Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 2, 02.08 - Środa cz.1

*Kai Pov's*

Obudził mnie przeraźliwy dźwięk budzika, wyłączyłem ustrojstwo i zatopiłem twarz w miękkiej poduszce. Łeb mi pęka po wczorajszej libacji alkoholowej. Jak to możliwe, że ten Luhan wypił tyle ile ja i Sehun razem wzięci, ale jeszcze szedł prosto?! Coś czuję, że nie pójdę dzisiaj do szkoły, a ten drugoklasista tym bardziej.

*Kyungsoo Poov's*

Obudziłem się trzy minuty przed moim budzikiem. Dzisiaj środa, czyli nie trzeba zakładać mundurka. Moja szkoła jest pod tym względem super - uniform nosisz tylko w czasie uroczystości szkolnych oraz w pierwszy i ostatni dzień szkolnego tygodnia. Kiedy zadzwonił mój telefon, oznajmiając mi, że najwyższy czas wstać od razu się podniosłem i poszedłem do łazienki. Nie jest ona wielka, ale wystarczyło miejsca na prysznic, toaletę i umywalkę, więcej nam nie trzeba. Kiedy załatwiłem całą poranną toaletę, bądź rutynę, jak zwał tak zwał, wróciłem do pokoju i z szafy wyciągnąłem koszulę w niebieską kratę, czarne spodnie rurki oraz świeżą bieliznę. Ubrałem się w przygotowane rzeczy i wróciłem do łazienki, aby coś zrobić z moimi włosami. Czerwone i sterczą na wszystkie strony, jak co rano. W czasie tych wakacji Baekhyun uznał, że muszę coś zmienić i trochę zaszaleć, więc zabrał mnie do fryzjera, któremu kazał ogolić mi boki głowy, a resztę włosów przefarbować na czerwono. Początkowo byłem temu przeciwny, ale teraz, nawet nie wygląda to źle. Kiedy byłem gotów do wyjścia, założyłem jeszcze moje okulary "potterki", zerówki, ale lubię je nosić, chwyciłem wczoraj zapakowany plecak i poszedłem do szkoły.

Luhan nie przyszedł, pewnie leczy kaca po wczoraj albo bolący tyłek, to też możliwe. Eh, czuję się jak sierota, jestem sam w szkole, no może nie sam, bo naokoło jest pełno uczniów, ale sam w sensie psychicznym? Tak to można ująć, jestem tu samotny, bez żadnych przyjaciół.

Siedzę podczas przerwy obiadowej na ławce nie daleko wejścia do szkoły. W pewnym momencie dostrzegłem różowo włosego Lu, ubranego w za dużą, niebieską koszulkę, czarne rurki, koszulę przewiązaną w pasie i okulary przeciw słoneczne. Razem z nim był Sehun odziany cały na czarno oraz Kai, który miał na sobie, białą bluzkę, czarną bluzę, rurki i czarny fullcap z białym napisem "NYC" . Najmłodszy mnie zauważył i pociągnął Huna w moją stronę. Mentalnie zacząłem wyklinać i przeklinać chłopaka, bo zaraz za nimi szedł Jongin.

- Cześć słodziaku. - pomachał mi i usiadł obok, Sehuj coś mruknął, a Kim usiał po mojej drugiej stronie.

- Cześć mały. - uśmiechnął się brunet i położył rękę na moich barkach, którą od razu zrzuciłem.

- Han, aż taki kac cię męczył? - zaśmiałem się do niego, ignorując zupełnie pozostałą dwójkę.

- Chyba trochę za dużo wczoraj wypiłem. - zachichotał niczym podjarana nastolatka.

- Chyba? Wlałeś w siebie więcej niż ja i Oh razem. - wyszczerzył się i położył rękę na moim udzie starszy, siedzący po mojej lewej.

- Czy ty musisz mnie ciągle dotykać? - zapytałem przez zęby, nie patrząc na niego.

- Nie muszę, ale wizja niszczenia ci planów jest tego warta.

- Luhan trzymaj mnie, bo zaraz mi się załączy Satansoo. - mruknąłem do przyjaciela, czując, że zaraz przywalę Kimowi.

- Kai dla własnego dobra, przestań go macać. - uśmiechnął się chińczyk, przyciągając blondyna do pocałunku.

- Oszczędźcie mi, co? - westchnąłem, odsuwając się trochę od parki, co poskutkowało przysunięciem się do bruneta.

Poczułem jak czyjeś ręce chwytają mnie w pasie i po chwili siedziałem na kolanach Jongina, szczerzącego się jak debil.

- Możesz przestać mnie dotykać? Nie podoba mi się to, okay?

- A ten dreszcz to co oznaczał? - zaśmiał się. - A po za tym chciałem cię tylko przerzucić na drugą ławkę, bo minę miałeś jakbyś miał za chwilę zwymiotować. - chłopak znów mnie chwycił i posadził na ławce obok.

- J-ja się tylko wystraszyłem. - mruknąłem, ale czemu głos mi zadrżał, no czemu?

- Mhm, powiedzmy, że ci wierzę.

- Luluś kiedy kolejna runda? - usłyszałem głos Sehuna i głośny śmiech Luhana.

- Kotku, ja dwa razy do tego samego łóżka nie wchodzę. - kiedy tylko to usłyszałem, wybuchnąłem śmiechem.

- Serio Hun? Nie wiedziałeś, że jelonek nie daje się dwa razy tej samej osobie? - wytarłem łzę z kącika oka, chłopak jest naprawdę zabawny, myśląc, że Lu pozwoli jeszcze raz wleźć sobie w tyłek.

- Widzisz Oh, nie zamoczysz. - zaśmiał się brunet. - Lepiej szukaj sobie nowego celu. - wstał z miejsca. - Jak coś będę w kiblu na trzecim piętrze. - wyszczerzył się i ruszył w stronę budynku.

- Chwalisz się czy żalisz? - zapytałem patrząc na niego, jak na skończonego idiotę, którym nota bene jest.

- Informuje! - usłyszałem jego głos z oddali.

- Aha, ok. - mruknąłem, wywracając oczami, po czym wstałem i ruszyłem w stronę szkoły.

- Idziesz do kibla, słodziaku? - krzyknął za mną Lu, przez co cofnąłem się do niego.

- Po pierwsze Hannie, przestań nazywać mnie słodziakiem, no błagam. - złożyłem ręce jak do modlitwy. - Po drugie, tak, idę do łazienki, a co?

- Wiesz, że nie przestanę. - zachichotał. - A do łazienki na trzecim, co nie?

- Czemu nie? - zajęczałem, zwieszając głowę zrezygnowany. - Nie na trzecim, na drugim.

- Bo jesteś słodki i jesteś mój...

- Jak będziesz słyszeć jęki, to wyobraź sobie siebie na miejscu tamtej laski. - wyrechotał, pokładając się na jelonku.

- Co? - wytrzeszczyłem oczy. - Was wszystkich na łeb bierze.

- Każdy wie, że prędzej czy później zakochasz się w tym murzynie.

- A jest cokolwiek, co przemówi do mnie, aby go chociażby polubić? - uniosłem jedną brew, patrząc na blondyna.

Chłopak wstał, zostawiając Xiao na siedzeniu i podszedł do mnie.

- Jak go bliżej poznasz to się przekonasz. - poklepał mnie po ramieniu, przez co się wzdrygnąłem i poszedł do jakichś dziewczyn, z jedną się całując na powitanie.

Westchnąłem i zapytałem przyjaciela czy idzie razem ze mną, na co ten smutno pokiwał głową i wstał. Poszliśmy do łazienki na drugim piętrze, gdzie rzeczywiście było słychać jęczenie jakiejś dziewczyny. Ja wiedziałem, że nasza szkoła do najlepszych nie należy, ale żeby taka patologia tu była, no proszę was. Luhan usiadł na blacie od umywalek i podwiną nogi tak, że oparł brodę o kolana.

- Lulu, słońce, nie przejmuj się nim, dobrze wiedziałeś jaki jest Sehun. - westchnąłem, przytulając go i pogłaskałem chłopaka po głowie.

- Wiem, ale jeszcze dziesięć minut temu całował się ze mną, a jak tylko usłyszał, że nie prześpię się z nim drugi raz, to poszedł do jakieś suki. - mruknął. - Nawet by było ok gdyby to był koleś, ale on poszedł do jakieś dziwki, do laski...

- No już. - westchnąłem. - Wiesz co? Myślę, że teraz powiem ci coś, co cię rozbawi. Mam teraz w głowie to co powiedział ten blond debil, mam ten obraz w głowie, że to ja.

- O boże. - zachichotał, a w tym samym czasie dziewczyna na górze wykrzyczała imię jej partnera. - Chyba doszła. - chłopak znów zachichotał, zasłaniając usta ręką.

- Raczej na pewno. - zaśmiałem się, puszczając go. - Widzisz? Od razu ci lepiej, co nie? Śmianie ze mnie zawsze poprawia wam humor.

- Może, ale laska szybko doszła jak na zwykły seks w kiblu. Kai jest chyba dobry w te sprawy. - poruszał zabawnie brwiami.

- Świetnie, to mnie nie pociesza. - mruknąłem, podchodząc do jednego z pisuarów.

- A pocieszyło cię to, że mógłbyś siedzieć tam zamiast tej dziwki?

- Nie. - pokręciłem głową, załatwiając swoją potrzebę, po czym umyłem ręce.

- Idziemy? Za chwilę będzie dzwonek. - westchnął, schodząc i kierując się w stronę wyjścia.

Pokiwałem głową, na znak, że się zgadzam i wyszliśmy z toalety, kierując się od razu pod odpowiednią salę. Po drodze minęliśmy Jongina z jakąś dziewczyną z pierwszej klasy. Rzuciłem im tylko zdegustowane spojrzenie i zrównałem krok z chińczykiem, który wyprzedził mnie o kilka kroków.

Po ostatniej lekcji, stwierdziliśmy, że nie chce nam się iść jeszcze do domów, więc poszliśmy do naszej kawiarni. Usiedliśmy jak zawsze na zewnątrz i zamówiliśmy po kawie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro