Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gonitwa

Crystal usiadła obok Sami, a raczej Mafiatale Sansa.

-I jak ci idzie życie w ciele dziewczyny?- zapytała Crystal.

Sans w ciele Sami spojrzał na nią wilkiem.

-Lepiej nie pytaj, co?

Dziewczyna zachichotała cicho.

-Gender się szerzy, trza Rydzyka wzywać- szepnęła, lecz na tyle głośno, żr MT Sans to usłyszał.

Jednak tym razem tylko coś burknął i skrzyżował ręce na piersi, robiąc przy tym obrażoną minę.

---------------

Äkäpussi, Sonia i Demi stały sobie w kącie, prubójąc nie zwracać na siebie uwagi.

-Hejka dziewczyny~- powiedziała Romanti, a raczej Lust w jej ciele.

-Któraś chętna na 500+?- zapytał z lenny face na twarzy.

Demi spojrzała na niego jak na idiotę.

-Sorka kochaniutki, ale pięć stówek dopiero od dwóch sztuk, a nie jednej.

Lust jednak nie stracił swojego zapału.

-To też da się załatwić~- powiedział, mrugając porozumiewawczo.

Sonia westchnęła cicho.

-CHARA, ON WPIERDOLIŁ CI CAŁĄ CZEKOLADĘ!!!- wrzasnęła na całe gardło i spotkała się z natychmiastową reakcją ze strony wszystkich demonicznych dzieci na sali.

-ŻE COOO?!?!

I zaczęła się gonitwa.

Wszystkie Chary, łacznie z EndTale Charą i Crossem, zaczęły gonić Lusta po całej auli, wymachując nożami na wszystkie strony.

Po chwili dołączył się do nich różowy kucyk, przebywający aktualnie w ciele Paper Jama.

Wyglądało to komicznie, jak Paper Jam z wywieszonym językiem i na czterech kończynach gonił za wszystkimi, jednocześnie grając na dziesięciu instrumentach i śpiewając piosenkę.

Ale to nie był koniec zamieszania.

Do gonitwy doszedł wraz , uciekającym Lustem Fresh, uciekający przed Zjednoczoną Unią Antyfreshowską, w skrócie ZUA (nazwa powstała przypadkiem, ale skrót niczego sobie xDD).

Jej prezesem był Kornat w ciele Reaper Sansa.

Podniósł on czarną szatę jak jakaś panienka na balu sukienkę i latał jak głupi, krzycząc:

-Ja chcę cię tylko przytulić!!!

Jednak wiadomo było, że chciał tylko wykorzystać pewne śmiertelne właściwości ciała, w którym przebywał.

--------------

Yuuko, usatysfakcjonowana wykonanym kawałem, wróciła wraz z Sansem do auli.

Została już zaszczycona wytłumaczeniami ze strony Kate o zamianie ciał i całym tym bałaganie, co szczerze wywołało zarówno u niej, jak i u Sansa nieopanoany atak śmiechu.

Teraz zaś rzucała ukradkowe spojrze ia wspomnianemu wcześniej szkieletowi i zastanawiała się nad swoimi uczuciami.

Niby coś tam się dzieje, ale nie za wiele.

Poza tym, to pewnie tylko głupie zauroczenie, a nie coś wielkiego.

I jeszcze jedno.

Rozpoczęcie Igrzysk już jutro.

A to oznacza też zajadłą rywalizację pomiędzy dwoma szkołami.

-Nad czym tak myślisz, dzieciaku?- niski głos wybudził ją z dziwnego transy, w jaki popadła.

-A tam, nic takiego, tylko myślę, co będzie, kiedy właściwa część Igrzysk Przyjaźni się rozpocznie, wiesz?- powiedziała cicho dziewczyna.

Szkielet przyjrzał się jej uważnie.

-A niby co m się stać?

-Eh, no wiesz, ta cała rywalizacja i tak dalej... Sama nie wiem, czy ludzie nie biorą tego na poważnie, czy tylko udają, że wszystko super spoko, a potem jeden na drugiego patrzy wilkiem i chcą sobie nawzajem kłody podkładać.

Zapadła dość niezręczna cisza.

-Twierdzisz, że wszyscy nagle zmienią swój stosu ek do siebie i z przyjaciół, staną się wrogami?- zapytał ją Sans.

Dziewczyna uśmiechnęła się do niego krzywo, co, ku jej absolutnemu zdziwieniu, wywołało pojawiwnie się na kościach policzkowych Sansa niebieskich plam.

-Ja tak nie twierdzę. Ja to wiem.

----------------

Nagle, na suficie ai otworzył się dziwny portal.

Powierzchnia zaczęła wokół niego skrzypieć i pękać, a samo wnętrze wyglądało jak nocne niebo.

Z tej właśnie dziury w przestrzeni wypadł pokiereszowany, skrzydlaty Swapfell Sans, a raczej opiekunka Lily.

Lotem ślizgowym wpadła na ścianę, po czym z piskiem po niej zjechała, mrucząc coś pod nosem.

EndTale Chara zauwarzyła to i odłączyła się od gonitwy za Lustem.

-I jak?

-Świnie zaczęły latać, bo chyba Discord coś przeskrobał- usłyszała odpowiedź, stłumioną podłogą.

-Co...?

Lily otrzepała się i wstała, lekko się chwiejąc.

-Ugh, te podróże przez Międzyświat. Co mnie pokusiło, żeby tam iść?!- powiedziała Lily, bardziej do siebie, niż do kogoś.

-Aaaa, jeśli o to chodzi, to jeszcze nie próbowałam- odparła brunetka.

-I niech lepiej czekolada cię broni przed spróbowaniem- odparła blondynka, otrzepując się z niewiadomego pochodzenia pyłu- i mam to, na czym mi zależało- oznajmiła zadowolona i wyciągnęła dziwną buteleczkę z jarzącą się na zielono substancją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro