Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

-Więc,jeśli chcecie aby osoba mająca problem...-Kontynuuje swój wykład pan Darcy.

Od 20 minut trwają zajęcia z psychologii. To mój główny kierunek i naprawdę chcę na nim bardzo uważnie słuchać. Niestety pewna osoba,która jest strasznie zafascynowana wykładowcą mi w tym nie pomaga.

-Boże czy ty widzisz te mięśnie?-Szepcze Kendall wzdychając.

-Tak,tak widzę.-Odpowiadam znudzona.

-Te oczy...-Ciągnie dalej.

Nie no nie wytrzymam.

-Kendall,czy ty czasami nie masz chłopaka?

-No mam. Jezu Nicole nie bądź taka sztywna. Pan Darcy jest przystojny,ale to jasne że Zack przystojniejszy.-Puściła mi oczko.-Daj mi się ponapawać tym widokiem.-Wyszczerzyła się.

Wzdychnęłam i przewróciłam oczami.

-Dobrze. Napawaj się tym widokiem,ale nie przeszkadzaj mi w słuchaniu.

Już miała coś odpowiedzieć,ale niespodziewanie dwie męskie dłonie walnęły o nasz blat od stolika.

-Dziewczęta,jeśli chcecie się czymś podzielić z resztą to zapraszam.-Powiedział pan Darcy swoim głębokim głosem.

A co jest w tym dziwne...

Patrzy na Kendall. I to w taki...pożądany sposób.

Ona jakby przestraszona odwraca swój wzrok a ja na to wszystko marszczę brwi.

-Więc?-Kontynuował,nadal na nią patrząc.

-Emm...przepraszamy,to się więcej nie powtórzy.-Odpowiadam w końcu,bo Kendall nie jest w stanie.

Pan Darcy na mnie przelotnie spojrzał i tylko się uśmiechnął,a potem wrócił do wykładu.

Co to miało znaczyć?

Po skończonych zajęciach opuściłyśmy salę i kierujemy się do wyjścia z uczelni.

-Yyyy Kendall?-Zaczęłam.

-No?-Spojrzała na mnie.

-Co się tam stało?

Ona się uśmiechnęła i odpowiedziała:

-Sama nie wiem. Te oczy takie hipnotyzujące.

-Czy wiesz jak on na ciebie patrzył?Chciał cię normalnie pożreć!

-A kto by się nie chciał oprzeć takiemu ciału?-Zaśmiałyśmy się.-Nie no,nigdy mnie nie spróbuje. To tylko może Zack.-Puściła mi oczko.

-Ja cię nie rozumiem.-Odpowiedziałam ze śmiechem.

Po chwili znajdujemy się już przy wyjściu i spotykamy Nathana z Zackiem.

-O nasze piękności wyszły.-Powiedział Zack i nawet nie minęła chwila,a już się do siebie przykleili.

Czy oni tak muszą? W miejscu publicznym?

Tak namiętnie,że aż się prawie rozbierają?

Nathan widząc moją minę i skrępowanie zaśmiał się i mnie bardzo mocno objął. Bardzo mocno. Czuję jego piękne perfumy i mocne bicie serca. Z tej przyjemności,aż zamknęłam oczy. Jest mi bardzo dobrze i czuję się tak bezpiecznie w jego ramionach.

-To o której po was podjechać?-Szepnął mi do ucha a po mnie przeszły miłe ciarki.

-Nie wiem. Zależy co Kendall ustaliła.-Odpowiedziałam również szepcząc.

-To co? Zbieramy się?-Już chciał się odsunąć,ale mu na to nie pozwoliłam.

-Jeszcze chwilka.-Mruknęłam w jego koszulkę na on zachichotał pod nosem i zostawił swoje ciepłe ręce.

Po chwili zaczął nas kołysać i pocałował mnie delikatnie w czoło. To miłe uczucie.

To musi naprawdę fantastycznie wyglądać,jak czwórka studentów przed wejściem na uczelnię się obściskuje.

Nie wiem ile tak stoimy,ale czuję że zaraz w jego ramionach zasnę. Są silne,bije od niego ciepło i czuję się tak bezpiecznie.

Ale jednak chyba długo tak stoimy,bo Kendall się w końcu odezwała:

-Kochane gołąbeczki,bo do klubu nie zdążymy się wyszykować.

-Yhm.-Mruknęłam a Nathan cicho prychnął.

-No już.-Odsunęła nas od siebie.-To o 19 się widzimy?

Przytaknęłam tylko zaspana.

-Dobra. Zbieramy się jak chcemy zdążyć. Jest 16:30.-Zakomunikował Nathan.-Chyba moją księżniczkę trzeba zanieść do samochodu.

Zanim zorientowałam się co powiedział,znalazłam się przewieszona przez jego ramię.

-Nathan głuptasie co ty wyprawiasz?!-Pisnęłam i od razu się rozbudziłam.

-Nic takiego.-Odpowiedział niewinnie a ja czuję już ten jego uśmieszek.

Wzdychnęłam i do parkingu siedziałam cicho. Nawet posadził mnie i zapiął pasami. Potem nachylił się nade mną i czule pocałował w usta. Oczywiście z przyjemnością oddaje pocałunek.

-O Zack,zobacz na nich.-Po chwili słyszymy głos Kendall.

Nathan z uśmiechem powoli się odsunął,obszedł samochód dookoła i siadł na miejscu kierowcy,a zaraz za nim do tyłu siedli Zack z Kendall. Po paru minutach Nathan ruszył samochodem i zaczęliśmy jechać do akademika.

Po 10 minutach dojechaliśmy na miejsce i wysiadłyśmy z Kendall z auta.

-Przyjedziemy po was przed 19,więc bądźcie gotowe.-Powiedział Zack puszczając do nas oczko.

Kendall podeszła do niego i jeszcze przez szybę zaczęli się namiętnie całować.

A ja?

Ja stoję jak kołek. Widzę jak Nathan przewraca oczami i wychodzi z samochodu. Kieruje się prosto do mnie.

-To trochę potrwa.-Zerka na nich,ale zaraz powraca wzrokiem do mnie.-Ja też dostanę buzi?-Pyta robiąc minę szczeniaczka.

Ja żeby go wkurzyć,staję na palcach i przybliżam swoje usta do jego. On będąc pewny,że go pocałuje zamyka oczy. Niestety moje usta lądują na jego policzku. Odsuwam się od niego z cwaniackim uśmieszkiem.

-Kochanie,drażnisz mnie dzisiaj.-Mówi udając poważnego,ale mu to nie wychodzi.

-Ale o czym ty mówisz?-Pytam niewinnie.

-O ty już dobrze wiesz.-Grozi palcem.

Ja zaczynam się cicho śmiać na wspomnienie dzisiejszego ranka. To był przejaw mojej odwagi. Szczerze mówiąc nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło,ale miałam na to ochotę.

Nagle jego klatka piersiowa zaczęła się stykać z moją. Podnoszę głowę do góry i spotykam się z jego przeszywającym spojrzeniem,które w skupieniu mnie obserwuje. Powoli przyciąga mnie do siebie za biodra i łączy nasze usta w pocałunku. Są miękkie i całują moje delikatnie jakby bał się,że coś mi zrobi. Po chwili odsuwamy się od siebie a on się uśmiechając,swoim kciukiem gładzi mój podbródek. Jest to cholernie miłe uczucie. Nagle koło nas pojawia się Kendall i ciągnie mnie za rękę do akademika a ja mu szybko macham. Odwzajemnił gest puszczając przy tym oczko,a potem odjechali z Zackiem.

***

Jest godzina 18:30 a ja owinięta tylko w ręcznik stoję przed szafą i nie mam kompletnie pojęcia w co się ubrać. Kendall jest już gotowa. Wygląda bardzo seksownie. Ma na sobie przylegającą sukienkę przed kolana. Jest szara w czarne wzorki na ramiączkach. Włosy zostawiła rozpuszczone i lekko je pofalowała. Do tego srebrny naszyjnik z bransoletką i czarne szpilki. Oczywiście lekki makijaż.

-Nicole,nie zdążysz się wyszykować.-Mówi grzebiąc mi w ciuchach.

-No wiem,no wiem. Ale nie mam pojęcia co założyć.-Jęknęłam.

-Idź już się pomaluj i uczesz,a ja ci coś znajdę.-Odpowiedziała.

Posłuchałam jej i wróciłam do łazienki. Zaczęłam od makijażu. Za bardzo się nie maluję,bo to mi niepotrzebne aż tak. Podkład,puder,tusz do rzęs,brązer i czerwona szminka. To mi wystarczy i wyglądam nie najgorzej. Postanowiłam wyprostować włosy. Po 20 minutach byłam gotowa. Przeglądam się jeszcze w lustrze i robię małe poprawki aż słyszę głos Kendall:

-Nicole,oni będą za pięć minut! Wyłaź!

Wytrzeszczyłam oczy i jak z torpedy wybiegłam z łazienki.

-Okej,co wyczarowałaś?-Pytam jej.

Ona z uśmieszkiem wciska mi w ręce wybrane przez nią ciuchy i pcha do łazienki zamykając w niej. Nie tracąc czasu zaczynam się ubierać,nawet nie zwracając uwagi co. Dopiero kiedy byłam gotowa,zobaczyłam co mam na sobie. Biały top do tego czarna błyszcząca rozkloszowana spódniczka i podkolanówki plus czarne buty na koturnie. Wyglądam nieźle. Wyszłam z łazienki i założyłam kolczyki i bransoletkę do tego dżinsową kurtkę.

-Boże Kendall uratowałaś mnie.

-Sie wie.-Uśmiechnęła się.-Wyglądasz bosko.

-Ty też.-Mówię,bo do tego dobrała długi czarny cienki sweterek.

Po chwili słyszymy pukanie do drzwi i wołającego Zack'a:

-Cokolwiek i w czymkolwiek jesteście-wchodzimy!

My się zaśmiałyśmy a oni tak jak powiedzieli tak zrobili. Stanęli w drzwiach i mierzymy siebie nawzajem wzrokiem. Nathan mnie,a Zack-Kendall. Nathan wygląda jak od samego początku pociągająco.

Ma na sobie czarne opinające dżinsy z łańcuchem do tego czarną nie zapinaną bluzę z białym napisem. Włosy jak zawsze grzywka do góry. O mój Boże,nogi się pode mną uginają.

Zack też nie wygląda źle. Tak samo jak Nathan ma czarne opinające dżinsy a do tego białą na krótki rękaw bluzkę,która opina jego mięśnie a na to koszula w kratę. Wyglądają tak seksownie.

-Em...-Chrząknął Nathan.-To co? Zbieramy się?-Nadal jest wpatrzony we mnie.

A moje policzki mnie palą.

-No tak. Chodźmy w końcu zaszaleć!-Powiedziała Kendall,podbiegła do Zack'a i wskoczyła mu na ręce,a on od razu ją złapał i zaczął całować.

I tak oto wyszli z pokoju.

Dzięki Kendall,dzięki.

Nadal się we mnie wpatruje. Z uśmiechem na twarzy. Ciekawe. Lustruje mnie całą,jakby pierwszy raz mnie widział.

W końcu zaczął do mnie powoli podchodzić. Ja nadal stoję i szybko oddycham. Moje serce zaraz wyskoczy z piersi. Po chwili stykamy się swoimi klatkami piersiowymi. Nagle jego ramiona bardzo mocno mnie do siebie tulą. Zaskoczona dopiero po chwili odwzajemniam gest.

-Wyglądasz bardzo seksownie.-Szepcze mi do ucha.

Ja się tylko uśmiecham w jego bluzę. Jest taki delikatny. Myślałam,że od razu będzie mnie całował. A on po prostu przytulił. Jest kochany. Bijące od niego ciepło i zapach perfum jest boski.

-Wiesz,wolałbym normalnie z tobą poleżeć,niż szaleć w klubie.-Mówi po krótkiej chwili.

-Ja też.-Odpowiadam,bo na nic więcej mnie nie stać.

W jego ramionach czuję się tak dobrze. Nagle czuję jak całuje moje czoło i odsuwa się ode mnie.

-Dobra,lepiej już chodźmy bo oni już ze trzy razy zdążyli zrobić szybki numerek.-Zaśmiał się.

Ja go pacłam w jego ramię,a on zadowolony objął moje ramienia i zaczęliśmy się kierować do wyjścia.

***

Po 30 minutach byliśmy już pod jakimś klubem. Już na zewnątrz słychać głośną muzykę i dobrze bawiących się ludzi. Jonathan i Max podobno już są na miejscu. Wyszliśmy z pojazdu i zaczęliśmy się kierować do środka.

Dziś nie chce mi się imprezować. To już któryś dzień. Nie mogę przez to zawalić semestru. Obiecałam sobie,że będę uważnie słuchać i się starać. Zamiast tego prawie cały tydzień imprezuje. Jakby rodzice się dowiedzieli to by mnie chyba zabili. Grunt,że dzisiaj byliśmy na zajęciach.

Weszliśmy już do środka i od razu uderzył we mnie zapach alkoholu,spoconych ludzi a nawet i...seksu.

Od razu skierowaliśmy się do baru z drinkami.

No dobra,skoro i tak muszę tu być,to trzeba się zabawić.

Raz,nie zawsze.

-Co tam chcesz?-Pyta mnie Nathan przywołując ruchem ręki do nas barmana.

Dobra ostatni raz się zabawić.

-Wypijmy po trzy kolejki bez popitki.-Uśmiechnęłam się

Nathan patrzy na mnie ze zdziwieniem i z uniesionymi brwiami do góry.

-Kochanie,czy ty aby trochę nie przesadzasz?

-Świętujemy nasz związek czy nie?-Spytałam zadziornie.

Pokręcił głową z niedowierzaniem i kazał barmanowi nalać do sześciu kieliszków wódkę.

-Na zdrowie.-Powiedział i stukliśmy się kieliszkami.

I tak potem poszły kolejne dwa. Oczywiście nie zabrakło skrzywienia się.

-Dobra. Chodźmy potańczyć.-Powiedziałam i pociągnęłam go na parkiet.

Kendall i Zack gdzieś zniknęli,a Max'a i Jonathana widzę w tłumie jak już tańczą z jakimiś laskami. Zaczęliśmy się ocierać o swoje ciała i tak ciągle. W końcu Nathan mnie obrócił tak,że moje plecy ocierały się o o jego tors,a on mi szepce:

-Kusisz.

Ja tylko się uśmiechnęłam pod nosem i kontynuowałam mój uwodzicielki taniec. W końcu poczułam jak Nathan zaczął obdarowywać moją szyję i ramienia delikatnymi ale mokrymi pocałunkami. Odchyliłam głowę,aby dać mu większy dostęp. I tak w namiętnym tańcu przetańczyliśmy trzy piosenki. Potem skierowaliśmy się z powrotem do baru.

-To co? Po jeszcze jednej kolejce?-Pytam go.

-Nicole ja już więcej nie piję.

-Co? Czemu?-Zdziwiłam się.

-Ktoś musi być trzeźwy.

-Ale ty zawsze nas pilnujesz. Weź się raz zabaw.-Uśmiechnęłam się

-Nie. Ja już się dość nabawiłem. Nie. Nie mogę już.

Coś musiało się stać. Podchodzę do niego i go przytulam.

-Co się dzieje?

-Nic takiego.-Zaczął mnie głaskać po plecach.-Po prostu muszę pilnować mojej księżniczki.

Uśmiechnęłam się tylko.

Jeszcze wrócimy do tej rozmowy.

-No dobra.-Mruknęłam i odsunęłam się od niego.-Czyli pozwolisz...?-Wyszczerzyłam się.

Przekręcił oczami uśmiechając się i mnie puścił. Ja od razu zamówiłam drinka i zaczęłam go sączyć. Potem znów zaciągnęłam go na parkiet.

Jesteśmy już w klubie cztery godziny i muszę powiedzieć,że nieźle się urządziłam. Zresztą jak wszyscy oprócz Nathana. Siedzimy przy stoliku i każdy próbuje przekrzyczeć muzykę,pieprząc jakieś głupoty. Piję kolejnego drinka i nagle......

I nagle kropelka skapła mi na...pierś.

I jak to nabity człowiek w trzy dupy zaczęłam się śmiać.

-O nie! Kapło mi!-Nadal chichoczę.

Nathan spogląda na mnie rozbawiony i mówi:

-Gdzie?

-O tutaj.-Pokazuję mu.

On z chytrym uśmieszkiem nachyla się nade mną i patrząc mi w oczy powoli zlizuje z mojej piersi kroplę napoju. Pod wpływem takiego dotyku czuję w moim ciele rosnące pożądanie. Odsuwa się ode mnie i całuje namiętnie usta. Oczywiście z wielką chęcią oddaje pocałunek siadając na niego okrakiem.

Wszyscy przy naszym stoliku zaczęli gwizdać. Alkohol jednak daje niezłej odwagi. Po kilku minutach odsunęliśmy się od siebie z wielkimi uśmiechami na twarzy. Zaczęłam z niego schodzić,a on w pewnym momencie jęknął.

-Co?-Zapytałam chichocząc jak głupia.

-Oooo kochanie. Dotknęłaś mojego przyjaciela.-Odchylił głowę na oparcie a ja się zarumieniłam.

Wszyscy zaczęli się śmiać a ja w spokoju dokańczam swojego drinka.

Nie zapomnijmy o tym,że kręci mi się cholernie w głowie i jak wstanę na nogi to jebnę jaka długa.

Moja kolejna godzina naszego pobytu tutaj. Nigdy więcej. Dzisiaj to już totalnie przesadziłam. Po drinku leciał kolejny i tak dalej. Potem wypiłam kilka shotów z Kendall i tak wylądowałam przy stoliku siedząc i ledwo patrząc na oczy. Wszystko jest niewyraźne. Oczywiście kto mnie całą noc pilnuje i za co mu dziękuję? Nathan. Gdyby nie on pewnie wylądowałabym już z kimś w kiblu. W takim stanie już się w ogóle nie myśli i kontaktuje. Aż mi wstyd. Chciałam zaszaleć to zaszalałam. Głową leże na stoliku a Nathan głaszcze moje plecy.

-Kochanie?-Pyta.

-Hmmm.-Mruknęłam.

-Może już wracamy co?

-Yhm.

-Dobra,zaczekaj tu. Idę powiedzieć Zackowi,że wychodzimy. On jeszcze kontaktuje.

-Tsaaa,jaaaa się steąd łaczej nje rułsze.-Wybełkotałam a on już poszedł.

Wiem,że jest zły. Wiem to. A mi wstyd. Ugh. Nigdy więcej.

Czekam tak nadal na niego,gdy nagle czuję jak ktoś koło mnie siada a jego dłoń wędruje na moje udo. Od razu ledwo się podniosłam i spojrzałam na tego kogoś. Za bardzo nie widzę,bo jest wszystko rozmazane,ale mogę powiedzieć,że to jakiś mężczyzna. Okej zaczynam się bać.

-Co tam księżniczko?-Pyta uśmiechając się a jego ręka nadal spoczywa na moim udzie.

Od razu ją strzepnęłam.

-Niedostępna. Lubię takie.-Oblizał wargi.-Chodź ze mną.-Powiedział i wstał,następnie biorąc mnie ze sobą.

Musi mnie mocno trzymać,bo ledwo idę. Próbuję mu się wyrwać,ale to mi nie wychodzi. Nie no ja się zabiję. Pierdolony alkohol. Gdybym była trzeźwa ten koleś już by dawno nie miał jaj.

-Proszę puść mnie.-Ledwo to powiedziałam.

-Nie kochanie. Teraz się zabawimy.-Odpowiedział i na siłę pocałował mój policzek.

Ohyda. Nathan gdzie ty jesteś?

Widzę jak kierujemy się do wyjścia. Ponawiam próbę wydostania się z jego obrzydliwych łap.

-Zostaw mnie zboczeńcu!-Zaczęłam płakać.

-Płacz nic ci nie pomoże.-Uśmiechnął się szyderczo i dalej nas prowadzi.

Już znajdujemy się przy wyjściu a ja zaraz chyba nie wiem co zrobię. Zostanę zgwałcona przez moją głupotę. Tylko siebie mogę za to obwiniać.

Nagle czuję szarpnięcie,a ręce mnie obejmujące-uwolniły mnie. Zdezorientowana odwracam się i widzę Nathana,który już trzyma koszulkę tego kolesia i patrzy mu morderczo w oczy.

-Co ty kurwa odpierdalasz?!-Krzyknął Nathan.

Nikt na to nie zwraca uwagi. Wszyscy narżnięci w trzy dupy.

Tak. Ja też się do nich zaliczam...

-Kurwa koleś wyluzuj. To zwykła suka.

Widzę jak Nathan staje się czerwony na twarzy i z całej siły wymierza cios w jego policzek. Upadł z jękiem na ziemię,a Nathan jeszcze go podniósł i wysyczał w jego twarz:

-Jeszcze raz kurwa ją tak nazwiesz! I gdzie teraz twoja odwaga co? Pierdolony zboczeńcu. Spierdalaj i nie pokazuj mi się więcej na oczy!-Puścił go i odszedł od niego.

Mnie złapał za rękę i wyprowadził z klubu.

Jest teraz wkurwiony. I to na mnie. Posadził mnie na miejscu pasażera i zapiął pasami. Potem trzasnął drzwiami a ja aż podskoczyłam. Chwilę potem zajął swoje miejsce i w ciszy ruszyliśmy.

Widzę jego zaciśniętą szczękę i to jak też zaciska i rozluźnia ręce na kierownicy.

-Jesteś zły.-Mówię.

-Nie.-Odpowiada po dłuższej chwili.

-Jesteś.

-Mówię kurwa,że nie!-Wrzasnął a w moich oczach od razu pojawiają się łzy.

Odwracam głowę ,aby tego nie widział. Wiem,że to moja wina. Zasłużyłam sobie. Po prostu nie będę się już odzywać.

Nim się obejrzałam byliśmy już pod jego domem. Wyszłam pierwsza z auta i od razu wzięłam kluczyk od jego mieszkania i weszłam do domu. Ta cała sytuacja trochę mnie otrzeźwiała. Ale nie do końca. Weszłam do jego pokoju,wzięłam jakąś jego koszulkę i poszłam do łazienki się ogarnąć. Stoję przy lustrze i wpatruje się w siebie,aż w końcu słyszę jak otwierają się drzwi,a potem dwa otulające mnie ramiona.

-Nicole przepraszam. Po prostu jestem wkurwiony na tego skurwiela. Jakby on ci coś zrobił...

Odwracam się do niego przodem i przytulam.

-Nie. Jesteś zły na mnie Nathan.

Nic nie odpowiada. Dopiero po dłuższej chwili milczenia się odzywa:

-Na ciebie trochę też.

-Wiem.-Wzdycham.

-Po prostu nienawidzę jak dziewczyna jest w takim stanie. Tacy zboczeńce jak on raz dwa was wykorzysta. To do ciebie nie pasuje.

-Przepraszam.

-Nie przepraszaj. Raz nie zawsze. Ale nigdy więcej aż tak,zgoda?

-Zgoda. Brzydzę się sobą teraz.-Burknęłam.

-Nie mów tak. Alkohol robi z człowiekiem różne rzeczy.-Powiedział smutniejszym tonem.

Mam wrażenie,że dobrze wie co...

-Coś wiesz na ten temat?-Spytałam znów dziś zasypiając w jego ramionach.

-Ta rozmowa to na inny dzień.-Odpowiedział.-idziemy spać.-Wziął mnie na ręce jak panną młodą.

Przeszliśmy do jego pokoju i ułożył mnie delikatnie na łóżku i przykrył.

-Dobranoc moja księżniczko.-Powiedział i pocałował mnie przelotnie w usta.

-Dobranoc.-Odpowiedziałam i od razu zasnęłam.

Ze snu budzi mnie dźwięk mojego telefonu. Zdezorientowana,zła i obolała jednocześnie wstaję z łóżka chwiejnym krokiem. Kac morderca. Patrzę na elektryczny zegarek na szafce nocnej i dochodzi 4 nad ranem. Idę po cichu,aby nie zbudzić Nathana. Biorę telefon z biurka i nawet nie patrząc kto dzwoni odbieram.

-Halo?-Mówię zaspanym głosem.

-Kochana! Nie uwierzysz gdzie jesteśmy! Sorki,że tak wcześnie ale musiałam do ciebie zadzwonić.-Mówi jakaś dziewczyna.

Chwila...

To Maja?

-Emm co?

-Lecimy właśnie w samolocie do ciebie! Jutro się widzimy!-I się rozłączyła.

Ja jeszcze za bardzo nie kontaktując odkładam telefon i kładę się z powrotem spać.

----------------------

Najdłuższy rozdział w tej części!

Warto było czekać? :D

Chyba nie jest najgorszy xD

DO NASTĘPNEGO! :D

Wasza Pausia :*

Ps. NIE DZIĘKUJ ZA DEDYKACJĘ XD MÓWISZ MASZ XD


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro