Rozdział 2
Kilka dni później ponownie udałam się do siedziby wolontariatu, ponieważ szefowa ma dla nas ważną wiadomość. O ustalonej godzinie weszłam do sali, w której byli już pozostali wolontariusze. Oczywiście Bryan był bardzo przeciwny temu wszystkiemu, ale postanowiłam się nim nie przejmować.
— Witam wszystkich bardzo serdecznie na ważnym spotkaniu – zaczęła szefowa – Za tydzień organizujemy charytatywny wyjazd do Etiopi w Afryce. Ktoś z was byłby chętny?
Natychmiastowo powstał las rąk. Było bardzo dużo chętnych, w tym ja, ale się nie zgłosiłam. Musiałam to uzgodnić z chłopakiem.
— No dobrze, już was zapisałam. Amanda – brunetka skierowała wzrok na mnie – Zostań jeszcze chwilę po spotkaniu. Muszę z tobą porozmawiać.
W odpowiedzi skinęłam głową. Christina, bo tak miała na imię szefowa, ogłosiła jeszcze parę spraw związanych z następną zbiórką. Gdy po pół godzinie wszyscy wyszli ja zostałam jak prosiła.
— Co pani ode mnie chciała? – zapytałam z uśmiechem.
— Amando, dlaczego nie zgłosiłaś się na wyjazd? Wszyscy cię tu uwielbiamy, jesteś wspaniałą wolontariuszką co widać po zebranych wczoraj pieniądzach.
— Dziękuję. Muszę jeszcze to przemyśleć, bo jednak Etiopia jest bardzo daleko. Trzeba zrobić szczepienia i różne formalności – odparłam, ale było to kłamstwem. Niestety.
— No dobrze, ale wiesz, jak coś to dzwoń bo jeszcze są miejsca.
W odpowiedzi pokiwałam głową i pożegnałam się z Christiną. Szybkim krokiem wróciłam do domu, w którym nie było nikogo oprócz jakiejś muchy, która przypałętała się przez otwarte okno. Opadłam bezsilnie na kanapę i wybrałam numer do Kate.
— Hej Kate, jesteś w domu? – zapytałam wzdychając ciężko.
— Jestem, a coś się stało?
— Nie nic. Przyjdziesz do mnie? Muszę porozmawiać, s Bryan'a jak zwykle nie ma w domu.
— Jasne, będę za dziesięć minut.
Powiedziała po czym się rozłączyła. Kate znała mój adres, ponieważ powiedziałam go jej już wcześniej, więc mogła dotrzeć do mojego apartamentu szybciej. Byłam w siódmym niebie. W końcu jakaś kobieta może mnie odwiedzić, a Bryan nie będzie nam przeszkadzał w babskich pogaduchach.
W podskokach poszłam do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę i zaniosłam pyszne ciasteczka do salonu na stolik kawowy. Sprzątnęłam z fotela brudne spodnie mojego chłopaka. Nim się obejrzałam, usłyszałam dzwonek do drzwi, a chwilę potem weszła przyjaciółka.
— No cześć kochana – powiedziała, a ja wpadłam w jej objęcia.
Jednym gestem pokazałam jej, żeby usiadła na kanapie. Ja w tym czasie zalałam herbatę i dołączyłam do kobiety.
— No dobrze, to o czym chciałaś porozmawiać? – zapytała nabierając łyk herbaty.
— Jedziesz do Etiopi?
— Niestety nie, bo nie mam czasu. A powiedz mi, jak tam ci się z twoim chłopakiem układa? – nie spodziewałam się takiego pytania z jej ust.
— Ogólnie to jest dobrze. Czasami mnie denerwuje gdy nie podziela mojego entuzjazmu, ale to tylko szczegół.
— Ok. Ja nie uważam związków. Już nie – przerwała na chwilę, zastanawiając się nad tym co powiedzieć dalej – Był jeden chłopak. Którego bardzo kochałam, ale pewnego dnia złamał mi serce i od tamtej pory się z nim nie kontaktowałam – uśmiechnęła się szczerze.
Nie zadawałam pytań. Nie chciałam wypytywać o tą sytuację, bo widziałam, że nie chce o tym mówić. W tym momencie usłyszałam jak drzwi do mieszkania się otwierają.
— To Bryan.
Rzuciłam i pobiegłam w stronę drzwi. Tak jak się spodziewałam, był to Bryan. Pocałowałam lubego na przywitanie, a on odwzajemnił mój gest.
— No cześć Ami. Co słychać? – zapytał, natomiast ja lekko zdziwiłam się jego uprzejmością.
— A bardzo dobrze, jest u nas moja nowa znajoma z wolontariatu, chodź, poznasz ją – uśmiechnęłam się pod nosem i poprowadziłam go w stronę salonu.
— To Kate, Kate, to Bryan – powiedziałam z uśmiechem na ustach.
Oboje podali sobie ręce, a następnie usiedliśmy. Przez około dwie godziny rozmawialiśmy na różne tematy. Bryan był zaskakująco miły, co mnie bardzo cieszyło. Po mile spędzonym czasie, Kate wróciła do domu.
— No w końcu poszła – powiedział zniesmaczony.
— Nie polubiłeś jej?
— Nie. Kolejna wywłoka, która stara się udawać mądrzejszą ode mnie. Nienawidzę takich ludzi – w geście obrzydzenia wysunął język.
— Nie musisz jej niewiadomo jak lubić, ale chociaż ją zaakceptuj.
Przytuliłam się do chłopaka, a ten objął mnie swoimi silnymi ramionami. To w tych rękach czułam się najbezpieczniej, bo wiedziałam, że gdy on jest przy mnie, to nikt nie będzie w stanie mnie skrzywdzić.
Jako bonusowy gest pocałowałam go czule w usta. Bardzo dawno tego nie robiłam. Ponownie mogłam poczuć smak rozkoszy, tak jak na początku naszego związku. To było najcudowniejsze uczucie.
Bryan podłapał to co mam na myśli i już za chwilę nasze języki przeplatały się nawzajem układając coraz to nowsze choreografie. Byłam bardzo podekscytowana tym, że nasz związek zdaje się na nowo odbudowywać.
Postanowiłam, że posunę się o krok dalej i poczęłam całować go delikatnie w ucho, od czasu do czasu lekko przygryzając płat ucha. Gdy już chciałam rozpiąć jego koszulę, która pachniała tak ślicznie - zadzwonił telefon.
— O cholera – syknęłam przez zęby.
Chwyciłam pospiesznie telefon i krzyknęłam do słuchawki:
— Halo!
— Jejku, Amanda, nie krzycz tak – usłyszałam ciepły głos Christiny – Mam do ciebie pytanie.
— Tak?
— Bo dzisiaj jest ostateczny termin zgłaszania się do wyjazdu. To w końcu jedziesz czy nie? – zdziwiłam się, bo dopiero co dzisiaj ogłosiła to, a już teraz jest ostatni termin.
— Wie Pani co, ja do Pani oddzwonię za chwilę, dobrze?
— Jasne, tylko załatw to jak najszybciej.
Rozłączyłam się i rzuciłam na Bryana. Całowałam go bardzo nachalnie, ale w końcu się opamiętałam.
— B... Bryan – zaczęłam i usiadłam tak, że jedną nogę miałam po drugiej stronie jego ciała i patrzyłam mu w oczy – Bo wolontariat organizuje wyjazd charytatywny do Etiopii...
— I ty chcesz tam pojechać? – przerwał mi.
— No chciałabym, ale jeżeli ty się nie zgodzisz to nigdzie nie jadę.
— Amanda, słuchaj. Ja nie popieram takich rzeczy. Szczerze? To nienawidzę i nie rozumiem dlaczego ty to lubisz. Nie wiem co chcesz przez to osiągnąć – oblizał wargi – Przecież nie dostajesz za to pieniędzy. Chcesz żebyśmy wylądowali na ulicy? Tylko ja zarabiam na utrzymanie tego domu i naszej dwójki. Pomyśl trochę zanim coś zrobisz.
Siadłam obok niego i złapałam się za zatoki. Przeanalizowałam sytuację i poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy. Zamrugałam szybko kilka razy, żeby Bryan nie zobaczył, że płaczę.
— Czyli nie chcesz żebym jechała? – zapytałam z przerażeniem, ponieważ bardzo szybko wyprowadziłam mojego chłopaka z równowagi.
— Chyba znasz moje zdanie na ten temat?! – krzyknął przeraźliwie głośno.
Nie miałam zamiaru nawet mu odpowiadać. Spojrzałam się na niego jak na najgorszego wroga i wyszłam z domu. Od razu poczułam przypływ świeżego powietrza i dałam upust emocjom. Po moich policzkach lały się strumienie łez. I nie chodziło o to, że tylko ta jedna sytuacja mną tak wstrząsnęła. Już po prostu nie mogłam znieść tego, że Brian nie akceptuje mojej pasji.
Na domiar złego nie miałam przy sobie żadnych chusteczek do wytarcia łez, ale też nie wzięłam w pośpiechu pieniędzy.
Skierowałam się w stronę parku, który był niedaleko mojego apartamentu. Krążyłam wśród bawiących się dzieci, ale nawet ich serdeczne buzie nie poprawiały mi humoru. Widziałam szczęśliwe pary zakochanych, psy bawiące się ze swoimi właścicielami. Ale nic tak nie pogorszyło mojego samopoczucia jak widok całujących się par.
Znalazłam pustą ławkę i szybko na niej usiadłam. Otarłam łzy rękawem od bluzy i ukryłam twarz w dłoniach.
— Czy wszystko dobrze? – usłyszałam głos, który już gdzieś kiedyś słyszałam.
Spojrzałam na nieznajomą osobę ukradkiem i osłupiałam. Był to ten sam facet, który wrzucił mi do puszki plik dolarów kilka dni temu.
Odsłoniłam całą twarz i przeskanowałam wzrokiem Pana królika. W tamtym momencie nawet zapomniałam o rozmazanym makijażu.
— No cóż, widzę, że mamy damę w rozterce. Opowiesz mi co się stało? – powiedział nieznajomy.
— A czy podchodzi Pan do każdej płaczącej obcej dziewczyny w parku i prosi ją, żeby opowiedziała co się stało?
— Nie, bo nie na co dzień widzi się płaczące obce dziewczyny w parku.
— I tak nie zamierzam Panu nic mówić, bo Pana nie znam, a aż tak głupia nie jestem, żeby zwierzać się pierwszemu lepszemu napotkanemu mężczyźnie – wytłumaczyłam lekko poirytowana, co chwila zacinając się przez intensywny płacz.
Hejka!
Jak wam się podoba rozdział? Akcja POWOLI się rozkręca 😇 Piszcie co sądzicie o całej akcji i ogólnie 👑
Co do systematyczności rozdziałów - będą się pojawiać w każdy piątek o 19:30 💖
Szczerze mówiąc, to jestem dziwnie zadowolona z tego rozdziału, także myślę, że wy również💜💜
Komentarze i gwiazdki motywują!💗💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro