Rozdział 10
- Thomas! Zejdzie na dół?- krzyknął Newt, gdy zobaczył bruneta stojącego do nas tyłem na Wieży.
- Tak, dajcie nam chwilę- odkrzyknął Thomas, wracając do rozmowy z Teresą.
- Nie wiem jak wy, ale ja nie chcę marnować czasu czekając na nie wiadomo co- rzuciłam i ruszyłam do Szpitala.
Z pomocą Clint'a udało mi się przenieść wszystkie kartony z rzeczami Świeżyny do mojego domku. Stwierdziliśmy, że lepiej jeśli prześpi się u mnie niż wśród chłopaków, którym nie wiadomo co może do łba strzelić. Wspólnymi siłami rozstawiliśmy kanadyjkę podesłaną przez Stwórców, wnieśliśmy ją do środka i postawiliśmy pod ścianą. Obok wylądowały kartony.
- Dzięki wielkie za pomoc, Clint- powiedziałam, stawiając parawan przyniesiony ze Szpitala. Co jak co, ale liczyłam na trochę prywatności we własnym domku. Dziwnie bym się czuła wiedząc, że ktoś śpi po drugiej stronie pomieszczenia.
Blondyn rzucił "nie ma problemu" po czym wyszedł, a ja wzięłam się za robienie miejsca w szafie, by Teresa miała gdzie poskładać ciuchy. Ledwie wyrzuciłam wszystko z środka na łóżko, gdy ktoś zapukał do drzwi. Zasłoniłam parawanem syf, a potem otworzyłam drzwi. Zobaczyłam w nich Thomas'a, a za nim Njubi.
- Eeee...- zaczął brunet, nie do końca wiedząc co powiedzieć- przyprowadziłem Teresę- chłopak podrapał się po karku wyraźnie zakłopotany.- To ja już może pójdę... Minho mnie szukał pewnie, miał mi coś pokazać.
- Jasne, dzięki- odparłam z uśmiechem.
Brunet odwrócił się i odszedł, a ja zostałam sama z dziewczyną.
- To co było wcześniej było mega... dziwne- powiedziała Njubi.
- Jak cholera- rzuciłam, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Zaczynamy od nowa?
- Dobry pomysł.
- Jestem Teresa- dziewczyna wyciągnęła w moją stronę rękę, którą ścisnęłam.
- Maggie. Witamy w Strefie. Chodź, pokażę ci, gdzie będziesz spać- weszłam do domu, a Teresa za mną.
Pierwsze lody przełamane.
Pokazałam brunetce jej łóżko oraz gdzie jest łazienka i rzuciłam, by się rozgościła, a sama wróciłam do składania ciuchów.
- Jesteś pierwszą dziewczyną, prawda?- spytała po chwili krępującej ciszy.
- Pierwszą i do wczoraj jedyną- odpowiedziałam. Zdążyłam się przyzwyczaić, że każdego Świeżaka to dziwi.
- Dlaczego?
- Nie wiem. I chyba nie chcę- rzuciłam wstając. Podeszłam do szafy i schowałam swoje ciuchy, których i tak miałam niewiele, na górną półkę.
- Ja myślę, że zostałyśmy tu wysłane nie bez powodu. Stwórcy MUSIELI mieć w tym jakiś cel- powiedziała patrząc na mnie.
- Jakoś ten cel nie objawił mi się przez rok i nie wiem, czy planuje zrobić to kiedykolwiek- odparłam, próbując upchnąć resztę rzeczy. Ostatecznie udało się dopiero, gdy docisnęłam szufladę butem. Obserwując moje próby Teresa zaśmiała się cicho.- Jednak sądzę, że jeśli Stwórcy mają zamiar jeszcze jedną dziewczynę nam podesłać, to musimy się zaopatrzyć w drugą szafę, bo się nie zmieścimy.
- Wiesz może co to jest?- spytała brunetka podając mi dwie fiolki z dziwnym niebieskim płynem.- Miałam to w kieszeni.
Przejechałam kciukiem po literach wygrawerowanych na buteleczkach. W. C. K. D.
- Taki napis jest na pudłach z dostawami- odparłam zamyślona.- Nie wiem. To wygląda mi na jakiś lek, szczepionkę albo coś takiego.
I wtedy mnie olśniło. Zostałyśmy tu wysłane nie bez powodu. Lek w kieszeni. Teresa. Lek na dziabnięcie. Alby.
- Słuchaj, muszę z tym biec do Plastrów. To naprawdę ważne. Możesz iść ze mną albo zostać tu jak chcesz. Ja będę w Szpitalu jak coś- rzuciłam do dziewczyny wybiegając z domku.
ıllıllı ıllıllı
Wbiegłam do Szpitala, zgarniając po drodze obu Plastrów i wpadłam do pokoju, w którym leżał Alby. Chłopak wił się na łóżku związany, a obok niego siedział Newt. Żyły czarnoskórego były okropnie widoczne i oddychał niespokojnie przez co coraz bardziej przypominał trupa.
- Maggie? Miałaś być z Teresą...- zdziwił się blondyn.
- Nie teraz- przerwałam mu.- Słuchajcie mnie. Stwórcy przysłali nam to- wyjęłam fiolki z kieszeni i podałam Plastrom- i myślę, że nie bez powodu. Możliwe, że to jest coś na kształt jakiegoś leku na Przemianę...
- Hola, stój- powiedział Jeff.- Wiesz coś więcej o tym, czy tylko się domyślasz? Pomyślmy racjonalnie...
W tym momencie do pomieszczenia wbiegł Thomas a sekundę po nim Teresa.
- Nie wiemy co to jest. Dlaczego przez nią? To go może zabić- stwierdził Newt.
- Bądźmy optymistami. I tak z nim gorzej nie może być- odparł Clint.- Przechodzi Przemianę, i tak będzie trzeba go wygnać, nie wyleczy się sam, a to może pomóc.
- Spójrzcie na niego- powiedział Thomas.- Warto spróbować.
- Dobra, zrób to- powiedział po chwili namysłu Newt, podając Thomas'owi fiolkę.
Brunet zbliżył się do Alby'ego, jednak nie zdążył wbić igły, bo czarnoskóry przyciągnął go do siebie. Od razu podbiegłam tam i pomagałam brunetowi wydostać się z uścisku, tak samo jak inni.
- Nie powinieneś tu być!
- Trzymajcie go!- krzyknął Newt, przytrzymując szamotającego się Alby'ego.
Przycisnęłam drugą rękę chłopaka do materaca, próbując ją unieruchomić, by nie zrobił nikomu krzywdy.
Teresa wzięła do ręki drugą strzykawkę i wbiła ją Alby'emu w ramię. Nastolatek w sekundę przestał się szamotać i padł z powrotem na materac. Jego oddech się umiarkował. Momentalnie wszyscy się odsunęliśmy. Odgarnęłam włosy z twarzy.
- Podziałało- wydusił z siebie Jeff.
- Od tej pory nikt nie spuszcza z niego oka- stwierdził Newt spoglądając na Plastrów.
Do pomieszczenia wszedł Gally i wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę.
- Słońce zachodzi. Idziemy- rzucił bez kontekstu, po czym opuścił pokój.
Thomas wyszedł za nim. No tak, noc w Ciapie.
- Idźcie już, posiedzę tu z nim- stwierdził Clint.
Opuściliśmy Szpital i ruszyliśmy do Stołówki. W ciszy zjedliśmy kanapki przygotowane przez Patelniaka. Po kolacji poszłyśmy z Teresą do naszego domku. Wzięłam szybki przysznic i przebrałam się w piżamę. Brunetka zrobiła to samo, gdy opuściłam łazienkę. Padłam zmęczona na kanadyjkę i zakryłam się kocem.
- Emocjonujący pierwszy dzień, prawda? Każdy ma ognisko i imprezę, a ty ratujesz Przywódcę. A to dopiero początek- rzuciłam do Teresy, patrząc w sufit.
- Jak widzę nie ma nudy tutaj- odparła brunetka.
Chyba jednak ją polubię.
- Jutro będzie długi dzień, lepiej się wyśpij. Dobranoc- powiedziałam, a potem zamknęłam oczy.
- Dobranoc.
ıllıllı ıllıllı ıllıllı ıllıllı
Hej hej hej, to znowu ja! Przepraszam, że zapomniałam wczoraj wstawić, ale przez 90% dnia nie miałam neta 🙈
Zachęcam was do komentowania i gwiazdkowania części, bym wiedziała, że ktoś to jeszcze czyta (o ile ktoś to jeszcze czyta XD) oraz obserwowania mojego profilu jeśli ktoś jeszcze tego nie robi
Jak widać zbliżamy się do końcówki filmu, a co za tym idzie, końcówki pierwszego sezonu! Już sobie powoli rozrysowuję fabułę drugiego, więc możecie się spodziewać za jakiś czas informacji, kiedy startuje "Idiots part II" (tytuł roboczy (jestem do dvpy jeśli chodzi o tytuły, okej? 😂 ))
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro