Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 39, 18.10 Poniedziałek cz.2

- Skarbie co jest? - szturchnąłem go w kolano.

- Nic, nie mam humoru. - mruknął cicho.

- Przecież widzę, że coś cię dręczy... - westchnąłem cicho, chwytając jego twarz i pociągnąłem ją żeby na mnie patrzał.

- Mówiłem, nie mam humoru, Kai. - westchnął i przechylił się w moją stronę, jakby chciał, żebym objął go ramieniem.

Zrobiłem to i przeciągnąłem go bliżej siebie.

- Miałem iść z chłopakami nad rzekę Han, chcesz iść z nami?

- Idę na lekcje, ale ty możesz iść. - odezwał się cicho, kiedy zabrzmiał dzwonek oznajmiający lekcję.

- Kyunnie... Jak chcesz mogę zostać...

- Nie trzeba, idź z chłopakami, a ja idę na lekcje. - wstał z ławeczki, zostawiając mnie samego i ruszył do szkoły.

- Kotek! - krzyknąłem i ruszyłem za nim.

- Czego krzyczysz? - odwrócił się w moją stronę.

- Bo mi uciekasz. - podszedłem do niego. - Zostanę z tobą, chodź na lekcję...

- Co mi to da, skoro i tak nie jesteśmy na tych samych zajęciach? Z resztą, idź. Bo będą się wkurzać, że za dużo czasu ze mną spędzasz.

- Co cię ugryzło? - mruknąłem smutno. - Co się dzieje na lekcjach?

- Nic mnie nie ugryzło, po prostu nie mam humoru. - burknął, odwracając ode mnie wzrok.

- Kai! - zawołał jakiś chłopak z klasy mojego chłopaka.

- Co?! - odkrzyknąłem nie odwracając od niego wzroku.

- Możemy pogadać? Soo ty lepiej idź, bo jak cię ostatnio nie było powiedział, że cię zapyta. - uśmiechnął się chłopak, a Kyung ruszył do szkoły, mrucząc pod nosem jakieś przekleństwa.

- Co jest? - obróciłem się do niego i spojrzałem zaciekawiony.

- Kyungsoo czasem ma gorsze dni i wtedy bardziej do niego trafiają komentarze klasy na jego temat. Zazwyczaj nie są one zbyt miłe, a to naprawdę fajny kumpel i nie rozumiem dlaczego tak go nie lubią.

- Jakie komentarze? - spytałem zdenerwowany na Soo, bo nic mi nie powiedział i na tych palantów z jego klasy.

- Najczęściej po prostu szydzą z niego, bo ma lepsze oceny od nich. Wymyślają różne przezwiska, a jak się pomyli to się śmieją i mówią, że lepiej nich się nie odzywa. W zeszłym roku kilka razy spłukali mu głowę w kiblu, w tym już raz próbowali, ale udało mu się uciec.

- Że co proszę!?

- Jongin! Idziesz!? - usłyszałem krzyk Huna gdzieś z tyłu.

- Nie, muszę komuś wpierdolić! - warknąłem i poszedłem do szkoły. - Pokażesz mi którzy to...

- Nie lepiej, żebyś to obgadał z Soo? - mruknął chłopak, a widząc moją wściekłość, pokazał na grupkę stojącą przy jednej z sal. - Chyba nie ma nauczyciela.

- Tym lepiej... Sehun, Chan asekurujcie, a ty odciągnij Kyungsoo. - mruknąłem widząc moich przyjaciół idących obok mnie.

Chłopak jakimś cudem zabrał gdzieś Do, a widać było, że ten nie chciał nigdzie iść, tylko zostać tam gdzie był. Czyli gdzieś w kącie.

- O co chodzi? - zapytał Sehun zatrzymując mnie.

- Widzisz tych dzieciaków? - pokazałam na grupkę. - Znęcają się nad Kyungsoo...

- Kai, nie postępuj zbyt pochopnie, bo tylko zrobisz mu krzywdę. - westchnął Chan, masując sobie nasadę nosa, jakby nad czymś myślał.

- To co mam zrobić? Przecież nie pozwolę na to by jacyś idioci znęcali się nad moim chłopakiem. - niemalże warknąłem, ruszając w stronę młodszych, ale Sehun mnie złapał za rękę i przyciągnął na stare miejsce.

- Na początek odrobinę się uspokój i zagadaj do nich. Potem możesz ich zlać jak powiedzą, że gnębią go, bo tak im się podoba.

Zabrałem kilka wdechów i uspokoiłem się. Zebrałem w sobie energię i ruszyłem w ich kierunku. Chłopcy głupio się uśmiechali, idąc za mną i wiedząc zapewne, że i tak te dzieciaki dostaną po mordzie. Stanąłem na przeciwko nich i zlustrowałem. Typowi rozpieszczeni gówniarze... Markowe ciuchy, najnowsze gadżety... I pomyśleć, że ja też mogłem taki być... Aż mi ciarki przeszły po plecach.

- Kai. - jedna z dziewczyn szeroko się uśmiechnęła, widząc mnie.

- A ty to? - uniosłem brew do góry kompletnie nie kojarząc laski.

- Nie znamy się jeszcze, jestem Jaehi. - wyszczerzyła się, podając mi swoją rękę.

- Aha... Znacie Do Kyungsoo? - olałem kompletnie dziewczynę.

- Jasne, chodzi z nami do klasy, a co? - zapytał jakiś chłopak znudzonym głosem, ciągle wgapiony w komórkę.

- Dręczycie go? - uniosłem brew do góry.

- Co? - podniósł głowę i zlustrował mnie wzrokiem. - Po co ci to wiedzieć?

- Bo jestem ciekawską osobą...

- Ale co cię to obchodzi, że akurat jego nie lubimy? Jest pełno innych o które mógłbyś się martwić, niż o to coś. - prychnął i znów wrócił do wgapiania się w urządzenie trzymane w rękach.

- Już mogę? - zwróciłem się do wielkoluda, zaciskając pięść, a ten kiwnął głową na tak i zaśmiał się odciągając dziewczyny z tej grupy.

Wyszczerzyłem się i uderzyłem z pięści w twarz pierwszego z nich, potem następnego i kolejnego, którzy zaczęli bronić tamtego frajera, który ze mną rozmawiał. Po chwili oni leżeli już ma ziemi, a ja z bananem na ryju odwróciłem sie do Sehuna i Chana.

- Stary, Kyung cię zabije, wiesz o tym? - zaśmiał się Hun.

- Wiem, ale jakoś go udobrucham. - wzruszyłem ramionami i wytarłem sobie krew z brody. - Jak bardzo oberwałem?

- Podbite oko, i przecięta warga, opuchlizna zejdzie za kilka godzin, jeśli przyłożysz coś zimnego.

- Kim Jongin! - usłyszałem krzyk z końca korytarza.

- O chuj. - jęknąłem i zacząłem ciągnąć chłopaków w drugą stronę. - Idziemy i to już.

- Stój do cholery! - młodszy warknął, idąc w naszym kierunku.

- Ruszcie się do cholery jasnej, bo on mnie zabije! - puściłem chłopaków i zaczęliśmy biec do wyjścia, śmiejąc się z niewiadomych powodów.

- Kai, kurwo jedna! - wydarł się i po chwili był przede mną.

- O kurwa... Jak ty to zrobiłeś? - zaśmiał się Hun, gdy zatrzymaliśmy się przed młodszym.

- Znam różne przejścia w tej szkole, przewodniczący mi pokazał. - mruknął i spojrzał na mnie. - Co ty sobie kurwa wyobrażasz?!

- A to zdrajca. - mruknąłem cicho, a nam Suho nie pokazał... - Nic sobie nie wyobrażam...

- To co to miało znaczyć do cholery?!

- O co ci chodzi? Nawet nie mogę tobie pomóc?

- Nie prosiłem Cię o to... - westchnął uspokajając się. - Wyglądasz okropnie. Idź do domu, przemyj wargę i przyłóż lód, dobrze?

- Jakbym miał robić to o co mnie prosisz, to byśmy teraz nie byli razem, a nawet byśmy nie gadali...

- Kotek, ale to co innego, teraz będzie jeszcze gorzej. - westchnął i przytulił się do mnie. - Dziękuję, że to zrobiłeś, ale teraz idź już do domu, tak? Jak skończę lekcje to do ciebie przyjdę.

- Jak będzie jeszcze gorzej to im nie tylko ryje obije, pamiętaj, że ta szkoła jest po mojej stronie. - zaśmiałem się, przytulając go.

- Co to znaczy, po twojej stronie? - zmarszczył brwi, unosząc głowę, aby mnie widzieć.

- To znaczy, że jeśli nasza trójka zachce żeby ktoś miał przejebane, to będzie miał. - wytłumaczył że spokojem Chanyeol, a ja i Sehun pokiwaliśmy głową na tak.

- Muszę zapamiętać, aby wam nie podpaść przez ten rok. - zachichotał najmłodszy, odczepiając się ode mnie. - To teraz tak, wy dwaj na lekcje, a ty do domu.

- Ale mieliśmy iść nad rzekę Han... - jęknąłem.

- Nie ma tak dobrze. Ty musisz wyglądać jak człowiek, a jak tego nie przemyjesz, to może wdać się zakażenie.

- Dobra w takim razie idziemy do mnie... A później nad rzekę. - westchnąłem i cmoknąłem go w policzek. - Widzimy się potem.

- Mhm, jak skończę zajęcia to ci napiszę i powiesz mi gdzie mam iść do was, dobra? Chyba, że nie chcecie, żebym przychodził to spoko, zrozumiem. - Soo uśmiechnął się do nas.

Spojrzałem na chłopaków, nie mogę sam decydować.

- Mi raczej nie będziesz przeszkadzać. - Chan poczochrał chłopaka, który dzisiaj chyba nie układał swoich włosów na gumę i lakier.

- Mi będzie tylko Baek przeszkadzał. - zaśmiał się Oh i pościł mu oko.

- Beakhyuna nawet nie wiem czemu nie ma, to samo Lu. Raczej ich nie będzie. - zaśmiał się Do, poprawiając włosy.

- No i dobrze jak dla mnie, a teraz w drogę, bo jakiś nauczyciel nas jeszcze wyczai...

- Wy tylko nie chciejcie, żeby się dowiedzieli o tym. - pokazał palcem na chłopaków, którzy podnosili się dopiero z podłogi.

- Nic nam nie zrobią. - wruszyłem ramionami.

- Na pewno nie. - mruknął, cmokając mnie w policzek. - Idźcie już sobie bo ja wam zrobię piekło.

- Pa Skarbie. - zaśmiałem się i wyszliśmy ze szkoły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro