Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Nathan Pov's

-Przestań pieprzyć!-Pisnęła Kendall.-Ona ci się podoba!.-Spojrzałem na nią pewnie czerwony ze wstydu i podrapałem się niezręcznie po karku.

Cholera. Przejrzała mnie...

-No...bo...ten...-Zacząłem się jąkać.

-Nathan...na kogo ja ci wyglądam? Myślisz,że tego nie widzimy jak na nią patrzysz albo jak dyskretnie się uśmiechasz gdy jest w pobliżu?

-Widzimy?-Zapytałem zdezorientowany.

-Chłopaki to również zauważyli. Myślisz,że kogo to był pomysł aby rozdzielić się w sklepie?-Odpowiedziała z tym swoim uśmieszkiem.

Wzdychnąłem ocierając twarz dłońmi.

-Nie wiem co mam robić.-Powiedziałem po chwili ciszy.

Kendall siadła koło mnie i położyła dłoń na moim ramieniu.

-Jeżeli ci się na prawdę podoba to pierwsze i najważniejsze co musisz zrobić-to zdobyć jej zaufanie. A to będzie trudne...

W końcu na nią spojrzałem.

-Czemu trudne?-Spytałem.

-Powiem tylko tyle,że nie wiesz wszystkiego. Powinna ci o tym sama powiedzieć.

-Kendall,kurwa nie strasz.-Serce zaczęło mi mocniej bić.

-Spokojnie. To nic takiego. Ale jej miłość ciężko będzie zdobyć. Lecz myślę,że dasz radę. Znam cię dość długo żeby oddać ją w twoje ręce.-Uśmiechnęła się i odeszła zostawiając mnie zupełnie otępiałego.

Po przerwie zrobiliśmy ostatnią próbę i zaczęliśmy przygotowywać końcowe rzeczy na dzisiejszy wieczór.

Oczywiście nie mogę przestać myśleć o tym,co powiedziała mi Kendall.

Co musiało się stać,że Nicole jest taka załamana. I co miało znaczyć,że "jej miłość ciężko będzie zdobyć"? Wskazywało by na to,że jakiś dupek musiał ją nieźle skrzywdzić. Ale dzisiaj się od niej wszystkiego dowiem...

Nicole Pov's

Gdy już dotarłam do akademika,zrzuciłam z siebie wszystko i założyłam tylko luźną długą bluzkę. Potem z westchnięciem opadłam na łóżko. Włączyłam laptopa i zaczęłam sprawdzać po kolei strony społecznościowe. Nic specjalnego się nie dzieje. Bieber usunął instagrama-ale jednak później to cofnął. Selena odwołała swoją trasę przez depresję... No to muszę przeczytać. Kolejne dramy w grupie One Direcion. Ludzie to,że Liam napisał że jest szczęśliwy nie znaczy od razu,że będzie ojcem. Ten świat schodzi na psy. O! Nowe zdjęcie Frediego na instagramie. Jest strasznie podobny do Louisa...

I choć wszystko już przeczytałam to i tak nie mogę wyrzucić z myśli tego cholernego snu.

Spokojnie Nicole. Jutro idziesz zwiedzać szkołę,zaczną się zajęcia,spokojnie...

I w tym momencie napłynęły mi łzy do oczu. To nie chodzi tylko o sen.

-Kurwa.-Przeklnęłam sama do siebie i trzasnęłam laptopem.

Przyłożyłam poduszkę do twarzy i po prostu zaczęłam płakać. Pozwolę opuścić z siebie długo trzymane emocje. Nie mogę tak dłużej.

To nie chodzi tylko o ten pierdolony sen. Nie chodzi tylko o to,że tęsknie za domem i przyjaciółmi. Chodzi o to,że cholernie tęsknię za Jakiem. Minęły trzy lata a ja nadal rozpaczam. Wiem jestem żałosna. Ale nic na to nie poradzę. Obiecałam nie tęsknić. Ale tak się nie da. Oszukiwałam się przez te lata. Każdego dnia myślałam o nim i tęskniłam. Ale czy on ma tak samo? Raczej wątpię...

Może czas w końcu postarać się,aby zapomnieć? To będzie w chuj trudne....

Krzyknęłam w poduszkę i wstałam. Ruszyłam do łazienki i przejrzałam się w lustrze. Wyglądam żałośnie. Przemyłam twarz i z powrotem wylądowałam na łóżku.

Postanowiłam włączyć jakąś smentną play listę. Tak...a to mnie dobiło i to totalnie. Chociaż znajdują się tam piosenki z One Direction...

Nathan Pov's

No i wreszcie wszystko gotowe na dzisiejszy koncert. To nasz ostatni,bo zaczyna się szkoła więc musi być najlepszy. Ale i tak będziemy dawać koncerty na imprezach u nas. No...wtedy to się dzieje.

Właśnie mam zamiar się zbierać i wyjść,ale Kendall do mnie podchodzi.

-I co zamierzasz zrobić?-Pyta.

Ja spoglądam na nią dziwnie.

-Z czym?

-Nie udawaj głupka. Chodzi o Nicole.-Odpowiedziała.

No przecież wiem. Myślę o niej cały czas do kurwy nędzy i nie wiem co mam zrobić.

-Myślę,że dzisiaj zostawię ją w spokoju. Przez ten sen jest strasznie załamana.

Kendall teatralnie wzdychnęła.

-Człowieku czy tobie wszystko trzeba tłumaczyć? Właśnie teraz potrzebuje kogoś,aby wyrwał ją z dołka. Nathan rusz głową.

-Ale jak znowu po nią pójdę to się zorientuje.-Jęknąłem z bezradności jak małe dziecko.

-Właśnie w ten sposób pokażesz,że się o nią troszczysz i tak zdobędziesz jej zaufanie,ośle.-Walnęła mnie ręką w tył głowy.

-Kendall uspokój się.-Powiedziałem z uśmiechem.

-Nie mogę. Bo jak widzę takich ludzi jak wy,to aż mi się krzyczeć chce. Normalnie jak dzieci. Tacy nieporadni.

Wybuchłem śmiechem.

-W takim razie,może przypomnisz mi jak to było z tobą i Zackiem?

Wyszczerzyła oczy.

-My to od razu prosto z mostu powiedzieliśmy co i jak.

-Tak,tak.-Odpowiedziałem.

-Dobra. Cicho już bądź i jedź po swoją miłość. Za 3 godziny macie koncert  my już nie przyjmiemy historyjki o "przypadkowym spotkaniu".-Zaśmiała się.

-A jeśli nie będzie chciała iść?

-Weźmiesz ją siłą. A jak znając ciebie po koncercie pojedziecie do ciebie i...

-Dobra,dobra. Przestań już koloryzować. Ona jest inna niż tamte.

-Wiem. Dlatego powierzam ją z czystym sumieniem tobie. Ale ostrzegam...tylko jej coś zrobisz to ci nogi z dupy powyrywam.

-Spokojnie. Nigdy bym jej czegoś takiego nie zrobił.

-I dobrze. A teraz jedź po nią. A i spokojnie. Nie przeszkodzę wam. Ciuchy mam na szczęście u Zacka i tam się przygotuję. I raczej zanocuje...gdyby coś...-Poruszyła sugestywnie brwiami.

-Cholera Kendall. Ja się ciebie dzisiaj boję.-Zachichotałem odsuwając się od niej.

-Taaa...to samo powiedział mi Zack. Ale jemu to akurat pasuje. Dobra zbieraj manele i do roboty.-Wypchnęła mnie na zewnątrz.

Chwilę tak stoję,aż zbieram w sobie odwagę i wsiadam na motor.

***

W drodze do Nicol zastanawiam się co jej powiedzieć. Znowu pomyśli,że jestem jakimś psychopatą co ją nachodzi i zmusza do wyjścia,kiedy jest w dołku i nie ma na nic ochoty.

Ale pierdolić to...zakochałem się po uszy.

W 20 minut potem jestem już pod akademikiem. Nie zatrzymując się idę prosto pod jej pokój. Pukam,ale nikt się nie odzywa. Czyżby znowu zastanę ją całą zapłakaną i upaćkaną czekoladą?

Na myśl o tym widoku uśmiechnąłem się sam do siebie.

Darowałem sobie powtórne pukanie i po prostu wszedłem. Tylko,że tym razem zastałem ciemny pokój i Nicole leżącą na łóżku ze słuchawkami w uszach i ze zaschniętymi łzami na jej policzkach. Aż ze strachu pomyślałem,że coś sobie zrobiła,ale po pierwsze oddycha i raczej jest w porządku a po drugie moim zdaniem nie jest osobą skłonną do samobójstwa.

Usiadłem delikatnie koło niej i wyjąłem jej słuchawki z uszu. Patrzę na play listę. I już wiem czego słucha. Same jakieś smutne piosenki o rozstaniach i o miłości. Jest z nią gorzej niż myślałem. Ale jestem ciekaw czego na co dzień słucha. Zaglądam do jej muzyki.

One Direction?! Poważnie... Przynajmniej wiem,żeby o nich niczego nie palnąć. Nie hejtuje ich czy nie lubię. Po prostu mamy taki odmienny styl...

Odkładam jej telefon na szafkę obok i ocieram jej łzy. To już drugi raz,gdy widzę ją w takim stanie. Co za dupek sprawił,że tak cierpisz?

Patrzę tak na nią,a ona otwiera te swoje piękne brązowe zapłakane oczy i wpatruje się we mnie ze zdezorientowaniem.

Nicole Pov's

Dobrze,że włączyłam sobie do snu jakieś piosenki,bo przynajmniej nie mam koszmarów. Tylko smutny sen w roli głównej z One Direction...a nie to nie był sen. Jednak mają przerwę...

Otwieram powoli oczy i widzę przed sobą twarz Nathana. Trochę to dziwne. Może znowu to jakiś sen?

-Nicole...przepraszam,że...-Zaczął,ale zanim się zorientowałam przytuliłam się do niego.

Chwilę się wahał,ale odwzajemnił uścisk.

Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może po prostu tego potrzebuje,a nie ma tu Kendall ani moich przyjaciół. Oczywiście Nathan też jest...no może jeszcze nie przyjacielem,ale to się może zmienić.

Przeniósł mnie na swoje kolana i nadal mnie tuląc zaczął mną kołysać jak małym dzieckiem,któremu przyśnił się koszmar. W sumie...teraz jak o tym pomyśleć,to jestem takim dzieckiem...

-Ciii...wszystko będzie dobrze.-Szepcze mi do ucha.

Zamknęłam oczy i odpowiedziałam:

-Dziękuję,że przyszedłeś.

Nathan Pov's

-Dziękuję,że przyszedłeś.-Odpowiedziała Nicole.

Na te słowa poczułem coś dziwnego w podbrzuszu.

Czyli Kendall miała rację. Teraz Nicole potrzebuje wsparcia. Jednak dobrze,że tu przyjechałem...

Po chwili ciszy i tulenia jej do siebie po cichu zapytałem:

-Chcesz dzisiaj iść na nasz koncert?

Wzdychnęła ciężko i po chwili zastanowienia odpowiedziała:

-Chyba mi to dzisiaj dobrze zrobi.-Uśmiechnęła się,niestety odsuwając się ode mnie.

-No to się cieszę. To...idź się szykuj a ja poczekam.

Kiwnęła głową i weszła do łazienki,a ja zauważyłem że jest zarumieniona. I właśnie w tej chwili zorientowałem się,że była w samej koszuli. Szczęście,że w tej chwili a nie minutę temu,kiedy siedziała na moich kolanach...

Nicole Pov's

No brawo Niki! Paradowałaś w majtach i koszuli przy Nathanie.

Jaką to trzeba być idiotką...

Weszłam pod prysznic i szybko się wykąpałam. Po 15 minutach wyszłam z kabiny,wytarłam swoje ciało ręcznikiem i ubrałam czarne obcisłe dżinsy,żółtą bluzkę z frędzlami u dołu na ramiączkach. Zostawiłam swoje loki i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa wyszłam z łazienki.

Nathan siedzi na łóżku i wpatruje się w swój telefon. Gdy mnie usłyszał spojrzał w moją stronę i się uśmiechnął.

Wstał i powiedział:

-Gotowa?

Pokiwałam głową,wzięłam torebkę,ubrałam buty i wyszliśmy z pokoju.

***

Nathan Pov's

Po 20 minutach byliśmy już pod klubem,w którym mam grać. Pomogłem zejść Nicole z motoru i weszliśmy do środka. Oczywiście jest już nie mały tłum i zapach alkoholu.

Dostrzegamy naszą paczkę przy jednym ze stolików i się tam kierujemy.

Przywitaliśmy i dosiedliśmy się do nich a Kendall spojrzała na mnie wymownie. Machnąłem tylko ręką a ona przewróciła oczami. Wiem o co jej chodzi,ale jak ja mam niby powiedzieć Nicole,że mi na niej zależy? A jeśli ja jej się wcale nie podobam? To jest bardzo prawdopodobne jak Kendall powiedziała,że jej miłość będzie trudno zdobyć...

Może najpierw Nicole powinna mi powiedzieć przez co lub kogo chodzi ciągle smutna. I tego się dowiem dzisiaj...

Nicole Pov's

Chłopcy grają już od 20 minut. To ich na razie ostatni koncert,bo po jutrze zaczynamy zajęcia. Stoję w tłumie z Kendall i kołyszemy się d rytmu muzyki.

-I jak tam?-Pyta przekrzykując muzykę.

-Jak zawsze świetni.-Odpowiadam.

Podchodzi bliżej i może mówić w miarę ciszej.

-Ale mi chodzi o twoje samopoczucie.

Moje samopoczucie? Hmm...nie jest źle,ale nie najlepiej...

-Jest w porządku.-Odpowiadam po chwili.

-Yhm. Moim zdaniem tylko jedna rzecz ci pomoże.

-Niby jaka?

-Alkohol!-Krzyczy i wyciąga mnie z tłumu prosto do baru.-Dwa drinki,proszę.-Zwraca się do barmana.

-Wiesz...chyba nie mam ochoty dziś na alkohol.-Mówię.

-Ale dzisiaj ci to potrzebne. Nicole musisz trochę wyluzować. Słuchaj...nie rozpaczaj ciągle za tym jednym. On ma już pewnie dziewczynę i się z tym pogodził. Ty też możesz!

O tak... Nie ma to jak szczera prawda prosto w twarz. Ale ma rację.

-Okej. Ale tylko jednego. Nienawidzę mieć kaca.-Odpowiedziałam.

Kendall się uśmiechnęła i zaczęłyśmy sączyć nasze drinki. Po 5 minutach wróciłyśmy do rozwrzeszczanego tłumu. Fani są na prawdę nie do podrobienia. Rzucają się nawet staniki na scenę. Sama bym tak zrobiła,ale kultura mi na to nie pozwala.

Po półtorej godzinie chłopcy w końcu zeszli ze sceny i przyłączyli się do nas. Ja jestem po dwóch drinkach,bo Kendall mnie zmusiła,a ona sama chyba po 3 i 5 shotach. Na szczęście Zack o dziwo jest dziś trzeźwy,więc się nią zajmie.

Około 3 postanowiliśmy wracać. Zack zabrał ze sobą Kendall do jego akademika,ja zostałam z Nathanem a reszta chłopców już pojechała.

A my właśnie kierujemy się do motoru Nathana.

-Wiesz...czuję się,jakbym cię wykorzystywała.

Nathan na mnie spojrzał i powiedział:

-Czemu?

-Sama nie wiem. Przyjeżdżasz po mnie,odwozisz,martwisz się...

-Wiesz...trzeba dbać o przyjaciół.

Nathan Pov's

-Wiesz...trzeba dbać o przyjaciół.-O tak. Jaki ze mnie palant. W życiu jej nie powiem,że mi się podoba.

-Wiem coś o tym. I cieszę się,że uważasz mnie za przyjaciółkę po tak krótkim czasie znajomości.-Uśmiechnęła się uroczo.

-A czy ty uważasz mnie a przyjaciela?-Spróbujemy inaczej.

-Myślę,że tak.

Zastanowiłem się chwilę.

-Pojedziemy w jedno miejsce.

-Nathan...znowu?-Zachichotała a ja jej zawtórowałem.

Nic nie odpowiadając odpaliłem motor i ruszyliśmy w drogę.

Po 30 minutach dotarliśmy do małego lasku,gdzie znajduje się mała rzeczka. Nicole chyba się już przyzwyczaiła do podróży ze mną,bo idzie posłusznie nic nie mówiąc obok mnie. Jak ja bym chciał złapać tą jej małą dłoń.

Po chwili się zatrzymujemy i siadamy przy brzegu rzeczki na trawie. Widzę,że jest jej zimno więc bez wahania daję jej swoją kurtkę. Dziękuję mi uśmiechając się.

Parzymy tak przed siebie,aż w końcu pytam:

-Nicole,czy powiesz mi o tym śnie?

Widzę jak lekko się spina,ale po chwili odpowiada:

-Musiałabym ci wszystko opowiedzieć od początku...

-Możesz mi zaufać.

Wzdycha ciężko i zaczyna opowiadać a ja uważnie słucham.

-...i skończyło się tak,że on wyjechał a ja nie umiem o nim zapomnieć.

Wmurowało mnie w ziemię. To jednak nie dupek...chociaż to jednak dupek bo ją zostawił a ona ma koszmary. Nie mają ze sobą kontaktu. Ale tu chodzi o coś ważniejszego. Ona go nadal kocha...

Nicole Pov's

Po skończeniu mojej jakże interesującej opowieści,Nathan siedzi cicho i nad czymś się zastanawia. Nie jestem pewna,czy dobrze zrobiłam mówiąc mu o tym...

-To dupek,że cię zostawił a nie walczył.-Odpowiedział w końcu.

-Wiesz to nie jego wina... Jego tata dostał niesamowitą ofertę. Zrobił to dla niego.

-Na jego miejscu ja bym walczył dalej.

Uśmiechnęłam się na jego słowa.

-Dzięki Nathan.

Po chwili milczenia powiedział:

-Nicol ja...muszę ci coś powiedzieć.

-Słucham.

Waha się przez chwilę i nie wie co powiedzieć. W końcu mówi:

-Ja..strasznie mi się podobasz.

Znieruchomiałam. Nie wiem co powiedzieć. Siedzę bez ruchu patrząc mu prosto w oczy. On zaczyna się do mnie przysuwać a ja nie wiem,co mam robić...

----------------------

No! Witajcie po mojej nawet długiej nieobecności xD

Ale myślę,że wynagrodzi wam to ten rozdział,bo jest dłuższy i akcja powoli się rozkręca ^^

Niestety teraz rozdziały będą się pojawiać nieregularnie bo wiecie...szkoła ssie xD

Ale dziękuję,że jesteście nadal ze mną i że jesteście cierpliwi :*

DO NASTĘPNEGO! :D

Wasza Pausia :*




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro