Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Imprezka w pokoju...?

Kornat szedł spokojnym krokiem do swojego pokoju. No dobra, nie spokojnym krokiem. Pędził, jakby co najmniej paliła się jego bluza.

Wpadł niczym tornado do swojego pokoju i zaklepał najlepsze jego zdaniem łóżko. Zaraz się na nim uwalił i zagłębił w swoich własnych myślach, błądząc jednocześnie wzrokiem po pustym pokoju.

Pomieszczenie miało szare ściany z lekkim akcentem niebieskiego, czarnego i zielonego. Szafki nocne i komody na ciuchy były wykonane z czarnego drewna, a Kornat podejrzewał, że nawet może z hebanu.

-To jest pokój numer 20? - Usłyszał znajomy głos, jednak nie potrafił go dopasować do rzadnej pamiętanej w tej chwili postaci. Spojrzał szybko w stronę drzwi.

W wejściu stały dwa szkielety. Jeden czarny, ubrany w poplamiony różnymi farbami beżowy szalik, niebiesko czarną bluzę z kapturem, różową bluzkę i niebiesko czarne spodnie z beżowymi kapciami na nogach, a drugi miał na sobie czarną pelerynę z kapturem.

"Reaper Sans i Paper Jam" zaświtało Kornatowi w głowie.

-Tak, to jest dwudziestka.

-Wygląda na to, że przez czas Igrzysk będziemy dzielić pokój- powiedział czarny szkielet- no cóż... Ja jestem Paper Jam, a to jest Reaper Sans.

-Kornat- powiedział chłopak prostując się.

--------------------------------------

Demi zapukała do brązowych drzwi pokoju z numerkiem 29 przyklejonym na poziomie jej twarzy.

Usłyszała w środku jakąś kszątaninę, co uznała za dobry znak i otworzyła drzwi.

-A ty, to kto?- odezwał się szkielet wyglądający, jak wielki X na dwóch nogach.

-Jestem Demi i będę z wami mieszkać.

-Ou. Jestem Lavender Sans, a ten ponurak wcinający czekoladę, to Cross. Miło mi cię poznać, Demi.

Dziewczyna uśmiechnęła się i weszła do pokoju.

Było to przestronne pomieszczenie z trzema, dużymi łóżkami. Ściany pomalowane na zielono i żółto, gdzie nie gdzie jakiś kwiatek. Przy każdym z nich stała szafk nocna i coś na wzór komody. Ich pokój miał balkon i dwa okna z widokiem na las. Trafiła im się niezła kwatera.

Pół elf rzucił walizkę ze swoimi rzeczami na wolne łóżko i zaczął ją rozpakowywać. Przy wyjęciu połowy zawartości walizki usłyszała skrzypienie.

Demi odwróciła się w samą porę, by zobaczyć, jak Cross i Lavender zasypywani są jakimiś śmieciami. Dziewczyna nie mogła powstrzymać śmiechu i po chwili chichotała jak dzika na swoim łóżku.

-FRESH!!!- wrzasnęły obydwa szkielety.

-------------------------------------------

Romanti zrobiła z buta wjeżdżam do pokoju obarczonego numerkiem 33. Znajdujący się w pokoju podskoczył prawie pod sufit.

-Agh! Co to, napad?!

-Tak! Zaraz ci zrobię Allah Akbar! A tak poza tym, to jestem Romanti. A ty, to pewnie Fell Sans?

Osoba w czarnej bluzie bynajmniej nie wykazywała chęci do prowadzenia dalszej konwersacji i obrażona, odwróciła się tyłem do nowo przybyłej.

-Jak nie, to nie- mruknęła pod nosem i skoczyła na wolne łóżko. Jej pokój był chyba najlepszy w całym ośrodku.

Utrzymany w czarnym i czerwonym kolorze, z kilkoma oknami, przysłoniętymi ozdobnie postrzępionymi kotarami przyprawiały o zachwyt. Nawet pościel na łóżkach była czarno czerwona.

Do pokoju wparowały dwie nowe postacie. Jedna wyglądała, jakby była cała zanużona w smole z czarnymi mackami wystającymi z pleców i jednym widocznym niebieskim okiem. Druga zaś wyróżniała się wzrostem i dwoma pęknięciami na czaszce.

-Niezły pokój, co, Nightmare?

-Może być. Lepszy taki, niż różowy.

Romanti podniosła się z łóżka.

-Cześć, jestem Romanti.

-Nightmare- powiedział ten oblany smołą.

-Gaster Sans, ale mów mi G.

-Spoko. A, no i mamy w pokoju jeszcze czerwonego gbura.

-Nie jestem czerwony, ani gburem- fuknął urażony Fell- i pomimo tego, że nie mam uszu, to ni jestem głuchy.

-To się zobaczy- odparła dziewczyna, zacierając ręce.

----------------------------

Krishe wparowała do swojego pokoju na równi ze swoim współlokatorem.

Mieli przestronny i w miarę przytulny pokój. Ściany utrzymane w białym kolorze, z niebieskim motywem kwiatów, duże okna, delikatne firanki w kolorze niebieskim... To była jedna połowa pomieszczenia. Druga była bardziej mroczna.

Czarne ściany z małym, białym wzorkiem pośrodku, okna zasłonięte grubymi, czarnymi kotarami, ciągnącymi się do ziemi. Takiego czegoś oczekiwała Kirshe.

-Łaa, ale super pokój! Wspaniały Sans jest zachwycony!- pisnął Blueberry.

Dziewczyna tylko zaśmiała się pod nosem.

----------------------------

Około godziny dwudziestej drugiej, wszystkie pokoje obeszła informacja o imprezce w trakcie ciszy nocnej, w pokoju 23. Większość wyraziła zainteresowanie owym wydarzeniem, więc teraz zaczynało się przemycanie różnych rozdzajów żelków i chipsów, wraz z napojami. Sporo osób przewidziało coś takiego, ale nie przewidzieli aż takiej ilości uczestników, przez co jedzenia było śmiesznie mało. Jednak Mistery skorzystała ze swoich rozległych kontaktów i udało jej się wyprosić Tauriel Dreemurr, starszą koleżankę chodzącą na studia i mieszkającą niedaleko o zakup niezbędnych rzeczy.

Więc teraz w pokoju 23, pod łóżkami schowane były imponujące zapasy, mogące wykarmić całe Podziemie przez dwa lata.

-To co teraz, ziomki?- spytał Fresh.

-Czekamy na innych- odparła cicho Roksana


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro