Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*7*

Wnętrze było częściowo zniszczone, wiele rzeczy brakowało na szafkach i regałach. Wiele innych przedmiotów walało się też po ziemi i utrudniało normalne chodzenie. Jednak ludzie chyba nie byli zbyt chętni do plądrowania tego miejsca bo wiele rzeczy nadal tu się znajduje nawet nie ruszone i pokryte kurzem. Bez problemu znaleźli to czego potrzebowali i zanieśli do samochodu. Amara wróciła się jeszcze by wziąść jeszcze jakieś narzędzia, mogą się im przydać. Powoli przechodziła miedzy szafkami i regałami poszukując czegoś potrzebnego co mogłoby się nadać. Obejrzała się za siebie by zdać sobie sprawę, że Carl nie podążał za nią. Pomyślała że może został przy samochodzie, ale przecież jeszcze chwile temu słyszała jak za nią szedł. Trochę ją to zaniepokoiło, a obawy dodały jeszcze odgłosy czegoś uderzającego o podłogę i dźwięki szarpaniny. Cofnęła się celując przed sobą bronią i minęła jedną alejkę po czym weszła w kolejną gdzie widok, który zobaczyła sprawił że krew zaczęła w niej wrzeć. Jakiś chuderlawy facet wyglądający jak typowy bezdomny trzyma przed sobą Carl'a trzymając blisko jego szyi nóż. Facet spojrzał na Amare z jakąś paniką widząc, że celuje prosto w niego.

-Wyrzuć broń albo zabije chłopaka.- zagroził, ale nie brzmiał twardo i pewnie. Facet nawet nie trzymał noża dobrze i wcale nie był w niebezpiecznej odległości od szyi Carl'a. Wygląda jakby pierwszy raz w życiu to robił, ale raczej powodem było to że wygląda jakby nie jadł od kilku dni, jest osłabiony fizycznie. Trzymał się niepewnie na nogach lekko kołysząc na boki. Amara spojrzała na Carl'a, chłopak trzymał się by nie pokazać że się boi, ale jego oczy go zdradziły. Błękitne tęczówki błyszczały ukazując prawdziwe odczucia chłopca. Zauważyła że nie ma przy sobie swojej broni. Facet musiał go zaskoczyć i upuścił gdzieś swój pistolet.

-Dobrze tylko nie rób mu krzywdy.- powiedziała łagodnie i ostrożnie by go nie sprowokować. Ciemnowłosa obserwowała uważnie mężczyznę, którego postawa rozluźniła się słysząc że kobieta się poddaje i przez to stracił czujność bo ona tak na prawdę nie miała zamiaru tego zrobić. Niby powoli opuszczała broń, ale zanim facet miał szanse zareagować kula przebiła jego czaszkę na wylot i puszczając Carl'a padł na ziemie martwy. Wystrzał nie narobił hałasu bo broń Amary miała tłumik i jedynym dźwiękiem jaki rozniósł się po sklepie był hałas upadającego trupa. Kobieta miała wprawę w strzelaniu i nie martwiła się że będzie zbyt wolna.

Carl podbiegł do niej, a ona mogła go obejrzeć czy na pewno nic mu nie jest, był cały.

-Co to był za hałas?!

- Ej, Harry to ty?! Znalazłeś tą laskę i dzieciaka?!

Z przedniej części sklepu usłyszeli dwa męskie głosy nawołujące swojego kumpla, który leży teraz martwy. Amara spojrzała w kierunku źródła, ale regały zasłaniają cały widok. Ci ludzie wiedzieli o nich, musieli obserwować ich gdy pakowali rzeczy do samochodu.

-Schowaj się i bądź cicho.- ciemnowłosa szepnęła do Carl'a.- Odciągnę ich.- pchnęła chłopca za regał by się schował, a sama ruszyła w innym kierunku przemieszczając się miedzy półkami i zrzuciła kilka puszek by narobić hałasu.

Mężczyźni nie słysząc odzewu od swojego towarzysza, a zwabieni innym dźwiękiem ruszyli po kolei rozglądając się co spowodowało ten hałas. Nie mieli przy sobie broni palnej. Jeden trzymał w dłoniach kij bejsbolowy, a drugi ma maczetę. Oboje wyglądają na ludzi w ciągłym ruchu i podróży, nieumyci w podniszczonych ubraniach nie mając ze sobą żadnych wartościowych rzeczy.

Amara przechodziła miedzy regałami i zatrzymała się przy jednym z nich. Przysunęła się bliżej i wyjrzała głową by zobaczyć jak jeden z mężczyzn idzie w jej stronę z maczetą w reku. Podniosła coś z ziemi i rzuciła daleko do przodu. Facet zainteresowany hałasem poszedł w jego kierunku i przeszedł tuż obok Amary nie zauważając jej. Był do niej tyłem gdy sprawdzał miejsce gdzie słyszał uderzenie. Kobieta wykorzystała chwile i zastrzeliła go, padł martwy upadając na półkę i robiąc cholernie dużo hałasu. Kobieta wzdrygnęła się, ten drugi na pewno to usłyszał. Cofnęła się idąc tyłem i gdy się odwróciła by przedostać się w inne miejsce zanim się pojawi tamten drugi facet oberwała kijem prosto w twarz. Cios był oszałamiający, kobiecie aż spadła czapka z głowy i upuściła broń, która poleciała kawałek od niej. Ona upadła twarzą do podłogi. Poczuła metaliczny posmak w ustach i jak ciepła ciecz spływa strumieniem z jej nosa po wardze na szyje brudząc jej bluzkę. Splunęła na ziemie widząc krew. Ten facet złamał jej nos, czuła pulsujący ból na całej twarzy. Podniosła głowę nadal ogłuszona ciosem i podparła się na łokciach. Trochę dalej zauważyła swoją broń, zaczęła czołgać się po ziemi by chwycić pistolet, ale facet złapał ją za nogę ciągnąć w swoim kierunku. Przeniosła się na plecy i spojrzała na niego. Facet był masywny i patrzył na nią z wstrętnym uśmieszkiem mocno ściskając jej nogę aż syknęła gdy wbijał w jej skórę swoje palce, pewnie później będą siniaki.

Próbowała wyszarpać nogę z jego uchwytu, ale to nie pomogło dlatego kopnęła go drugą nogą w twarz. Puścił ją, a ona jak najszybciej podniosła się z ziemi. Ale zanim zrobiła cokolwiek poczuła jak facet łapie ją za koszulkę i pociągnął ją mocno do tyłu. Kobieta uderzyła z hukiem plecami o ścianę. Nagle poczuła jak całe powietrze opuszcza jej płuca i nie potrafi ponownie nabrać powietrza. Mężczyzna złapał ją obiema dłońmi za szyje i przycisnął do ściany. Zaczął miażdżyć jej gardło, szarpała się ostatkami sił nadal będąc oszołomioną całą akcją. Próbowała go kopnąć albo chociaż poluzować swoimi dłońmi jego uścisk. Ale nie miała szans, zaskoczył ją, a ona za mocno oberwała. Nie myślała racjonalnie, szarpała się czując że coraz bardziej brakuje jej powietrza, a przed oczami zaczęło robić się jej ciemno. I gdy już zaczęła tracić świadomość ktoś uderzył mężczyznę od tyłu. Puścił ją, a ona łapiąc oddech upadła na ziemie. Facet pochylił się łapiąc się za tył głowy, w który oberwał od Carl'a łopatą. Chłopak zamachnął się by ponownie go uderzyć, ale facet w ostatniej chwili złapał za trzon łopaty i wyrwał ją z rąk Carl'a. Rzucił ją na bok i spojrzał wściekle na młodego Grimes'a. Chłopak zaczął cofać się, ale mężczyzna zamachnął się i uderzył go w twarz. Niebieskooki upadł na ziemie łapiąc się za policzek, w który oberwał.

-Pożałujesz gówniarzu!- warknął facet, ale nie zdążył już więcej mu zrobić krzywdy. Kula przebiła jego czaszkę na wylot bryzgając krwią, która ochlapała trochę twarz Carl'a. Facet padł martwy tuż przed nim i wtedy mógł zobaczyć Amare siedzącą na ziemi trzymającą broń w reku.

Ciemnowłosa wykorzystała moment gdy Carl odwrócił uwagę mężczyzny i nie zwracając uwagi na przeszywający ją ból przeczołgała się do miejsca gdzie leżała jej broń i zabiła faceta.

Rogers osunęła się kładąc się płasko na ziemi jednocześnie łapać ciężki i świszczący oddech, który piekł ją. Nie czuła się dobrze, z trudnością mogła wdychać i wydychać powietrze. Nos jeszcze bardziej zaczął ją boleć bo zaczął puchnąć, a ból szyi wcale nie był lżejszy, prawdopodobnie będzie miała siniaki. Jęknęła patrząc się w sufi, plecy również ma obolałe po tym jak tamten facet pchnął ją na ścianę.

Carl z pulsującym policzkiem, który zdążył już się zaczerwienić i trochę spuchnąć podszedł do niej by przy niej uklęknąć. Amara przeniosła swoje spojrzenie z sufitu na niego. Widziała jak łzy zaczęły zbierać się w jego oczach. Uniosła dłoń by złapać go za przedramię.

-Wynośmy się stąd.- wychrypiała nie rozpoznając własnego głosu. Koleś miał mocny uścisk, uszkodził jej struny. Przez jakiś czas będzie miała trudności z mówieniem i będzie trochę skrzeczeć.

Amara podniosła się z podłogi przy małej pomocy Carl'a. Chłopak podniósł z ziemi jej czapkę i podał ją jej. Kobieta założyła ją i skinęła głową w podziękowaniu. Wyszli z sklepu i wsiedli do samochodu. Ciemnowłosa spojrzała na siebie w odbiciu lusterka i skrzywiła się paskudnym widokiem swojej twarzy. Westchnęła i chwyciła dłońmi swój nos aby go nastawić. Stłumiła w sobie krzyk gdy przemieściła kość, ale gdy to zrobiła odczuła lekką ulgę, a ból zelżał. Ciemnowłosa następnie przekręciła kluczyk w stacyjce i ruszyli spod sklepu.

Nie jechali zbyt szybko. Nie spieszyło się Amarze by wyjaśnić innym co się stało i wolała jechać wolniej w razie gdyby zasłabła bo nie czuje się zbyt dobrze. Myślała nad tym jak wyjaśnić to wszystko pozostałym, to miał być łatwy wypad. Mogłaby oczyścić się zanim wróciła by do wiezienia, ale i tak zostały by ślady, siniaki i opuchnięcia. I wszyscy na pewno by to zauważyli. Ale przecież żyją i to liczy się najbardziej.

-Jak się czujesz?- zapytał Carl patrząc na nią z zmartwieniem. On tylko ma opuchliznę pod okiem i siniak na policzku, nie boli go to za bardzo. Ale za to Amara jest w gorszym stanie.

-A jak widać?- zachrypiała i na moment zerknęła na chłopca po czym ponownie zaczęła patrzeć na drogę.- A ty?

-Trochę boli, ale jest w porządku. Co im powiemy?

-Prawdę, a co niby?- milczała przez parę minut, Carl też nie chciał siłą zmuszać jej do rozmowy. Zastanawiał się czy gdyby z nią nie pojechał czy nic by się nie stało? Ona mogła sobie poradzić z nimi, a nie on w głupi sposób dał się złapać jednemu z mężczyzn. Czuł winne że to przez niego jest w takim stanie, a jego ojciec będzie miał do niej jeszcze pretensje.

-Dobrze że jednak ze mną pojechałeś.- przerwała cisze, a Carl spojrzał na nią marszcząc brwi. Myślał że będzie zła, że będzie go winić za to wszystko. Ale nie, ona na chwile spojrzała na niego lekko się uśmiechając.- Gdyby nie ty, mogłabym nie wyjść z tego w jednym kawałku. Gdyby tamten facet cie nie złapał to nie miałabym pojęcia, że ktoś jest jeszcze w sklepie. Pewnie we trójkę zaskoczyli by mnie i nie miałabym szans. Uratowałeś mi tyłek młody.

-Ty pierwsza mnie uratowałaś. Dałem się tak łatwo złapać i do tego upuściłem broń. To ty mnie uratowałaś, dwa razy, ja tylko ci później pomogłem. - jęknął z frustracją.

-Całkiem dobry z nas duet, hm? - próbowała jakoś rozluźnić atmosferę. Nie chciała by się obwiniał, w sumie to na prawdę dobrze że schował się w tym samochodzie. Nie wiadomo jak by to się potoczyło gdyby z nią nie pojechał.

-Tak.- przyznał chłopak trochę rozluźniony i również uśmiechnął się gdy ciemnowłosa to zrobiła.

Droga powrotna zajęła im dłużej czasu niż gdy wyjeżdżali. Przyjemnie sobie gawędzili, właściwie nie mieli konkretnych tematów, ale i tak było miło. Gdy wrócą czeka ich znacznie poważniejsza rozmowa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro