Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42

Kupowanie prezentów świątecznych z Andrew prawdopodobnie było błędem. Elliott zaproponował to, bo liczył, że dzięki temu uda im się poprawić ich relację i akurat to mu wyszło, ale po powrocie do domu jedynie przeklinał się za ten pomysł. Znowu poczuł, że czuje się przy Andrew lepiej niż przy kimkolwiek innym. Lubił ten jego spokój, opanowanie i brak nerwów w sytuacjach, które teoretycznie miały być żartem. Przy Andrew żarty były żartami. Przy Jamesie niekoniecznie. No chyba, że po tej całej metamorfozie George'a, to też się zmieniło – nie miał jeszcze okazji tego sprawdzić.

Miał do siebie ogromne wyrzuty sumienia. Przecież był z Jamesem i pierwszy raz od dawna czuł, że jego partnerowi faktycznie zależy na tym, żeby było między nimi dobrze. Czuł się źle z faktem, że wolał spędzać czas z Andrew niż z nim. No i czuł, że to nie było w porządku również względem Andrew, który widocznie miał dość jego niezdecydowania. Elliott wcale mu się nie dziwił. Podczas wspólnego chodzenia po sklepach widział to wyraźnie – te spojrzenia ze strony Andrew jasno świadczące o tym, że darzy go uczuciem. Andrew go kochał – powiedział mu to nawet wprost więcej niż raz. A on? Powiedział mu to raz jak upił się na weselu George'a i Shirley. Może kilka razy to zasugerował, ale słowa „kocham cię" wypowiedział tylko wtedy i do tego poprzedził je słowem „chyba". Czuł się przez to winny. Być może jeśli ta zmiana Jamesa nie potrwa długo to sygnał, że na tyle sobie zasłużył? 

Święta pierwszy raz w jego życiu miał spędzić bez żadnego członka rodziny. Helen nie żyła. Tyler też. Joseph, niezmiennie od kilku lat, go nienawidził i zabiłby go, gdyby miał realną szansę. Natomiast Robert i Dorothy razem z dziećmi mieli spędzić Święta z rodziną kobiety. Nie mówili tego głośno, ale oczywistym było, że chcieli w ten sposób uniknąć nachalności ojca głowy rodziny, z którym nie chcieli mieć nic do czynienia, szczególnie po incydencie z bronią.

Samotne Święta z Jamesem? Elliott nie był tego taki pewien. Miał pewną zasadę – nikt w Święta nie powinien być sam. Dlatego zaprosił Andrew, ale ten odmówił twierdząc, że Elliott powinien spędzić ten czas tylko z Jamesem. 

Andrew nie powiedział mu tego, ale Święta zamierzał spędzić z rodziną i był tym faktem nieco przerażony. Jego relacja z mamą zaczynała wyglądać całkiem dobrze i to dlatego kobieta uparła się, żeby wrócił do domu rodzinnego. Andrew wciąż jednak nie rozmawiał z nikim innym z rodziny, więc obawiał się, że długo tam nie zabawi. 

Ostatecznie byli więc we dwóch – Elliott i James. To nie były ich pierwsze Święta razem, ale pierwsze, gdy byli tylko we dwóch. Wspólnymi siłami zdołali przygotować kolację, która dosyć szybko zamieniła się w romantyczny wieczór. 

Tego Elliottowi brakowało w ostatnich miesiącach, a wręcz latach – tej spontaniczności i romantyczności. To był jeden z najlepszych wieczorów, jaki dotąd wspólnie spędzili. 

Leżał wtulony w nagą klatkę piersiową Jamesa, który gładził go palcami po ramieniu i boleśnie docierało do niego, że jego myśli są daleko stąd. Nie potrafił się cieszyć z tej chwili i tego wieczoru. Nie był pewien czemu. Może za dużo się ostatnio wydarzyło i potrzebował czasu? A może faktycznie okłamywał sam siebie twierdząc, że wciąż darzy Jamesa jakimś uczuciem?

— O czym myślisz? — zapytał James, ale Elliott był tak bardzo pogrążony w swoich myślach, że tego nie usłyszał. James westchnął i przekręcił głowę, aby nie patrzeć na swojego chłopaka, po czym przygryzł wargę.

Tego wieczoru Elliott co jakiś czas wydawał mu się nie do końca obecny. Teraz to się potwierdzało. Zrobił coś nie tak? Za szybko zaczął się zachowywać jakby wszystko między nimi było w porządku? Dopiero dzisiaj, pierwszy raz odkąd Elliott pojechał na ślub Shirley, poszli razem do łóżka, ale może to wciąż było zbyt wcześnie? Może Elliott wciąż potrzebował czasu? Ale chyba by mu powiedział, gdyby tego nie chciał? Musiało chodzić o coś innego. Tylko o co? Chyba znał odpowiedź – chodziło o Andrew. 

Dał mu możliwość wyboru, pozwolił mu odejść, ale Elliott został przy nim. Cieszył się, że dostali jeszcze jedną szansę, ale czy ta szansa miała jakiekolwiek znaczenie, skoro może i było między nimi lepiej, ale Elliott nie zawsze zachowywał się jakby był szczęśliwy i James przez to też czuł się źle?

Postanowił nie poruszać na razie tego tematu. Jeśli się mylił, mógłby tylko wszystko zniszczyć. Zamiast tego wyciągnął się więc w kierunku szafki nocnej, aby zapalić papierosa i podniósł się lekko, zmuszając Elliotta do oprzytomnienia. 

— Myślałem, że nie lubisz tego zapachu — odezwał się Elliott, orientując się o tym, co się dzieje, a James powstrzymał się ze złośliwym komentarzem o treści „O, jednak wciąż potrafisz mówić". 

— George mnie do niego przyzwyczaił — odparł. 

George nie tylko przyzwyczaił go do zapachu papierosów, ale też sprawił, że James sam zaczął palić. Na temat tytoniu mówiono różne rzeczy. Jeszcze niedawno mówiono, że są zdrowe, ale od dwóch lat pojawiały się głosy, że niekoniecznie jest to prawda. W reklamach telewizyjnych podawano obie teorie. Chyba nikt nie wiedział, w co wierzyć. Faktem było jednak, że palenie było dobrze traktowane i stawiało palącego w dobrym świetle. James długo miał wątpliwości, mimo że Elliotta zdarzało mu się widywać z papierosem. Teraz jednak ani kwestie zdrowotne, ani to, co pomyślą inni mało go obchodziło. Polubił palenie. Było w tym coś uspokajającego, a teraz szczególnie tego potrzebował.

— Dasz też mi?

Ostatecznie wypalili tego papierosa razem, w międzyczasie kilkukrotnie się całując. James próbował w ten sposób przekonać sam siebie, że to tylko cichy głosik w jego głowie podpowiada mu, że coś jest między nimi nie tak i że w rzeczywistości Elliott też jest teraz szczęśliwy. Po tych kilku pocałunkach nie był już pewien, co o tym wszystkim sądzić. 

James postanowił wykorzystać okazję i obrócił ich, ciągnąc Elliotta na siebie. Pocałował go i gestami jasno dał mu do zrozumienia, czego chce. Stało się to, czego się obawiał – Elliott właściwie to zignorował i pozostał przy pocałunkach, aż wreszcie i to przerwał.

— Jeden raz to za mało? — zapytał Elliott, uśmiechając się lekko, co James przyjął z lekką ulgą. Może nie było tak źle? Może. Wciąż nie czuł się pewnie.

— Brakowało mi ciebie przez ten miesiąc. 

Bo minął miesiąc odkąd ostatni raz to zrobili, nie licząc tego co wydarzyło się tego wieczoru. Dla obu z nich nie było to łatwe, ale Elliott wydawał się o wiele mniej ochoczy w swoich działaniach niż James, co nie umknęło uwadze tego drugiego. 

Elliott nie bardzo wiedział, co na to odpowiedzieć. Byli razem, było dobrze – to logiczne, że James chciał seksu. On też go chciał, ale nie potrafił się w pełni zaangażować. Robiąc to tego wieczoru ze swoim chłopakiem potrafił jedynie rozmyślać nad tym, jak byłoby mu z Andrew. Miał przez to wrażenie, jakby zdradzał ich obu. Dlatego po wszystkim odciął się od świata i zaczął analizować to, co działo się w jego głowie – chciał zrozumieć, co dokładnie się z nim działo. Bo coś się działo na pewno.

— Wiem. Mi ciebie też — odpowiedział wreszcie i obrócił ich do wcześniejszej pozycji, ciągnąc Jamesa na siebie. 

James jednak szybko znowu znalazł się pod Elliottem.

— W ten sposób, proszę — poprosił, patrząc mu w oczy. 

Wiedział, że nie powinien tego robić, ale to był dla niego pretekst do sprawdzenia Elliotta. Będąc na dole mógł udawać, że czerpie z tego przyjemność, ale gdyby odwrócić role, nie było o to tak łatwo. 

Elliott właśnie dlatego wolał powtórzyć to, co zrobili wcześniej, bez zamiany ról. Wiedział, że to nie było w porządku względem Jamesa, ale unikanie seksu też nie byłoby w porządku. James naprawdę się starał. Zasługiwał na to. Wierzył, że sytuacja z Andrew minie – że te uczucia miną. Tylko dlatego się zgodził. 

— Spójrz mi w oczy — poprosił w którymś momencie James. Elliott nie zareagował, dlatego James pociągnął go za włosy, zrównując ich wzrok. — Elliott, spójrz mi w oczy — ponowił prośbę.

Elliott naprawdę się starał, ale to było dla niego piekielnie ciężkie. Chciałby umieć wyłączyć te wszystkie myśli. Zazwyczaj uprawiając seks zapominał o całym świecie. Czemu więc teraz było inaczej?

Wiedział, że zrani Jamesa, jeśli czegoś nie zrobi. Dlatego zrobił to, czego obiecał sobie nigdy nie zrobić w tej konkretnej sytuacji – zaczął grać. Chciał być aktorem, więc równie dobrze mógł być nim w łóżku. To było nieetyczne, ale wierzył, że wyjdzie im to na dobre. Przecież tu chodziło o ratowanie ich związku.

I faktycznie – odkąd Elliott zaczął grać, wątpliwości Jamesa stopniowo zaczęły znikać. Przestał się zastanawiać nad tym, co dzieje się z jego chłopakiem i skupił się na tym, co tu i teraz. Chciał się nacieszyć tą chwilą. Może wcale nie działo się nic złego?

— Wesołych Świąt, Jimmy — powiedział cicho Elliott, po wszystkim wtulając się ramię Jamesa i delikatnie całując jego obojczyk. 

— Wesołych Świąt, kochanie — odpowiedział James. Elliott uśmiechnął się na to ostatnie słowo. Dawno nie słyszał z ust Jamesa czegoś takiego. — Kocham cię.

— Wiem, ja ciebie też — odparł, kładąc się obok Jamesa i pozwalając mu się w siebie wtulić, nim objął go ramieniem. Od razu po tym wrócił jednak do swoich myśli, bo zorientował się, że te ostatnie słowa powiedział nieco automatycznie. Pierwszy raz pomyślał, że te słowa faktycznie od dawna mogły nie być prawdziwe i że mówił je tylko z przyzwyczajenia.

Starał się jednak zagłuszyć tę myśl. Bo mimo tych jego wszystkich wątpliwości, to wciąż był naprawdę udany wieczór. James był spokojny, uśmiechał się i wyglądał na szczęśliwego, szczególnie teraz. A Elliott wciąż mimowolnie uśmiechał się na jego uśmiech. Wciąż chciał dla Jamesa jak najlepiej i właśnie dlatego starał się stłumić myśl o odejściu. Wiedział, że to by go zniszczyło. Nie mógł mu tego zrobić. Nie mógł go porzucić i zawalczyć o Andrew. Zresztą wątpił, aby Andrew go teraz przyjął. Sprawa między nimi wydawała się być raczej zamknięta, nawet jeśli Andrew stwierdził, że sugerowanie odejścia od Jamesa sprawia, że chciałby go pocałować. Chciał dać Andrew żyć dalej – zasługiwał na kogoś lepszego. Na kogoś, kto postawi go na pierwszym miejscu. Andrew był świetnym facetem, na pewno kogoś sobie znajdzie. Kogoś lepszego niż on.

Tymczasem on musiał się uporać z tym, co działo się między nim i Jamesem. Było lepiej, ale do ideału sporo im brakowało. Głównym problemem nie było już zachowanie Jamesa, a jego myśli. Zamierzał więc z nimi walczyć. Zamierzał całować Jamesa, sypiać z nim i powtarzać mu, że go kocha tak długo, aż znowu w to uwierzy. Przecież go wybrał, dał mu nadzieję na odbudowanie ich relacji. Był mu to winien. 

A/N

Na górze w mediach piosenka świąteczna z aktualnego roku fabularnego. Nawet jeśli klimatu Świąt za bardzo w tym rozdziale nie czuć. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro