Gonitwa
Crystal usiadła obok Sami, a raczej Mafiatale Sansa.
-I jak ci idzie życie w ciele dziewczyny?- zapytała Crystal.
Sans w ciele Sami spojrzał na nią wilkiem.
-Lepiej nie pytaj, co?
Dziewczyna zachichotała cicho.
-Gender się szerzy, trza Rydzyka wzywać- szepnęła, lecz na tyle głośno, żr MT Sans to usłyszał.
Jednak tym razem tylko coś burknął i skrzyżował ręce na piersi, robiąc przy tym obrażoną minę.
---------------
Äkäpussi, Sonia i Demi stały sobie w kącie, prubójąc nie zwracać na siebie uwagi.
-Hejka dziewczyny~- powiedziała Romanti, a raczej Lust w jej ciele.
-Któraś chętna na 500+?- zapytał z lenny face na twarzy.
Demi spojrzała na niego jak na idiotę.
-Sorka kochaniutki, ale pięć stówek dopiero od dwóch sztuk, a nie jednej.
Lust jednak nie stracił swojego zapału.
-To też da się załatwić~- powiedział, mrugając porozumiewawczo.
Sonia westchnęła cicho.
-CHARA, ON WPIERDOLIŁ CI CAŁĄ CZEKOLADĘ!!!- wrzasnęła na całe gardło i spotkała się z natychmiastową reakcją ze strony wszystkich demonicznych dzieci na sali.
-ŻE COOO?!?!
I zaczęła się gonitwa.
Wszystkie Chary, łacznie z EndTale Charą i Crossem, zaczęły gonić Lusta po całej auli, wymachując nożami na wszystkie strony.
Po chwili dołączył się do nich różowy kucyk, przebywający aktualnie w ciele Paper Jama.
Wyglądało to komicznie, jak Paper Jam z wywieszonym językiem i na czterech kończynach gonił za wszystkimi, jednocześnie grając na dziesięciu instrumentach i śpiewając piosenkę.
Ale to nie był koniec zamieszania.
Do gonitwy doszedł wraz , uciekającym Lustem Fresh, uciekający przed Zjednoczoną Unią Antyfreshowską, w skrócie ZUA (nazwa powstała przypadkiem, ale skrót niczego sobie xDD).
Jej prezesem był Kornat w ciele Reaper Sansa.
Podniósł on czarną szatę jak jakaś panienka na balu sukienkę i latał jak głupi, krzycząc:
-Ja chcę cię tylko przytulić!!!
Jednak wiadomo było, że chciał tylko wykorzystać pewne śmiertelne właściwości ciała, w którym przebywał.
--------------
Yuuko, usatysfakcjonowana wykonanym kawałem, wróciła wraz z Sansem do auli.
Została już zaszczycona wytłumaczeniami ze strony Kate o zamianie ciał i całym tym bałaganie, co szczerze wywołało zarówno u niej, jak i u Sansa nieopanoany atak śmiechu.
Teraz zaś rzucała ukradkowe spojrze ia wspomnianemu wcześniej szkieletowi i zastanawiała się nad swoimi uczuciami.
Niby coś tam się dzieje, ale nie za wiele.
Poza tym, to pewnie tylko głupie zauroczenie, a nie coś wielkiego.
I jeszcze jedno.
Rozpoczęcie Igrzysk już jutro.
A to oznacza też zajadłą rywalizację pomiędzy dwoma szkołami.
-Nad czym tak myślisz, dzieciaku?- niski głos wybudził ją z dziwnego transy, w jaki popadła.
-A tam, nic takiego, tylko myślę, co będzie, kiedy właściwa część Igrzysk Przyjaźni się rozpocznie, wiesz?- powiedziała cicho dziewczyna.
Szkielet przyjrzał się jej uważnie.
-A niby co m się stać?
-Eh, no wiesz, ta cała rywalizacja i tak dalej... Sama nie wiem, czy ludzie nie biorą tego na poważnie, czy tylko udają, że wszystko super spoko, a potem jeden na drugiego patrzy wilkiem i chcą sobie nawzajem kłody podkładać.
Zapadła dość niezręczna cisza.
-Twierdzisz, że wszyscy nagle zmienią swój stosu ek do siebie i z przyjaciół, staną się wrogami?- zapytał ją Sans.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego krzywo, co, ku jej absolutnemu zdziwieniu, wywołało pojawiwnie się na kościach policzkowych Sansa niebieskich plam.
-Ja tak nie twierdzę. Ja to wiem.
----------------
Nagle, na suficie ai otworzył się dziwny portal.
Powierzchnia zaczęła wokół niego skrzypieć i pękać, a samo wnętrze wyglądało jak nocne niebo.
Z tej właśnie dziury w przestrzeni wypadł pokiereszowany, skrzydlaty Swapfell Sans, a raczej opiekunka Lily.
Lotem ślizgowym wpadła na ścianę, po czym z piskiem po niej zjechała, mrucząc coś pod nosem.
EndTale Chara zauwarzyła to i odłączyła się od gonitwy za Lustem.
-I jak?
-Świnie zaczęły latać, bo chyba Discord coś przeskrobał- usłyszała odpowiedź, stłumioną podłogą.
-Co...?
Lily otrzepała się i wstała, lekko się chwiejąc.
-Ugh, te podróże przez Międzyświat. Co mnie pokusiło, żeby tam iść?!- powiedziała Lily, bardziej do siebie, niż do kogoś.
-Aaaa, jeśli o to chodzi, to jeszcze nie próbowałam- odparła brunetka.
-I niech lepiej czekolada cię broni przed spróbowaniem- odparła blondynka, otrzepując się z niewiadomego pochodzenia pyłu- i mam to, na czym mi zależało- oznajmiła zadowolona i wyciągnęła dziwną buteleczkę z jarzącą się na zielono substancją.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro