Sam Winchester cz.8
1. Postanowiłaś wziąć się za gotowanie. Po dłuższym zastanowieniu zdecydowałaś się na hamburgera. Gdy zaczęłaś przypiekać bułkę do kuchni wszedł Sam.
Sam: Co pichcisz?
Ty: Na pewno nie sałatkę; coś okropnie tłustego. - Odwróciłaś się w jego stronę, w jednej dłoni trzymając nóż. - Nie tkniesz tego nawet kijem.
Sam: Okey. - Poszło łatwiej niż myślałaś, ponieważ Winchester nigdy nie był typem człowieka lubiącego fast foody.
Mężczyzna opuścił pomieszczenie, a ty mogłaś kończyć danie. Oto i udało Ci się usmażyć mięso, kładąc je delikatnie między dwoma bułkami. Z dumną miną wkroczyłaś do pomieszczenia, gdzie znajdował się wielki stół w Bunkrze. Usiadłaś tuż naprzeciwko Sama, kładąc przed sobą soczystego hamburgera. Chcąc brać pierwszy gryz zorientowałaś się, że zapomniałaś o sosie, więc odłożyłaś jedzenie, idąc w stronę kuchni. O twoje uszy obił się dźwięk przesuwanego talerza, odwróciłaś się i ukazał Ci się widok Winchestera kradnącego twojego burgera. Nie odbyło się bez szantażu od strony Sama i krótkiego biegu po Bunkrze.
2. Razem z Winchesterami wybrałaś się na polowanie do sąsiedniego stanu. Właściwie to nie wiedzieliście czy to jest sprawa dla was, więc poszłaś przeszukać miejsce zbrodni a bracia poszli do kostnicy. W trakcie twojego, krótkiego zwiadu zorientowałaś się, że to zwykłe samobójstwo.
Dean: Mężczyzna otruł się lekami, nic tu po nas. Będziemy w hotelu za 10 minut.
Ty: Okey, ja będę za ponad pół godziny. Idę do sklepu.
Po krótkiej wyprawie do supermarketu, kierowałaś się do wspólnego pokoju. Przechodząc się po parkingu nie zauważyłaś charakterystycznej Impali, mimo to drzwi do pokoju były otwarte. Kątem oka ujrzałaś Sama siedzącego z laptopem w ręku, a z Deanem, z którym wcześniej rozmawiałaś przez telefon, nie było śladu.
Ty: Hej, Sam. - Gdy tylko Cię zobaczył podniósł szybko wzrok znad ekranu laptopa.
Sam: Hej... - Podeszłaś w jego stronę, ściągając płaszcz, gdy się zbliżyłaś wystarczająco blisko, odłożył szybko laptop na bok.
Ty: Co ukrywasz przede mną? - Oczami jak kot ze Shreka próbowałaś przekonać go żeby Ci powiedział.
Sam: Zarezerwowałem bilety do kina... - Na twojej twarzy pojawił się uśmiech, lecz nie chciałaś cieszyć się na próżno. - Tylko dla naszej dwójki. - Na te słowa dobiegłaś do siedzącego Winchestera, zamykając go w szczelnym uścisku.
3. Wreszcie! Samotna sprawa, w której mogłaś się popisać swoim sprytem i wiedzą na temat istot nadnaturalnych. Zameldowałaś się w najtańszym motelu w mieście i od razu pojechałaś na miejsce zbrodni. Po odwiedzeniu kostnicy, biblioteki zaznajomiłaś się z legendą o kobiecie, więc sprawa wyglądała prosto. Spalone kości - to był koniec twojej roboty; wróciłaś do motelu, lecz drzwi do twojego pokoju okazały się otwarte. Sprawnym ruchem wyciągnęłaś broń zza paska, odbezpieczając ją. Zamaszystym ruchem otworzyłaś drzwi; na środku pomieszczenia stał Sammy.
Ty: Sam? Co Ty tu do cholery robisz?! Włamałeś się do pokoju!
Sam: Niespodzianka! - Widząc twoją naburmuszoną minę, uśmiech z jego twarzy zniknął. Nie miał najmniejszego pojęcia w jak czarnej dupie się znajduje.
4. Musiałaś wybrać się na polowanie z Deanem, który był na kacu, ponieważ razem z nim kategorycznie zabroniliście wyjść Sammy'emu z motelu, bo jego stan zdrowia i potłuczona kostka tylko by was spowalniały. Podczas, gdy jechałaś razem ze starszym Winchesterem, cały czas pisałaś na telefonie SMS-y. Co jakiś czas zerkał na ciebie kątem oka, ponieważ podśmiewałaś się pod nosem z powodu wiadomości.
Ty: Sam! Ratuj! Gburowaty Dean to niefajny Dean! ;_;
Sam: Zadziałaj na nim swoim urokiem osobistym. Na mnie to działa :D.
Ty: Lepiej nie Samuelu Winchesterze. Kategorycznie odmawiam!
Sam: Ej! Nie pisz do mnie moim pełnym imieniem!
Ty: A dlaczego nie, Samuelu?
Sam: [T/I] [T/N]! Nie zaczynaj!
Ty: Już będę grzeczna, Sammy ;-D
Sam: Już wolę Sammy, jesteś drugą osobą, która może mnie tak do mnie mówić. Uszanuj to!
Ty: Ooo <3, czuję się niezmiernie zaszczycona.
5. Powrót do rodzinnego miasta; upragnione spotkanie się z mamą i tatą! Dean i Sam postanowili, że Cię podwiozą a w nagrodę zgodziłaś się na przenocowanie ich pod rodzinnym dachem. Do frontowych drzwi zapukał twój stary znajomy, który od niepamiętnych czasów podobał się Tobie. Czar prysł, kiedy poznałaś młodszego Winchestera. Nieśmiele odmówiłaś spotkania, chociaż kilka lat temu nie zawahałabyś się nie pójść z nim na randkę. Twój rozmarzony wzrok nie uciekł uwadze Sama, który z pokerową twarzą podszedł w stronę zamykanych drzwi, przy których stałaś.
Sam: Co to miało być?
Ty: Ale co? To tylko mój dawny przyjaciel.
Sam: Lubisz go bardziej ode mnie? - Trochę zaniepokoiło się zachowanie Sammy'ego, lecz po chwili dotarło do Ciebie, dlaczego tak się zachowuje.
Ty: Ktoś tu jest zazdrosny, ale spokojna twoja rozczochrana, Sam. Nigdzie nie idę, zostaje razem z wami. - Zauważyłaś jakby spadł mu kamień z serca
Sam: O Ciebie zawsze będę zazdrosny. - Wyszeptał.
6. Razem z Samem obiecałaś, że zaopiekujesz się małym, puchatym kotkiem. Położyłaś się na ziemi tuż obok Mruczka, aby móc podrapać go po brzuszku.
Ty: Sammy! Zobacz jaki on jest słodki jak się myje! Nie mogę się oprzeć, muszę go pogłaskać! Jakie ma puszyste futerko, trochę przypomina twoje włosy. Chociaż widzę plusy i minusy tej sytuacji.
Sam: Zamieniam się w słuch.
Ty: On daje mi się głaskać, ale ma za krótkie futerko, abym mogła robić z niego warkocze. A Ty nie dajesz mi się smyrać po głowie, chociaż pragnę zrobić z twoich włosów zrobić kucyki albo kłosy!
Ty: Nie próbuj nic wskórać tym uśmieszkiem! Zgódź się na zabawę twoimi włosami albo adoptuje kota!
Sam: Zastanowię się. - Dodał, siadając tuż obok Ciebie na panelach.
7. Byliście po polowaniu. Dean jak to on wybrał się na swoje ,,prywatne łowy" do najbliższego baru. Postanowiłaś, że skoro znajdujecie się nad wodą, to zrelaksujesz się rzucając kamienie o taflę wody. Gdy zamierzałaś rzucać kolejny, usłyszałaś zza pleców melodyjny głos Sama. Gwałtownie odwróciłaś się na piętach w jego stronę, lecz widząc, że trzyma ręce za plecami, zaczęłaś się pytać jak małe dziecko, co ma za sobą. Był to duży kraciasty koc, który położył przed wami. Jak nie było z wami jego brata, mogliście swobodnie porozmawiać.
Ty: Sam... tego mi brakowało, odetchnięcia, błogiego spokoju.
Sam: Nie tylko Tobie, [T/I]. - Zanim zdążył kontynuować, przybliżył się w Twoją stronę, co rzecz biorąc nie przeszkadzało Ci, wręcz przeciwnie... na twoich policzkach pojawił się lekki róż. - Nie wiem jak mam to powiedzieć, ale... - Można było zauważyć, że był lekko podenerwowany, ponieważ zawsze zaczyna pochrząkiwać. - Chyba się w tobie zauroczyłem.
Ty: Czekaj, co? - Przez kilka sekund myślałaś, że za bardzo się rozmarzyłaś, lecz to co usłyszałaś było stuprocentową prawdą.
Sam: Wygłupiłem się, prawda?
Ty: Nie, nie, nie. W żadnym razie... - Przygryzłaś dolną wargę, aby całe twoje zakłopotanie nie wyszło na jaw. - Tylko, że Ja również czuję do Ciebie to samo. - Chciałaś cmoknąć go w policzek, ale odwrócił głowę przez co wasze usta złączyły się w waszym pierwszym, namiętnym pocałunku.
~~~~~~~~
W
iem, wiem. Nie był żadnych gifów przez miesiąc. Przepraszam :c. Za to w najbliższym czasie pojawi się kolejny rozdział "My Destiny, Our Life". Zazwyczaj dodawałam jeden na miesiąc a tu proszę. Dwa! :3
~M
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro