Rozdział 28
2 dni później...
I po co dałam się namówić na kolejną imprezę. A no tak...przecież gdybym odmówiła mój kochany chłopak znów by się wściekł i pojawiły by się nowe siniaki na moim ciele,które i tak jest już pokaleczone.
Czuję,że dzisiaj z łóżka się nie podniosę. Głowa mnie boli,do tego znów któryś raz z kolei mam potwornego kaca. Nie ma mowy,że wstanę. Na pewno znów nie pojawię się na wykładzie. Co się ze mną stało? Mam ochotę płakać i nic więcej.
Nagle czuję,jak ktoś dał mi lekkiego plaskacza w policzek. Otwieram powoli oczy i widzę wkurzoną,nie-widzę wkurwioną Maję,Sel i Angel. Co one tutaj robią?
-Nicole! Mam tego dość! Jak ty tak żyjesz? Zobacz jak ty wyglądasz!-Krzyczała Sel. Wiem. Rozumiem ją. Na jej miejscu przypierdoliłabym sobie jeszcze raz.-Co się stało z twoim ciałem? Te cięcia,te siniaki. Co się z tobą dzieje?! Zaraz się tłumacz!-Wszystkie mają łzy w oczach.
Naprawdę nie chciałam do tego doprowadzić. Ale to wszystko,to nie moja wina. Nie chciałam ich martwić,bo mają dość swoich problemów. Już czas,aby komuś się w końcu wyżalić i poprosić o pomoc.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i wszystko zaczęłam opowiadać. Będą w szoku. Ja to czuję,bo przecież o wszystkim nie wiedziały. Aż do tej chwili...
Po mojej skróconej opowieści zaczynającej się od spotkania z Nathanem do chwili jego nagłej zmiany,wszystkie siedzą i gapią się na mnie z wielkimi oczami.
A ja nadal nie wiem co one tutaj robią i skąd się dowiedziały,że mam aktualnie problem ze zdrowiem fizycznym jak i psychicznym.
-Idziemy na policję.-Odezwała się po długiej ciszy Angel.
-Zwariowałaś? Nie ma mowy,że na niego doniosę.-Odpowiedziałam.
-Czy ty siebie kobieto słyszysz?!-Wydarła się na mnie Maja tak,że aż podskoczyłam na łóżku.-Co to znaczy,że na niego nie doniesiesz? Czy ty widzisz jak wyglądasz? Mam ci przynieść lusterko,żebyś się przyjrzała?
-Dziewczyny....-Westchnęłam zmęczona całą tą sytuacją.-Wiem,jak to wygląda,ale po prostu nie ma sensu na niego donosić.
-Jak nie ma sensu?-Spytała Sel.
-Bo to nie jego wina.
-Ona ma gorączkę. Na sto procent.-Odparła z niedowierzaniem.
-Chodzi mi o to,że to co mi zrobił to owszem-jego wina,ale przecież wam tłumaczyłam,że ciężko przeżył rozwód rodziców i....
-W takim razie.-Zaczęła Maja.-Zaprowadzimy go do psychiatry.
-Jasne,nie ma sprawy. O ile się nie boisz,że ciebie nie skatuje.-Odpowiedziałam.
-Nicole...nie zostawimy tak tego. A co ty byś zrobiła? Co? Masz zamiar nadal być przez niego bita,codziennie chodzić skacowana,omijać zajęcia i ciąć się bo nie wytrzymujesz? Myślisz,że na to pozwolimy?-Powiedziała Angel.
-Nie mam pojęcia co zrobić.-Wzruszyłam ramionami bezradnie.-I tak moje życie już nie ma sensu....
-Zaraz cię walnę.-Warknęła Maja.-Studiujesz dwa lata psychologię,masz rodzinę,przyjaciół i jak dotąd miałaś dobre stopnie. Nadal sądzisz,że twoje życie nie ma sensu?
-Spójrzcie na mnie. Jestem słaba...
-Okej. Ja już nie mogę ciebie słuchać.-Powiedziała Sel.-Teraz wychodzimy i będziemy myśleć co z tobą zrobić. A ty nawet nie waż się wpuszczać tutaj tego bydlaka. Jutro się spotkamy i powiemy ci,co masz zrobić. Zrozumiano?
-Lepiej jej nie denerwuj.-Odezwała się Maja.-Jej hormony już szaleją.
Uśmiechnęłam się blado.
-Wiecie,że jeśli go nie wpuszczę,to wyważy drzwi i zacznie ze mną robić co chce?
-Udawaj,że cię nie ma.
-Okej.-Poddałam się.-A mam takie pytanie.
Wszystkie odwróciły się w moją stronę,będąc już przy wyjściu.
-Jak się tutaj znalazłyście?
-Wiedziałyśmy,że coś jest nie tak.
-Niby skąd?
-Znamy się tak długo Niki. Na razie.-Odpowiedziała Angel i wyszły.
Ja słuchając ich rady,pogasiłam wszystkie światła i zamknęłam drzwi na klucz. W tej samej chwili,zadzwoniła do mnie Kendall.
-Niki,wrócimy trochę później bo sprawy się pokomplikowały....
-Okej,nie ma sprawy.-Odpowiedziałam zawiedziona.
-Wszystko w porządku?
-Tak,w jak najlepszym. Po prostu...mieliście przyjechać dzisiaj.
-Wiem,ale obiecuję że za niedługo jesteśmy. Po powrocie ci wszystko opowiem. Na razie!
-Pa!-Odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Maja Pov's
Będąc już w hotelu,siedząc na łóżku obmyślamy co zrobić z tą sytuacją.
-Dziewczyny?-Spytała Angel.
-Co jest?-Odpowiedziałam.
-A jeśli on tam do niej serio przyjdzie i zrobi tak jak mówiła?
-Nie sądzę.-Powiedziała Sel.-Wie,że teraz jesteśmy blisko i może na nas liczyć. Zamykała drzwi,to chyba dobry znak. A jeśli się tak stanie,to jesteśmy idiotkami zostawiając ją tam samą.
-Musiałyśmy.-Zaczęłam.-Inaczej nie zgodziłaby się na nic,co jej proponujemy.
-Właśnie. Skoro ona nie chce,my zrobimy to za nią.-Odparła Sel.-Okej,to jak robimy.
-Osobiście wysłałabym go do więzienia,ale to człowiek chory psychicznie.-Odpowiedziała Angel.
-No właśnie. Przecież jak go poznałyśmy,był w niej tak zakochany,że aż zaczęłam się bać czy mnie na pewno Tomek kocha.-Powiedziałam.
-Kochają nas,spokojnie.-Odpowiedziała ze śmiechem Sel.-Mam w sumie jeden pomysł....
-Słuchamy.-Ponagliła ją Angel.
-Uznacie,że zwariowałam ale myślę,że to pomoże...
Nicole Pov's
Wyszłam na balkon,aby zapalić. To straszny nałóg,ale już nic na to nie poradzę. Kiedyś byłam przeciwna tego typu rzeczą. Ale teraz.....
Już mnie to nie obchodzi.
Właśnie kończyłam palić,kiedy nagle zobaczyłam postać kierującą się do akademika.
A ja tego człowieka rozpoznam wszędzie.
Szybko dopaliłam papierosa i wskoczyłam do pokoju,sprawdzając czy na pewno zamknęłam drzwi.
Potem usiadłam na łóżku i w duchu modliłam się,aby uwierzył w moją nieobecność.
Chwilę potem nastało pukanie.
Wstrzymałam oddech a łzy zaczęły mi lecieć z oczu.
Jak wyłamie te drzwi,już po mnie.
Zapukał jeszcze raz,oczywiście już będąc wściekłym.
Zamknęłam oczy.
Po chwili usłyszałam z jego strony przekleństwo i to,jak opuszcza akademik.
Upewniłam się,że poszedł a potem położyłam się na łóżku będąc prze szczęśliwą.
Jednak nie na długo.
Usłyszałam dźwięk telefonu. Wzięłam go w dłonie a na wyświetlaczu widniał nie kto inny jak Nathan.
Zawahałam się.
Odebrać,czy nie odebrać.
Od razu będzie wiedział,że kłamię.
Odrzuciłam połączenie i wyłączyłam komórkę.
Cała w nerwach poszłam do łazienki,wzięłam żyletkę i zaczęłam nią pociągać po skórze.
Maja Pov's
-Sel,zwariowałaś.-Powiedziałam do przyjaciółki.
-Nie mamy innego wyboru. Tylko on może jej pomóc.
-Przecież nie rzuci wszystkiego i przyleci do Londynu!-Machnęła rękami Angel.
-Przynajmniej sprawdzimy,czy jeszcze coś do niej czuje.-Odpowiedziała już wybierając jego numer.
-To szaleństwo.-Pokręciłam z niedowierzaniem głową.-On ma dziewczynę.
Po chwili Sel się z nim połączyła a my wszystkie wstrzymałyśmy oddech.
-Halo?-Usłyszałyśmy głos w słuchawce.
-H...halo? Jake?-Powiedziała w końcu Sel.
-Tak.-Odpowiedział niepewnie,jakby rozpoznawał głos.
-Z tej strony Sel.
-Tak myślałem.-Zachichotał.-Kupe lat,co tam u was?
Stary,dobry Jake...
-U nas...jest okej ale nie u Nicole.-Odparła niepewnie.
Cisza.
W sumie,może go to już nie obchodzić. Nie wiedzieli się pięć lat. On ma dziewczynę i może równie bardzo ją kochać.
-Co się dzieje?-Odpowiedział po dłuższej chwili,poważnym głosem.
-Może ci się to wydać szalone,ale musisz się z nią spotkać.
-Sel,o co chodzi?-Odparł ze zdenerwowaniem.
Popatrzyła na nas,a potem powiedziała do słuchawki:
-To nie rozmowa na telefon....
-Sel...-Westchnął.
-Moim zdaniem,ty jej przetłumaczysz do rozumu.
-Nie wiem czy to dobry pomysł.
Już nic do niej nie czuje. Ja wiedziałam. Wiedziałam. Ich historia dobiegła końca. Tylko szkoda,że nie skończyła się dobrze.
-Jake,ona cię potrzebuje...
-Powiedz mi chociaż z czym ma problem.
Sel przewróciła oczami.
-Naprawdę chcesz teraz o tym usłyszeć?-Spytała.
-Tak.
-Ma problem z cięciem się,z paleniem,z psychiką,ze zdrowiem fizycznym...
-CO?!-Krzyknął tak,że Sel musiała na chwilę odsunąć telefon od ucha.
-Mówiłam...
-Dlaczego myślicie,że to mnie akurat posłucha?
-Bo nadal cię kocha.
Cisza.
-Okej...dajcie mi to przemyśleć. Nie wiem,czy będzie ze mną chciała rozmawiać...
-Jesteś naszą ostatnią nadzieją.
-Dobra.-Odpowiedział po dłuższej chwili.-Dam wam odpowiedź później. Na razie.
-Przyleć jak najszybciej.-Dodała jeszcze Sel i się rozłączyła.
Jake Pov's
Kiedy Sel się rozłączyła,rzuciłem telefon na łóżko i przetarłem twarz dłońmi.
Nie mogę uwierzyć w to,co przed chwilą usłyszałem. Na początku myślałem,że sobie ze mnie żartują,ale z drugiej strony....kto by żartował na takie tematy i to jeszcze związane z Nicole.
Jak ona mogła tak postąpić? O ile jeszcze pamiętam,a pamiętam doskonale była przeciwna paleniu,piciu. Jest na psychologii,więc o cięciu raczej też nie powinna myśleć. Przecież jest silna.
Co ją,lub kto musiał tak złamać?
Nie wierzę,że tak się zmieniła. Nie uwierzę,póki nie zobaczę.
Pozostaje pytanie: co zrobić?
Mam rzucić wszystko i lecieć do Londynu?
A jeśli nie będzie mnie chciała widzieć,rozmawiać?
W końcu ją zostawiłem,a obraz z naszego pożegnania mam do dzisiaj...
Czy nadal mnie kocha?
Czy ja kocham ją?
Odpowiedź jest prosta.
Tak.
Nadal ją kocham. Kocham z całego serca i ani na chwilę nie przestałem o niej myśleć.
W takim razie co powinienem zrobić?
Nie myśląc ani chwili dłużej,rzuciłem się do szafy i zacząłem pakować potrzebne ubrania. Nie zajęło mi to długo...
Znalazłem paszport,zamówiłem bilety i już byłem gotowy do wyjazdu,kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.-Powiedziałem.
Do pokoju weszła Samanta. Moja obecna dziewczyna.
-Hej skarbie.-Uśmiechnęła się do mnie i pocałowała w policzek.
Odpowiedziałem jej tym samym.
-Wybierasz się gdzieś?-Zapytała wskazując na moją walizkę.
Westchnąłem.
-Tak. Usiądź. Muszę ci o czymś powiedzieć.
Zrobiła jak prosiłem i czekała co mam jej do powiedzenia.
-Dzwoniła Sel,wiesz moja przyjaciółka z Polski...
Kiwnęła głową.
-Zawiadomiła mnie,że....eh...z Niki jest źle i...
-Tylko ty możesz jej pomóc.-Dokończyła za mnie z uśmiechem.
Zdziwiłem się trochę na jej reakcję.
-Cz...czyli....-Zacząłem.
-Nie,nie jestem zła Jake. W takiej sytuacji,wręcz nakazuje ci do niej jechać.-Odpowiedziała.
Ta kobieta mnie zadziwia.
-Wiesz,że...
-Jake. Ja od początku wiedziałam,że o niej w życiu nie zapomnisz. Choćbym cię torturowała,nic by to nie dało.
-Jesteś wspaniała.-Powiedziałem i przytuliłem ją.
-No wiem.-Odpowiedziała śmiejąc się.-A teraz się zbieraj,bo spóźnisz się na lot. I mam prośbę...
-Słucham?
-Zadzwoń do mnie i zawiadom mnie o jej stanie. Chce...chce po prostu wiedzieć co się stało.
-Nie ma sprawy.-Odparłem.-A...zawiadomisz moich rodziców? Teraz ich nie ma a nie mogę czekać...
-Jasne. Dobra leć już.-Pożegnaliśmy się,a potem wybiegłem z domu.
Sel Pov's
Następny dzień
Godzina 9:00
-Nie dał odpowiedzi.-Powiedziałam zdenerwowana.
-Może jeszcze napisze...-Zaczęła Angel,ale jej przerwałam.
-Wątpię. Minęło pięć lat. Nie wierzę,że przez ten czas jego uczucia się nie zmieniły. Przecież nie rozmawiali,nie widzieli się.... Miałyście rację,to był głupi pomysł.
-To co zrobimy?-Spytała Maja.
-Nie mam pojęcia.-Odpowiedziałam zrezygnowana.-Ale myślę,że powinnyśmy iść do Niki.
-Dobry pomysł. Módlmy się,aby Nathan jej nic nie zrobił.-Dopowiedziała Maja i już wszystkie byłyśmy na zewnątrz.
-Taksówka czy spacerek?-Zapytała Angel.
-Zdecydowanie spacerek. Musimy wszystko przemyśleć.-Odparłam.
-Dobrze by było,jakby wróciła do Polski...-Zaczęła Maja.
-Tak by było najlepiej,ale musi skończyć te pieprzone studia. Jednak dom to byłby bardzo dobry pomysł...
-Wiecie,że ją zniszczył? To już nie ta sama Niki.-Powiedziała Angel.
-Może jeszcze uda nam się ją doprowadzić do normalności...-Odparłam.
-Jake na pewno by to zrobił...-Dopowiedziała Maja.
Westchnęłyśmy w tym samym momencie.
Po chwili odezwała się Angel:
-Dziewczyny?
-No?-Odparłam.
-Czy ten chłopak nie wydaje wam się dziwnie znajomy?
Odwróciłyśmy się z Mają w tą stronę,gdzie właśnie patrzy Angel.
-Okej,jeśli to on zacznę krzyczeć.-Odpowiedziałam.
I nagle ten chłopak nas zauważył i zaczął do nas podchodzić.
-Możesz już zaczynać.-Powiedziała do mnie Maja w szoku.
-Ale akcja.-Zaśmiała się Angel i już wszystkie byłyśmy przyciśnięte do klatki piersiowej Jake'a.
-Jezu dziewczyny,tyle czasu.-Odezwał się jako pierwszy na przywitanie.
-Jake,jak dobrze,że przyleciałeś. Myślałyśmy,że nam nie pomożesz...-Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Dla Niki zrobię wszystko,nie ważne co,kiedy i jak. Po prostu wszystko.-Odpowiedział a potem odsunęliśmy się od siebie.
-Miałeś dać znać.-Poskarżyła się Maja.
-Taaak. W sumie chciałem wam zrobić taką małą niespodziankę. A potem napisałem do ciebie sms z pytaniem gdzie wy się zatrzymałyście,ale mi nie odpowiedziałaś.
-Mam wyłączoną.-Zaśmiała się.
-Masakra. Nie mogę uwierzyć. Pięć lat. Strasznie się zmieniłyście.
-Wzajemnie kochasiu.-Odparłam uśmiechając się.-Twoja dziewczyna nie była przeciwna?-Poruszyłam brwiami.
-W sumie to...już była dziewczyna.
-CO?!-Krzyknęłyśmy jednocześnie.
Przypominam,że jesteśmy w miejscu publicznym.
-Ona dobrze wiedziała,co jest na rzeczy. Pozostaniemy przyjaciółmi.
-Czyli to znaczy,że...-Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Moje uczucia co do Niki nigdy się nie zmieniły.-Powiedział z pełną powagą.
-W takim razie idziemy się przywitać z miłością twojego życia!-Krzyknęła Maja,a kilka osób oczywiście spojrzało na nas jak na wariatów.
***
Jake Pov's
Pięć lat. Przez pięć lat nie widziałem mojej Niki. Przez pięć lat z nią nie rozmawiałem,nie dotykałem.... Pięć pieprzonych lat.
Czujecie to?
Jak teraz wygląda?
Czy aż tak bardzo się zmieniła?
Jak na mnie zareaguje?
I co najważniejsze....
Co się stało,że z nią aż tak źle jak mówią dziewczyny?
Właśnie zbliżamy się do jej akademika. Przyznaję,że moim ciałem zawładnął stres. Serce bije tak,jakby miało wyskoczyć z piersi. Do tego ręce mi się pocą.
Dokładnie tak samo reaguje,jak pięć lat temu.
Nim się obejrzałem,staliśmy przed drzwiami do jej pokoju.
-Jake,wszystko dobrze?-Spytała mnie Angel,uśmiechając się cwaniacko.
-Tak,czemu pytasz?
-Trochę...trochę się spociłeś.-Zaczęły się śmiać.
-Ta,dzięki.-Spojrzałem na nie z politowaniem.-No otwierajcie już,bo zaraz rozwalę te pieprzone drzwi.
Z rozbawieniem spełniły moją prośbę.
Weszliśmy do środka,ale nikogo nie zastaliśmy.
-Kurwa.-Powiedziała Maja.
-A jak to Nathan?-Szepnęła Sel.
Zmarszczyłem brwi.
-Chwila,chwila,chwila.-Powiedziałem.-Nicole ma chłopaka i to ja mam jej pomóc?
Jasne. Zrobiły to specjalnie,bo pewnie jak to dziewczyny-nie podoba im się chłopak Niki i teraz mam sprawić,żeby z nim zerwała.
To tak nie działa.
Po prostu nie kocha mnie.
-Jake,nie rozumiesz...-Odparła Angel.
-Rozumiem tyle,że ona ze mną skończyła.
-IDIOTO!Nie rozumiesz,że to właśnie on doprowadził ją do takiego stanu?!-Wydarła się Maja.
Osłupiałem.
Nie wiem co powiedzieć.
-Co ty mówisz?-Spytałem powoli tracąc cierpliwość do tych kobiet.
-O tym chciałyśmy porozmawiać. Zresztą...musimy ją znaleźć i żebyś uwierzył musisz zobaczyć jak wygląda.-Odparła Sel.
Na jej słowa oczy wyszły mi z orbit.
-Nie może być z nią tak źle.-Odpowiedziałem nie dowierzając.
Nie odpowiedziały mi.
Zaczęły szukać.
Zrobiłem tak samo. Porozglądałem się po pokoju. Zauważyłem,że ma nad łóżkiem powieszony plakat z One Direction. Uśmiechnąłem się na ten widok. Nie mogę uwierzyć,że jeszcze ich słucha. Co takiego jest w tych kolesiach.
I wtedy przypomniała mi się wycieczka do Londynu i koncert. Jej uśmiechu,jej szczęścia w życiu nie zapomnę. No i oczywiście jej zazdrości o moją kuzynkę. Tego nie da się zapomnieć.
Nagle odezwała się do mnie Angel:
-Jeśli jej nie znajdziemy,musimy zadzwonić po policję.
-A dzwoniłyście do niej?
-Telefon zostawiła tutaj.
-Jeśli się nie znajdzie,sam znajdę tego skurwiela.-Warknąłem i podążyliśmy dalej.
Nagle Sel zaczęła krzyczeć:
-JAKE! ANGEL! CHODŹCIE TU SZYBKO!
Przeszliśmy do łazienki.
Co tam zobaczyłem nie da się opisać.
Ból,który pojawił się w moim sercu jest nie do opisania. Jakby się złamało i rozsypało na tysiąc kawałeczków.
Moja mała słodka Niki.
Od razu miałem łzy w oczach a jednocześnie pojawiła się we mnie nienawiść i chęć mordu na tym całym Nathanie.
Oto leży w prysznicu w kałuży krwi z żyletką w dłoni. Na policzkach ma zaschnięte łzy. Gdy podszedłem bliżej,ból stał się większy.
Była bita.
Jej ciało wygląda,jakby miała poważny wypadek. Na rękach i dłoniach są ślady cięć,które sobie zadała. Widać,że jej stan fizyczny również nie jest w najlepszej formie. Strasznie schudła a do tego śmierdzi od niej papierosami. Widać,że bardzo dużo piła.
To nie jest moja Niki.
Zabije go.
Przyklękłem przy niej i zacząłem płakać.
-Zabije tego skurwiela.-Wysyczałem.-Zadam mu sto razy więcej bólu. Będzie błagał o litość.
-Jake...-Zaczęła Angel i tak jak wszyscy miała łzy w oczach.-Ludzie musimy zadzwonić po karetkę...
-Wezwij taksówkę.-Nakazałem.-Nie możemy czekać. Nie wiemy,ile tutaj leży i ile dokładnie straciła krwi.
Angel poszła zadzwonić po taksówkę,a ja delikatnie objąłem Nicole i podniosłem na ręce.
Jest drobniejsza.
Jest słabsza.
Zabiję go. Po prostu zabiję.
Schowałem twarz w zagłębieniu jej szyi.
-Nie martw się słoneczko,wszystko będzie dobrze. Już nic ci nie grozi.-Szeptałem wiedząc,że nie słyszy.
Po pięciu minutach przyjechała taksówka i kierowca był tak wyrozumiały,że z piskiem opon ruszyliśmy spod akademika.
----------------------
Myślę,że mi wyszedł xD
KTO SIĘ CIESZY NA POWRÓT JAKE'A?
Też nie mogłam się doczekać xD
Teraz wyczekujcie epilogu xD
DO NASTĘPNEGO! :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro