Rozdział 14
Co zrobić,aby w naszym życiu było wszystko poukładane?
Co zrobić,aby toczyło się normalnie?
Nic.
Tak właśnie.
Nic.
To ono pisze najlepsze scenariusze.
Życie to pasmo wzlotów i upadków.
Wyborów,które są dobre,lub niekoniecznie.
Dlatego uczymy się na błędach.
Niektórzy wolą spokój.
Inni wręcz przeciwnie.
Nie wiadomo co nas spotka.
I to jest właśnie najlepsze.
-Czy zostaniesz moją dziewczyną?
Jak myślicie,co odpowiedzieć?
Nadal kocham Jake'a i to się nie zmieni. Ale jaki to ma sens czekać na niego,skoro już się nie zobaczymy? Jaki to ma sens ciągle rozpaczać i użalać się nad sobą?
Życie toczy się dalej. Tak jest i choć byś próbował to zmienić,za cholerę ci się nie uda.
Patrząc w jego błękitne oczy,uśmiechając się,cicho odpowiadam:
-Tak.
On rozszerzył oczy nie wierząc.
-Naprawdę?
Kiwam rozbawiona głową. Nathan dostając potwierdzenie uśmiechnął się szeroko i podniósł mnie na ręce krzycząc:
-Nareszcie jesteś moja!
Parę ludzi się zajrzało,ale to nic. Nadal trzyma mnie w górze,a ja rękami podpieram się na jego ramionach.
-Nathan,możesz mnie już postawić?-Mówię śmiejąc się.
On od razu wykonał moje polecenie.
-Jesteś moja.-Powiedział biorąc moją twarz w dłonie.
-Jestem.-Odpowiadam i łącze nasze usta w pocałunku.
Po kilku minutach odsuwamy się od siebie z uśmiechem. Przytulam się do Nathana,a on oddając uścisk zaczyna nas kołysać. Po godzinie wychodzimy z klubu trzymając się za ręce.
-Nie jest ci zimno?-Pyta Nathan.
-Nie. Zaraz i tak wejdziemy do samochodu.
Będąc już w środku pojazdu,Nathan zaczął:
-Cholera. 1 w nocy. Kendall mnie zabije.
Ja wybucham śmiechem i mówię:
-Lepiej jej się nie pokazuj na oczy.
On z chytrym uśmieszkiem powiedział:
-Nie pokarzemy.
-Co?
-Pojedziemy do mnie do domu.
Wytrzeszczyłam oczy.
-Nathan,zwariowałeś?! Co na to twoi rodzice? Wracasz z jakąś laską co nigdy na oczy nie widzieli!
On się zaczął śmiać.
-Spokojnie. Nie ma ich w domu. Wyjechali na dwa dni.
Aha. Okej,czyli zostanę sam na sam z nim w jego domu. To mój chłopak. Ale wiecie...
Dopiero nim został.
-Nathan,bo ja...-Zaczęłam.
On marszcząc brwi i nadal patrząc się na drogę odpowiada:
-Czy ty się mnie boisz?
-No jasne,że nie. Chodzi o to,że...
Nagle zatrzymał samochód gdzieś na poboczu. Zgasił silnik i odwrócił się do mnie.
-Nicole. Ja cię kocham i wiesz o tym. Nie pozwolę,aby stała ci się jakakolwiek krzywda. Przecież zgodziłaś się być moją dziewczyną. Jeśli myślisz,że chcę cię wykorzystać-to tak nie jest.
Patrząc w jego oczy kiwnęłam powoli głową. Może i się dziwnie zachowuję,ale z godzinę temu zostaliśmy parą. Ale wierze mu.
On,nie wiedząc jak i kiedy przeciągnął mnie tak,że siedzę na nim okrakiem. Pewnie jestem zarumieniona.
-Wiesz,że nie musisz się mnie wstydzić.-Mówi z uśmieszkiem.
-Wiem,ale mam akurat taką spódniczkę,że to raczej nieodpowiednia pozycja.
-Mi to pasuje.
-Och ja wiem.-Mówię i ponownie dziś łącze nasze usta.
Po 40 minutach dojeżdżamy do jego domu. Otworzył mi drzwi i pomógł wyjść. Mój wzrok przykuł niewielki lecz bardzo ładny biały dom. No wiecie...taki typowy jak w tych filmach.
On uśmiechnął się do mnie i kładąc swoją rękę z tyłu moich pleców,poprowadził mnie do drzwi. W holu ściągnęliśmy buty i poszliśmy dalej.
-Chcesz coś do picia?-Pyta kierując się do kuchni.
-Nie,nie.-Odpowiadam i zaczynam się rozglądać po salonie.
I jak,jak to ja oczywiście musiałam zajrzeć na fotografie stojące na komodzie. Biorąc jedno z nich uśmiecham się do siebie. Widnieje na nim mały chłopiec w czapce z daszkiem trzymający piłkę i uśmiechający się do aparatu. Nie wiem ile patrzę w te zdjęcie,ale nagle czuję jak dwa silne ramiona oplatają mnie.
-A co ty tu robisz?-Pyta szepcząc mi do ucha.
-Oglądam zdjęcia takiego przystojniaka.-Przygryzłam wargę.
Po chwili słyszę jego cichy śmiech. Odkładam zdjęcie i odwracam się do niego przodem. On się do mnie przytula i kładzie głowę na moje ramię. Ja zaczynam go głaskać. Po kilku minutach odsuwa się i mówi:
-Chodźmy już spać.-Bierze mnie za rękę i prowadzi do góry.
-Na zewnątrz ten dom wydaje się mniejszy a w środku jest duży.-Zwracam się do niego.
Na dole jest ogromny salon z kuchnią,a do góry z pięć pomieszczeń. Nic dziwnego,że ja jestem w małym szoku.
-Tak to było planowane.-Mówi uśmiechając się.
Po chwili znajdujemy się w jego pokoju. Jest również duży. Ma balkon,ściany szare ale nie ciemne,duże łóżko,szafę na pół ściany,biurko pod oknem,kilka półek nad nim,telewizor no i oczywiście porozwieszane plakaty zespołów. Jak na pokój chłopaka,który gra rocka-jest porządek.
Rozglądam się po pokoju,a on oparty o futrynę z rękami w kieszeni-wpatruje się we mnie.
-Chyba to zaplanowałeś.-Mówię po chwili.
-Co takiego?
-Że będę u ciebie,skoro taki tu porządek.-Mówię śmiejąc się.
-Nie wierzysz w moje możliwości.-Odpowiada teatralnie trzymając się za serce.
Po chwili podchodzi do mnie i łapie mnie za biodra,przyciągając do siebie.
-Nie mogę w to uwierzyć.-Mówi szepcząc.
-W co?
-W to,że jesteś moja. Mogę cię całować,przytulać,chronić,uszczęśliwiać,wkurwiać....
Ja na jego wypowiedź uśmiecham się lekko i łącze kolejny raz dzisiaj nasze usta w pocałunku.
Po kilku minutach odsuwamy się od siebie.
-Dobra. Wyglądasz na zmęczoną. Idziemy spać.-Mówi Nathan.
-To nie głupi pomysł.-Odpowiadam ziewając,na co on się śmieje.-Które drzwi to łazienka?
-Te naprzeciwko.-Odpowiada,całuje mnie w czoło i w końcu puszcza.
Będąc już w łazience,ściągam z siebie ubrania i wchodzę pod prysznic. Po 20 minutach wychodzę i owijam się w ręcznik. I w tej chwili sobie coś przypomniałam...
Zapomniałam poprosić Nathana o jakąś koszulę do spania!
Przecież nie wyjdę do niego w samym ręczniku. Wiem,że teraz jesteśmy razem. Ale na takie coś,to chyba za wcześnie...
Stoję tak chwilę nie wiedząc co robić. Może go zawołać? Ale wtedy on by tu musiał wejść...
Nagle słyszę pukanie do drzwi.
-Kochanie,zapomniałaś wziąć koszuli do spania. Wybrałem za ciebie. Moja ulubiona,będzie ci w niej wygodnie.-Mówi a ja się uśmiecham.-To co? Mogę wejść?
No nie mam wyboru...
Podchodzę do drzwi i przekręcam kluczyk. Po chwili widzę Nathana jak zakrywa oczy dłonią,a w drugiej trzyma dla mnie koszulę.
Ooooo to słodkie...
Podchodzę do niego,biorę z ręki koszulkę i całuje go w czoło.
-Nawet nie wiesz,jak trudno jest mi nie wziąć tej ręki.-Mówi.
Ja przewracam teatralnie oczami i wyganiam go z toalety. Ubieram na siebie jego koszulkę. Sięga mi prawie do kolan,jest szara z logiem zapewne jakiegoś zespołu. Rozczesuję włosy i pryskam się jego perfumami.
Tak. Popryskałam się męskimi perfumami. No co poradzę,że mi się podobają.
Wychodzę z łazienki i kieruję się do pokoju Nathana. Po kilku sekundach jestem już w środku i widzę jak chłopak leży rozłożony na łóżku oglądając telewizję. Gdy na mnie spojrzał,uśmiechnął się i powiedział:
-Do twarzy ci w niej.
Ja udając,że jestem zawstydzona,po chwili odpowiadam:
-No wiem.
On chichocząc wstaje z łóżka.
-Okej,teraz ja idę się ogarnąć.-Pokiwałam głową i ruszyłam w stronę łóżka.
Przeszłam koło Nathana,a on mnie wąchając mówi:
-Spryskałaś się moimi perfumami?
-Tak.
Podszedł bliżej mnie,przyciągnął do siebie i szepcząc do ucha specjalnie o nie zahaczając,zaczął mówić:
-O wiele bardziej wolę twoje.-I zakończył to krótkim pocałunkiem a potem wyszedł.
Ja cała w skowronkach rzucam się na to wielkie łóżko. Po chwili znajduję pilota i zaczynam skakać po kanałach. Cóż można się spodziewać w telewizji o tej porze. Jakieś wiadomości,stare filmy,lub...pornosy. Zdecydowałam włączyć na kanał muzyczny. Na moje szczęście leci w miarę fajna muzyka. Odłożyłam pilota i zamknęłam oczy. Po około 30 minutach słyszę kroki Nathana wchodzące do pokoju. Nie chce mi się otwierać oczu,więc pozostaje w pozycji na wpół śpiącej. Nagle czuję jego zapach i silne ręce,które unoszą mnie do góry. Chwilę potem znajduję się wygodnie położona na poduszce i przykryta miękkim ciepłym kocem. Potem czuję jego usta na moim czole jak składa namiętny pocałunek i mówi szeptem:
-Kocham cię.
Udało mi się na jego słowa nie uśmiechnąć,bo nie chcę zdradzić że nie śpię. Potem słyszałam tylko jak gasi telewizor i kładzie się koło mnie tuląc do siebie. Dawno nie czułam nade mną takiej troski. Wdychając jego nieziemski zapach-zasnęłam.
----------------------
Przepraszam,że krótki i może trochę nudny ale miałam powody xD
Pierwszy to taki,że kuzyn do mnie przyjechał i nie miałam czasu xD
Drugi to taki,że był maraton Sherlocka no i musiałam go obejrzeć po raz setny,genialny czekam na 4 sezon <3
A trzeci to taki,że mama weszła na 3 godziny i nie miałam jak pisać xD
Byłby dłuższy ale ze względu jutrzejszej szkoły i tej godziny...
Ale cały rozdział poświęcony Niki i Nathanowi :D
Przesłodziłam? xD
Pewnie trochę tak xD
DO NASTĘPNEGO! :D
Wasza Pausia :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro