11. iT's A clOsE fRiEnD
- A więc to tak...
- Błagam tato... - Victor zaczął podchodzić do mężczyzny i kobiety. - Dlaczego tu jesteście? Skąd macie adres?
- Uciekasz od własnych rodziców? - prychnęła kobieta. - Sprawdzamy w jakich warunkach żyjesz.
- I czy dalej prowadzisz gejowskie życie. - dodał mężczyzna bacznie obserwując swojego syna. Victor westchnął spuszczając głowę.
- Oczywiście.. Przez to wywaliliście mnie z domu. - szepnął do siebie, ale na tyle głośno by wszyscy dookoła słyszeli. Sam Yuuri zdziwił się kiedy siwowłosy to powiedział. Nie rozmawiali nigdy o swoich rodzinach, a co dopiero przeszłości.
- Kiedy ty w końcu zmądrzejesz. - warknęła matka. - On też tu mieszka?
- Kto? - zdziwił się Nikiforov.
- Twój partner! - krzyknął ojciec łapiąc Victora za nadgarstek. Syknął pod wpływem bólu.
- To.. bliski.. przyjaciel.. - wydusił chłopak uwalniając swoją rękę.
Zza siwowłosego wyjrzał Yuuri, na którego nikt wcześniej nie zwracał uwagi. Państwo Nikiforov spojrzeli na czarnowłosego podchodząc do niego. Chłopak powoli odsunął się do tyłu.
- Jak masz na imię? - spytała matka Victor'a. Milczał.
- Nawet teraz się nie odezwie... - westchnął Victor za co został spoliczkowany,
- Ciebie nikt nie pytał szczeniaku!
- Jak masz na imię? - spytała ponownie kobieta. - Też jesteś gejem?!
- Zostaw go! - krzyknął Victor widząc sparaliżowanego Yuuri'ego. - On nic Ci nie powie! Nie mówi!
- Jak odzywasz się do matki?! - warknął Pan Nikiforov podnosząc rękę. Kiedy Victor myślał, że zostanie spoliczkowany po raz kolejny, przed nim pojawił się Yuuri i to on oberwał. Oparł się o Victor'a, który zaczął go podtrzymywać. Katsuki zaczął płakać. I to bardzo histerycznie. Przerażona matka Victor'a podbiegła do chłopaka i swojego syna.
- No i co zrobiłeś? Walnąłeś nie tego co trzeba! - warknęła kobieta.
- Jest gejem! Należało mu się!
- ON NIE JEST GEJEM! TO JA NIM JESTEM, TAK?! - krzyknął Victor biorąc Yuuri'ego na ręce. - Wyjdźcie stąd. - spojrzał na swoich rodziców z potępieniem. - No już! - położył czarnowłosego na sofie.
- Słuchaj ty mały..!
- WYJDŹ! - Victor chwycił nóż kierując na swojego ojca. - WYPIEPRZAJ Z TEGO DOMU ZAPOMINAJĄC PRZY OKAZJI ADRES, NUMER I TO, ŻE MIAŁEŚ KIEDYKOLWIEK SYNA JAKIEJKOLWIEK ORIENTACJI SEKSUALNEJ!
- Jesteś powalony! - krzyknął facet ciągnąc za sobą żonę, która była w dalszym szoku.
- I WZAJEMNIE!
- Wybacz, wybacz, wybacz, wybacz, wybacz... - Victor cały czas powtarzał jedno słowo klęcząc przed Yuuri'm, który głaskał go po siwych włosach na znak, że wszystko jest w porządku.
Jednak kiedy siwowłosy nie zamierzał przestać dalej go przepraszać Yuuri podjął radykalne środki. Chwycił siwowłosego za podbródek i przyciągając do siebie pocałował go. Siwowłosy jęknął kiedy poczuł język chłopaka w swoich ustach. Katsuki zsunął się powoli co spowodowało, że był nad Victor'em zatracony w swoich czynnościach.
- Yuuri przestań. - Nikiforov odsunął go od siebie z uśmiechem. - Dziękuję, ale jesteś w nie najlepszej formie by tak ze mną pogrywać ze świadomością jak to może się skończyć.
Chłopak wzruszył ramionami delikatnie się rumieniąc. Dotarło do niego, że w tej sytuacji on był dominujący, a Victor uległy.
- Kiedy się odezwiesz? - zapytał siwowłosy wtulając się w chłopaka.
- Nudzi mnie to mówienie do siebie.. - spojrzał mu w oczy.
- Czuję się jakby mówił do ściany. - przyznał patrząc na jego wesołą twarz. Prychnął pod nosem.
- Od teraz obiecuję, że nic Ci się nie stanie.
Yuuri już dawno spał. Victor oparty o blat w kuchni trzymał w dłoniach telefon patrząc na wyświetlający się na nim numer. Westchnął. Poczekam jeszcze jeden dzień, pomyślał po czym go schował do kieszeni. Jeśli nic się nie zmieni.. Zadzwonię.
***
Hey!
CHYBA WAM STAWKĘ MUSZE PODNIEĆ, BO ZA SZYBKO WBIJACIE TE GWIAZDKI XD
ale tak czy siak dziękuję. :D (za SPAM TEŻ KATE!)
Polsat polsatem. Ale nie powiem czyj to numer xD (kto zgadnie zadedykuje mu następny rozdział xD) Próbujcie :P
Zostawiam Was z Victor'em podpierającym blat i śpiącym Yuuri'm ^^
DOBRANOC XD
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro