Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Otwieram oczy i przekręcam się na drugi bok. Nie otwierając ich błądzę ręką po łóżku,aż w końcu znajduje mój telefon. Na wpół przytomna sprawdzam godzinę,a światło z wyświetlacza razi mnie w oczy. 9:50. Zdezorientowana podnoszę się do pozycji siedzącej i rozglądam się po pokoju. Dopiero po kilku sekundach wszystko sobie przypomniałam. Tylko... gdzie jest Nathan?

Chwiejnym krokiem schodzę z łóżka,zakładam jakąś jego bluzę i wychodzę z pokoju. Zbliżam się do schodów i w pewnej chwili czuję zapach kawy i tostów. I tak po tym zapachu dotarłam do kuchni,gdzie Nathan przygotowuje śniadanie. Nie widzi mnie,bo jest odwrócony tyłem i sobie podgwizduje. Ja cichutko siadam przy blacie i wpatruje się w chłopaka. Po kilku minutach odwraca się w moją stronę,a kiedy mnie zobaczył był lekko zaskoczony.

-Hej,czemu nie śpisz?

-Widocznie miałam już dość spania.-Odpowiedziałam.

-Miałem cię właśnie iść budzić na śniadanie.-Powiedział z uśmiechem i zaczął się do mnie zbliżać.

Ja wstałam z krzesła i przytuliłam się do niego.

-Jeszcze zdążymy na zajęcia.-Zaczęłam.

-Ta wiem.-Westchnął.-Ale...możemy nie iść.

Ja cicho się zaśmiałam.

-Będziemy chodzić w kratkę powiadasz?

-Tak. Tak,dokładnie.-Uśmiechnął się.

-Nie mogę. Obiecałam sobie,że będę mieć dobre oceny.

-Będziesz mieć najlepsze!-Powiedział i pocałował mnie w czoło.-Okej,zrobiłem ci kawę i tościki.

-Taaa,wiem. Zapach roznosi się po całym domu.

On się zaśmiał,odsunęliśmy się od siebie i zaczęliśmy jeść.

Po 20 minutach zjedliśmy śniadanie. Ja zaczęłam po nas sprzątać,a Nathan poszedł w tym czasie do łazienki. Podczas zmywania poczułam dwa silne ramiona tulące mnie do siebie. Przerwałam czynność i odwróciłam się przodem do niego.

-Wyglądasz bardzo seksownie w tej bluzie.-Powiedział i zaczął całować mnie po szyi.

-Och naprawdę?

-Yhm.-Mruknął i przygryzał mi skórę jednocześnie ssając. Na koniec pocałował.-Wyszło nieźle.-Powiedział po chwili przyglądając się swojemu dziełu.

Dotykając tego miejsca mówię:

-Nabiorą podejrzeń.

-Niech wiedzą,że jesteś moja.-Uśmiechnął się a potem złożył głęboki pocałunek na moich ustach.-Dobra. Zbieramy się. Jest 10:30.

-Okej.-Westchnęłam i zaczęłam iść a on klepnął mnie w tyłek.

-Nie pozwalaj sobie za dużo!-Krzyknęłam będąc już do góry.

-Będę.-Odpowiedział mi a ja tylko cicho się zaśmiałam.


Weszłam szybko do łazienki,rozczesałam włosy i je związałam. Potem przebrałam się w ciuchy z imprezy,bo innych nie mam. Podjedziemy do akademika i się szybko przebiorę. Później zabrałam swoje rzeczy i zeszłam na dół,gdzie Nathan już na mnie czekał.

-Musimy podjechać do akademika.-Zawiadomiłam go.

-Ależ oczywiście. Nie będziesz paradować w takiej spódniczce. To.-Pokazał na mnie.-Jest tylko moje.

Chytrze się uśmiechając zaczęłam:

-Dobrze. To oczywiste. W takim razie to.-Pocałowałam go namiętnie w usta.-I to.-Złapałam za jego krocze a on wstrzymał oddech.-Też jest tylko moje.

Nathan patrzy na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Dopiero po chwili się odezwał:

-Wziąłbym cię tu i teraz na tej komodzie.-Uśmiechnęłam się pod nosem.-Czy ty wiesz co właśnie zrobiłaś?

Ja udając niewiniątko odpowiedziałam:

-Niestety...musimy już jechać,bo nie zdążymy.-Wyminęłam go i już chciałam dotknąć klamki,ale niespodziewanie Nathan przycisnął mnie do drzwi i zaczął zachłannie całować. Owinęłam nogi wokół jego tułowia a on podtrzymuje mój tyłek. Po kilku minutach odsuwamy się od siebie cali zdyszani.

-Coś czuję,że dzisiaj stąd nie wyjdziemy.-Wydyszał opierając się swoim czołem o moje,uśmiechając się.

Ja tylko cicho zachichotałam,musnęłam delikatnie jego usta i jakoś wydostałam się z jego uścisku. Wyszłam na zewnątrz po chwili wsiadając do jego samochodu.

Chwilę potem widzę jak Nathan wychodzi z mieszkania i zamyka drzwi na klucz. Potem siada koło mnie na miejscu kierowcy i w ciszy odpala samochód. Zjeżdżam wzrokiem w dół i widzę wybrzuszenie w jego spodniach.

Niestety....

Nie umiem powstrzymać śmiechu.

-Śmiej się śmiej. To.-Wskazał na swojego przyjaciela.-Jest przez ciebie.

-Musisz sobie z tym poradzić.-Wzruszyłam ramionami.

-Jeszcze do tego wrócimy.-Odpowiedział z uśmieszkiem przelotnie na mnie zerkając.

I tak po 20 minutach dojechaliśmy do akademika.

-Dobra,poczekaj tu. Dosłownie za 5 minut wracam.-Powiedziałam i szybko wybiegłam z auta.

Chwilę potem już znalazłam się pod drzwiami do pokoju. W  pośpiechu szukam kluczyków w torebce. Po kilku sekundach już je miałam w dłoni i otworzyłam drzwi. Rzuciłam wszystko na podłogę i zaczęłam szukać ciuchów na przebranie. Założyłam żółte przylegające spodnie i do tego białą bluzkę na ramiączkach,a na to zapinaną bluzę z kapturem. Poprawiłam swoje włosy czesząc je w wysoką kitkę. Zrobiłam lekki makijaż i spojrzałam na telefon. 10:55. Kuźwa spóźnimy się na pierwszą lekcję jak nic.

Spakowałam potrzebne książki i wyszłam z pokoju zamykając drzwi na klucz. W pośpiechu idę prosto do samochodu Nathana. Od akademika do uczelni jest dziesięć minut piechotą. Chwilę potem znów zajęłam miejsce obok Nathana. On nie czekając ani chwili dłużej,odpalił silnik i ruszyliśmy w szybkim tempie.

Nim się spostrzegłam byliśmy już pod uczelnią. Ledwo co wyszliśmy z auta a już zadzwonił dzwonek powiadamiający o rozpoczęciu zajęć. Wziął mnie za rękę i tak weszliśmy do środka. Nikogo już nie było na korytarzach.

-Co teraz masz?-Zapytał.

-Emm...-Wyjęłam w pośpiechu plan zajęć.-Francuski.

-Spokojnie. Babka jest spoko,więc ci nic nie powie.-Uśmiechnął się,co odwzajemniłam.

-A ty?

-Literaturę.-Skrzywił się.-Mam przejebane.-Po czym przysunął mnie do siebie za biodra i głęboko pocałował w usta. Cholernie dobrze całuje. Aż rozpływam się pod dotykiem jego ust na moich.

-Do zobaczenia kochanie.-Puścił do mnie oczko i pobiegł w swoją stronę.

Ja cała zarumieniona także skierowałam się do sali. Jest tylko 10 minut po rozpoczęciu wykładu. To nic wielkiego. Po chwili znajduję się przed salą i wchodzę do środka. Od razu wszystkie oczy spoczęły na mnie,a szczególnie tęczówki Kendall.

-Przepraszam za spóźnienie.-Powiedziałam w stronę nauczycielki w średnim wieku.

-Dobrze,siadaj już na swoje miejsce.-I wróciła do swojego wykładu.

Ja szybko się prześlizgnęłam i usiadłam koło Kendall witając się z nią po cichu.

-Nicole,co się z tobą działo?!-Pisnęła cicho.-Niech no ja go dorwę. Miał cię odstawić najpóźniej o północy!

-No wiem. Tak jakoś wyszło. Ale przecież jestem tutaj. Na zajęciach.-Uśmiechnęłam się do niej i odwróciłam przodem do wielkiej tablicy.

Nagle Kendall krzyknęła na całą salę wstając:

-Cholera,on ci zrobił malinkę!

Wszystkie spojrzenia wylądowały na nas,a ja zaraz chyba spalę się ze wstydu.

-Dziewczęta! Porozmawiacie sobie na przerwie. Jeszcze raz was upomnę i lądujecie u dyrektora,ZROZUMIANO?!-Ostrzegła nas.

My tylko w milczeniu kiwnęłyśmy głowami i pociągnęłam Kendall za rękę,aby usiadła.

-Kendall to nic takiego...

-Nic takiego?! To by oznaczało że...

Uniosłam brwi do góry czekając aż dokończy.

-Że się pieprzyliście.-Dopowiedziała sama w to nie wierząc.

Wytrzeszczyłam oczy.

Czy ona ogłupiała?!

Aż kaszlnęłam tak głośno,że znów wszystkie oczy były zwrócone w naszą stronę. Nauczycielka zaczęła nas baczniej obserwować.

-Czy jak ktoś ma malinkę,to musi się od razu pieprzyć?-Szepnęłam.

-A co ty myślisz? Co innego?

Nie odpowiedziałam tylko zwróciłam głowę z powrotem do tablicy. Czułam jak Kendall mi się chwilę przygląda,ale potem również zwraca się do tablicy. Lekcja minęła już później spokojnie.

Zadzwonił dzwonek i wszyscy opuściliśmy salę. Idziemy korytarzem,aż dogania nas Nathan.

Zaraz Kendall się dowie...

-Kochanie co masz teraz?-Zapytał łapiąc tył moich pleców i nachylając się nade mną.

Widzę jak Kendall wytrzeszczyła oczy,zakładając ręce na klatkę piersiową.

-Emm...-Otrząsnęłam się od śmiesznego widoku.-Religię.-Uśmiechnęłam się do niego.

-Cholera. Ja fizyka.-Skrzywił się.-To co? Widzimy się wszyscy na stołówce?-Spojrzał na mnie i na Kendall.

Ona kiwnęła głową z otwartą buzią. Nathan zmarszczył brwi i szepnął mi do ucha:

-Ona jeszcze nie wie?

Rozbawiona odpowiadam:

-To znaczy,teraz się chyba domyśla.

-Potwierdzimy jej domysły?-Uśmiechnął się zadziornie.

-Czemu nie.

Przybliżyliśmy się do siebie. Nathan ujął moje policzki  w dłonie i połączył nasze usta w pocałunku. Kilka ludzi zagwizdało a inni zaczęli klaskać. Uśmiechnęłam się przez pocałunek,a po chwili odsunęliśmy się od siebie.

-Na razie.-Pomachał i odszedł.

Odwróciłam się do Kendall,a ta stała w miejscu i się we mnie wgapiała z niedowierzaniem.

-To co? Idziemy pod salę?-Spytałam jak gdyby nigdy nic.

-Ty mała szmato!-Pokazała na mnie palcem.-I nawet się nie pochwaliłaś,że kurwa jesteście razem!

Na jej reakcję wybuchłam głośnym śmiechem.

-I tak byś się dowiedziała. Nie przejmuj się.

-Jestem z was taka dumna!-Krzyknęła i wskoczyła na mnie.

Po tym skierowałyśmy się pod salę,gdzie miałyśmy zajęcia z religii.

***

Nawet nie wiecie jak się cieszę,że wybrałam ten przedmiot,jako jeden z dodatkowych. Wykłady są tak ciekawe,że tylko na tym tak uważnie słucham. Dzisiejszy temat to miłość. Znów zwijamy się ze śmiechu w ławce.

-Dobrze,dobrze. Dziękuję panu Milesowi za wypowiedzenie się na ten temat.-Zakończył wypowiedź ucznia.-Ktoś może jeszcze chce coś powiedzieć na temat miłości?

-To proste. Miłość jest wtedy,gdy ludzie się ruchają.-Odpowiedział jeden ze studentów,a cała sala wybuchała głośnym śmiechem.

-Proszę księdza,nasz kolega myśli,że miłość to tylko sex.-Odezwał się drugi.

-Też. Ale to nie tylko chodzi o to. W związku musi być zaufanie i pomoc. A to,że ludzie się właśnie kochają-dowodzą dzieci,które chyba nie muszę tłumaczyć jak powstają?-Spojrzał na nas.

-A jak ktoś jest bezpłodny?

Ksiądz już miał coś powiedzieć,ale zadzwonił dzwonek.

-Do zobaczenia droga młodzieży.-Pożegnał nas.

Od razu po wyjściu skierowałyśmy się na stołówkę. Nałożyłyśmy na swoje tace,to co chciałyśmy i usiadłyśmy przy wolnym stoliku.

-Wiesz...-Zaczęła Kendall zajadając się sałatką.-Musimy uczcić wasz związek.

Prawie zakrztusiłam się wodą.

-Ale w jakim sensie?

-No wiesz,może wyjdziemy do klubu...-Nie dałam jej dokończyć.

-Właśnie wczoraj z niego wróciłam. Nie mogę codziennie imprezować.-Włożyłam kanapkę do ust.

-Oj nie przesadzaj...

-Co mam nie przesadzać? Dopiero 3 dzień się tutaj uczę.

-Ja też. I co. No dobra to może do restauracji?-Wyszczerzyła się.

-Przecież to nic takiego,żeby iść od razu do restauracji.-Zaśmiałam się.

-To co ? Klub?-Ugh,zerwę ci ten cwaniacki uśmieszek z twojej buzi.

Westchnęłam.

-Dobra.

-Jest.-Zapiszczała i dała mi całusa w powietrzu.

Chwilę potem dosiedli się do nas Nathan,Zack,Max i Jonathan. Zack dał soczystego całusa Kendall,a ona nie była mu dłużna. Wszyscy się na nich patrzymy.

-Jeśli chcecie,to idźcie do kibla.-Zaśmiał się Nathan.

W końcu się od siebie odsunęli,a Kendall odpowiedziała:

-To samo mogę powiedzieć o tobie.

Wszyscy na niego spojrzeli,oprócz mnie. Ja się palę ze wstydu.

-Czy my o czymś nie wiemy?-Odezwał się Max.

-Nie pochwaliłeś się?-Uniosła Kendall brwi do góry z uśmiechem.

Moje poliki. Czuję je.

-A ty co taka cicha?-Spojrzał na mnie Zack.

-C...co? Ja...

-Cicho,cicho.-Przerwał mi Max.-Muszę pomyśleć.

-O nie. Nie dawajcie mu myśleć.-Odpowiedział Zack,a wszyscy zachichotali.

-Złóżmy fakty. Nathan się całował. Zauważyłem malinkę na szyi Nicole...

Nathan prychnął pod nosem i szepnął mi do ucha:

-To trochę potrwa.-Zaśmiałam się.

-Szepnął jej do ucha-ona się zaśmiała.-Wszyscy już wiedzą,a on nadal główkuje.-To by oznaczało że...

-Są razem.-Dokończył za niego Jonathan.

-Pieprzyli się.-Odpowiedział w tym samym momencie co Jonathan.-To znaczy no...są razem.

Wszyscy się zaśmialiśmy.

-Dlaczego wszyscy myślą,że się pieprzyliśmy?-Powiedziałam.

-Ha!Widzisz. Nie tylko ja tak uważam.-Odpowiedziała Kendall.

-Nie,nie pieprzyliśmy się...jeszcze.-Odpowiedział Nathan a ja go lekko trzepnęłam w ramię zarumieniona.

Za to on mnie do siebie przybliżył i pocałował w policzek.

-Awww...jakie to słodkie.-Powiedział Max patrząc na nas trzepocząc rzęsami i podtrzymując głowę na swoich dłoniach.

-No to dzisiaj do klubu.-Zakomunikowała Kendall.

-Czemu?-Zapytał Nathan.

-Uczcić wasz związek.

-To pretekst,żeby się po prostu napić.-Wyciągnął do niej język a ona mu środkowy palec.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać,a po kilku minutach ruszyliśmy na zajęcia.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro