10. i'M sOrRy
Czarnowłosy umyty, przebrany i opatrzony leżał na łóżku Victor'a. Ciągle trząsł się patrząc beznamiętnym wzrokiem w sufit. Siwowłosy spojrzał na Yuria, który wszedł do pokoju trzymając dwa kubki z herbatą.
- Trzymaj, z cytryną. - podał mężczyźnie kubek. Odebrał go i położył na stoliku obok łóżka. Nastąpiła głucha cisza. Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał. Oboje patrzyli na Yuuri'ego, który powoli zasypiał.
- Dziękuję, że zadzwoniłeś. - przerwał ciszę Victor.
- Dlaczego uciekł?
Victor milczał. Odgarnął jeszcze mokre włosy Yuuri'ego z czoła i pocałował je. Kiwnął do blondyna głową na znak by wyszli dać odpocząć chłopakowi. Gdy tylko zeszli na dół Nikiforov popadł w histerię i zaczął niemiłosiernie krzyczeć. oraz uderzać pięścią w ścianę. Yurio zamaszyście obrócił go w swoją stronę uderzając go w twarz.
- Ogarnij się, chłopie! - dla równości przyłożył mu w drugi policzek.
- Już mi lepiej. - siwowłosy złapał chłopaka za rękę, gdy ten chciał ponownie go uderzyć. - Tylko... mu nie powiedziałem.
Były łyżwiarz szykował kolację, kiedy czarnowłosy powoli zaczął schodzić po schodach owinięty w szlafrok. Na jego widok Victor uśmiechnął się delikatnie.
- Dzisiaj kurczak z ryżem. - powiedział stawiając talerze na stół. Usiadł naprzeciw jednego, ale Yuuri wciąż stał nad swoim talerzem. Victor spojrzał na niego pytającym wzrokiem. - Dlaczego nie siadasz? Nie chcesz jeść? A może chciałeś coś innego?
Yuuri odwrócił wzrok. Nadal się nie odzywał. Victor patrzył na niego przez dłuższą chwilę zanim domyślił się o co może chodzić.
- Nadal Cię boli? - zapytał na co chłopak poruszył się niespokojnie. Westchnął. - Chodź.
Victor odsunął się delikatnie na krześle. Yuuri powoli podszedł do niego i usiadł mu na kolanach sycząc przy tym.
- Wybacz Yuuri.. - westchnął Victor nakładając ryż na widelec i karmiąc nim Yuuri'ego. - Gdybym się pośpieszył, nie puścił czy zatrzymał w jakikolwiek sposób. Nie doszło by do tego.. To tylko moja wina..
Yuuri delikatnie obrócił się do Victor'a. Pocałował go w policzek. Serce siwowłosego zabiło mocniej. Przytulił czarnowłosego jedną ręką, a twarz wtulił w jego plecy..
Następnego dnia Victor stał przed Yuuri'm z założonymi rękoma. Zmrużył oczy i ponownie zmierzył go od stóp do głów.
- Dlaczego nic nie mówisz? - zapytał. - Nawet do mnie! Ja nie jestem nim!
Odpowiedziała mu ponowna cisza. Ciemnowłosy przekręcił oczami patrząc na niego wymownym wzrokiem.
- Nawet teraz karcisz mnie zwykłym wzrokiem!
Pokiwał przecząco głową.
- A właśnie, że tak! - Nikiforov tupnął nogą zbuntowany. Złapał się za skroń. - Zamierzasz się kiedyś odezwać?
Na to pytanie Yuuri nie odpowiedział w żaden sposób. Do drzwi za to zadzwonił dzwonek. Siwowłosy bezsilnie opadł na podłogę, a jego twarz wyglądała jakby przeszedł przez najgorsze męczarnie.
- DRZWI SĄ OTWARTE! NIE TRZEBA MOLESTOWAĆ DZWONKA! NICZYM NIE ZAWINIŁ! - wrzasnął.
Po chwili można było usłyszeć odgłos zamykanych drzwi i kroki w stronę salonu. Victor spojrzał na gości w osłupieniu. Nie spodziewał się ich. Yuuri wysłał mu pytające spojrzenie, ale tym razem i on nie uzyskał odpowiedzi. Za to zobaczył jak zestresowany Victor powoli się podnosi i otrzepuje ubrania. Przybiera sztuczny uśmiech oraz pogodny wyraz twarzy. Zdziwiony Katsuki oparł się wygodnie o oparcie sofy wciąż czując ból w kroczu. Zacisnął mocniej oczy.
- Więc to tak?..
***
Hey!
Jak tam u Was? :o
Dziękuję za wszystko. ^^
<3333 KOOOCHAM ^^
Db bo muszę jeszcze napisać kilka rozdziałów ;-;
Napiszcie co sądzicie o tym ;)
Do napisania,
Sashy ;3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro