Dzień 9, 09.09 Środa cz.4
- Tu jesteś! - usłyszałem dziewczęcy krzyk, kiedy szliśmy już korytarzem na trzecim piętrze. - Kai oppa! Co ty z nim robisz?
- Idę, Krystal? - zwrócił się do niej jak do totalnej idiotki, przez co próbowałem powstrzymać śmiech.
- Wiesz, że on mnie popchnął? Chciał mi zrobić krzywdę!
- A ty go bez powodu atakujesz... Więc jest 1:1.
- Oppa, dlaczego jesteś po jego stronie? - dziewczyna podeszła do niego i zarzuciła swoje ręce na jego kark. - Przecież to jest jakiś nieudacznik i kujon.
- A ty jesteś zwykłym opakowaniem. - zrzucił z siebie jej ręce. - A on przynajmniej ma coś w środku...
Spojrzałem na Jongina i delikatnie się uśmiechnąłem. Krystal nie widząc o co mu chodzi tylko prychnęła, pytając o jakie opakowanie mu chodzi.
- Nie chce mi się marnować czas na tłumaczenie ci tego. Chodź Kyungsoo. - westchnął i pociągnął mnie w tylko sobie znanym kierunku.
-Dziękuję, Jongin. Ale zachowujesz się trochę jak nie ty, tak mi się przynajmniej wydaje.
- To znaczy? Co masz na myśli?
- No... Zazwyczaj zachowujesz się inaczej. Nigdy nie zauważyłem, abyś stanął w czyjejś obronie, jeśli to nie był Sehun albo Chanyeol. - stwierdziłem, próbując zrównać z nim krok. - Zwolnij trochę, bo nie nadążam.
- Bronie osób, z którymi się przyjaźnie, a od początku roku do nich razem z Luhanem należysz. -zwolnił jak prosiłem.
- Nie lubisz Baekhyuna. - zaśmiałem się. - Możesz puścić? Trzymasz mnie ciut za mocno.
- Nie, nie lubię go, ale jest chłopakiem Chana, więc chcąc nie chcąc i tak będę musiał mu kiedyś pomóc. - wzruszył ramionami i puścił mój nadgarstek. - Gdzie masz?
- W sumie to tutaj. - rozejrzałem się i uśmiechnąłem, widząc odpowiednią salę. - A ty?
- WF. - odpowiedział opierając się o parapet.
- To musisz iść na dół. - zamrugałem, stojąc naprzeciw niego i czując na siebie wzrok połowy uczniów znajdujących się na korytarzu. - Czemu oni się tak na mnie patrzą?
- Bo jesteś ze mną, bez chłopaków. - westchnął.
- To powód, żeby się patrzeć. Takich dupków jak ty jest pełno w szkole, a z nimi też rozmawiałem i się tak nie patrzyli.
- Dupków? - zaśmiał się, przeczesując włosy ręką, a kilka dziewczyn zapiszczało.
- Wybacz, kolejny stereotyp, ale te piski mówią same za siebie, Jonginnie. - zrobiłem minę typu "przykro mi".
- Moja wina, że tak reagują? - mruknął, zakładając ręce na piersi.
- A moja? Jakbym chciał mógłbym wyglądać podobnie i wywoływać takie reakcje, ale mi się nie chce.
- Wiem, ale jesteś zbyt nieśmiały. - zaśmiał się.
- Takie rzeczy można zagrać, a aktorem jestem dobrym. - również się zaśmiałem.
- Do dzieła aktorze. - machnął dłonią na stadko dziewczyn stojących nieopodal.
- Co? - spojrzałem na niego zaskoczony. - Ugh, dobra.
Podszedłem do dziewczyn i się uśmiechnąłem.
- Mogłybyście mi pomóc, proszę? - specjalnie stanąłem tyłem do Kaia i mówiłem dosyć cicho.
- Em... Tak. - odpowiedziała niepewnie jedna z nich.
- Chcę wrobić Jongina, że umiem być jak on i podrywać dziewczyny. - zrobiłem dziwną minę, przez co kilka z nich się zaśmiało.
- I mamy ci pomóc? - Kilka z nich się wyszczerzyło, by po chwili zrobić kamienną twarz.
- Byłbym wam bardzo wdzięczy, bo ten idiota we mnie nie wierzy. - mruknąłem.
- Nie ładnie tak oszukiwać, Kyunnie... - usłyszałem za sobą głos Kaia.
- Jesteś denerwujący. - stwierdziłem, odwracając się. - Idź sobie, ja tu rozmawiam z osobami, godnymi mojej inteligencji.
- Ał, zabolało. - chwycił się za pierś, tam gdzie powinno być serce.
- Ale ty wiesz, że Jongin jest jednym z najlepszych uczniów w szkole, prawda? - odezwała się jedna z dziewczyn, a reszta przytaknęła.
- Ale wiesz, że stopnie to nie inteligencja? - spojrzałem na nią i się zaśmiałem. - Kai.
- To ja. - spojrzał się na mnie.
- Mówisz, że nie ładnie oszukiwać, ale nie ładnie też podsłuchiwać.
- A nie podsłuchiwałem... Tylko potajemnie dołączyłem się do rozmowy. - wzruszył ramionami.
- To to samo imbecylu. A nie przyszło ci do głowy, że ja się przy tobie wstydzę?
- Wstydzisz się? - chłopak się wyszczerzył, a w tle było słuchać dzwonek na lekcję. - Ja lecę, widzimy się później. Na razie dziewczyny. - mrugnął do nich i spokojnym krokiem poszedł ku sali gimnastycznej.
- Ja go kiedyś zabiję. - mruknąłem i posłałem dziewczynom uśmiech. - Dzięki, za same chęci. Do zobaczenia później.
- Kyungsoo! - podbiegł do mnie Luhan. - Gdzie się chowałeś? Martwiliśmy się o ciebie. - mruknął robiąc smutną minkę.
- A w takim jednym miejscu. Nie mieliście o co się martwić, jelonku, Kai ze mną był. - uśmiechnąłem się i pociągnąłem go do sali.
- Mijałem go jak tu szedłem, miał banana na twarzy jakby wygrał w totka. - zachichotał.
- Kazał mi poderwać jakąś dziewczynę i próbowałem go oszukać, on się dowiedział i powiedziałem, że przy nim się wstydzę. - mruknąłem, zajmując miejsce w ławce.
- Polubiłeś go, co nie? - usiadł obok mnie, zajmując miejsce Baeka.
- Nie okazał się takim pustym pudełkiem, jak myślałem, że jest.
- Może Chan i Hun mają rację i nie jest taki zły jak mówią plotki? - wyszeptał, bo przyszła już nauczycielka.
- Jak na razie zaskoczył mnie pozytywnie. - podrapałem się po karku.
- Co ty masz na szyi?! - wydarł się na cały głos.
- Panie Xiao jakiś problem? - odezwała się nauczycielka, patrząc na naszą dwójkę.
- Tak! Znaczy nie. Niech pani wraca do prowadzenia lekcji. - pogonił ją ręką i odwrócił się do mnie. - Tłumacz się... Kiedy? Gdzie? I dlaczego ja nic o tym nie wiem?
- Wczoraj, w ogrodzie Kaia i nie wiesz bo miałeś tą rodzinną kolację czy coś, no nie?
- Byłeś u niego w ogrodzie i mnie nie zabrałeś?! Olać rodzinę!
- Baek też tam był, bo był tam jego chłopak. - zaśmiałem się cicho. - Ty wiedziałeś, że on jest z Park Chanyeolem?
- Dowiedziałem się dzisiaj rano. - mruknął. - Idiota, a nas wyzywa... Gdyby wiedział jaki jest Park.. - szepną by blondas siedzący dwie ławki od nas nie usłyszał.
- No właśnie. Powiem ci coś więcej, to będziesz miał fangirl. - zachichotałem. - Ta malinka na szyi Kaia, jest po mnie, spałem u niego, a nawet paliłem razem z nim. Tylko nie mów Baekowi, bo nie zabije.
- Spoko, jestem na niego wkurzony, więc nic nie powiem. - zachichotał. - Jak jest u niego w domu? Poznałeś jego rodziców?
- Mówił, że wracają o trzeciej i wychodzą o siódmej. A dom ma całkiem ładny, a łóżko wygodne. - zaśmiałem się, notując to co było na tablicy. - Co zrobił Byun, że jesteś na niego zły?
- Przytuliłem się do Sehunniego, a ten na mnie najechał. - wzruszył ramionami i tak jak ja przepisał notatkę.
- Wiesz, że Sehun nie myśli o tobie tak jak ty o nim. Nie chcemy po prostu, żebyś był smutny i znowu płakał przez niego.
- Wiem o tym, ale ja tylko się do niego przytuliłem i nic więcej, a ten od razu dramę na pół szkoły robi...
- Mi robił wyrzuty o tą malinkę. Jest słaba, zejdzie za jakiś tydzień. Ja go rozumiem, ale przesadza już. Osobowość 4D to nie choroba zatrzymująca w rozwoju. A ty też nie masz dwunastu lat i wiesz co dla ciebie dobre, my możemy ci tylko doradzić.
- Słyszałem, że nawet Kai mu zwrócił uwagę o to.
- Jongin, to ma ochotę zrobić mu krzywdę, ale tego nie zrobi, bo to chłopak Chana. - wzruszyłem ramionami.
Jelonek zachichotał, a zauważając karcący wzrok nauczycielki, lekko się ukłonił i zaczął coś kreślić w zeszycie do końca lekcji się nie odzywając.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro