Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ludwik Valentine

__________________________

Urodził się 18.06.2002 roku w Burbank , małym  uroczym miasteczku w Kalifornii Jako syn Edmunda i Elżbiety Valentine.
Małżeństwo to zawsze było dość burzliwe i nawet przeszło trzyletnią separację w 2009 roku. Matka Ludwika zawsze bardzo kochała swoje dziecko , bardzo o niego dbała i nie widziała świata poza nim. Jego ojciec zaś był znacznie inny.  Mianowicie znęcał sie nad nim fizycznie i psychicznie oraz często go wykorzystywał przez co Ludwik ma uszczerbki na psychice. Chłopak starał się wyładowywać swoją złoś poprzez drobne do większych potpaleń. Skończyło się to na spopieleniu własnego domu i pół roku w szpitalu psychiatryczym. Po całej sprawie rodzina nie chciała go widzieć , więc zamieszkał w małej kawalerce w środku obskurnego miasteczka Growhill , pracując w knajpce na zmywaku aby mieć pieniądze na utrzymanie.

___________________________________________________

Chłopak o lekko mówiąc wyjątkowo dziwacznym usposobieniu. Bardzo mało mówi , do opcych prawię wogule się nie odzywa. Introwertyk to stanowczo za mało powiedziane. Niezbyt często zdaża mu się okazywać emocję. Woli je tłumić. Pozwolić im niszczyć go od środka. Nigdy nie uśmecha się , ani nie podnosi głosu w miejscu publicznym. W gronie tak zwanych znajomych też nie jest towarzyski. Jego jedynym prawdziwym przyjacielem jest mały żółty ptaszek na którego Ludwik mówi Pistacio. I który z jakiegoś powodu zawsze znajduję się na jego obojczyku , ani myśląc aby uciec od chłopaka.
Ludzie często go irytują. Jednak ten , w sposób niemal magiczny zawsze stara się zachować spokój. I zawsze perfekcyjnie mu to wychodzi. Poniewarz sztukę , jaką jest kłamanie opanował w najwyższym stopniu. I często z tej sztuki korzysta. Czasem aby podreperować swój wizerunek , czasem aby się z czegoś wyplątać , a czasem  , ot , dla czystej zabawy.
Nie szanuję się. W dużym skrócie. Po prostu nieszanuje siebię samego jako osoby. Można by było z nim zrobić co się tylko zechcę , a on nie będzie nawet zgłaszał sprzeciwu. Z resztą , żadko jakkolwiek się sprzeciwia. To zapewnie dlatego wszyscy wokoło traktują go jak popychadło.
Ludzie go nie lubią. I w zasadzie z wzajemnością. I to wcale nie tak że jest aspołeczny. Co to to nie. On po prostu żywi wstręt do większej społeczności. Uważa że jedyne co mu potrzebne do szczęścia to on sam , i nikt inny. Szkoda że nie wie , w jagże wielkim jest błędzie.

______________________________________

Błędy ortograficzne , Mary sue , historia na poziomie sześciolatka.

Czego chcieć więcej ?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro