-3-
*Pov Adrien*
- Wiesz dobrze czego nam zakazano! Moja matka pewnie się w grobie przewraca widząc z góry co teraz robię!
- Wiem, (t.i) wiem, ale jeśli kłótnia rodziców ma przeszkodzić nam w przyjaźni to od dziś nie znam swoich rodziców.
- Nawet nie waż się tak mówić! Twój ojciec dużo dla ciebie zrobił, wszystko dla twojego dobra i powinieneś to doceniać.
- Gorzej niż moja matka.
- Jak ona nie umie ci tego uświadomić, to ja to zrobię.
Twoi rodzice są wspaniałymi ludźmi, i powinieneś ich szanować, bo jak ich na tym świecie zabraknie, wtedy poznasz co to znaczy "nie mieć rodziców" - Łza poleciała z jej oka, a moja Marinette położyła jej rękę na ramieniu w geście wsparcia.
- Okej, rozumiem, ale popatrz. Nasi ojcowie dobrze się dogadują, to dlaczego my nie możemy?
- Ponieważ, moja matka mi tego zabroniła. - Jej telefon zawibrował. Wyciągnęła go z tylnej kieszeni, po czym odebrała.
- Tak słucham.. Nie, nic się nie stało... Nie ma mnie w domu... U Marinette... Nie musisz... Nap~ nie skończyła, bo chyba rozmówca się rozłączył. - To Luka. Za 10 minut tu będzie, więc mam pewne rozwiązanie. Możemy od nowa zacząć się przyjaźnić, ale wiedz, że jak mnie już tu nie będzie, to moja matka mnie u góry pociacha. - Nagle usłyszałem krzyk Pani Cheng.
- Marinette, to chyba do ciebie.
- To pewnie Luka. - Pobiegła szybko do lustra Mari, by zobaczyć jak wygląda. - Dobra jest ok. Na razie BugaBoo. - Podeszła i ją przytuliła. Potem podeszła do mnie i mnie przytuliła. Powiedziała jeszcze ciszej "Jak byś miał problem z BugaBoo to zadzwoń", po czym odeszła. Jedno mnie zastanawia.
- Dlaczego BugaBoo?
*pov Luka*
Potwornie się nudziłem i nie powiem trochę tęskniłem za (z.t.i). Postanowiłem do niej zadzwonić.
Pierwszy sygnał.. Drugi sygnał..
-Tak słucham?
- Hej (t.i), coś się stało? Jakoś dziwnie brzmisz.
- Nie, nic się nie stało.
- Jesteś pewna? Jesteś w domu? - wstałem z łóżka.
- Nie ma mnie w domu.
- Jak to nie ma? To gdzie ty jesteś.
- U Marinette. - A no tak. Przecież ją nawet odprowadzałem
- (t.i) Martwię się o ciebie. Za 10 min u niej będę i powiesz mi co się stało.
- Nie musisz..
- Ależ muszę. Zaraz będę.
I rozłączyłem się. Martwię się o nią. Jeszcze rano była taka wesoła. Przysięgam, że jak się dowiem kto ją doprowadził to płaczu, pożałuję.
Tym bardziej szybko pobiegłem pod dom ciemnowłosej.
*Skip time*
Gdy byłem już pod domem ciemnowłosej zapukałem do drzwi i otworzyła mi mama Mari.
- Dzień dobry, jest może u pani~
- Ah ty musisz być przyjacielem Marinette. Proszę wejść, czym chata bogata.
Wszedłem do środka, a pani Cheng krzyknęła..
- Marinette, ktoś do ciebie.
Moje skrępowanie w tym momencie nie znało granic.
Po chwili po schodach schodził mój nowy sens życia.
- Dziękuję ciociu za gościnę. Wpadnijcie kiedyś z wujkiem do nas.
- Jasne słonko. Jak znajdziemy czas.
- Na razie.
- Paa.
Również się pożegnałem z kobietą, po czym wyszliśmy z mieszkania.
Dziewczyna nie odzywała się większość trasy.
Stanąłem przed nią a ta wpadła na mnie.
Widocznie była zamyślona.
- (z.t.i) co się dzieje?
- Pogodziłam się z Adrienem i nie wiem czy dobrze postąpiłam. - Spuściła głowę. - Moja matka nie byłaby z tego dumna. - Spojrzała na mnie, lekko się uśmiechając.
- Czas wszystko pokaże. Idziemy się przejść? - Zapytałem, na co ona pokiwała głową. Objąłem ją ramieniem, po czym ruszyliśmy na most zakochanych.
( wiecie,że nie w tali to tak położył jej rękę na ramieniu xD ~ Autorka)
- Lody dla zakochanych! Lodyy! - Podeszliśmy do lodziarza.
- Dobry wieczór André - Przywitaliśmy się z André równo, na co (t.i) się zarumieniła. Jak ona słodko się rumieni.
- Ahh witam młodzieży. Luka, (t.i). - Spojrzał na nas i się zamyślał. - (k.w.o) jak jej oczy, czerwień, który symbolizuje miłość i niebieski jak jego oczy. - (t.i) wzięła loda od lodziarza, a ja chciałem zapłacić. - Na koszt firmy chłopcze. - Powiedział, gdy (t.i) poszła usiąść na jakiejś pierwszej, lepszej ławce.
- Dziękuje panu bardzo. - Uśmiechnąłem się do sprzedawcy, po czym odszedłem od stoiska z lodami. Usiadłem obok (t.i).
- Wiesz, muszę ci podziękować - Powiedziała po krótkiej ciszy - Gdybym nie poznała ciebie, prawdopodobnie jedyną znajomą dalej by była Mari. - Położyła głowę na moim ramieniu wzdychając. Uśmiechnąłem się do siebie. Sam sobie dziękuje, że w tedy na nią wpadłem i ją poznałem. Będę miał z kim dzielić się moją muzyką. I tak moja siostra słyszała już jak gram tak samo jak mama, ale ta muzyka.. Ta muzyka, którą aktualnie tworzę jest innego rodzaju i od losu zależy jaka będzie jej ostatnia zwrotka.
* Skip time tydzień po xD* *Adrien Pov*
Wakacje to czas, gdzie spędza się czas ze znajomymi, dlatego ja zamierzam to wykorzystać!
*Użytkownik Adrien Agreste utworzył grupę*
*Użytkownik Adrien Agreste Dodał do Grupy Marinette Dupain - Cheng*
*Użytkownik Adrien Agreste Dodał do Grupy (t.i) (t.n)*
*Użytkownik Adrien Agreste Dodał do Grupy Luka Couffanie*
Adrien - Hej mam dla was propozycje.
Marinette - To w końcu mi powiesz o tym, co tak od tygodnia ukrywasz?
Adrien - Tak, ale czekamy na resztę.
Luka - Woo, co się dzieje?
(t.i) - Dopiero co włączyłam internet. Adrien, zawsze jak usłyszę lub przeczytam słowo ''propozycja'' to zawsze chodzi o propozycje handlową. Jak chcesz założyć własną działalność, lub coś w tym stylu to przygotowałabym odpowiednie papiery.
Adrien - (z.t.i) spokojnie. O handlu kiedy indziej. Co wy na to, żeby zrobić wypad par do Hiszpanii?
Luka - Adrien jest problem.
Adrien - Nie przyjmuje odmowy!
Luka - Nie o to chodzi..
Adrien - To o co?
Luka - Ja i (t.i) jesteśmy singlami
Adrien - To nie zmienia tego, że nie jedziecie. Wylatujemy jutro. Później podeśle wam adres naszego lotniska. Bilety kupione, wszystko załatwione. Lecimy na 2 tygodnie.
(t.i) - Ale..
(t.i) - ADRIEN!
(t.i) - Takie rzeczy mówi się wcześniej.
Adrien - Czyli jesteś zła?
(t.i) - Masz szczęście, że dawno nie byłam na wakacjach.
Oj mam szczęście. Tym bardziej jak powiem o moim planie Mari.
****
Ja PRZEPRASZAM okej? Długo się zbierałam na ten rozdział. Nie miałam w ogóle na niego pomysłu. Jest ponad 1000 słów. Teraz gdy mam pomysł postaram się, by częściej były rozdziały. Kocham was pamiętajcie. Mam nadzieję, że jeszcze kogoś tu zastanę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro