Rozdział 19
Gdy Kendall nas zauważyła,zaczęła do mnie machać i powoli z Zackiem kierują się w naszą stronę. Nathan nadal stoi przy wejściu i uparcie z kimś rozmawia przez telefon.
-No hej,hej.-Odzywa się Kendall,gdy już pojawiła się przy nas.
-Cześć.-Odpowiadam z uśmiechem.-Kendall,Zack.Poznajcie moje idiotki Sel,Maję i Angel. Dziewczyny poznajcie również moją idiotkę i jej chłopaka-Kendall i Zack'a.-Powiedziałam a one na początku wszystkie zgromiły mnie wzrokiem,a potem się przytuliły a z Zackiem podały sobie dłonie.
-Co już na zakupach jesteście?-Pyta z uśmiechem Kendall.
-Nie. Zasiedziałyśmy się trochę w kawiarni i postanowiłyśmy ruszyć trochę nasze tyłki.-Odpowiedziała Sel.
-Więc,skoro tak mówicie to...może wyskoczymy do jakiegoś klubu? Co wy na to?-Zaproponowała Kendall.
Czy ja się przesłyszałam? Jesteśmy dzisiaj ma kacu,Nathan był na mnie zły za wczoraj,ona niedawno wstała i chce iść na kolejną imprezę? Oszalała?
-Kendall,ty tak poważnie?-Pytam z ironicznym wyrazem twarzy.
-Oj Nicole,twoje przyjaciółki przyjechały się trochę zabawić! Nie będziemy bezczynnie siedzieć!
-Jesteś niemożliwa.-Pokręciłam głową z niedowierzaniem.-Dopiero co...
I nie dokończyłam,ponieważ podszedł do nas Nathan.
I znów ten złowieszczy uśmieszek pojawił mi się na twarzy.
-Cześć. Przepraszam,że dopiero teraz się z wami witam,ale miałem poważną rozmowę.-Mówi,podchodzi do mnie i przytula mnie od tyłu.-Co tam kochanie,poradziłaś sobie po...Zacku?-Pyta a ja cicho się zaśmiałam na jego słowa.
Czuję,że on też się uśmiecha.
-Ekhm.-Chrząknęła Angel,aby powiadomić,że jeszcze tu są.
-A tak.-Otrząsnęłam się.-Nathan,poznaj moje przyjaciółki Angel,Maję i Sel. Dziewczyny,poznajcie Nathana,mojego...chłopaka.-Zakończyłam z małym uśmiechem na ustach.
Nathan podchodzi do lekko zszokowanych dziewczyn i się z nimi wita.
Przysięgam,najlepszy widok jaki kiedykolwiek widziałam.
-Niki,nic nam nie wspominałaś,że masz chłopaka.-Zaczęła Maja.
-Tak jakoś wyszło. Ostatnio mało rozmawiałyśmy i wiecie.-Mówię,gdy Nathan pocałował moje ramię,a one wgapiają się w nas,jakbyśmy mieli po trzy głowy.
Złapałam kontakt wzrokowy z Kendall i się uśmiechnęłyśmy do siebie,bo ich miny są naprawdę bezcenne.
Chwilę stoimy w ciszy,aż jej nie przerywam.
-To co? Może wyjdziemy już z tego butiku,skoro i tak nic nie kupujemy?
-Dobry pomysł.-Rzuciła Kendall i skierowała się do wyjścia a my zaraz za nią.
Idę za rękę z Nathanem a z drugiej strony koło mnie pojawia się Maja i szepce mi do ucha:
-Kochana...mamy dużo do obgadania.
Ja się uśmiecham i jej odpowiadam:
-Spokojnie. Wszystko nadrobimy.
Po czym wszyscy idziemy dalej,dokładnie nie wiedząc gdzie.
Po kilku minutach zatrzymujemy się w parku a Kendall mówi:
-To jak z tym klubem?
Nathan zerka na mnie zdezorientowany i czuję,że jest trochę zdenerwowany.
-Słucham?-Odzywa się.
-Zabieramy dziewczyny do klubu.-Odpowiada mu z słodkim uśmieszkiem.
-Kendall,słuchaj. Rozumiem,że chcesz aby spędziły tutaj miło czas,ale nie dość ci po wczoraj...i dzisiaj? Przecież o mało z Zackiem nie dostaliście białej gorączki. Do tego Nicole się upiła.-Powiedział Nathan a dziewczyny na mnie spojrzały z wytrzeszczonymi oczami.
A mi nie wierzyły...
-Nathan,rozumiem ,że jesteś zły ale wyluzuj...-Zaczął Zack.
-Koleś...a powiedz,kto dzisiaj sprzątał po tobie wymiociny hm?-Spytał już trochę rozbawiony Nathan.
-Kurwa,ty mnie tak nie podsumuj....-Zagroził mu palcem,a potem zwrócił się do mnie.-Niki,przepraszam ale to nie moja wina,że zaczęliście się bezczelnie przy mnie obmacywać...
-Zack.-Ostrzegł go Nathan.
-Co? No taka prawda. Nic nie poradzę.-Powiedział a wszyscy się zaśmialiśmy.
-To jak w końcu robimy?-Zapytała Sel.
-A chcecie do tego klubu?-Spytała Kendall a Nathan rzucił jej ostrzegawcze spojrzenie.
-W sumie...chętnie znów bym zobaczyła schlaną Angel.-Powiedziała Maja i tylko my wybuchłyśmy śmiechem,bo reszta nie wie o co chodzi.
-Okej...-Uśmiechnęła się Kendall.-Widzę,że macie ochotę.
-W sumie...czemu nie.-Odpowiedziała Angel,a my znów się zaśmiałyśmy.
-Widzę,że mamy w szeregach niezłego imprezowicza.-Powiedziała Kendall patrząc na Angel.-To jak? Ogarniemy się i umawiamy za godzinę? Przyjdziecie do nas i pojedziemy taksówką?
-Przecież możemy nas zawieźć.-Powiedział Zack,jakby to było oczywiste na świecie.
-Nie,nie,nie. Dzisiaj robimy babski wieczór.-Wyciągnęła do niego język,a on i Nathan przewrócili oczami.
-Dobra...w takim razie jak już będziecie miały dość to zadzwonicie i po was przyjedziemy.-Powiedział Nathan.
-Okej.-Wzrusza ramionami Kendall.
-Tylko....Niki,obiecałaś mi coś.
Uśmiecham się niewinnie,podchodzę do niego i muskam jego usta,mówiąc:
-Spokojnie,nic mi nie będzie. Po wczorajszym mam dość.
-Trzymam cię za słowo.-Powiedział tak,aby zabrzmiało groźnie ale nie udało mu się to,bo uśmiechnął się przy tym.
I potem złączył nasze usta w namiętnym pocałunku a w oddali słyszymy dźwięki udawanego wymiotowania.
-Widzicie? I jak ja miałem wtedy wytrzymać?-Poskarżył się Zack,a Nathan przerwał pocałunek,odwrócił do niego głowę i pokazał mu środkowy palec,po czym wrócił do całowania mnie.
***
Jedziemy już taksówką odwieźć dziewczyny do hotelu,aby się przygotować na nasze wyjście.
Postanowiłam,że tym razem się nie upiję. Po pierwsze,dlatego że nie chce znów mieć następnego kaca,bo tego jeszcze nie wyleczyłam,a po drugie bo nie chcę żeby Nathan był na mnie zły. Wiem że się martwi i doceniam to,ale wiem też że czegoś mi nie powiedział. Wtedy na imprezie zaczęliśmy temat,ale nie chciał zdradzić o co chodzi.
Jeszcze się tego dowiem...
-Niki...nadal nie mogę uwierzyć....-Odezwała się Sel.
-W co takiego?-Pytam zdezorientowana.
-W to że masz chłopaka.
-Aż tak okropna jestem?-Odparłam z rozbawieniem.
-Nie,nie o to chodzi....-Posmutniała nagle.
-Wiem Sel. Ale postanowiłam,że przeszłość to przeszłość. Przyjechałam tutaj,aby zacząć od początku. Jestem dumna,że powoli wszystko wraca do normy.-Uśmiechnęłam się pod koniec.
Bo taka jest prawda. O Jakeu już prawie w ogóle nie myślę,jestem na studiach,mam Nathana którego bardzo lubię.... Bo kochać,to jeszcze raczej nie. Ale może to się zmienić. Nadal się poznajemy a z dnia na dzień moje uczucie do niego wzrasta.
-Ale nie wybaczę ci tego,że nam od razu nie powiedziałaś.-Dołączyła się do rozmowy Maja.
-Chciałam się z wami trochę podroczyć.-Zaśmiałam się a one ze mną.
-A właśnie. Kendall czy potwierdzisz,że nasza kochana Niki upiła się i była na jakieś imprezie?-Zwróciła się do Kendall Angel.
-Tak,potwierdzam. Ale spokojnie...to nie jedyna na której była i się upiła. Na początku jak tu przyjechała była spokojna,ale potem jak się rozkręciła to uuuu....-Odpowiedziała Kendall z uśmiechem a ja na nią zerknęłam i również się uśmiechnęłam.
Też się umiem bawić. Nie jestem jakimś smutasem. Jednak mam swój rozum....tylko wczoraj jakoś wyparował,ale nie ważne.
-No,ja widzę że Londyn dobrze na ciebie wpływa kochana.-Powiedziała Sel po chwili.
-A żebyście wiedziały.-Posłałam im szeroki uśmiech.-Ale dzisiaj chyba sobie odpuszczę....
-No chyba żartujesz!-Powiedziały wszystkie chórem.
Miałam już odpowiedzieć,ale kierowca zatrzymał się przed hotelem,gdzie przebywały dziewczyny.
-Okej,to widzimy się za....godzinę?-Spytała Maja.
-Półtorej. Myślę że w godzinę to się nie wyrobimy.-Powiedziała do niej Angel a wszystkie ze śmiechem się zgodziłyśmy.
Chwilę potem zostałam sama z Kendall w taksówce.
-Strasznie fajne te twoje przyjaciółki.-Odezwała się po chwili.
-Wiem. Bo moje.-Uśmiechnęłam się a ona razem ze mną.
-Serio nie zamierzasz dzisiaj zaszaleć?-Spytała ze smutną miną.
-Serio. Kendall....wczoraj prawie zostałam zgwałcona. Do tego nienawidzę mieć kaca...
-CO?
-Co,co?-Zapytałam marszcząc brwi.
-Jak zgwałcona?
-Ugh...no normalnie. Jakby Nathana nie było przy mnie,to nie wiem co by się działo...
-Bardzo cię kocha,wiesz?-Odparła nagle Kendall.
-Nie mów tak. Po prostu bardzo mnie lubi i tak jakoś...
-Nie. Od samego twojego przyjazdu i jak go poznałaś wpadłaś mu w oko. Widzę jak na ciebie patrzy,troszczy się. To już jest miłość. I nie mów że tego nie zauważyłaś.
-No,zauważyłam ale...
-Ale ty tego samego nie odczuwasz. Rozumiem cię,bo miałaś już swoją miłość...w sumie dwie. I uważałabym cię za głupią,gdybyś mi nie powiedziała. Nathan jest cudowny. Strasznie mu na tobie zależy.
-No wiem. Teraz mi tak głupio,bo ja nie mogę jeszcze powiedzieć,że go kocham. Ale myślę,że z dnia na dzień podoba mi się bardziej.-Uśmiechnęłam się lekko do siebie.
-To już jest postęp. I dobrze,bo drugiego takiego nie znajdziesz.-Uśmiechnęła się.
Był taki jeden...ale już nie wróci.
-Racja.-Odpowiadam.
-No. Koniec już tych ckliwości. Ruszamy szykować się na imprezę!-Powiedziała,gdy już stałyśmy przed akademikiem.
Zapłaciłyśmy kierowcy i ruszyłyśmy do środka.
-Czyli wychodzi na to,że ja was dzisiaj pilnuję.-Mówię,gdy już byłyśmy w pokoju.
-Kochana.-Pokręciła głową.-Wiec,że ja mam dar przekonywania.-Uśmiechnęła się podstępnie a ja przewróciłam do niej oczami.
-Lepiej powiedz mi,co mam na siebie ubrać.
***
Godzinę później,stoję już w białej przylegającej i rozkloszowanej na dole sukience,czarnych szpilkach,wyprostowanych włosach i właśnie robię makijaż. Nic specjalnego:podkład,puder,tusz do rzęs. Więcej mi nie potrzeba.
Kendall jest ubrana w różową delikatną sukienkę,która jest neonowa. Do tego również czarne szpilki i makijaż tak samo jak ja,plus zakręciła swoje brązowe włosy na końcówkach. Wygląda ślicznie.
Właśnie kończymy ostatnie poprawki,gdy słyszymy pukanie do drzwi. Zamykam tusz,poprawiam usta czerwoną szminką i szybko podbiegam do drzwi,aby otworzyć. Okazuje się,że dziewczyny już gotowe,przyjechały do nas wcześniej. Z uśmiechem wpuszczam je do środka,a one zaczęły rozglądać się po naszym pokoju.
Wszystkie wyglądają naprawdę ślicznie. Mają sukienki i szpilki,a wszystko podkreśliły pasującą biżuterią. Czuję,że będę nieźle musiała pilnować ich w tym klubie. A właśnie z tego wszystkiego zapomniałam je zapytać,jak tam u chłopaków!
-Dziewczyny,wyglądacie niesamowicie!-Pisnęła po kilku minutach rozglądania się po pokoju,Sel.
-Dzięki. Wy też wyglądacie nieziemsko!-Odpowiedziałam im z szerokim uśmiechem.
Gdybym była chłopakiem....albo lesbijką,na pewno bym się za nie brała. I to ostro.
-Wiemy.-Odparła żartobliwie Angel a wszystkie się zaśmiałyśmy.
-Okej dziewczyny,zaraz ruszamy tylko jeszcze poprawię usta i będzie gotowe.-Powiedziała Kendall i odwróciła się z powrotem do lusterka.
-A ja was w tym czasie zapytam,bo całkowicie zapomniałam...jak tam u naszych chłopców?-Spytałam siadając koło nich na moim łóżku.
-Nic ciekawego,w sumie. Tylko tyle,że ledwo nas do ciebie puścili,bo przecież wiesz jacy to zazdrośnicy.-Posłała mi porozumiewawcze spojrzenie Maja,a ja się zaśmiałam.-Trochę przystopowali z tymi wyścigami,bo nie uwierzysz Tomek z Charlim znaleźli pracę,a wiesz Mike ma szkołę. A no i kazali ci przesłać buziaczki i obiecali,że się do ciebie wybiorą. I jak to ujął Tomek....a zrobią z tobą tutaj rozpierdol.-Zakończyła Maja a potem wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.
-Oooo...za nimi też się strasznie stęskniłam. Ale wielkie zaskoczenie z tą pracą i wyścigami.-Odpowiedziałam nie ukrywając zdziwienia.
-No wiesz...trzeba w końcu zmądrzeć. Ale nie martw się. Jak tylko robi się ciepło,odpalają te piekielne maszyny i już.-Dopowiedziała Sel.
Aż przypominają mi się te nielegalne wyścigi,imprezy,świętowania,przejażdżki....z Jakiem. Aż dziwne,że ani razu nas nie złapali.
To wprost niewiarygodne jak ten czas szybko leci. Teraz jesteśmy już w sumie dorośli,mądrzejsi. Za chwilę nim się obejrzymy będziemy mieć rodzinę i inne problemy. Nieraz myślę,jak będzie wyglądało moje życie w przyszłości. Czy będę szczęśliwa,będę mieć pracę,męża,dzieci,zwierzątko. Życie jest popieprzone,kładzie nam kłody pod nogi,nie raz płaczemy z bezsilności,z naszych porażek. Ale wszystko dzieje się po coś...
-No,to co? Ruszamy?-Powiedziała Kendall biorąc swoją torebkę w ręce.
-Ruszamy.-Odpowiedziałyśmy razem,ubrałyśmy się i wyszłyśmy z pokoju.
Godzinę później jesteśmy już pod klubem,gdzie na zewnątrz słychać głośną muzykę. Weszłyśmy bez żadnego problemu. Od wejścia uderzył we mnie zapach alkoholu,potu...jak zawsze. To jest typowe.
-Okej. Może rozgrzejemy się na początek drinkiem?-Pyta nas Sel przekrzykując muzykę.
Wszystkie pokiwały głowami,oprócz mnie.
Podeszłyśmy do baru i zaczęły po kolei mówić barmanowi co chcą. Oprócz mnie. Ja się trzymam swego. Nie mam ochoty jutro umierać...
Odwracam się w ich stronę a one patrzą na mnie,jak na dziwoląga.
-No co?-Pytam marszcząc brwi.
-Dlaczego nic nie zamawiasz?-Mówi Angel.
-Już wam zapowiedziałam,że dzisiaj pozostaję trzeźwa. Poważnie.
Popatrzyły po sobie,a po chwili głos przejmuje Maja:
-Z nami się nie napijesz?
-Dziewczyny...-Wzdycham.
-Nie. Widzimy się po może miesiącu naszej rozłąki,a ty nawet z nami nie wypijesz?-Odparła z wyrzutem Sel.
-Ja...
-Wreszcie się trochę rozruszałaś i jest mi naprawdę przykro,że nie mogę zobaczyć cię takiej...-Przerwała mi Angel.
Wiem,że mnie podpuszczają bo je znam. Ale no sama nie wiem... Nathan będzie zły,ja w końcu wykorkuje od tych imprez....
Ale z drugiej strony...nie wiadomo kiedy się znów nadarzy taka okazja,żeby z nimi wypić i się zabawić...
Jebać.
-Ugh...dobra. Ale robię to tylko dla was.-Odpowiedziałam,a one zapiszczały i zawołały z powrotem barmana.
I się skończyło,że rozgrzałyśmy się dwoma drinkami,a nie jednym ale to nic.
Potem weszłyśmy na parkiet i zaczęłyśmy szaleć. Akurat puścili najnowszą piosenkę Alana Walkera "Alone",więc po prostu zaczęłyśmy tańczyć jak wariatki i nie zwracać uwagi na nic dookoła. Nim się zorientowałyśmy wokół nas zrobiło się duże koło i ludzie zaczęli z nami tańczyć. To miłe. Więc tak oto tańczyłyśmy w środku kółka,nie znając nikogo i śmiałyśmy się w niebo głosy. I właśnie w tej chwili uświadomiłam sobie,jak bardzo za nimi tęskniłam. Minął miesiąc od zaczęcia mojej nauki tutaj i po tym długim miesiącu w końcu się z nimi widzę. I jest świetnie. Strasznie za nimi tęskniłam...
Po około godzinie naszych dzikich densów,zostawiłyśmy to wesołe kółeczko i postanowiłyśmy trochę odpocząć. Oczywiście poszłyśmy usiąść przy barze i się napoić.
Więc skończyłyśmy pijąc po 4 kolejki wódki. Jak tak dalej pójdzie,to wiem że nie skończy się to dla mnie dobrze...
Minęły trzy godziny,odkąd jesteśmy w klubie. I przez te trzy godziny moje przyjaciółki zdążyły się już opić. Ja też nie jestem w pełni trzeźwa,ale jeszcze jakoś trzymam się na nogach. No i pilnuję ich. Bo jak to zawsze one lepią się do jakiś przypadkowych gości. A przecież mają chłopaków i wiem,że by tego bardzo żałowały. Więc to musi naprawdę komicznie wyglądać,jak ja też w pełni nie trzeźwa próbuję je pilnować latając to za jedną,to za drugą potykając się o własne nogi. Ludzie mają z nas niezłą polewkę.
Ale...nie takie rzeczy się tu działy.
Udało mi się je usadzić przy jednym ze stolików. Oczywiście sączymy już któregoś drinka. Inaczej by tutaj nie przyszły.
Nathan mnie zabije...
-Dziewczyny?-Zachichotała Angel.
-No co jest?-Podniosła głowę ze stołu Maja.
-Wyglądacie okropnie.-Odpowiedziała śmiejąc się,a my razem z nią.
Z nimi imprezy zawsze się tak kończą.
-Słuchajcie,może pora już się zbierać?-Zapytałam odstawiając już pustą szklankę na bok.
-Pff...co ty,nie ma mowy. Nie poznałyśmy jeszcze wszystkich przystojniaków.-Wybełkotała Kendall.
-Ale skarbie...przecież ty masz już chłopaka.-Powiedziała do niej Sel,śmiesznie mrużąc oczy.
-A no racja.-Zachichotała i my również.
-Poważnie... Dzwonię do Nathana.-Powiedziałam,wzięłam z torebki telefon i już wybierałam numer,kiedy odezwała się Angel:
-A nie do Jake'a?
Na usłyszenie jego imienia,serce zaczęło mi szybciej bić.
-O czym ty mówisz?-Pytam zdezorientowana i niezgrabnie przysuwam się do niej.
-A no tak.... przecież on ma dziewczynę,zapomniałam.-Wymamrotała i położyła głowę na stoliku.
I choć może jestem wstawiona,wszystko rozumiem.
-A skąd możesz to niby wiedzieć?-Pytam.
-Utrzymuje kontakt z chłopakami. Opowiada jak tam u niego.-Dopowiedziała Maja.
-Och... no to fajnie.-Odpowiadam i wzruszam ramionami.
Ale gdzieś w środku poczułam zazdrość i smutek. Do tego chęć znalezienia tej dziewczyny,ale to niemożliwe. Do tego mam Nathana.
-Ale to już nieważne. Ty też masz.-Dopowiada Sel i dopija swojego drinka.
-No właśnie. I już do niego dzwonię.-Odpowiadam,podnosząc w śmieszny sposób komórkę do ucha.
Nie musiałam długo czekać,aż odbierze.
-Co kochanie już mamy wpadać?-Słyszę jego głos.
-Yhm. Mógłbyś.-Mówię,oczywiście trochę niezrozumiale.
Westchnął.
-Piłaś?
-Troszeczkę.-Zachichotałam.
-Zaraz będziemy.-Odpowiedział i się rozłączył.
Z uśmiechem na ustach odkładam telefon z powrotem do torebki.
-No skarby wy moje,zaraz po nas przyjadą.
-Hura.-Odpowiedziała bez entuzjazmu Kendall.
Po godzinie już trochę trzeźwiejąc-gorzej z moimi podopiecznymi-widzę jak Nathan z Zackiem kierują się w naszą stronę.
-Dziewczyny wstawajcie. Już są.-Mówię do nich,kiedy one leżą-dosłownie-na fotelu czy stoliku.
One tylko mruknęły i leżały dalej. Wzdychnęłam i jeszcze jednak trochę się chwiejąc podeszłam do chłopaków. W ostatniej chwili złapał mnie Nathan.
-Kotku,obiecałaś.-Powiedział i czuję,że jest trochę zły.
-No wiem,ale...pilnowałam się. Nie jestem aż tak pijana.-Odpowiadam z uśmiechem.
-Jeszcze o tym pogadamy.-Odpowiedział.-A teraz...-Spojrzał w stronę naszego stolika.-Weźmy je zbierzmy.-Na jego słowa zaczęłam się śmiać.
Widzę,że patrzy na mnie i próbuje być poważnym ale mu to nie wychodzi. Po chwili kręci głową z niedowierzaniem i idzie pomóc Zackowi z dziewczynami. Po tym jak się uspokoiłam,również poszłam im pomóc.
I tak około trzeciej wyszliśmy na zewnątrz. Bo....
Kendall z Sel musiały siku,Maja z Angel musiały się jeszcze napić a ja zgubiłam kolczyk. Nathan wychodził z siebie,a Zack już też powoli tracił cierpliwość.
Ale w końcu wyszliśmy. Zack i Nathan przyjechali swoimi samochodami,więc ja, Kendall i Maja jechaliśmy samochodem Natha,a Sel z Angel jechały razem z Zackiem. Po 30 minutach znaleźliśmy się pod hotelem,gdzie zatrzymały się dziewczyny. Maja,Sel i Angel poszły z chłopakami,bo pomagali im dojść do pokoi,a my z Kendall czekamy na nich opierając się o samochód Zack'a.
-Stara,ale mnie łeb boli. Jak tak stoję na zewnątrz to zaczynam trzeźwieć.-Odezwała się Kendall.
-Ja już w sumie jestem trzeźwa. Ale mnie Nathan i tak zjedzie....
-Kochana,a myślisz że Zack to nie? Może i upijamy się razem ale mam pewność,że on i tak jest na tyle trzeźwy żeby mnie pilnować. Przede mną wykład o tym,jak to się mogło skończyć. Ale w sumie ty i tak nas pilnowałaś...racja?
-Tak. Byłam lekko wstawiona.
-Spokojnie. Nathan tylko ci coś tam pogawędzi i tyle...
-Ale ja mu obiecałam...-Jęknęłam.
-Ale nie byłaś pijana. Zresztą...to nie twój tata.-Zaśmiałyśmy się.
Chwilę potem widzimy już naszych chłopców. Wymieniłyśmy ze sobą spojrzenia i wsiadłyśmy do dwóch samochodów. Wiemy obydwie,że spędzimy noce u nich.
Nathan wsiadł do samochodu i zaczął prowadzić. Już myślałam,że nie zacznie mi prawić mądrości,jednak...myliłam się.
Maja Pov's
Po około dwóch godzinach leżenia bezczynnie rozwalone na swoich łóżkach,zaczynałyśmy trzeźwieć. Mogę z czystym sercem powiedzieć,że impreza była udana. Po kolei się ogarnęłyśmy i teraz właśnie dochodzi 6 rano a my sobie siedzimy z grającym w tle telewizorem,pijąc sok pomarańczowy i jedząc czekoladę.
-Czujecie tego kaca?-Zapytała Sel masując sobie skronie.
-Jak cholera.-Odpowiedziała jej Angel wzdychając.
-Ale...było nieźle. W końcu po miesiącu zaimprezowałyśmy z Niki.-Powiedziałam biorąc kolejną kostkę czekolady.
-O tak. Dobrze,że zgodziła się z nami wypić. Ale i tak się trzymała.-Powiedziała Sel.
-Spodziewałybyście się,że zapomni o Jakeu?-Spytała Angel.
Pokręciłyśmy głowami.
-W życiu. Jednak ten Londyn dobrze jej zrobił.-Odparłam.
-I to jak. Ona nareszcie żyje. A Nathan to super chłopak. Chociaż te tatuaże i rockowa muzyka do niej nie pasują...-Powiedziała w zamyśleniu Angel.
-Niby tak,ale nie ocenia się po wyglądzie. Pomyślcie...użerał się z nami i w klubie i w pokoju,kiedy zaczęłyśmy mu jęczeć,że chcemy wracać.-Zaśmiała się Sel.-Zachowywał spokój,ja bym już dawno szału dostała.
-W sumie tak....nie pamiętam tego.-Odpowiedziałam z uśmiechem.
-Co jak co,ale dyńki to wy macie słabe.-Uśmiechnęła się Sel cwaniacko a my na to zachichotałyśmy.
W którymś momencie odwracamy się do grającego telewizora a Angel się odzywa:
-Ej,na chuja my box oglądamy?-Pyta ze zdezorientowaniem.
My wybuchamy głośnym śmiechem i kręcimy głowami. Gadałyśmy jeszcze przez chwilę i poszłyśmy spać.
Nicole Pov's
Nathan przez całą drogę prawił mi swoje mądrości,a ja przez całą drogę siedziałam cicho i słuchałam go,niekiedy przewracając oczami.
Kiedy byliśmy już w jego domu,ogarnęłam się i założyłam jakąś jego bluzkę. Tak czuję się już zupełnie u niego swobodnie. Nie odzywaliśmy się do siebie,aż w końcu nie przyszedł do mnie do kuchni,kiedy siedziałam sobie na blacie i zajadałam się jogurtem.
-Może mi coś w końcu powiesz?-Oparł się o futrynę i skrzyżował ręce na piersi.
-A co mam ci mówić?-Oblizałam łyżeczkę,wzruszając ramionami.
-Obiecałaś mi Niki.
-I dotrzymałam.
-Śmieszna jesteś.-Prychnął.
-Och,poważnie? Jakoś byłam świadoma tego,co robię!
-Nie pamiętasz już,jak to ledwo utrzymywałaś się na nogach?
-Ale to było wstawienie! Nie byłam aż w takim złym stanie jak dziewczyny! Przecież je pilnowałam!-Przysięgam,że zaraz ta kuchnia będzie fruwać.
-Mówiłaś,że nie będziesz pić w ogóle.-Czemu on jest taki spokojny?
-No ale chyba mam prawo się napić z przyjaciółkami,których nie widziałam od miesiąca! Nie uważasz?
-Dobra rozumiem. Ale więcej nie obiecuj,skoro nie jesteś pewna.-Wzruszył ramionami z uśmieszkiem.
I choć seksownie wygląda,zdarłabym mu ten uśmiech z twarzy.
Sięgając już szału,zeskoczyłam z blatu i krzyknęłam:
-Co ty sobie wyobrażasz!?
On przygryza wargę i z chytrym uśmieszkiem odpowiada:
-Ciebie pod prysznicem.
Momentalnie mój gniew zmalał a zastąpiło go zdziwienie i zawstydzenie.
-S...słucham?-Wydusiłam.
Podchodzi do mnie powoli i przytula.
-Nie chcę się z tobą kłócić o takie głupoty. Ale strasznie się o ciebie boję. Wtedy w klubie byłem taki przestraszony co ten koleś mógłby ci zrobić. Wpadłem w taką furię. Obiecałem sobie,że zawsze przy tobie będę i nie pozwolę,aby coś ci się stało. Rozumiesz?
Pokiwałam głową wtulona w jego klatkę piersiową,a on pocałował moje czoło.
-Przepraszam,że tak wrzeszczałam,ale strasznie mnie wkurzyłeś. Mam swój rozum,Nathan.-Mówię uśmiechając się.
-No wiem. W sumie nie byłem aż tak zły na ciebie,ale uwielbiam patrzeć jak się złościsz.-Powiedział a ja go klepnęłam w ramię.
-A co do tego,że sobie wyobrażasz mnie pod prysznicem,to...
-Prawda. Nie znasz moich czarnych myśli i niech tak zostanie.-Mówi ze śmiechem,a ja śmieję się razem z nim.
O 7 nad ranem dopiero poszliśmy spać,bo leżąc rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym patrząc w swoje oczy.
-----------------------
No,macie dłuuugi rozdział :D
Szczerze:
Jestem z niego zadowolona :D
I myślę,że rozdziały będą się pojawiały przynajmniej dwa razy w tygodniu,bo mam ferie :D
Boże,nareszcie! :D
Tutaj wiadomość do moich dziewczyn:
Macie niespodziankę po tych próbnych xD :*
DO NASTĘPNEGO :D
Wasza Pausia :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro