Rozdział 12
-Niki! Ja sama nie wiem co się działo.-Mówi Kendall.-Nawet nie pamiętam jak wszyscy wylądowaliśmy u Zack'a.
-Nathan.-Powiedziałam cicho.
-Co?
-Nathan.
-Co Nathan?-Uniosła brwi.
-No...to on nas z tego klubu wyciągnął.
-Ach tak?
-No...tak.
-W takim razie czemu cię nie było z nami?
-Bo...bo...
-Wszystko rozumiem.
-Niby co takiego?
-Przespałaś się z nim.
Zachłysnęłam się sokiem.
-Oszalałaś!
-No bo co innego?-Uśmiechnęła się.
-Nie zmieściliśmy się z wami,więc złapał drugą taksówkę i zawiózł mnie do akademika.-Zaczęłam się tłumaczyć.
-W takim razie,co tak szybko się skontaktowaliście?
-Nooo,został u mnie bo...
-No i się z nim przespałaś...
-Możesz dać mi dokończyć? Bo byłam tak pijana,że...
-Czekaj.
-Co?
-To ty się w końcu najebałaś?-Spytała nie wierząc.
-No...przesadziłam wczoraj.-Powiedziałam.
-Kurde...szkoda,że tego nie pamiętam.-Zaśmiałyśmy się.-Więc...mówisz,że Nathan z tobą został?
-Już nie wyobrażaj sobie byle czego. Bredziłam i mu powiedziałam,żeby został. A rano...było zabawnie.
-Podobnie u nas. Ja się budzę na łóżku obok Zack'a. To akurat przyjęłam normalnie,ale przewracam się na drugi bok i widzę Jonathana. Zdezorientowana wstaję a po drugiej stronie widzę Chris'a,a reszta na podłodze. Najpierw myślę-grupowy sex. Ale to raczej nie wchodzi w grę. Później pobudziłam wszystkich i zgodzili się ze mną. A później wy napisaliście i się zebraliśmy. Pewnie się wystraszyłaś jak go zobaczyłaś.-Zachichotała.
-Boże,wyobraź sobie,że myślałam,że mnie zgwałcił.-Zaśmiałyśmy się tak głośno,że zwróciłyśmy na siebie uwagę pozostałych.
Tak. Nadal jesteśmy w tej knajpce. Wiecie...zazwyczaj ludziom na kacu nie chce się nigdzie ruszać.
Siedzimy tu już chyba z trzecią godzinę. Po prostu dobrze się nam rozmawia.
-A z czego to się tak śmiejecie?-Spytał Spencer.
-Aaaa...z naszej porannej pobudki.-Odpowiedziała mu Kendall.
-O tak. To było dobre.-Zarechotał Zack.-A właśnie! Nathan a co się z tobą stało?-Zapytał.
Wytrzeszczyłam oczy. Zaczęłam szybciej oddychać a serce przyśpieszyło. Do tego czuje,jak oblewam się rumieńcem. Co on im powie?
-Em...-Zaczął Nathan.-Odwiozłem wasz wszystkich i...
-Chwila,chwila. To nie tak.-Odezwała się Kendall.
-A ty skąd niby wiesz?-Spytał ją Jonathan.
-Właśnie mi opowiedziała...
-Tak,ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć.-Powiedziałam zawstydzona.
-Przecież to nic takiego.-Odpowiedziała.-Więc...nasz kochany Nathan postanowił zostać u Nicole.
Wszyscy zaczęli gwizdać a ja z Nathanem siedzimy cicho. Tylko,że ja palę się ze wstydu.
-Czyżby nowa para?-Zatrzepotał rzęsami Max.
-Nie do końca...myślała,że ją zgwałciłem.-Odpowiedział Nathan mrugając do mnie,a reszta ryknęła śmiechem.
-Czemu ja tego nie widziałem.-Powiedział trzymając się za brzuch Chris.
Jeszcze z kilka minut posiedzieliśmy,aż w końcu opuściliśmy knajpkę.
-O tak. Świeże powietrze.-Powiedział Chris rozstawiając ręce a my się zaśmialiśmy.
-To co? Od jutra nie ma bata. Na zajęcia.-Odezwał się Jonathan.
-Boże,jak mi się nie chce. Najchętniej to bym leżał całe dnie.-Dopowiedział Max.
-To wiemy.-Odezwała się Kendall.-A co z tobą Niki? Stresujesz się?
-Trochę pewnie tak. Ale znam was. To już coś.-Uśmiechnęłam się.
-Pewnie.-Objął mnie ramieniem Spencer.-Masz nas. A my ci pomożemy się zaklimatyzować.
Zerknęłam na Nathana,a on jakby chcąc zabić Spencera,odezwał się:
-Dobra. To co,zbieramy się?
-No. Trzeba by było. Jutro zajęcia. Trzeba się ogarnąć.-Odpowiedział Zack.
-Dobra,to na razie.-Pożegnali się Spencer z Maxem a zaraz po nich Jonathan z Chrisem.
Zostałyśmy z Zackiem i Nathanem.
-To na razie kochanie. Widzimy się jutro.-Powiedział Zack,podszedł do Kendall i zaczęli się całować.
Taaa...ale musicie przy nas?
Ludzie...
-To co.-Odezwał się do mnie Nathan.-Do jutra?
-Tak.-Odpowiedziałam z uśmiechem.
On do mnie podszedł,złożył szybkiego całusa w policzek i odeszli z Zackiem nam machając.
Ja oczywiście spaliłam buraka.
-Nicole.-Wzdychnęła Kendall na mnie patrząc.
-No co?-Spytałam zdezorientowana.
-Dlaczego wy wszyscy jesteście tacy skomplikowani?
-O co ci chodzi?
-Wyznał ci swoje uczucia. Ty mi powiedziałaś co o nim myślisz. Zabiłby dzisiaj Spencera. Okazuje ci,że mu się podobasz. On tobie też. Więc czemu mu tego nie wyznasz?
-Kendall...ja sama nie wiem. Moim zdaniem znamy się krótko i...
-Co za krótko! To nie ma nic do znaczenia! Jeśli sami sobie tego nie powiecie,to ja to zrobię.
-Jeszcze trochę poczekam. Najpierw oswoję się z zajęciami,a później z chłopakami.
-Dobra. Ale uważaj. Jeden cię dotknie,a Nathan dostanie furii. O mało co tu nie wybuchnął.-Zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy do akademika.
***
LONDYN
Godzina- 10:30
-Niki! Wyłaź z tej łazienki! Ja jeszcze muszę siku!
Spokojnie,zajęcia są na 11. Możemy posiedzieć dłużej. Wstaniemy.
I takie nasze pierdolenie.
-Kendall! Siedziałaś godzinę. Nie wyrobimy się.
Ta się zaśmiała. W sumie to nawet zabawne.
-No,ale pośpiesz się.-Jęknęła.
-Trzeba było to załatwić jak była twoja kolej!-Krzyknęłam malując rzęsy.
Ostatni raz spojrzałam w lustro i uznałam że wyglądam w miarę znośnie. Wyszłam z łazienki. Kendall siedzi na łóżku.
-Okej. Możesz wchodzić.
-Wiesz...odechciało mi się. Idziemy?-Spytała.
Zaśmiałam się,wzięłam torbę i wyszłyśmy z akademika.
Po 10 minutach dotarłyśmy pod uczelnię. Weszłyśmy do środka,przywitałyśmy się z chłopakami i ruszyłyśmy na pierwszą lekcje...historia.
Jake Pov's
AMSTERDAM
Godzina-10:50
-Dobra mamo wychodzę,bo się spóźnię!-Krzyknąłem stojąc w holu i zakładając buty.
-Jasne synku. Pamiętaj o Samancie!
-Przecież pamiętam. Pa!-I wyszedłem z domu.
Niemal biegnę do domu,który znajduje się dwa domy dalej. Pukam do drzwi,a po chwili w nich widzę blondynkę o niebieskich oczach.
-Cześć kochanie.-Mówi z uśmiechem.
-Cześć.-Odpowiadam i daję jej szybkiego buziaka w usta.-Musimy się pospieszyć,bo nie zdążymy.
-Spokojnie. Przecież mamy 5 minut drogi.-Uśmiechnęła się.-Mamo wychodzimy!-I zamyka za sobą drzwi.
Ruszyliśmy szybkim krokiem w stronę uczelni.
Tak. 3 lata w Amsterdamie. Może się wydawać,że jestem szczęśliwy. Dosłownie za chwilę zacznę studia,mam dziewczynę od roku,nie mam żadnych problemów...
Ale,jest jedno ale...
Brakuje mi moich przyjaciół. Oczywiście tutaj też ich mam. Ale to nie to samo co z tamtymi. Rozmawiamy prawie codziennie. Opowiadają co u nich,a ja jak mi się żyje.
Brakuje mi też jedynej dziewczyny,którą kocham... Nicole.
Myślę o niej non stop. Pytam ich jak tam u niej. Zawsze odpowiadają,że dobrze. Dowiedziałem się też,że wyjechała do Londynu na studia.
Ona już zapomniała...
Ale ja nie potrafię. Takiego pożegnania jakie przeżyliśmy,te wszystkie chwile...
Nie zapomnę o tym,ani o niej.
Nigdy.
Samanta jest na prawdę wspaniałą dziewczyną. To ona mi pomogła,gdy tu dotarliśmy. Kiedy jej już zaufałem-opowiedziałem o wszystkim.
Pocieszała mnie i mówiła,że tak w życiu bywa. Lecz trzeba iść do przodu.
Rok temu wyznała mi,co do mnie czuje. Byłem bardzo zaskoczony,bo wiecie była moją przyjaciółką. Zgodziłem się,bo wiem jaka jest miłość i pomyślałem,że ja też powinienem ruszyć do przodu i zapomnę o Niki.
I tak jesteśmy razem już rok.
A ja nie zapomniałem...
Ona rozumie moją sytuację i wiedziała na co się pisze. Jest wspaniała,ale..nigdy nie zapomnę o Niki.
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie jej głos:
-Misiu,nawet mi nie powiedziałeś na co się w końcu zdecydowałeś.
-Ale jak to się stało?-Zaśmialiśmy się.-Architektura.
-Jak twój tata.
-Zgadza się.
-A co z tą muzyką?-Pyta.
-To wezmę może na jakieś dodatkowe.-Odpowiadam z uśmiechem.
-Myślę,że za bardzo razem zajęć nie będziemy mieć.
-Ba. Architektura i literatura,raczej nie mają nic wspólnego. - Uszczypnąłem ją lekko w policzek na co ona się zaśmiała.
Chwilę potem dotarliśmy na uczelnię na ostatnią chwilę. Pożegnałem się z nią całusem i z grupą chłopaków ruszyliśmy na zajęcia.
Nicole Pov's
Trzecią godziną jest francuski. Jak na początek mogę powiedzieć,że źle nie jest. Nauczyciele jak na razie są mili,a reszta studentów nie jest zła. Ostatnie zajęcia to psychologia-czyli mój główny przedmiot. Jestem bardzo ciekawa,jak te zajęcia będą wyglądać.
Ale jak na razie siedzę na francuskim i przepisuję słówka,bo już moi drodzy będzie z tego wypracowanie na pięć stron.
Witajcie studia!
Sama tego chciałam...
Następnymi zajęciami jest religia.* Wiem-dziwnie,ale Nathan z Zackiem mówili,że są bardzo ciekawe wykłady więc postanowiłyśmy to sprawdzić i zapisałyśmy się na to.
I rzeczywiście wykłady są wprost zaskakujące.
Ksiądz,który uczy religii,kazał zadawać pytania,bo stwierdził że jesteśmy zaślepieni mediami i tak dalej.
To dlatego,że zaczął się temat biseksualizmu i homo...taaa,powiem że ciekawie.
-...ale skoro oni się kochają,to przecież nic złego. Musimy być...-Mówi jakaś dziewczyna.
-Dobrze. Bądźmy tolerancyjni. Ale tacy ludzie są po prostu chorzy psychicznie...-Odpowiedział ksiądz.
Na sali powstało oburzenie.
-Jak chorzy psychicznie!? Przecież...
-No tak! Bo przecież normalny człowiek ma popęd seksualny do płci przeciwnej,a nie!-Oburzył się ksiądz.
My z Kendall tylko siedzimy schowane gdzieś na końcu w ostatniej ławce i zwijamy się ze śmiechu.
Mieli rację...było warto przyjść.
I tak cały wykład minął na przekomarzaniu się.
-I jak?-Spytał Nathan,gdy wyszłyśmy z sali.
My nadal nie mogąc ze śmiechu mówimy:
-Mieliście rację.-Zaczęła Kendall.-Gość jest zajebisty.-I śmiejemy się nadal a Nathan dołączył do nas.
-Mówiłem.
Gdy się już pośmialiśmy,ruszyliśmy pod następną salę.
-Niki,możesz później przyjść na stołówkę. Chcę cię o coś zapytać.-Odezwał się nagle Nathan.
Zdezorientowana i czując na sobie znaczący wzrok Kendall odpowiadam:
-Em...jasne.
-Okej. To do zobaczenia.-I poszedł.
-Jak myślisz,o co mu może chodzić?-Odwracam się do Kendall.
Ona z uśmieszkiem odpowiada:
-Myślę,że chce zrobić to,o co się modlę.
-Co?-Spytałam chichocząc.
-Nic.-Odpowiedziała i weszłyśmy do sali.
----------------------
*sprawdzałam i na studiach niby nie ma religii,ale jeśli ktoś idzie w tym kierunku to tak(czy coś w tym stylu) xD ja tu dałam że jako dodatkowe takie,wiecie... Wszystko na potrzeby ff,tak jak z tą godziną,że o 11 się zaczynają xd
No,myślę,że się podoba :D
Jest dość długi i dałam wam niespodziankę czyli...
Z perspektywy Jake'a!
Zaskoczeni? :D
DO NASTĘPNEGO! :D
Wasza Pausia :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro