyny wyraźnie wygrywał. Nim zdążyła do nich podejść Rosier był już obezwładniony.
— Dobra dzieci się pobawiły? — zapytała retorycznie patrząc na chłopaków — Tak? To świetnie! Malfoy chodź tu muszę Ci skopać tyłek — powiedziała do Lucjusza.
— Aleś ty się uparła dziewczyno — zaśmiał się blondyn — Dobra, ale to ja skopie tobie śliczny tyłek.
Avior nic już nie mówiła tylko podeszła na środek. Oboje się skłonili po czym odeszli kawałek i walka się zaczęła. Black zaczęła od zaklęcia rozbrajającego, które Malfoy z łatwością zablokował.
— Musisz się bardziej postarać — parsknął śmiechem i rzucił jakieś zaklęcie niewerbalne.
Av w ostatniej chwili uniknęła oberwania zaklęciem. Uznała że musi zacząć używać zaklęć niewerbalnych żeby wygrać, jednak problem był taki że ona nie była zbyt dobra jeśli chodzi o rzucanie takich zaklęć.
— I co już nie jesteś taka wygadana Black — drwił z niej chłopak.
Dziewczyna wyprowadzona z równowagi zaczęła ciskać zaklęciami bez opanowania, co zaskoczyło Lucjusza. Z trudem blokował zaklęcia sprawiając radość nastolatce. Jednak jej dobra passa została przerwana kiedy chłopak zastosował jej taktykę.
Kiedy już zaczynała wygrywać usłyszała głośny krzyk, który ją rozproszył do tego stopnia że Malfoy był w stanie rzucić na nią zaklęcie rozbrajające i powalić ją na ziemię. Jak się okazało osobą która przeszkodziła jej w wygranej był Rudolf Lestrange - przyjaciel Lucjusza.
— I co? Wychodzi na to że to ja skopałem ci tyłek — słyszała drwiny Malfoya
— Milcz! — warknęła bo miała dość przechwalania się blond lali — Walka była niesprawiedliwa bo Lestrange mnie rozproszył.
— Nikt nie mówił że nie może — powiedział Lucjusz.
— Nie było to zbyt sprawiedliwe — poparła kuzynkę Narcyza.
—Zgadzam się — Severus i Regulus powiedzieli to niemal jednocześnie.
— Okej, to co powiesz na powtórkę? — zapytał w końcu Lucjusz.
— Zaklęcie bariery i wyciszające — powiedziała stanowczo dziewczyna.
Blondyn tylko kiwnął głową i rzucił te zaklęcia po czym ponownie oboje podeszli na środek, skłonili się oraz odeszli kawałek. Walka tym razem od samego początku była dynamiczna. Avior postanowiła na technikę polegająca na tym że tylko blokowała zaklęcia by uśpić czujność przeciwnika.
Gdy jej się udało i Lucjusz myślał że ma przewagę zaczęła agresywny atak przez co zaskoczony chłopak miał problem z blokowaniem zaklęć. Black wykorzystała to i rzucała coraz silniejsze zaklęcia czekając aż Malfoy zmęczy się do tego stopnia że nie będzie w stanie blokować ataków.
W końcu Malfoy był wykończony i dziewczyna zaczęła wygrywać. Więc tylko kwestią czasu było wytracenie różdżki z dłoni przeciwnika przez brunetkę i powalenie go na ziemię. Jej jednak to nie wystarczyło. Rzuciła na niego niewerbalne zaklęcie, a on zaczął wymiotować ślimakami.
— Avior! — krzyknęła zirytowana Narcyza.
— Oj przepraszam, chciałam mu tylko pokazać że ze mnie się nie drwi — wywróciła oczami — Finite incantatem — mruknęła pod nosem.
Malfoy podniósł się z ziemi i spojrzał na nią morczerczym wzrokiem. Wytarł usta i podszedł do swoich kumpli. Avior przybiła piątkę bratu i przyjacielowi po czym podeszła do kuzynek.
— Cyziu, Bello jak wam się podobało przedstawienie? — zapytała dziewczyn.
— Przesadziłaś, Lucjusz ci tego nie odpóści — powiedziała Narcyza — Ale było zabawnie — dodała.
— Nigdy się tak dobrze nie bawiłam powiedziała rozbawiona Bellatrix.
— I dalej uważacie że nie jestem w stanie z nim wygrać? — spytała uśmiechając się dumnie — Czy ktoś z obecnych tu ślizgonów jeszcze wątpi że jestem prawdziwą królową Slytherinu? — zapytała głośno.
Wszyscy patrzyli na nią z szacunkiem i z uznaniem co jej się bardzo podobało. Nikt nie odpowiedział na jej pytanie, ale zamiast tego cały dom Salazara zaczął głośno klaskać i skandować jej imię co oczywiście nie spodobało się Lucynie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro