WINTER'S LOVE | DANIEL
+WHAT: SCENARIO
+FOR: -chuuyes-
+GENRE: fluff
+WARNINGS: none
+SUMMARY: walentynki, święto które obchodzone jest przez praktycznie wszystkich ludzi niesie ze sobą dużo miłości ale tez rozczarowań i smutku. Y/N jednak przeżywa tylko miłość, wiedząc o uczuciach chłopak.
+WORD COUNT: 1.4k
__________________
14 lutego. Dzień zakochanych, znany również jako walentynki, w którym to dziewczyny już od wczesnych godzin dostają czekoladki, miłosne liściki lub innego rodzaju miłosne prezenciki, które mają zapewnić dziewczynę o miłości do niej. Tak też było w jednej z Seulskich szkół. Przygotowania do tego dnia rozpoczeły się już kilka dni wcześniej. Każdy był czymś zajęty, jedni zajmowali się przystrajaniem sal lekcyjnych, inni salą gimnastyczną a jeszcze inni korytarzami.
Y/N wraz z jej chłopakiem również brali udział w dekorowaniu szkoły. Pomimo, że chłopak na samym początku był sceptycznie nastawiony do tego, Y/N przekonała go i zapewniła, że będzie dużo frajdy.
Jak co roku każdy musiał ubrać coś czerwonego, inaczej nauczyciel widzący osobę, która nie miała nic czerwonego, dawał uczniowi karę. Kar było dużo i wszystkie były inne. Jedne były łagodne, a drugie takie, których nie dałoby się zapomnieć. Jedną z tych łagodniejszych było pomaganie kucharkom na stołówce z wydawaniem jedzenia. Tych drugich wole już nie wspominać..
Y/N równo o 6:30 wstała z łóżka, szykując się na ekscytujący dzień w szkole. Pomimo, że innym może wydawać się to dziecinne, że dziewczyna tak bardzo cieszyła się na ten dzień, dla niej był on magiczny i nie liczyła się ze zdaniem innych. Bedą to pierwsze wspólne walentynki z Danielem jako jej chłopakiem. Nie mogła się już doczekać jaką niespodziankę wybrał dla niej chłopak. Nawet jeśli by jej nic nie dał, cieszyłaby się. Dla niej najważniejsze było jego towarzystwo, nic więcej. Nie żadne prezenty czy niespodziewane randki. Kochała go za to kim był, a nie za to co jej dawał.
Po uszykowaniu się i zjedzeniu szybkiego śniadania, wyszła przed dom spotykając tam chłopaka, który czekał na nią jak codzień, żeby razem iść do szkoły.
Y/N podeszła do chłopaka, stanęła na palcach i lekko ucałowała jego policzek. Daniel wyszczerzył się do niej i złapał za rękę, idąc powolnym krokiem w stronę szkoły. Rozmawiając na przeróżne tematy, w końcu po 15 minutach dotarli pod bramę szkoły. Już tam było widać kilka dziewczyn z pudełkami czekoladek, różami i liścikami w rękach w kształcie serc. Y/N jeszcze rok temu byłaby zazdrosna o widok przed sobą, lecz teraz trzymając dłoń chłopaka i wiedząc, że chłopak ją kocha, nie przejmowała się już tym. Teraz liczył się tylko on.
Para weszła do szkoły uprzednio zdejmując kurtki i odwieszając je w szatni. Daniel był starszy o rok od Y/N, wiec nie mieli razem lekcji. Pożegnali się i poszli w stronę swoich klas. Dziewczyna zajęła miejsce obok swojej najlepszej przyjaciółki. Ta, jakby zaczarowana nawet się do niej nie odwróciła i nie przywitała, tylko dalej czytała miłosny liścik od wielbiciela. Dopiero gdy Y/N walnęła dziewczynę w ramie, ta odwróciła sie do niej i spiorunowała wzrokiem, pocierając obolałe miejsce.
"Ejj, to bolało! Mogłaś pierwsza powiedzieć hej, a nie." Fuknęła, a Y/N się zaśmiała.
"Wiesz od kogo to?" Zapytała i wskazała palcem liścik, który jeszcze przed chwilą czytała Minsoo. Ta pokręciła przecząco głową i westchnęła.
"No i jak ja mam znaleść swojego przyszłego chłopaka, skoro nawet nie napisał kim jest!" Dziewczyna sie oburzyła i spojrzała na Y/N, która jedynie pokręciła głową i poklepała przyjaciółkę po ramieniu.
"Dlaczego od razu chłopak? Aż tak ci sie spodobał liścik?"
"Czytam go już chyba piąty raz i nadal nie mam dość. Zobacz jak on wszystko pięknie opisał! 'Twoje długie, brązowe niczym czekolada włosy w cieniu słońca wyglądają tak pięknie, że za każdym razem zakochuje się jeszcze bardziej i głębiej. Twoje ciemne, niczym smoła oczy tak pięknie błyszczą, gdy rozmawiasz ze swoimi przyjaciółkami o nowych grach, które dopiero co kupiłaś.' No sama powiedz, czy to nie jest cudowne?" Y/N przeczytała kawełek i pokiwała głową. Minsoo zapiszczała i dramatycznie oparła się o krzesło, po raz drugi wzdychając.
Przyjaciółki jeszcze chwile porozmawiały i zaczęły się lekcje. Pomimo, że dziewczyna lubiła język koreański, w tym momencie nie umiała sie skupić na tym co nauczyciel mówił i myślami wracała do jej chłopaka. Zastanawiała się czy może po szkole pójdą na bubble tea, albo pospacerować po parku i po prostu nacieszyć się swoim towarzystwem.
;
Wszystkie lekcje dobiegły końcu i uczniowie zaczęli się zbierać i pakować swoje rzeczy wychodząc na korytarz i kierując się do wyjścia. Y/N nie była inna, spakowała się i wyszła przed klasę, gdzie zobaczyła Daniela, który opierał się o ścianę i robił coś na telefonie. Dziewczyna podeszła do chłopaka a ten zauważając ją, załapał za rękę i wyszedł ze szkoły.
Y/N pomimo, że była wysportowana, nie umiała zrównać tempa swojego chłopaka. Ten skurczybyk ma cholernie długie nogi!
"Hej, daniel! Zwolnij trochę, nie nadążam za tobą." Zawołała pół-śmiechem dziewczyna, a chłopak odwrócił się do niej, smutek widoczny na jego twarzy.
"Przepraszam." Wyszeptał ledwo słyszalnie i spuścił głowę. Y/N nie wiedząc dlaczego jej chłopak tak dziwnie się zachował, lekko się zaniepokoiła. W końcu nic złego nie zrobił, nie musiał przepraszać..
"Ej, skarbie... co się stało? Przecież nie musiałeś przepraszać. W końcu nic wielkiego się nie stało." Y/N podniosła dłoń i delikatnie chwyciła brodę chłopaka, podnosząc ją do góry. Wzrok dziewczyny napotkał ten chłopaka. Jego zazwyczaj szczęśliwa aura zniknęła i zastąpiła ją ta ponura, która zawsze przynosiła ze sobą łzy. Chłopak nic nie mówiąc, przygarnął dziewczynę w swoje objęcia i położył twarz w zagłębieniu jej szyi. Czuć było, że się nieco rozluźnił, lecz Y/N nadal była zmartwiona. Odwzajemniła gest i chwile tak stali, dopóki Daniel nie przerwał ciszy.
"Możemy się przejść?" Nic nie odpowiedziała, lecz pokiwała głową i ruszyli do parku trzymając się za ręce. Całą drogę pokonali w ciszy, ale rozumiała, że chłopak chciał na początku poukładać sobie wszystko w głowie. Na myśl o tym, że coś stało się chłopakowi, dziewczyna mocniej ścisnęła rękę chłopaka i kciukiem potarła jej powierzchnie.
"Chcesz porozmawiać? Jeśli coś się stało, to możesz mi powiedzieć. Wiesz, że wszystko zrozumiem. Ale nie nalegam. Tylko proszę, powiedz cokolwiek." Przystanęli i chłopak cieżko westchnął.
Kochał Y/N. Była dla niego najważniejsza. Lecz obawiał się, że pewnego dnia przyjdzie do niego i powie, że z nim zrywa. Tego obawiał się najbardziej. A słysząc dzisiejszą rozmowę dwóch chłopaków z jej klasy, poczuł ukłucie w sercu. Oczywiście nie wiedział, czy to prawda ale i tak coś w nim pękło. Była dla niego jak ta róża. Nie raz ranił się z jej powodu, lecz nigdy by jej nie obwiniał. Kochał ją od samego początku i kochać będzie, pomimo, że któregoś dnia może go zranić.
Daniel puszczając rękę dziewczyny spojrzał jej w oczy i przejechał kciukiem po jej policzku, zostając w tamtym miejscu na dłużej. Dziewczyna przymknęła oczy i jeszcze bardziej wtuliła swoją twarz w jego dłoń. Jakby samoistnie jej ręka odszukała jego rękę i przyciągnęła go jeszcze bliżej, tak że czuła ciepło bijące od jego ciała.
"Kocham cię." Ta słysząc te słowa, otworzyła oczy i nie rozumiejąc niczego patrzyła się na niego, nie mówiąc nic. Pomimo, że para już jakiś czas ze sobą była, nie powiedzieli sobie tego ani razu. Nie spieszyli się. Wiedzieli, że wypowiadając te słowa będą musieli być pewni swoich uczuć w stu procentach. Wiedzieli, że gdy to powiedzą będzie to magiczna chwila. No i była magiczna.
Policzki Y/N zaczerwieniły się, i pomimo, że było zimno i to było normalne, tak teraz Y/N zarumieniła się jedynie ze względu na słowa chłopaka. "Też cię kocham. Nawet nie wiesz jak bardzo. Jesteś dla mnie najważniejszy." Ostatnie słowa wypowiadała coraz ciszej, ale Danielowi udało się dosłyszeć wszystko. Uśmiech pojawił się na jego twarzy i przestał myśleć o rozmowie, którą podsłuchał na korytarzu.
Chłopak położył swoją drugą rękę na jej policzku i patrząc w jej błyszczące oczy przybliżał się coraz bliżej, aż czubki ich nosów się stykały. Uśmiechając się po raz ostatni, przymknął oczy i musnął wargami zaróżowiałe usta dziewczyny. Pomimo, że było zimno i robiło się coraz ciemniej, ich rozgrzewało ciepło bijące od ich ciał. Stojąc tak blisko siebie i wysłuchując bicia serca swojego partnera było im dobrze. Tego potrzebowali. Swojej wzajemnej obecności. I wtedy nic ich już nie obchodziło. Ani żadne plotki, mówiące, że Y/N kręci z jakimś innym chłopakiem ani starsze pary przechodzące obok nich i patrzące się na nich, tak jakby widzieli siebie 30 lub 40 lat temu.
I tym obrazem Y/N mogłaby nazwać prawdziwą miłość.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro