Dzień 39, 18.10 Poniedziałek cz.1
Obudziły mnie promienie słoneczne, które wpadły przez odsłonięte okono. Wymacałem telefon i spojrzałem na godzinę. 10:34. O kurwa, zaspałem! Wstałem szybko i pobiegłem do łazienki przebrać się i ogarnąć. Zgarnąłem telefon i plecak i zbiegłem ma dół. Wsiadając do auta jeszcze raz sprawdziłem godzinę i zauważyłem trzy nowe wiadomości.
Od: Kyunnie
Kai, gdzie jesteś? :c
Od: Kyunnie
Jeśli znowu nie przyszedłeś "bo nie" to się bój >•<
Od: Kyunnie
Koteeek? :c Bo ja tu tęsknię
Do: Kyunnie
Zaspałem słońce xD
Od: Kyunnie
Ja siedzę sam, bo Lulu i Baekkie nie przyszli i wszyscy się na mnie krzywo patrzą... Chcę się przytulić... ;;;;
Do: Kyunnie
Już siedzę w aucie, mogłeś iść do Chana i Huna
Od: Kyunnie
Ale co mi po nich? Nie będę się do nich przytulał...
Do: Kyunnie
No nie, ale byś miał do kogo buzię otworzyć
Od: Kyunnie
Ale nawet nie wiem gdzie oni mieli lekcje... Stałem sobie z boku z nosem w zeszycie i przy okazji się poduczyłem
Do: Kyunnie
Za 5 minut jestem, będę czekał przy twojej sali ^•^ i pójdziemy na długą przerwę
Od: Kyunnie
Dobra~ ^°^ Kocham cię, Kaaiii
Do: Kyunnie
Co masz teraz?
Od: Kyunnie
Chemię :/
Do: Kyunnie
Uh... Nienawidzę .-.
Od: Kyunnie
Ja nawet lubię... Ktoś mnie tu obgaduje... Ugh, nie lubię tej klasy ;;
Do: Kyunnie
Co mówią?
Od: Kyunnie
No, obrażają mnie po prostu
Do: Kyunnie
To dam im w ryj xD
Od: Kyunnie
Nie ;-; Nie bij ludzi...
Do: Kyunnie
Ale oni ciebie zasmucają ;-;
Od: Kyunnie
Przyzwyczaiłem się, hyung
Do: Kyunnie
Nie powinieneś się do tego przyzwyczajać -.-:
Do: Kyunnie
Jestem już na korytarzu
Po chwili zobaczyłem młodszego, który szukał czegoś w swoim telefonie. Podeszłem do niego od tyłu i przeciągnąłem go za biodra do siebie. Wystraszony krzyknął, ale zauważając, że to ja od razu odwrócił się w moją stronę i przytulił się do mojego ciała. Obiąłem go szczelnie i wtuliłem twarz w jego szyję.
- Zapomniałem ci powiedzieć.
- O czym?
- Też cię kocham Kyunnie. -wyprostowałem się i spojrzałem na niego z góry.
Młodszy stanął na palcach i cmoknąłem mnie w usta, po chwili chowając twarz w moją klatkę piersiową.
- Coś jeszcze mnie ominęło? - zaśmiałem się cicho.
- Chyba nie, przynajmniej nic związanego ze mną.
- Idziemy na boisko?
Chłopak pokiwał głową na tak i złapał moją dłoń w swoją, splatając nasze palce. Usiadłem z nim na ławkę i objąłem go w pasie tak że nasze ręce nadal były złączone.
- Zaspałeś? Dużo ci zeszło...
- Rozmawiałem z rodzicami... A i zapraszają cię na obiad.
- Co? Czemu? - podniósł się z oparcia ławeczki, patrząc na mnie że zmarszczonymi brwiami.
- Chcą cię poznać. - westchnąłem, ciągnąc go spowrotem na ławkę.
- Ale po co? - mruknął, tuląc się do mnie.
- Bo jesteś pierwszym moim chłopakiem od gimnazjum.
- A miałeś ich więcej? - oparł się brodą o moje ramię i zaczął delikatnie dmuchać na moją szyję.
- Jednego i dwie dziewczyny, a co? - spojrzałem się na niego.
- Tak tylko pytam. - uśmiechnął się trochę sztucznie i cmoknął moją szyję.
- No dobrze, trzeba znaleźć chłopaków... - uśmiechnąłem się do niego i szukając ich wzrokiem.
- Tam są. - czerwonowłosy pokazał gdzieś przed siebie.
-Chanyeol! Sehun! - krzyknąłem do nich, gdy w końcu ich odnalazłem.
- Siema. - uśmiechnął się najwyższy, kiedy do nas przyszli.
- Czemu cię nie było w sobotę, debilu? - spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Rodzice Baekhyun wymyślili kolację i nie mogłem się nie pokazać.
- Mhm... Znowu Baek... - prychnął Sehun. - Kiedy ostatni raz spędziłeś z nami cały dzień? Podpowiem ci... W wakacje! Ale i w tedy siedziałeś cały czas na telefonie pisząc z nim! A ten dzieciak nawet nie wie jaki jesteś naprawdę!
- Już wie... Wiem chłopaki, ale zrozumcie mnie trochę.
- Dajcie mu spokój. Ma chłopaka to pozwólcie się im spotykać. - Kyungsoo mruknął, a jego ton brzmiał jakby nie było zbytnio zadowolony.
- Co ty możesz wiedzieć?! - krzyknął na niego Sehun, a ja się spiąłem.
- Sehun! Spokój! - warknąłem.
- To, że spotka się z moim przyjacielem! Dlatego Baek też nie spędza z nami tyle czasu, ale ja i Lu nie robimy mu z tego problemów.
- I nic z tym nie robicie? - prychnął i poszedł w stronę murku za szkołą.
- Sehun! Zaczekaj! - krzyknąłem za nim.
- Królewna musi ochłonąć i zrozumieć, że nie jest najważniejszy. - burknął młodszy, na nikogo nie patrząc.
- Nie zaczynaj Soo... Chodź Żyrafo... - wstałem z ławki i skierowałem się za Hunem.
- Ja nic nie zrobiłem, przecież. - chłopak zwinął się w kulkę na ławce.
- Później pogadamy Kyungsoo. - zacząłem biec w tamtą stronę by jak najszybciej znaleźć się przy blondynie.
Szybko znaleźliśmy chłopaka, bo schował się tam gdzie zawsze, czyli za szkołą, niedaleko palarni. Podszedłem do niego i go przytuliłem.
- Hunnie...
- Sehun, nie przejmuj się. Do nic nie wie o tym co się stało. Sam chyba też nie ma dzisiaj humoru. - Chanyeol usiadł przy nim i położył mu rękę na barkach.
- Ale ma w jednym rację. - zaśmiałem się. - Jesteś naszą księżniczką.
- To, to tak. - zaśmiał się wielkolud i przytulił do siebie przyjaciela, mimo że ten miał markotną minę.
- Chłopacy, a wy co myślicie? - podciągnął nosem, przytulając się do nas.
- Czasem trochę gwiazdorzysz, ale jesteś naszym przyjacielem, więc to znosimy. Hunnie, a może spróbuj znaleźć sobie kogoś na stałe? - Chan spojrzał na niego zatroskany i zaczesał mu kosmyk włosów za ucho.
- Ale wtedy już w ogóle nie będziemy się spotykali. - westchnął smutny. - A ja nie chcę was stracić, jesteście dla mnie jak bracia...
- Nie stracisz nas głupku. - zaśmiałem cicho. - Nie pozwolimy razem z Wielkoludem by ktokolwiek zniszczył naszą przyjaźń, prawda Chan? - spojrzałem się na wspomnianego chłopaka.
- Oczywiście, że nie! Zobacz, Kai ma chłopaka, ja mam i nadal się widujemy, tak?
- Kai się nie liczy ma go od 3 dni... - mruknął cicho.
- No i? Ale ma i normalnie, powinien z nim zostać, a poszedł za tobą, więc co to znaczy?
- Że mnie kocha? Albo go nie kocha?
- Kocham was obu... - pokręciłem głową z rozbawienia.
- No właśnie. - Yeol poczochrał blondyna po głowie.
- Zrywamy sie z lekcji i idziemy nad wodę? - zapytałem ich, wstając z miejsca i otrzepując ubranie. - Tylko najpierw pójdę do Kyungsoo bo chyba coś się stało.
- Ja chętnie. - powiedzieli równocześnie, wstając z miejsca.
- Dobra. - poszedłemna boisko i wyczaiłem Soo.
Podszedłem do niego i usiadłem obok. Chłopak nie zwrócił na mnie uwagi, chowając twarz w swoich kolanach.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro