Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

I WAS A FOOL TO LET YOU GO | YEONJUN

+WHAT: SCENARIO
+FOR: none
+GENRE: angst, fluff
+WARNINGS: none
+SUMMARY: miłość potrafi być bardzo bolesna i zadać wiele bólu, lecz to co kryje się za tymi wszystkimi problemami jest najlepszą rekompensatą.
+WORD COUNT: 1.7k
_________________

"They say that time's supposed to heal ya, but I ain't done much healing"

Dziewczyna z trudnością otworzyła swoje opuchnięte i zaczerwienione od płaczu oczy. Wzięła kilka głębokich oddechów i ze świstem wypuściła powietrze, na nowo przymykając powieki. Już od kilku miesięcy jej poranki zaczynały się tak samo. Chodziła spać z poduszką zalaną łzami, budziła się po kilku godzinach niespokojnego snu, żeby na nowo poczuć ból w sercu, który towarzyszył jej od tamtego pamiętnego wieczoru. Żeby na nowo poczuć pustkę w jej mieszkaniu, w którym niegdyś mieszkała z jeszcze jedną osobą. Osobą, którą darzyła niezwykłą miłością. Miłością, większą niż do kogokolwiek innego. Była nią niczym zaślepiona, nie widziała tego jak oddalali się od siebie, ani tego jak jego ręce nie otulały jej figury tak ciepło i mocno jak to w zwyczaju miały.

Dziewczyna przewróciła się na drugi bok dotykając miejsca, które kiedyś należało do niego. Teraz jest ono opuszczone, nie czuć ani jego perfum ani jego ciepła, które zawsze dodawało jej siły żeby zacząć nowy dzień. Zawsze zaczynała dzień z uśmiechem, bo pamietała jego słowa, które nigdy jej nie opuszczały i to bolało ją najbardziej. Pamietała wszystkie rzeczy związane z nim, jego kubek, w którym zawsze pił kawę z rana albo to jak całował ją w skroń, gdy wychodził do pracy albo po zakupy. Pamietała również jego słowa, gdy znalazł ją zapłakaną na łóżku.

"Nigdy cię nie opuszczę, znaczysz dla mnie więcej niż byłabyś w stanie sobie wyobrazić."

Lecz jego słowa okazały się być nieprawdą, pustymi słowami wychodzącymi z jego ust bez jakiegokolwiek znaczenia. Dlaczego też ona mu zaufała tamtego dnia, dlaczego chociaż przez chwile nie zawahała się żeby uwierzyć mu w te słowa?

Życie jednak płynęło dalej, wszyscy ludzie, którzy spieszyli się do pracy nadal się spieszą, psy które biegały razem w parku nadal biegają, tylko ona stanęła.

Stanęła bo nie wiedziała jak miałaby ruszyć na nowo bez niego u boku, to on napędzał i motywował ją do dalszego życia. Zawsze gdy się poddawała myślała o nim i o tym jak on by się czuł ale teraz, gdy jego już nie ma, co miałoby ją napędzać?

Z lekkim zawahaniem chwyciła dzwoniący po raz kolejny telefon i przystawiła do ucha. Z westchnieniem skończyła rozmawiać ze swoją kierowniczką i wstała z łóżka, zakładając kapcie i ruszając do łazienki. Pomimo, że stanęła nie mogła zawalić swojej pracy, już i tak miała duży dług u swojej kierowniczki. Pomimo różnicy wieku dobrze się dogadywały a pani Kim wiedziała o całej jej sytuacji. Była bardzo wyrozumiała i dała jej kilka dni wolnego, gdy widziała że dziewczyna już nie wyrabia. Poza pracą miała jeszcze studia, których nie mogła sobie od tak rzucić. Musiała pogodzić te dwa obowiązki i co wcześniej nie sprawiało jej problemu, teraz nie wiedziała jak miała się za to wszystko zabrać. Była przytłoczona wszystkimi problemami, ale nie miała żadnego koła ratunkowego, którego mogłaby się chwycić i przytrzymać dopóki problemy by nie zniknęły.

Wyszykowała się dosyć szybko i wyszła z domu zostawiajac na blacie niedopitą szklankę z kawą. Otworzyła parasolkę i ruszyła w stronę kawiarenki, w której pracowała. Zawsze gdy tam szła bała się kogo może spotkać po drodze, odkąd zerwali nie miała żadnego kontaktu z ich wspólnymi przyjaciółmi. Szczerze mówiąc, nie miała z nikim kontaktu. Zaszyła się w swoim domu i oprócz pracy i szkoły nigdzie nie wychodziła. Nie rozmawiała z nikim poza panią Kim i klientami. Bała się ich znów spotkać, już wystarczajaco dużo rzeczy przypominało jej o nim. Nie umiałaby stawiać pozorów, że wszystko grało.

Popchnęła lekko zestarzałe drzwi i weszła do środka, uśmiech pani Kim i zapach kawy były pierwszymi rzeczami, które ją przywitały. Dziewczyna wymusiła z siebie lekki uśmiech i kontynuowała zdejmowanie płaszcza. Starsza kobieta podeszła do dziewczyny, zabrawszy jej płaszcz przyciągnęła ja do uścisku, którego dziewczyna nawet nie pomyślałaby że potrzebowała.

"Dziecko ty moje, okropnie wyglądasz." Powiedziała i dotknęła jej zimnego policzka. Dziewczyna nie spodziewając się tych słów zaśmiała się lekko i spojrzała na kobietę. "O widzisz, od razu z uśmiechem jest ci lepiej. Chodź trzeba przygotować stoły do otwarcia." Poklepała ją lekko po ramieniu i ruszyła w stronę zaplecza. Dziewczyna po chwili ruszyła za kierowniczką i zaczęła prace.

Każdy dzień w pracy był taki sam, jedynie niektórzy klienci się zmieniali. Przychodziły pary starsze i te młodsze, osoby samotne albo grupki przyjaciół. Po pracy zawsze szła prosto na uczelnie. Tam jednak nie zawsze udawało jej się nie myśleć o nim. Zawsze starała się skupić tylko na wykładach ale czasami po prostu nie mogła.

I tak po skończonej pracy i szkole udała się do domu, gdzie nikt na nią nie czekał. Wchodziła i nic jej nie witało, wtedy też często zaczynała płakać. To była jej rutyna od dobrych kilku miesięcy. Nawet nie zdawała sobie sprawy z tego w jak złej kondycji jest, mało jadła ale nigdy sobie tym nie zaprzątała głowy. Nie zauważyła też tego jak schudła w minionym czasie, albo to jak jej cera się pogorszyła. Wtedy liczył się tylko sen. W ten sposób chciała uciec od problemów. Po części jej się to udawało lecz bywały dni, w których po prostu nie mogła spać. Leżała bezwładnie z łzami skapującymi jej po policzku na poduszkę i tempo wpatrywała się w ścianę.

Poczuła jak kończy jej się powietrze i łapie coraz to płytsze oddechy. Szybko chwyciła swój telefon, zbiegła na dół i po prostu wyszła z domu. Nie wiedziała gdzie dokładnie chce iść, wiedziała tylko tyle że musi się przewietrzyć. Głowa bolała ją niemiłosiernie, ale tabletki przestały juz działać. Szła przez park i słuchała cichego szelestu liści. Nawet nie pamietała kiedy ostatni raz była w parku, kiedy ostatnio w ogóle gdzieś wyszła. Doszła w pewnym momencie do dobrze znanej jej ławki na samym końcu alejki obok dużego drzewa. Przymknęła powieki, wzięła głęboki oddech i podeszła do niej. Opuszkami palców przejechała po drewnianym siedzeniu i usiadła. Nagle wszystkie wspomnienia na nowo napłynęły a dziewczyna walczyła ze łzami próbującymi przedostać się spod jej zamkniętych powiek. Nie chciała znów płakać, miała już tego dość. Miała dość tego jak słaba była, nie była w stanie niczego zrobić.  Nie mogła kontynuować bo on cały czas przebywał w jej myślach.

Ciche chrząknięcie oderwało ją od myśli i spojrzała na osobę za sobą. I w tamtym momencie łzy wygrały nad nią, zasłaniając jej cały obraz.

"Y/N" powiedział to tak cicho, jakby bał się że ta chwila miałaby się zaraz skończyć, a on nie chciał żeby tak się stało bo miał jej dużo do powiedzenia. Dziewczyna nawet nie pamiętała kiedy wstała i stanęła twarzą w twarz z chłopakiem, który był jej jedyną miłością a zarazem najgorszym koszmarem, którego chciałaby nie pamietać. Yeonjun podszedł do niej i z lekkim zawahaniem ujął jej nadgarstki i czekał na jej kolejny ruch. Dziewczyna pomimo tylu negatywnych emocji wobec niego, przytuliła się do klatki chłopaka i płakała tak głośno, jak nigdy wcześniej. Kurczowo trzymała się jego kurtki bo bała się, że on znów zniknę i znów poczuje ten przeszywający ból. Chłopak trzymał dziewczynę tak mocno a zarazem tak delikatnie bojąc się że może jej coś zrobić. Oboje pragnęli tego od dawna, a nawet i od samego początku.

"Przepraszam, tak bardzo przepraszam." Jego głos załamał się w połowie, a dziewczyna umiała wyczuć, jego rozpacz w głosie i to jak długo płakał. Jej serce jeszcze bardziej się ścisnęło i nie dawało jej normalnie oddychać. Trwali tak dobre kilka minut, aż dziewczyna się odsunęła i spojrzała chłopakowi w zaszklone oczy. Yeonjun ujął jej policzki i kciukami otarł jej spływające łzy, pozostawiając je tam na dłużej. Y/N wtuliła się jeszcze bardziej w jego dłonie, pragnąc od tak dawno jego czułości i ciepła.

Już nie czuli chłodu, w końcu mieli obok siebie osoby, których darzyli prawdziwą miłością.

;

"You pull me close and there's no way that I can describe what your love make me feel like"

Z lekką trudnością dziewczyna otworzyła swoje oczy i od razu poczuła tak dobrze znane jej ciepło. Jeszcze bardziej przesunęła się do chłopaka i złączyła ich ręce razem, lekko tak, żeby nie obudzić chłopaka podniosła jego rękę i ucałowała, jej usta pozostały tam trochę dłużej. Uśmiech sam wkradł się na jej twarz, uświadamiając sobie, że chłopak, którego tak bardzo kochała wrócił. Już nie będzie musiała się martwić o to, że nie będzie miał jej kto powitać w domu jak wróci albo że będzie zasypiać płacząc. W końcu będzie mogła wstać z uśmiechem na twarzy.

Głęboko zaciągnęła się zapachem perfum chłopaka, które tak bardzo kochała. Pomimo, że nie przepadała za zapachem męskich perfum, je uwielbiała. Przypominały jej chłopaka, odkąd tylko pamięta używa on tych perfum.

"Witaj kochanie." Powiedział z lekko zachrypniętym głosem i cały czas zamkniętymi oczami. Dziewczyna odwróciła się w jego stronę i ucałowała go w nosek, który on lekko zmarszczył. Dziewczyna obserwowała go tak jeszcze przez chwile z uśmiechem. "Witaj Yeonjunnie."

Zawsze go tak nazywała, a Yeonjun to kochał. Mały uśmiech zawitał na jego twarzy a zaraz po tym cichy śmiech. Patrzyli sobie w oczy, nie przerywając ani kontaktu wzrokowego ani uśmiechów. Cieszyli się tą chwilą. Chcieli, żeby tak już pozostało. Żeby wszystko obok zniknęło i zostali tylko oni. Żeby nikt ani nic tego nie zepsuło.

"Pamiętasz jak powiedziałeś, że mnie nigdy nie opuścisz bo znaczę dla ciebie więcej niż byłabym w stanie sobie wyobrazić?" Dziewczyna patrzyła się na niego wyczekując odpowiedzi, a on przytaknął. "Nigdy w to nie zwątpiłam. Nawet gdy zerwaliśmy, pamiętałam te słowa i twoją uczciwość i prawdę, którą widziałam w twoich oczach, gdy to mówiłeś. Za bardzo cie kocham, żebym kiedykolwiek umiała w ciebie lub twoje słowa zwątpić. Znaczysz dla mnie więcej niż ktokolwiek inny, a ten czas spędzony bez ciebie był najgorszym w moim życiu, ale właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że gdy ciebie nie ma, mnie również."

;

Witajcie dzieciaczki, w końcu coś wrzucam bo szkoła nie daje mi wypocząć. Jak tam się czujecie, macie juz dość szkoły tak jak ja czy wytrzymujecie jeszcze?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro