Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Łapka na muchy to ZUO (tak, to też rozdział)

Cross siedział sobie na korytarzu, nie wiedząc, że jest obserwowany i rozmawiał z Charą (chodzi o tą Charę, której duszę zaapsorbował).

Kirshe westchnęła ciężko i wróciła do bezpiecznej kryjówki za róg korytarza.

Zdobycie CROSSpaia będzie trudne, ale nie niemożliwe.

-A ty co tu robisz?

Na dźwięk głosu zza swoich pleców dziewczyna podskoczyła prawie pod sufit i nieudolnie próbowała przyjąć postawę do walki.

Demi, bo to ona była odpowiedzialna za ten niesamowity skok w zwyż zaśmiała się, jednak na tyle cicho, że ani Chara, ani CROSSpai nie usłyszeli jej śmiechu.

Demi ostrożnie i w miarę szybko wycofała się, zanim Kirshe zdążyła ją zaatakować.

------------------

EndTale Chara zgarnęła kolejną pulę, jak zawodowy gracz w pokera.

-Ej, jak ty to robisz?- powiedział zflustrowany Swap Papyrus.

Chara spojrzała na niego z pobłażaniem.

-Gdybyś siedział pomiędzy realnym światem, a pustką, też by ci się nudziło- odparła Chara, zgarniając od niego butelkę z miodem.

Na jej twarz wpełzł wredny uśmieszek, kiedy usłyszała niezły huk i wrzask.

-Dobra, tym razem wam daruję, bo muszę uratować kolorowego szkieleśmiecia.

-A nie możesz go zostawić?- spytał Kornat, robiąc oczy szczeniaczka, a raczej próbując.

Chara parsknęła śmiechem na ten widok.

-A co będziesz potem męczył, jak jego zabraknie?

-Też prawda.

-No, to zwijam się panowie. Żegnajcie- rzuciła w eter, po czym wyszła z pokoju.

---------------------

Zwyczajna pomagała Lily z pewnym problemem.

Mianowicie, dyskoteka miała się odbyć w dość ciekawym miejscu.

Lily poprawiła konstrukcję i sprawdziła,  czy ma jakieś słabe punkty.

-No, tyle powinno wystarczyć, póki co- stwierdziła na głos i odsunęła się od swojego dzieła.

-Chcesz coś do picia?

-Chętnie.

Obie wyszły z auli i skierowały się w stronę gabinetu Lily.

---------------

Do auli wszedł Error. Był wyjątkowo nie w nastroju.

Musiał coś zniszczyć.

I to natychmiast.

Spojrzał na dziwną, błyszczącą budowlę.

Był to metalowy pieršcień, przymocowany do ściany.

Na połyskującym, srebrnym metalu były wyryte dziwne symbole.

Idelany.

Error pochwycił w swoje sznurki dziwną konstrukcję i rozerwał ją na strzępy.

Od razu poczuł się lepiej.

Do auli wpadły dwie osoby.

Czarny szkielet odwrócił się w ich stronę.

Była  to Zwyczajna i Lily.

Ta druga poczerwieniała ze złości.

-Czy ty wiesz, co zrobiłeś?- zapytała nadzwyczaj spokojnym głosem. Zbyt spokojnym.

Szkielet milczał.

Już wiedział, że popełnił błąd.

-Chyba ktoś tu zasłużył na REALY BAD TIME- wysyczała.

Jej oczy stały się czarne, zostały w nich tylko zmieniające kolory tęczówki. Z jej pleców wyrosły trzy pary czarnych, pierzastych skrzydeł, a na jej głowie pojawiła się srebrna korona, wykonana jakby z kolców.

Zwyczajna przeraziła się. Nigdy nie widziała opiekunki w takim stanie.

Error natomiast próbował się wyteleportować, lecz bezskutecznie.

Nie mógł nawet przywołać swoich linek.

-BaRDzo NiE lUbiĘ, KIEdy kToŚ nISzCzY mOJą PRacę, wIeSz?- powiedziała podwójnym, metalicznym głosem.

Zaś w jej ręke pojawiła się łapka na muchy.

-Agh!- krzyknęła i zaatakowała Errora.

Ten nie zdążył uchylić się przed ciosem i oberwał łapką w czaszkę.

-Ał! To boli!

-Ma boleć! Trzeba było myśleć, a nie być taką pustą czaszką jak ty!

-----------------

Roksana rozmawiała sobie spokojnie z Inkiem i Romanti, kiedy usłyszeli wrzask.

Ale tym razem to nie był wrzask Fresha.

Popatrzyli po sobie, po czym zdecydowali się pobiec w stronę źródła dźwięku.

Dotarli do auli i rozeznali się w sytuacji.

I skończyli na podłodze.

Scena, która się tam rozgrywła, wyglądała bowiem komicznie.

Error zwiewał ile sił w nogach przed czymś, co było chyba demonem i dzierżyło w dłoni łapkę na muchy.

I właśnie tym przedmiotem okładała bezlitośnie Errora.

-Już ja ci wybiję z tego pustego łba niszczenie cudzych rzeczy!- krzyknęła postać pełniąca rolę karającego.

Dopiero po głosie reszta rozpoznała, że czarny szkielet jest goniony przez Lily.

-Dobra, przepraszam!

Error chwilę po tych słowach zatrzymał się gwałtownie, a wyrazy ERROR magicznym sposobem przeprowadziły mitozę, pokrywając całe jego ciało.

A jakąś minutę później nad jego głową pojawił się napis:

Error.exe has crashed

Wszyscy, tym razem nawet Lily zaczęli się śmiać.

Przy tym opiekunka wrócił do swojego normalnego stanu.

A kiedy pojawił się nad biednym szkieletem napis:

Rebooting...

I pasek ładowania, wszyscy prawie posikali się ze śmiechu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro