Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

Czuję się tak,jakby nagle czas stanął w miejscu. Wszystko się zatrzymało. Czuję,jakby wszyscy wokół nas zniknęli a jestem na parkiecie tylko ja i Nicole. Jej usta są takie miękkie i pełne. Poruszają się powoli. Czuję smak alkoholu i truskawki. To chyba jej błyszczyk. Nadal poruszamy się powoli w rytm muzyki. Bardzo mnie zaskoczyła tym ruchem. Nie,że mi się nie podoba. Mógłbym tak cały czas.

Ale wszyscy dobrze wiemy,że na trzeźwo nigdy by tego nie zrobiła.

I to mnie boli najbardziej...

Powoli i z niechęcią odsunąłem się od niej. Nicole na mnie spojrzała i uśmiechnęła się. Jej oczy strasznie się świecą. Zdecydowanie przegięła dziś z alkoholem...

Wziąłem ją za rękę i wyszliśmy z tańczącego tłumu. Ta zaczęła chichotać i potykać się o własne nogi.

-Nathan chodź jeszcze zatańczyć.-Powiedziała Nicole nadal się śmiejąc.

-Myślę,że na dzisiaj już kończymy.-Odpowiedziałem.

-Ale ja nie dam rady dalej iść.-Jęknęła i stanęła w miejscu tym,samym zatrzymując mnie.-Cholerne szpilki.-Mruknęła i zaczęła masować nogę.

Ja trochę rozbawiony jej stanem i zachowaniem,westchnąłem i do niej podszedłem.

-Wskakuj.-Powiedziałem.

Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i tak jak poprosiłem-wskoczyła mi na barana. Owinęła ręce wokół mojej szyi a głowę położyła na mojej. Przyznaję-to miłe uczucie mieć ją tak blisko siebie...doliczając pocałunek.

W tej oto pozycji przecisnęliśmy się przez tłum i znaleźliśmy resztę naszej paczki.

-Dobra,ekipa zbieramy się.-Powiedziałem.

-Co Niki robi? Ja też chcę się tak pobawić!-Krzyknął Jonathan i wskoczył na plecy Chrisowi.

Boże...z kim ja się zadaję...

Po 10 minutach cudem udało mi się ich wyciągnąć z kubu. Oczywiście zwróciliśmy na siebie całą uwagę,bo każdy powskakiwał sobie na barana i tak wyszliśmy z pomieszczenia. Nawet ochroniarze nie mogli ukryć śmiechu.

Złapałem taksówkę,wpakowałem ich do niej i powiedziałem kierowcy gdzie ma jechać,już mu płacąc. My już byśmy się nie zmieścili z Nicole,więc musiałem złapać drugą. Wsiedliśmy do niej i podałem adres,gdzie taksówkarz ma nas zawieźć. Nicole oparła głowę o moje ramię i ziewnęła się przeciągając.

-Jestem śpiąca.-Zakomunikowała jak mały dzieciak.

Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem:

-Za niedługo położysz się w łóżku.

I po 30 minutach znaleźliśmy się pod akademikiem. Zapłaciłem i podziękowałem kierowcy. Nicole wziąłem na ręce jak panią młodą i zaniosłem prosto do pokoju.

Tamtych posłałem do akademika do Zack'a. Powiadomiłem kumpli,aby się nimi zajęli. Szczerze im współczuję...

Ułożyłem delikatnie Nicole na łóżku. Chwilę zacząłem się w nią wpatrywać. Dziewczyna zaczyna usypiać,ale przecież będzie jej niewygodnie w tych ubraniach. Więcej nie myśląc nachyliłem się i zacząłem odpinać z tyłu jej sukienkę. Potem ściągnąłem jej buty i zsunąłem z niej materiał. Jest taka drobniutka...

Ocknąłem się i zacząłem kopać po szafach w poszukiwaniu czegoś wygodniejszego. Znalazłem dresowe spodenki i jakąś bluzkę za ramiączkach.

Znów do niej podszedłem i wsunąłem bez trudu spodenki. Z bluzką będzie gorzej...

Delikatnie ją podniosłem. Nieprzytomna,na wpół śpiąca oparła głowę o mój tors. Podtrzymując ją,sprawnie włożyłem przez głowę bluzkę i znów położyłem przykrywając ją kołdrą.

Otworzyłem okno,bo jest bardzo duszno. Stanąłem jeszcze chwilę się w nią wpatrując. Ocknąwszy się zacząłem kierować się do drzwi,jednak zatrzymał mnie głos Nicole:

-Proszę,nie zostawiaj mnie. Zostań ze mną.

Na początku myślałem,że mówi przez sen. Jednak ujrzałem ją jak siedzi i wpatruje się we mnie.

-Dobrze.-Odpowiedziałem po dłuższej chwili.

Odszedłem od drzwi,zdjąłem buty,koszulę oraz spodnie i położyłem się obok Nicole.

Ta znowu zaczęła chichotać.

-Jesteś przystojny wiesz?-Powiedziała nagle.

-Ty nie możesz tyle pić.-Odpowiedziałem i wybuchłem śmiechem.

Ona przez chwilę była zdezorientowana,lecz po chwili dołączyła się do mnie. Po chwili się uspokoiliśmy a Nicole położyła się na poduszkę przysuwając się do mnie i zaczyna kreślić jakieś wzorki na moim torsie. To bardzo przyjemne uczucie. Po chwili powiedziała:

-Ale mnie nie zostawisz?

-Oczywiście,że nie.-I pocałowałem ją delikatnie w czoło.

Ona jakby odetchnęła z ulgą i przytuliła się do mnie. Ja trochę zmieszany nie wiedząc co robić,dopiero po chwili również ją objąłem. Po kilku minutach słyszę jej równomierny oddech. Czyli zasnęła.

Wpatruję się w nią nie mogąc oderwać wzroku. Jest taka piękna. Taka niewinna,drobniutka,miła,ugh...jak ja bym chciał aby była moja. Jutro pewnie nic nie będzie pamiętać i się mnie wystraszy.

Ale...

Pierdolę to...

Nicole Pov's

Powoli otwieram oczy. Czuję suchość w gardle i mocny bardzo mocny ból głowy. Jak ja tu trafiłam? Co się stało na koniec imprezy? Normalnie film mi się urwał. Próbuję wstać,ale czuję czyjąś rękę na sobie...RĘKĘ?!

Podnoszę się delikatnie i kogo koło siebie widzę?

Nathana.

A co jest w tym najlepsze?

Jest w samych bokserkach a ja jestem przebrana.

Chwila...

Kto mnie przebrał?

Przerażona próbuję delikatnie wysunąć się z jego objęć. Niestety budzę tym chłopaka.

Jest zaspany i do końca nie kontaktuje. To urocze,bo ma rozczochrane włosy i zdezorientowaną minę...

Kurwa Niki nie czas na takie myśli! Co on tu robi z tobą w jednym łóżku?!

-Co jest zgrane.-Mówi zachrypniętym głosem. Bardzo seksownym głosem.

DOBRA,OPANUJ SIĘ!

-No..też chciałabym wiedzieć.-Odzywam się niepewnie.

Nathan odwraca się w moją stronę i jakby sobie przypominając o co chodzi,mówi przecierając oczy:

-O cześć.

Tak normalnie "cześć". Przecież to nic dziwnego,że wylądowaliśmy w jednym łóżku-na prawdę.

Przypominając sobie,że jest w samych bokserkach zaczynam się rumienić. On to zauważył,bo uśmiechnął się cwaniacko.

-Okej,okej. Już się ubieram.-Mówi i zaczyna wstawać.

-Nie!-Krzyknęłam.

Chłopak zaczyna się śmiać.

-Mam rozumieć,że wolisz żebym został w bokserkach?-Mówi nadal się śmiejąc.

Ja teatralnie przewróciłam oczami i walnęłam go lekko w ramię,a on udaje że to bolało.

-Nathan?-Pytam niepewnie po chwili.

-Tak?

-Czy...czy my coś...?-Nie może mi to przejść przez gardło a ja cała pewnie płonę.

Nathan uśmiecha się cwaniacko i mówi:

-O...czyli ty nic nie pamiętasz?

Wytrzeszczyłam oczy i straciłam oddech.

NIGDY WIĘCEJ SIĘ TAK NIE UPIJĘ,NIGDY!

-O Boże.-Szepnęłam i schowałam twarz w dłonie.

Jestem bardzo,ale to bardzo nieodpowiedzialna.

Po chwili słyszę jego śmiech. Podnoszę głowę i unoszę jedną brew do góry.

-Ciebie to śmieszy?

On nie może powstrzymać się ze śmiechu i łapie za swój brzuch.

O tak. Śmiej się,że zaliczyłeś pijaną dziewczynę. Śmiej się.

Chwila...

STRACIŁAM Z NIM DZIEWICTWO!

Czuję jak zaraz wypłyną mi łzy. Nathan widząc to,od razu się uspokoił i siadł koło mnie.

-Niki,ja żartuje. Do niczego nie doszło. Byłaś tak schlana,że aż prosiłaś żebym z tobą został. Ale nigdy bym tego nie zrobił,gdy dziewczyna jest nieświadoma.

Po jego słowach aż ulżyło mi na sercu. Wzdychnęłam i oparłam głowę o jego tors. On niepewnie mnie objął.

-Nigdy. Więcej. Takich. Żartów.-Wymamrotałam.-Prawie umarłam....

I czuję jak Nathan znowu się śmieje.

Niech się śmieje. Jeszcze chwila,a bym go oskarżyła o zgwałcenie.

Zaczął nas powoli kołysać. To przyjemne. Ale ciekawe co jeszcze nawyrabiałam.

-Co jeszcze robiłam?-Spytałam po chwili.

Czuję jak jego ciało się trochę spina na moje słowa.

CO JA ODWALAŁAM?

-Nathan?-Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.

On się ocknął ze swoich myśli i powiedział:

-Nic szczególnego. Chichrałaś się ze wszystkiego co się rusza,jakiś zbok cię obmacywał a ty na to nie zwracałaś uwagi...a i przed spaniem wyznałaś mi,że jestem przystojny.-Zakończył śmiejąc się.

Jak się oddychało?

-Boże...jak mi wstyd.

-Nie przesadzaj. Inni zachowują się o wiele gorzej.-Pocieszał mnie.

-Tak,ale ja nigdy nie doprowadziłam się do takiego stanu.-Odparłam.

-No nie powiem,wczoraj byłaś bardziej odważna,taka...pełna życia. Co w ciebie wstąpiło?-Zapytał z uśmiechem.

-Nic. Chciałam się zacząć dobrze bawić. I chyba wyszło mi to aż za dobrze.-Powiedziałam i pomasowałam skronie.

-Główka boli?-Odpowiedział Nathan z uśmieszkiem.

-Jak cholera...w ogóle Nathan,powiedz mi ostatnią rzecz.

-No?

-To ty mnie przebrałeś,prawda?

Odwrócił zmieszany wzrok.

Cholera...

-Wiesz no,było by ci niewygodnie...

-Widziałeś mnie prawie nagą!

-A wcześniej w majtkach! Ciesz się,że te dwa razy się powstrzymałem!

Jestem czerwona. Czuję to.

Po chwili wybuchliśmy śmiechem.

-Wiesz...wyglądasz uroczo jak się rumienisz.-Wypalił nagle,a ja zachłysnęłam się powietrzem.

-Nie patrz tak na mnie.-Mruknęłam i zakryłam twarz włosami.

On szybko zmieniając temat powiedział:

-Dobra,znajdę ci coś na ból głowy a potem idziemy coś zjeść.

-Nie. Ja się nigdzie nie ruszam.

-Nie ma mowy,żebyś nic nie zjadła.

Westchnęłam a on zaczyna wstawać. Szybko zakryłam poduszką oczy. Zauważył to,bo powiedział:

-Oj nie udawaj. Wiem,że chcesz popatrzeć.

-Pierdol się.-Mruknęłam w poduszkę.

Usłyszałam jego głośny gardłowy śmiech.

-A od kiedy to tak brzydko mówimy,hmm?

-Widać,że mnie nie znasz. Ubrałeś się już?

-Tak.

Odkryłam twarz i powiedziałam:

-A co z resztą?

-Wszyscy wylądowali u Zack'a. Ciekawe jak wyglądało ich przebudzenie...

Na samą myśl zaczęliśmy chichotać.

-Dobra ubieraj się. Ja w tym czasie znajdę dla ciebie tabletkę.-Powiedział Nathan.

-Okej.-Wstałam.-A ty nic nie piłeś?-Nie ukryłam zdziwienia.

-Tylko jednego drinka. Coś tak czułem,że wy się upijecie. Jakbyśmy tak wszyscy zrobili,to ciekawe co by się z nami stało.-Odpowiedział.

-Cóż za bohater.-Powiedziałam z ironią.

-Ubieraj się.-Powiedział udając obrażonego na co się zaśmiałam.

***

Po godzinie czyli to już jest 14,wyszłam do centrum z Nathanem. Tak. 14:00. Nikt z nas nie stawił się w pierwszym dniu na zajęciach. Ale...od jutra się zacznie.

Siedzimy właśnie w małej knajpce i zajadamy się zamówionym jedzeniem.

-Lepiej ci już?-Pyta Nathan.

-Tak,dziękuję.-Odpowiadam.-Wiesz,czuję jakby coś jeszcze wczoraj się wydarzyło ale nie wiem co.

-Wydaje ci się.-Odrzekł trochę spięty.

-Czy jest coś,o czym mi nie powiedziałeś?

-Nie.-Odpowiedział od razu.-Wszystko ci już powiedziałem.

Pokiwałam tylko głową,nie wierząc mu. Chwilę potem dołączyła do nas reszta,bo powiadomiliśmy ich,gdyby coś. Może oni coś pamiętają i zapełnię te dziury w moim umyśle?

----------------------

Cześć moi drodzy!

Mamy kolejny rozdzialik! :D

Muszę się przyznać,że nie wyszedł do końca tak jak chciałam. Początek i środek są okej...ale jakoś ta końcówka...

Chciałam jeszcze coś napisać,ale zmieniłam plany i dlatego na szybko musiałam wymyślić koniec.

Te moje plany pojawią się w następnym rozdziale :D

Myślę,że nie wyszedł najgorszy choć dla mnie tak xd

DO NASTĘPNEGO! :D

Wasza Pausia :*



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro