Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*34*

Szybko ubrali się po czym wyszli z przebieralni. Amara rozejrzała się po sklepie szukając wzrokiem Beth. Spojrzenie Daryl'a padło na tył ciemnowłosej, głównie tam gdzie nowe spodnie idealnie dopasowały się do figury jej ciała. Kobieta obróciła się stając przodem do kusznika, który podniósł wzrok na jej twarz.

-Czy ty serio patrzyłeś mi na tyłek?

-Świetnie wyglądasz w tych spodniach.- stwierdził z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Ciemnowłosa wywróciła oczami po czym ruszyła w kierunku wyjścia gdzie na korytarzu zastali Beth.

Blondynka z dziwnym uśmiechem spojrzała na nich po czym obróciła się i zaczęła iść wzdłuż korytarza.

-Chodźmy dalej.

Amara i Daryl spojrzeli na siebie po czym ruszyli za blondynką. Ciemnowłosa poczuła jak nagrzewają się jej policzki. I cieszyła się że na korytarzu jest ciemno wiec tego nie zauważą. To było oczywiste, że Beth domyśliła się co niedawno robili. Może nawet i coś słyszała. Gdy ciemnowłosa o tym pomyślała zawstydziła się niczym nastolatka przyłapana na schadzce z chłopakiem.

~~~~~~

Przeszli przez kolejne korytarze aż w końcu znaleźli bar. Wszędzie były kawałki szkła, pobite butelki, śmieci i oczywiście kurz. Gdyby nie panujący tu bałagan, miejsce to byłoby bardzo eleganckie jak na bar. Amara rozejrzała się po wnętrzu i zatrzymała się w miejscu gdy jej wzrok padł na obrazy na ścianie, które przedstawiały czyjeś autoportrety. To miejsce przypominało jej miejsca gdzie po skończonych konferencjach czy zjazdach lekarzy, szło się na tak zwany "relaks z kolegami i koleżankami po fachu". To zwykle nie były zbyt przyjemne dla niej wydarzenia, często starała się je uniknąć bo wiedziała jak zawsze to wygląda. Sztuczne uśmiechy i wygłaszanie tandetnych mów po czym chlanie i obgadywanie każdego za jego plecami, nic miłego.

-W porządku?- ciemnowłosa spojrzała w bok gdzie stał Daryl i przyglądał się jej z troską. Kobieta wymusiła uśmiech.

-Tak, nic mi nie jest.

-Z wszystkiego co zostało, znalazłam to.- Beth stojąc przy ladzie baru odkręciła do połowy pustą butelkę.- Sznaps brzoskwiniowy. Dobre to?

-Nie.- powiedział Daryl po czym podszedł do półek i zaczął je przeszukiwać.

Amara usiadła przy jednym ze stolików i obserwowała co oni robią. Nie czuła się tu jakoś dobrze. Zawsze takie miejsca kojarzyły jej się z piciem do upadłego tylko po to aby zapomnieć jakie życie jest beznadziejne. Sama też miała raz taką sytuacje, ale wtedy miała Benny'ego, który pomógł jej się ogarnąć i wrócić do zdrowia. Ciemnowłosa westchnęła gdy przypomniał jej się dawny przyjaciel. Nawet nie miała okazji się z nim zobaczyć gdy zaczęła się ta cała apokalipsa. Żałowała że zamiast być z bliskimi gdy to się wszystko zaczęło, ona była w laboratorium i próbowała rozwiązać coś czego nie da się zrobić, znaleźć lekarstwo. Cichy szloch przerwał jej zamyślenie. Spojrzała w kierunku gdzie Beth siedzi przy barze i płacze nad stojącą na blacie otwartą butelką alkoholu. Aż przed oczami przez krótki moment zobaczyła samą siebie, płaczącą przy barze.

Daryl podszedł do blondynki po czym wziął butelkę i roztrzaskał ją o ścianę.

-Twój pierwszy drink nie będzie pieprzonym sznapsem.- po wiedział do Beth.- Chodźcie.

Kusznik ruszył w stronę wyjścia. Nic im innego nie pozostało jak pójść za nim.

Prowadził je gdzieś przez las. Aż w końcu doprowadził je do jakiejś chaty z małą szopą połączoną z domem.

-Znalazłem to miejsce z Michonne gdy szukaliśmy śladów Gubernatora.- wyjaśnił Daryl gdy podchodzili do szopy.

-Spodziewałam się monopolowego.- stwierdziła Beth.

-Jest tu coś lepszego.

-Już chyba wiem co.- powiedziała ciemnowłosa gdy kusznik otworzył drzwi od szopy i wyjął z niej skrzynkę z słoikami, w których była przezroczysta ciecz.- Bimber.

Weszli do domu, który był pełen różnych śmieci i szpargałów. Daryl odstawił skrzynkę na stolik po czym przeszukał szafki w części, która służy jako kuchnia i znalazł szklankę. Wrócił do stolika przy którym usiadła Beth, odkręcił jeden słoik i nalał do szklanki przezroczystej cieczy po czym podał naczynie blondynce.

-To najlepsze na pierwszy raz.- powiedział brązowowłosy. Beth wzięła w dłoń szklankę, ale zanim napiła się spojrzała na Amare.

-Jaki był twój pierwszy alkohol?- zapytała z zaciekawieniem. Ciemnowłosa zamyśliła się chwile próbując przypomnieć sobie czego jako pierwsze spróbowała.

-Piwo.

-Piwo to nie alkohol.- stwierdził kusznik na co kobieta wywróciła oczami.

-Serio tak uważasz? W sumie, nie ważne.- ponownie zamyśliła się i po chwili powiedziała.- Whisky.

-Na prawdę?- dopytała Beth jakby faktycznie interesowało ją to.

-Tak. Zwinęłam je tacie z jego osobistego barku z alkoholem. Wściekł się, ale było warto.- delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy gdy przypomniała sobie to zdarzenie. Mimo tego że tata nadarł się na nią i dostała kare, to to wspomnienie dobrze się jej kojarzy.

Beth przez krótki moment przyglądała się szklance po czym jednym łykiem wypiła całą jej zawartość. Skrzywiła się gdy poczuła smak alkoholu w ustach i jak dziwnie piecze ją w gardło.

-To najbardziej ohydna rzecz jaką kiedykolwiek piłam.- stwierdziła blondynka po czym nalała sobie jeszcze trochę bimbru do szklanki i to wypiła.- Za drugim razem smakuje lepiej.

-Może zwolnij.

Beth ponownie nalała sobie alkoholu. Odkręciła drugi słoik z bimbrem i podniosła go wystawiając w kierunku Daryl'a.

-Nie chce, ktoś musi stać na warcie.- powiedział brązowowłosy. 

Blondynka cofnęła rękę po czym spojrzała w bok na Amare i skinęła głową na trunek. Tylko krótką chwile zajęła ciemnowłosej mentalna walka czy powinna napić się czy nie. Kobieta skinęła twierdząco głową, a Beth podała jej naczynie z alkoholem. Amara wypiła tyle ile znajdowało się trunku w słoiku, a była go połowa. Ciemnowłosa skrzywiła się i nawet zakaszlała gdy poczuła jak piecze ją gardło. Beth patrzyła na nią zaskoczona z nutą podziwu, że dała rady na raz tyle wypić. Jednak wyraz twarzy Daryl'a był przeciwny do blondynki, marszczył brwi i przyglądał się jej dziwnym spojrzeniem. Mimo to ciemnowłosa nic sobie z tego nie zrobiła. Przez moment wpatrywała się w puste dno słoika, przypomniało jej to coś. Gdy miała poważne załamanie psychiczne zaczęła sięgać po alkohol, ale wtedy miała kogoś kto pomógł jej zanim się uzależniła i pomógł jakoś pozbierać się. Benny, był jej rodziną choć nie łączyła ich krew, ale zrobił dla niej znacznie więcej niż jej prawdziwa rodzina. Ten okres był bardzo nieprzyjemny, ale gdy minął poznała wtedy Jason'a, a wtedy wszystko zaczęło się układać tak jak powinno. Przestała wpatrywać się w słoik po czym rzuciła go za siebie, a ten rozbił się o ścianę robiąc tym trochę hałasu.

-Co ty wyprawiasz?- zapytał ją kusznik na co ona wzruszyła ramionami. Daryl podszedł do okna i wyjrzał przez nie, ale na szczęście hałas nie przyciągnął żadnego sztywnego. Spojrzał na ciemnowłosą ostrzegawczym spojrzeniem.

-Nic się nie stało.

-Tym razem tak, ale następnym może się stać. Powiedz mi, o co ci chodzi? To przez walniecie się w głowę tak ci odwala?!- to pytanie tknęło ciemnowłosą i ten wyraz jego twarzy, jakby miał jakieś pretensje, przez co spojrzała na niego z niedowierzaniem. Chwile milczała bo nie wiedziała co mu odpowiedzieć. Beth wyczuła że zaraz może powstać niepotrzebna kłótnia wiec wstała z swojego miejsca i spróbowała ściągnąć na siebie ich uwagę.

-Może zakryjmy okna żeby sztywni nas nie zauważyli gdyby pojawili się w okolicy, co wy na to? Chodźcie pomóżcie mi.- blondynka na szybkiego wymyśliła to. Podeszła do ściany aby poszukać czegoś by zakryć okna.

Amara wpatrywała się w brązowowłosego mocno zaciskając wargi. Za to Daryl westchnął bo zrozumiał, że właśnie zrobił głupotę. Beth zerkała raz na ciemnowłosą raz na kusznika nie wiedząc co za raz się wydarzy. Ale nie stało się nic, oprócz tego że Amara ruszyła do drzwi i wyszła na zewnątrz nic nie mówiąc.

Cisza w domku stała się niezręczna przez co oboje nie wiedzieli co ze sobą zrobić.

-Może powinieneś... - zaczęła blondynka.- No wiesz...

Brązowowłosy mruknął po czym wyszedł na zewnątrz. Amara nie odeszła zbyt daleko, siedziała sobie na drewnianej poręczy altany i obserwowała leśny krajobraz. Brązowowłosy ustał obok zerkając na nią.

-Chciałem...

-Jest w porządku.- przerwała mu.- Nie przepraszaj. Po prostu to przez emocje. Ostatnio tyle się wydarzyło. Nadal nie mogę pojąć że straciliśmy wiezienie i tylu dobrych ludzi.- pod koniec gdy mówiła głos jej się załamał. Zamrugała szybko aby odgonić niechciane łzy, które zaczęły zbierać się w kącikach oczu i zagryzła dolną wargę aby nie drżała. Poczuła jak Daryl bierze jej dłoń w swoją przez co spojrzała na niego. Wydawało jej się że jego oczy zaszkliły się.

-To za dużo dla każdego.- gdy to powiedział Amara pękła i zaczęła płakać. Brązowowłosy objął ją przyciągając ją jak najbliżej siebie, kobieta wtuliła się w niego.- Wciąż jestem na siebie zły, że czegoś więcej nie zrobiłem. Może Hershel by żył, może Gubernator nigdy nie pojawiłby gdybym nie przestał go szukać.

-Może gdybym nie darowała Jessy, to ona nie pomogłaby Gubernatorowi.- powiedziała Amara puszczając brązowowłosego. Spojrzała mu w oczy, a delikatny uśmiech pojawił się na jej twarzy.- Jesteś wszystkim co mam. Jeśli cie stracę, stracę wszystko.- kolejna łza spłynęła jej po policzku. Daryl wyciągnął dłoń i kciukiem starł łzę. 

-Nie stracisz, obiecuje.- przysunął swoją twarz do jej i złączył ich usta w krótkim, ale pełnym uczucia pocałunku.- Kocham cie.- oparli się o swoje czoła patrząc sobie w oczy.- Nigdy przedtem nie miałem kogoś takiego jak ty dlatego czasem nie wiem jak się zachować by nasz związek był dobry. Ale wiem jedno, nigdy nie pozwolę ci odejść, nigdy nie pozwolę aby ktoś cie skrzywdził. Dopóki moje serce bije, dopóki nie chce zjeść ci mózgu będę o ciebie walczył.- Amara zaśmiała się wzruszona tym co powiedział, aż znowu chciało jej się płakać.

-To najromantyczniejsza rzecz jaką kiedykolwiek słyszałam.

Daryl zaśmiał się, co było rzadkim widokiem. Ciemnowłosa uśmiechnęła się kochając ten dźwięk, kochając jego uśmiech i wszystko inne. Jeszcze nigdy nie czuła się przy kimś tak jak przy nim. Kobieta objęła go wokół szyi i przyciągnęła do siebie ponownie łącząc ich usta w pocałunku, ale tym razem znacznie dłuższym.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro