Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Thomas podniósł się do siadu, a potem wstał całkowicie. Gally odszedł, a za nim zwinęła się cała reszta zbiorowiska. Zostałam tylko ja, Chuck i Njubi. Staliśmy w krępującej ciszy. Żadne z nas nie wiedziało zbytnio co powiedzieć.

- A my tak będziemy stać jak idioci czy może pójdziemy na obiad?- zapytałam w końcu, ktoś musiał się pierwszy odezwać.- Nie wiem, jak wy, ale ja zgłodniałam.

Po kilku minutach byliśmy już w Stołówce. Chłopacy usiedli przy stoliku, a ja poszłam na Zaplecze.

- Hejka Siggy- rzuciłam w stronę chłopaka, który kończył gotować zupę.

- Wy już? Przecież jest dopiero 15- powiedział nawet na mnie nie spoglądając.

- Wiesz, że mam nieregularne pory jedzenia. Nie można cały dzień na jednym jabłku jechać- rzuciłam, zgarniając z szafki dwie porcje kurczaka z ziemniakami dla chłopaków.- Tu była moja sałatka. Czyżbyś zjadł moją sałatkę?

- Nie, przełożyłem, bo oczywiście położyłaś na środku blatu. Jest w lodówce.

Podeszłam do lodówki i zajrzałam do środka.

- Nie ma jej tu- stwierdziłam po chwili.

- Jest. Na pewno- odparł Patelniak przyprawiając zupę.

- Nie ma- szłam w zaparte dalej szukając. - Dobra, jest. Sorki. Ty wiesz, że ja ślepa jestem- zaśmiałam się.

Zgarnęłam wszystkie trzy porcje i wróciłam z powrotem do Stołówki. Dosiadłam się do chłopaków i podałam im kurczaki, a sama odpakowałam pudełko z sałatką.

- Mówiłaś, że Patelniak nikogo nie wpuszcza na Kuchnię- stwierdził Świeżuch.

- Ja jestem częściowo Kucharzem, poza tym Król czasem przymyka oko. Trzeba się umieć ustawić- rzuciłam.

- Czekaj. Jak to częściowo?

- Nie mam tu jakiejś konkretnej roli typu Budol czy Plaster, bo pasowałam do kilku kategorii. Jak to uznał Nick, jestem takim Dobrym Duszkiem, który jak coś trzeba to robi i tyle. Całymi dniami łażę po Strefie, czasem siedzę u Plastrów czy Patelniaka i czekam, aż coś ciekawego się wydarzy. A tu jest bardzo ciekawie. Gdy przyjeżdża Nowy to pomagam mu się zaklimatyzować i tym podobne...

- A tak naprawdę to chodzi i zatruwa ludziom dupy- odparł ktoś stojący za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Newt'a, który stał nade mną z swoją porcją jedzenia.- Mogę się dosiąść?

- Siadaj- uśmiechnął się Chuck i poklepał miejsce obok siebie.

Newt usiadł w wskazanym miejscu i położył przed sobą tacę z jedzeniem.

Podczas obiadu dużo rozmawialiśmy, a kilku Streferów co chwila spoglądała na nas ze zdziwieniem, najczęściej gdy prawie dusiłam się już ze śmiechu. W pewnym momencie dosiadł się jeszcze Minho, co skutkowało jeszcze większymi salwami śmiechu. Po posiłku rozeszliśmy się, bo Newt musiał coś załatwić, Minho nie skończył rysować map, a ja ruszyłam rozstawić ognisko, by potem nie musieć zszywać jakiegoś mądrego inaczej Budolca. Świeżynę zostawiłam Chuck'owi i w duchu modliłam się, by młody nie zagadał Nowego na śmierć.

ıllıllı ıllıllı

Ognisko trwało już od dobrej godziny. Był na nim każdy i każdy świetnie się bawił. To była prawdziwa mieszanka wybuchowa ludzi. Biegacze, Pasterze, Rolnicy, Budole, Plastry, Pomyje, Patelniak, Rzeźnicy, Opiekunowie i Rada. Wszystko wyglądało przepięknie, Bardziej uzdolnieni grali jakieś piosenki, reszta po prostu się bawiła.

Tymczasem ja, Newt i Świeżuch siedzieliśmy na uboczu i jedliśmy szaszłyki.

- Niezły pierwszy dzień, Świeżynko- ciągnął Newt, przeżuwając kawałek mięsa.- Ostatnio każdy reaguje inaczej, ty wybiegłeś z Pudła...

- Ja udawałam, że nie istnieję, a potem próbowałam zadźgać Farmera- przerwałam.

- A Chuck się posrał trzy razy w gacie, tak, wiem, opowiadał- zaśmiał się Njubi.- Ciekawie tu macie, widzę.

- I to bardzo. Chcecie coś do jedzenia, bo idę?- spytałam, podnosząc się. Ruszyłam powoli w stronę polany.

- Dwa szaszłyki, uwielbiam je!- krzyknął za mną Newt.

Będąc przy ognisku zgarnęłam szybko trzy szaszłyki. W międzyczasie dobiegł do moich uszu krzyk "Ja cię kocham!" kompletnie wyrwany z kontekstu. Postanowiłam, że potem dowiem się o co chodziło. Po dwóch minutach byłam już przy chłopakach. Thomas krzywił się niemiłosiernie, a Newt wyglądał, jakby miał wybuchnąć ze śmiechu. Wręczyła blondynowi jego szaszłyki, a sama zaczęłam jeść swojego.

- Trzasnął tak po męsku, purwa podwójną porcję chyba- powiedział między salami śmiechu Newt.

- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Maggie, przypominaj mi co jakiś czas, by nie brać od niego niczego- odparł Njubi kładąc wyjątkowo duży nacisk na ostatni wyraz. Widać jemu nie było do śmiechu.

- Spoko loco. A ty, Smrodasie- pokazałam ostentacyjnie ręką na Newt'a- albo jesz albo się śmiejesz, bo się zadławisz tym mięchem i będziesz leżał na Grzebarzysku jutro.

- Dobrze, mamo- blondyn dalej nie mógł powstrzymać śmiechu.

- No idiota. A tak poza tym, to wy wiecie o co chodzi z tym "Ja cię kocham!"?- spytałam, na co chłopacy prawie wybuchli ze śmiechu. Newt zgiął się w pół i próbował unormować oddech, a Thomas zakrył usta ręką.- Dobra, czyli to wasza sprawka. A szczegóły poznam?

Chwilę zajęło, aż Njubi się uspokoił na tyle, by w końcu coś powiedzieć.

- To było tak, że gdy ty poszłaś po jedzenie to akurat przechodził tędy Chuck. Newt zapytał go, czy posiedzi z nami tu, ale on stwierdził, że nie, bo idzie tam do swoich kumpli no i Newt powiedział ciupkę za głośno coś w stylu "No tak, nikt mnie tu nie kocha", a resztę już znasz- ciągnął Świeżuch, a mi też zbierało się na śmiech.

- Newt, czemu się nie chwaliłeś, że masz takie branie? Stworzyłabym ci fanclub! Mam nawet pomysł na logo! Ty w tym takim wianku ze stokrotek co ci zrobiłam ostatnio! Uroczo wyglądałeś, idealnie pasuje...- sama dałam porwać się tej fali głupawki.

- Nie wytrzymam z wami- stwierdził Newt gdy był już cały czerwony ze śmiechu. Wstał, otrzepał się z ziemi i odszedł w stronę ogniska.

Siedzieliśmy tak chwilę z Świeżuchem, puki nie przyszedł jeden ze Streferów, którego nawet nie mogłam określić w ciemności, i powiedział, że na Nowego czeka już tradycyjna niespodzianka. Poszliśmy w stronę ogniska. Streferzy ustawili się tradycyjnie w kółko, a niczego nie świadomy Nowy stanął akurat przede mną. W środku koła chodził już Gally, szukając wzrokiem chłopaka. Rzuciłam ciche "powodzenia" i wypchnęłam brunetka na środek.

Następne wydarzenia działy się wyjątkowo szybko. Gally objaśnił po krótce zasady, a potem wręcz rzucił się na Świętego. Oglądaliśmy, jak Nowy dostaje spore baty. Kiedy krzyknął coś niezrozumiałego, Opiekun Budoli się zatrzymał. Njubi wsparł się na łokciach, a potem wstał.

- Thomas!- krzyknął.- Mam na imię Thomas!

Brawo, Thomas.

ıllıllı ıllıllı ıllıllı ıllıllı

Podobało się? Zostaw gwiazdkę i komentarz, to bardzo motywuje <3

Tak w ogóle to opowiadanie będzie przechodzić zmiany wizualne w tym tygodniu więc jeszcze może być zmieniane wieeele razy. Tak tylko mówię na przyszłość

15 gwiazdek łącznie pod całą książką i następny rozdział do środy? Co wy na to?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro