Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 1, 01.08 - Wtorek cz.2

*Kyungsoo Pov's*


- Czy cię kompletnie popierdoliło?! - krzyknąłem na przyjaciela, kiedy oddaliliśmy się od tamtej grupki.

- Ale o co ci chodzi?

- Jakbyś mógł to byś mu pozwolił się przelecieć tam na miejscu. - fuknąłem, uderzając go w tył głowy.

- Ał! Nie bij mnie! Kaia zostawię tobie... Wolę Sehuna... - zachichotał.

-Aha? I co z tego? Ja niby i ten debil? - prychnąłem, przecież to idiota z nim się nie da żyć, tak przynajmniej słyszałem i sprawdzać nie zamierzam.

- A znasz go chociaż, żeby oceniać? Bo mi się wydaje, że nie... - prychnął.

- A ty chcesz się pchać do łóżka Huna, mimo że wiesz jaki jest? To jest kompletny idiotyzm!

- Bo to największy seksiak w szkole! A po za tym w ciąże z nim nie zajdę, więc nie widzę problemu...

- Jesteś idiotą! Ale Jongina nie przebijesz. - mruknąłem i westchnąłem zrezygnowany, kręcąc przy tym głową.

- Zachowujesz się tak, jakbym musiał trzymać się ze swoim dziewictwem do ślubu...

- Ty czasem już dziewictwa nie straciłeś? - uniosłem brew i wszedłem do kawiarenki, będącej niedaleko naszej szkoły.

Zawsze przychodziliśmy tu jakichś uroczystościach szkolnych albo skróconych zajęciach. Weszliśmy do środka, a naszym oczom ukazał się jak zawsze nienaganny stan pomieszczenia. Naprzeciw wejścia umiejscowili sporej wielkości ladę, gdzie składa się wszystkie zamówienia. Ściana za nią była cała w brązowej cegle z kremowymi fugami. Jedna ze ścian została pomalowana na ten sam kolor co fugi, pozostałe dwie zostały wykonane ze szkła, aby do środka wpadało więcej światła. W rogu obok lady stały kręcone, czarne schody donikąd. Zostały tam ustawione do ozdoby, aby były na nich doniczki z kwiatami, co dodawało uroku pomieszczeniu, tak samo jak inne rośliny rozstawione przy szybach. W kawiarni ustawiono sześć ciemno brązowych stolików z kremowymi obrusami, a do każdego z niech dostawiono pasujące krzesła. Przez nią pod rozstawionymi parasolami stały z cztery kolejne zestawy do siedzenia.

- Straciłem dziewictwo jeszcze w gimnazjum... - mruknął, gdy usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików na zewnątrz, po złożeniu naszego zamówienia. - Ale zawsze gdy się na kogoś napalam strzelasz tekstami, jakbym był jakąś pierdoloną zakonnicą...

- Nie zakonnicą, ale szanuj się choć trochę, co? - mruknąłem zjeżdżając odrobinę na krześle.

- To, że mnie przeleciało więcej osób niż przeciętnego geja nie znaczy, że się nie szanuję... - wydął policzki.

- Witamy w klubie nie przeciętnych gejów. - zaśmiałem się cicho, zakrywając twarz dłońmi.

- Nadmiernie ruchany gej i niewyruchany gej. - zachichotał.

- No zobacz jak się dobraliśmy, przyjacielu. - zaśmiałem się, a jeden z kelnerów przyniósł nasze lody i postawił je na stole.

- Cześć Xiu. - pomachał mu chińczyk. - Jak tam w życiu?

- A nieźle, a jak w twoim? Jakieś nowe przeżycia? - zaśmiał się pyzaty chłopak o rudych włosach, który przyniósł nasze zamówienie.

- Dowiedziałem się, że najlepsza dupa w szkole chce mnie w swoim łóżku. - zapiszczał, podskakując na krześle.

- Czyżby niejaki Sehun? Dobrze pamiętam?

- Tak! Oh jebany bóg seksu Sehuj.

- Dla mnie to tam najlepszą nie jest. - mruknąłem, a Xiumin się zaśmiał z mojego stwierdzenia.

- Bo twoją dupą jest Kai, co wszyscy wiedzą... - zachichotał jelonek, uśmiechając się jak głupi i machając rękoma na wszystkie strony.

- Ciekawe, że wiedzą wszyscy poza mną. - fuknąłem, łapiąc za jego ręce, aby się trochę uspokoił, bo zaraz kelner straci zęby.

- Xiumin, a wiesz, że nasz Kyungiś jest gejem?! A cały apel na niego się gapił Kai, a on na niego!

- Ja się na niego nie gapiłem! On wlepiał swoje gały we mnie! Ja tylko na chwilę się na niego spojrzałem, bo czułem się nieswojo. - prawie się zapowietrzyłem, a moje oczy zrobiły się jeszcze większe i niemal wstałem, chcąc znów uderzyć Lu w głowę, za takie podkoloryzowanie całej tej sytuacji.

- Czułeś się nieswojo, bo Jongin ci się podoba, matole... - mruknął i zaczął konsumować swoje lody truskawoko-bananowo-czekoladowe.

- On mi się nie podoba! I ja wcale nie powiedziałem, że jestem gejem, to ty to wymyśliłeś! - nawet nie zauważyłem, że w czasie naszej wymiany zdań, Xiu się ulotnił i już nie ma go obok nas.

- Mój gejradar tak powiedział... - prychnął. - A on zawsze ma rację.

- Ciężka ta rozmowa, ale na pewno nie podoba mi się Kai, ok? - westchnąłem, nie chcąc się już kłócić z przyjacielem i zacząłem jeść moje lody waniliowe.

- Jeszcze będziesz pod nim jęczeć, kolego. - zaśmiał się, pokazując na mnie swoją łyżeczką.

- Że słucham?! Kto powiedział, że ja na dole będę?

- Czyli jednak z nim będziesz?- wyszczerzył się jeszcze bardziej, niż przed chwilą.

- Nie! - podniosłem ręce do góry w geście, że chyba coś jest z nim nie tak. - Ja z nim nawet nie zamierzam nigdy rozmawiać.

- Na pewno? - usłyszałem za sobą roześmiany głos.

- Tak! - krzyknąłem, zirytowany tym, że wszyscy powątpiewają w moje postanowienia.

- Patrz, twoje nigdy właśnie nastąpiło. - zaśmiał się ten sam głos, wprost do mojego ucha.

Wystraszony machnąłem ręką do tyłu i uderzyłem właściciela owego głosu w twarz, odwracając się do niego. Widząc Jongina, cały zrobiłem się czerwony i jeszcze bardziej zsunąłem się po krześle.

- Ał... Nie musiałeś od razu bić. Mogłeś kazać się odsunąć... - mruknął siadając na krześle po mojej prawej. - Nie obrazicie się jak dosiądziemy się?

- Nie ma tyle krzeseł. - burknąłem, patrząc na chłopaka.

Po chwili miejsce koło Lu zajął Sehun, a obok niego dostawił sobie krzesło Chanyeol. Za jakie grzechy ja się pytam. Co ja takiego złego zrobiłem?

- Słyszeliśmy waszą rozmowę i była dość... Interesująca. - zaśmiał się Oh i mrugnął do chińczyka.

- Super, coś jeszcze? - uniosłem jedną brew, przełykając ostatnią łyżeczkę lodów.

- Ubrudziłeś się lodami. - westchnął brunet siedział po mojej prawej stronie, przybliżył się i starł kciukiem maź z kącika moich ust.

Kiedy widziałem jego zbliżającą się dłoń, wytrzeszczyłem oczy, zdezorientowany, a kiedy wytarł lody z mojej twarzy złapałem go za nadgarstek i odepchnąłem jego rękę.

- Tak, bo lepiej, żebyś chodził po mieście z substancją wyglądającą jak sperma przy ustach. - prychnął i wstał z miejsca. - Ktoś chętny na kolejkę czegoś mocniejszego w przytulnym barze? - zapytał szczerząc się.

- Dzięki. - mruknąłem wycierając usta jeszcze raz, tym razem swoją dłonią.

Jego kciuk zostawił na moich ustach dziwny słodki posmak, ja chyba nie chcę wiedzieć co on z nim wcześniej robił.

- Ja jestem chętny! - zapiszczał zadowolony Lu.

- Chodź wielkoludzie idziemy się nachlać! - zarechotał Hun i wstał ciągnąc za sobą Lulu.

- Han ja cię ciągać do domu nie będę. - mruknąłem i wstałem z zamiarem pójścia do domu, nie mam zamiaru z nimi pić.

- Nie martw się, kochanie Oh się nim wystarczająco dobrze zajmie. - podszedł do mnie ciemnoskóry. - Nie idziesz z nami?

- Nie mam zamiaru pić, a przynajmniej nie z wami. I mój plan znów legł w gruzach, znów się do ciebie odezwałem. - uderzyłem się ręką w czoło, nie wierząc, że tak łatwo wszystko sobie psuję.

- Szkoda. Widzimy się jutro w szkole. - puścił mi oczko i podszedł do reszty.

- Sehun, tylko żeby Han był jutro do użytku, dobra?! - krzyknąłem za nimi, martwiąc się trochę o przyjaciela.

- Niczego nie obiecuję! - krzyknął i zarzucił młodszemu rękę na ramiona.

Pokręciłem głową ze zrezygnowaniem i ruszyłem w samotną drogę do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro