Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Siedziałam w salonie jak na szpilkach czekając na powrót mojego chłopaka. Musiałam powiedzieć mu coś bardzo ważnego dla mnie.
Bryan spóźniał się już godzinę, podczas gdy z biura wracał już w dziesięć minut. Postanowiłam do niego zadzwonić, by upewnić się, że nic mu się po drodze nie stało.

— Hej kochanie — przywitałam się z moim lubym — Gdzie jesteś? Martwię się...

— Mówiłem ci przecież, że będę dzisiaj później, bo muszę dokończyć zamówienie, ale ty jak zwykle mnie nie słuchasz — powiedział oschle.

Bryan zachowywał się tak tylko wtedy, kiedy był naprawdę zmęczony. Zawsze próbowałam mu wytłumaczyć, że ta praca go przytłacza, ale on odpowiadał tylko, że robi to dla naszej lepszej przyszłości.
Mimo że nie poświęca mi tyle czasu ile bym chciała, to bardzo go kocham i nie wiem co bym bez niego zrobiła.

— Przyjeżdżaj szybko, mam ci coś do powiedzenia — oznajmiłam, po czym się rozłączyłam.

Oparłam się bezsilnie o kanapę i zatopiłam się w głębokim rozmyślaniu o wszystkim i o niczym.

— Amanda! Obudź się! — usłyszałam jak przez mgłę ciepły głos Bryan'a.

— Co? Ja wcale nie śpię — powiedziałam żartobliwie, a na twarzy zagościł uśmiech.

— No to co chciałaś mi powiedzieć?

— Pamiętasz jak mówiłam ci o tym wolontariacie? –w odpowiedzi pokiwał głową, a ja chwyciłam go za ręce i spojrzałam głęboko w oczy – No to... Zostałam wolontariuszką! — wypaliłam bardzo głośno.

Twarz Bryan'a pokryło zaskoczenie, ale w gorszej odsłonie. Nigdy nie wspierał mnie w tym co najbardziej kocham, czyli pomoc ludziom, którym nie powodzi się tak dobrze jak nam. Ale rozumiałam to. Przynajmniej wtedy.

— Boże, Amanda, czy ty możesz chociaż na chwilę przestać mówić o tym wolontariacie? Zawsze jak przychodzę zmęczony po pracy, ty w kółko powtarzasz o tym samym. Porzygać już się można.

— No ale zrozum, że kocham to! – wstałam z kanapy i stanęłam obok chłopaka – Nie wspierasz mnie w tym co robię! Gdy ja odnoszę sukcesy, to ty mnie dołujesz, ale nie pamiętasz, że gdy tobie coś się udaje, to ja staram się jak mogę, by to uczcić!

W przypływie emocji mocno gestykulowałam. Byłam naprawdę zmęczona tym wszystkim.

— Ami, kochanie, przepraszam.

— Nie odzywaj się narazie do mnie.

Dalsza część wieczoru i nocy minęły w kompletnej ciszy. Ani ja, ani Bryan nie odważyliśmy się do siebie odezwać po wczorajszej kłótni.
Rano chłopak poszedł znowu do pracy, a ja czekałam na wyjście na pierwsze spotkanie wolontariatu.

Postanowiłam ubrać się ładnie , a zarazem skromnie, bo podobno pierwsze wrażenie jest bardzo ważne.
Ubrałam na siebie za dużą, różową bluzę z czarnym akcentem, a na nogi założyłam czarne buty na obcasie sięgające do połowy uda. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Następnie po zamknięciu drzwi na klucz wyszłam z apartamentu do siedziby wolontariatu. Z mojego domu jest to jakieś 10 minut pieszo, więc założyłam słuchawki i słuchałam muzyki.

— Dzień dobry – przywitałam się grzecznie gdy weszłam do środka.

— Dobrze, więc są już wszyscy – oznajmiła wysoka brunetka, która była szefową – Witam was wszystkich na pierwszym organizacyjnym zebraniu naszego wolontariatu. Zajmujemy się zbieraniem pieniędzy, pakowaniem paczek żywnościowych i nie tylko dla biednych.  Czasami ulubionych wolontariuszy wysyłamy do biedniejszych miejsc na całym świecie – kontynuowała, a ja szeroko się uśmiechałam – Już jutro rozpoczniemy pierwsze zbiórki pieniędzy. Do tego zadania wybieram Panią Amandę Winslet i Panią Kate Wilson. Widzimy się jutro moje drogie Panie.

Na tym spotkanie się skończyło. Byłam bardzo zadowolona, że zaczynam pracę już jutro. Miałam nadzieję, że ludzie ofiarują jak najwięcej pieniędzy.

Gdy wróciłam do domu zastałam w nim Bryan'a. Zdziwiłam się, bo nigdy tak wcześnie nie kończył pracy.

— A co ty tu robisz tak wcześnie? – zapytałam zaskoczona.

— Przygotowałem dla nas kolację. Romantyczną – powiedział z bananem na twarzy.

— Po tym wszystkim co wczoraj mi powiedziałeś chcesz żebym ci wybaczyła? – prychnęłam ze śmiechu, ale wkrótce się opamiętałam.

— Proszę, Ami. Nie bądź na mnie zła. Nie zniosę tego dłużej – w jego oczach widziałam, że żałuje tego co powiedział wczoraj.

Po dłuższym rozmyślaniu w końcu się zgodziłam na tę kolację. Muszę przyznać, że przygotował ją bardzo starannie. Kolorowe kwiaty w wazonie, pysznie wyglądające rolady i czerwone wino w gustownych kieliszkach i śliczne zapachowe świeczki, które dodawały romantyczniejszego nastroju.

— No dobrze, to jak tam w tym wolontariacie? – zapytał pomiędzy przeżuwaniem posiłku.

— Nie bądź zły, ale jutro idę zbierać pieniądze – oznajmiłam z odrobiną niepewności jak Bryan może zareagować.

— No to świetnie! – zaskoczył mnie tym – Tobie dadzą najwięcej, bo jesteś najśliczniejsza.

W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam z rumieńcami na policzkach.
Po zjedzonej kolacji przy świecach poszłam wziąć szybki prysznic. Gdy wróciłam do pokoju stanęłam w drzwiach w osłupieniu. Sypialnię rozświetlał jedynie blask świec. Łóżko było starannie pościelone, a w powietrzu unosił się zapach jakichś ślicznych perfum.

— Bryan? – zawołałam zaskoczona.

— Tu jestem – powiedział, po czym wyłonił się zza drzwi z wielkim uśmiechem.

— Co to ma znaczyć? – wskazałam na sypialnie.

— Wszystko wskazuje na to... – przybliżył się do mnie i złapał za kosmyk włosów – ... że cię pragnę – oznajmił, a następnie wpił się w moje usta.

Musiałam zaprotestować. Szybko wyrwałam się z jego objęć.

— Nie zrozum mnie źle, ale nie mam dzisiaj ochoty na to.

Powiedziałam omijając chłopaka szerokim łukiem i położyłam się na łóżku okrywając się miękką kołdrą. Nawet nie wiem kiedy, ale dość szybko odpłynęłam do przyjemniej krainy snów.

***

— Cześć, jestem Amanda Winslet, a ty musisz być Kate... – przywitałam się z towarzyszką w jednym czasie miętoląc w ręce puszkę na pieniądze.

— Wilson, Kate Wilson. Mamy podobne nazwiska w sumie. Łatwo zapamiętać – na jej twarzy zagościł ciepły uśmiech, który był śliczny. Niejedna dziewczyna mogła go jej pozazdrościć.

— Od dawna jesteś wolontariuszką? – zapytałam zaciekawiona.

— Nie, to mój pierwszy raz. Ale zejdźmy z tematu wolontariatu. Co lubisz robić i ogólnie jak ci życie mija?

— Najbardziej lubię pomagać, jak już pewnie wiesz. Mam chłopaka, który nie podziela mojej pasji, ale mimo to go kocham. A ty masz chłopaka?

— Nie. I raczej nigdy mieć nie będę, nie ufam facetom. Faceci to świnie i tyle. No ale dobrze, zbierajmy lepiej te pieniądze.

Po tym temat chłopaków się zakończył. Nie chciałam wypytywać o szczegóły dlaczego nie znosi mężczyzn, bo to nie mój interes. Skupiłam się na zachęcaniu ludzi do wrzucania pieniędzy do puszek. Jako iż było lato, panował ogromny skwar na zewnątrz. Ludzi było ogrom, więc liczyłyśmy na większe zyski. Nie myliłyśmy się. Turyści i nie tylko z chęcią wrzucali po kilku dolarach. Jednak jeden facet przykuł moja uwagę bardziej niż inni.
Miał około 40 lat, wąsy i zęby jak u królika. Wyglądał naprawdę dziwnie a zarazem śmiesznie. Ale to nie wszystko. Do mojej puszki wrzucił plik dolarów zwiniętych w rulonik. Moje oczy o mało nie wyszły z orbit gdy zobaczyłam tak dużą ilość pieniędzy.

— Dziękujemy, niech Bóg panu błogosławi – odparłam i spojrzałam w oczy nieznajomemu. Były czekoladowe. Piękne.

— Wam również – odpowiedział nasz króliczek niby to niskim, ale jednak wysokim głosem i odszedł.

Spojrzałam na Kate, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wybuchłyśmy ogromnym śmiechem, chociaż sytuacja na to nie wskazywała.

— Kto to był? – rzuciłam pomiędzy śmiechem.

— Nie mam pojęcia. Nigdy go nie widziałam w Los Angeles. Ale nie powinnyśmy przejmować się jakimś pojedynczym facetem, którego raczej już nigdy w życiu nie zobaczymy.

Wtedy temat nieznajomego się zakończył. Na koniec dnia zdałyśmy pieniądze do wolontariatu i wróciłam zmęczona do domu. Nie pisnęłam ani słowa Bryanowi o tym mężczyźnie, bo pewnie poczułby się zazdrosny.

Hej, dzień dobry, cześć!💗
Tak, wiem, rozdział miał być wczoraj, ale był mały problem z opowieścią, dlatego też jest dzisiaj 💗
Tak prezentuje się pierwszy rozdział tego oto fanfiku😏 Jak wam się podoba? Piszcie komentarze, bo jestem ciekawa jak to opko się przyjmie w tym wattpadowo-majkelowym świecie❤️  Tak, wiem, rozdział krótki, ale za to następne będą stopniowo dłuższe 😇
Much Love, ShamoneForever 💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro