Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6. Stwórz mnie od nowa

Instagram: kirittawattpad

*Mareux - The Perfect Girl*

Wolnymi krokami zbliżał się koniec letnich wakacji, a razem z tym ciepła oraz gromkiego słońca. Uczniowie żwawo zmierzali w kierunku budynków szkoły a studenci jeszcze cieszyli się miesiącem wolności. Letni wiaterek poruszył świeżo wypraną firanką w salonie. Delikatnie musnęła kraniec nosa dziewczyny, która obserwowała krajobraz zza oknem. Ptaszki radośnie ćwierkały a motyle zdobiły szatę runa lasu. Przez całe swoje życie nigdy nie widziała ich aż tyle w jednym miejscu. To był kolejny twardy dowód aby kochać to skryte miejsce z dala od ciekawskich ludzi wielkiego miasta.

- Penelopo

Odwróciła się do niego powoli. Kilka kosmyków blond włosów uciekło z delikatnie splecionego koka. Fiołkowe tęczówki radośnie zabłysły na widok postaci mężczyzny. Zamrugała, jak mała dziewczynka, czekając na co dniowe pytanie.

- Jak się dzisiaj czujesz? - ruszyła ramionami. Rękami oplotła swoje chude ciało, rzucając wzrok na zewnątrz. Tylman zacisnął z nerwów dłonie. Wiedziała, że się stresował. Co nowy dzień to miała wrażenie, że czuła się zupełnie inaczej.

- Jak zawsze - odparła po chwili ciszy. Uniosła nieznacznie powieki. Promienie słońca odbijały się od kałuż będących na drodze po burzliwej burzy. - Chociaż nie. Dzisiaj jest wyjątkowo dobrze

- Nawet nie wiesz, jak tymi słowami mnie uszczęśliwiłaś

- Czy coś się stało? - odwróciła się tym razem gwałtowniej przez co długa czarna sukienka zafalowała. Szybki krokami pokonała dzielącą ich odległość. - Czy coś w pracy?

- Nie, wszystko jest dobrze najdroższa - podniósł jej dłoń aby złożyć na jej zewnętrznej stronie pocałunek. - Na zebraniu nie było nic nadzwyczajnego

- Ale wydajesz się spięty

- Wichura uszkodziła kilka drzew, droga jest ciężko przejezdna

Dziewczyna poobserwowała go chwile aby upewnić się w tych słowach. Jej fioletowe tęczówki na moment wydały się ciemniejsze niż przez te kilka dni. Pochyliła lekko głowę do przodu.

- Może dzisiaj zjemy obiad na tarasie?

- Rozpieszczasz mnie, Penelopo

Delikatnie uśmiechnęła się nie opuszczając wzroku. Pociągnęła mężczyznę w stronę kuchni. Po chwili zbierania jedzenia oraz nakrycia osiedli na przeciw siebie aby w ciszy rozpocząć konsumpcję późnego obiadu.

Gdzieś w połowie jej wzrok padł na tutejszą łąkę. Jeden z jasno czerwonych motyli usiadł na koronie chabru łąkowego, którego tutaj było całe mnóstwo. Po chwili jednak poleciał w zupełnie innym kierunku, znikając w ciemnościach lasu. Zmarszczyła czołu, próbując go odnaleźć.

- Wiesz, co oznacza motyl w świecie magii? - pokręciła głową przecząco a jego wąs uniósł się do góry. - Motyl stanowi symbol życia, śmierci i nieśmiertelności. Chociaż ludzie wolą bardziej wersje przyziemną, w której motyl jest symbolem przemiany, odrodzenia i również nieśmiertelności

- Tutaj jest ich tak dużo, że na pewno będziemy żyli długo

Zaśmiał się na jej słowa.

- Nie wiesz, jak bardzo tego pragnę. Mogę żyć wiecznie, jedynym warunkiem jest Twoja osoba. Penelopo, czy zostaniesz moją żoną? - tym razem to ona lekko się zaśmiała.

Jednak widząc czerwone małe pudełko momentalnie zamilkła. Oczy zrobiły się jak spodki a głowa dostała dzikich wariacji, uświadamiając sobie, że pytanie wcale nie było idealnym dodatkiem czy zwykłymi słowami rzuconymi na wiatr. Zamrugała szybko, unosząc wzrok na profesora.

- Oczywiście - wyszeptała ledwo słyszalnie, pozwalając łzom uciec na drewnianą podłogę. - Tak, Tylman! Tak, tak, tak!!!

Podleciała do niego żwawo, szybko obdarowując go stosem pocałunków. Szczęśliwa otworzyła wieczko i nawet nie przyglądając się cackowi nałożyła na swój palec.

- Spędziłam tyle czasu próbując się zmienić, nie zdając sobie sprawy, że wcale nie musiałam się zmieniać... - wyciągnęła dłoń do przodu, ilustrując pierścionek. Uśmiechnęła się delikatnie. - Jest piękny

- Na pewno podoba Ci się?

- Jest idealny - dłonie położyła na jego policzki. Cmoknęła go niezdarnie w usta. - Tak, jak cały ty

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro