Rozdział 11
Czuję się tak,jakby nagle czas stanął w miejscu. Wszystko się zatrzymało. Czuję,jakby wszyscy wokół nas zniknęli a jestem na parkiecie tylko ja i Nicole. Jej usta są takie miękkie i pełne. Poruszają się powoli. Czuję smak alkoholu i truskawki. To chyba jej błyszczyk. Nadal poruszamy się powoli w rytm muzyki. Bardzo mnie zaskoczyła tym ruchem. Nie,że mi się nie podoba. Mógłbym tak cały czas.
Ale wszyscy dobrze wiemy,że na trzeźwo nigdy by tego nie zrobiła.
I to mnie boli najbardziej...
Powoli i z niechęcią odsunąłem się od niej. Nicole na mnie spojrzała i uśmiechnęła się. Jej oczy strasznie się świecą. Zdecydowanie przegięła dziś z alkoholem...
Wziąłem ją za rękę i wyszliśmy z tańczącego tłumu. Ta zaczęła chichotać i potykać się o własne nogi.
-Nathan chodź jeszcze zatańczyć.-Powiedziała Nicole nadal się śmiejąc.
-Myślę,że na dzisiaj już kończymy.-Odpowiedziałem.
-Ale ja nie dam rady dalej iść.-Jęknęła i stanęła w miejscu tym,samym zatrzymując mnie.-Cholerne szpilki.-Mruknęła i zaczęła masować nogę.
Ja trochę rozbawiony jej stanem i zachowaniem,westchnąłem i do niej podszedłem.
-Wskakuj.-Powiedziałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i tak jak poprosiłem-wskoczyła mi na barana. Owinęła ręce wokół mojej szyi a głowę położyła na mojej. Przyznaję-to miłe uczucie mieć ją tak blisko siebie...doliczając pocałunek.
W tej oto pozycji przecisnęliśmy się przez tłum i znaleźliśmy resztę naszej paczki.
-Dobra,ekipa zbieramy się.-Powiedziałem.
-Co Niki robi? Ja też chcę się tak pobawić!-Krzyknął Jonathan i wskoczył na plecy Chrisowi.
Boże...z kim ja się zadaję...
Po 10 minutach cudem udało mi się ich wyciągnąć z kubu. Oczywiście zwróciliśmy na siebie całą uwagę,bo każdy powskakiwał sobie na barana i tak wyszliśmy z pomieszczenia. Nawet ochroniarze nie mogli ukryć śmiechu.
Złapałem taksówkę,wpakowałem ich do niej i powiedziałem kierowcy gdzie ma jechać,już mu płacąc. My już byśmy się nie zmieścili z Nicole,więc musiałem złapać drugą. Wsiedliśmy do niej i podałem adres,gdzie taksówkarz ma nas zawieźć. Nicole oparła głowę o moje ramię i ziewnęła się przeciągając.
-Jestem śpiąca.-Zakomunikowała jak mały dzieciak.
Uśmiechnąłem się i odpowiedziałem:
-Za niedługo położysz się w łóżku.
I po 30 minutach znaleźliśmy się pod akademikiem. Zapłaciłem i podziękowałem kierowcy. Nicole wziąłem na ręce jak panią młodą i zaniosłem prosto do pokoju.
Tamtych posłałem do akademika do Zack'a. Powiadomiłem kumpli,aby się nimi zajęli. Szczerze im współczuję...
Ułożyłem delikatnie Nicole na łóżku. Chwilę zacząłem się w nią wpatrywać. Dziewczyna zaczyna usypiać,ale przecież będzie jej niewygodnie w tych ubraniach. Więcej nie myśląc nachyliłem się i zacząłem odpinać z tyłu jej sukienkę. Potem ściągnąłem jej buty i zsunąłem z niej materiał. Jest taka drobniutka...
Ocknąłem się i zacząłem kopać po szafach w poszukiwaniu czegoś wygodniejszego. Znalazłem dresowe spodenki i jakąś bluzkę za ramiączkach.
Znów do niej podszedłem i wsunąłem bez trudu spodenki. Z bluzką będzie gorzej...
Delikatnie ją podniosłem. Nieprzytomna,na wpół śpiąca oparła głowę o mój tors. Podtrzymując ją,sprawnie włożyłem przez głowę bluzkę i znów położyłem przykrywając ją kołdrą.
Otworzyłem okno,bo jest bardzo duszno. Stanąłem jeszcze chwilę się w nią wpatrując. Ocknąwszy się zacząłem kierować się do drzwi,jednak zatrzymał mnie głos Nicole:
-Proszę,nie zostawiaj mnie. Zostań ze mną.
Na początku myślałem,że mówi przez sen. Jednak ujrzałem ją jak siedzi i wpatruje się we mnie.
-Dobrze.-Odpowiedziałem po dłuższej chwili.
Odszedłem od drzwi,zdjąłem buty,koszulę oraz spodnie i położyłem się obok Nicole.
Ta znowu zaczęła chichotać.
-Jesteś przystojny wiesz?-Powiedziała nagle.
-Ty nie możesz tyle pić.-Odpowiedziałem i wybuchłem śmiechem.
Ona przez chwilę była zdezorientowana,lecz po chwili dołączyła się do mnie. Po chwili się uspokoiliśmy a Nicole położyła się na poduszkę przysuwając się do mnie i zaczyna kreślić jakieś wzorki na moim torsie. To bardzo przyjemne uczucie. Po chwili powiedziała:
-Ale mnie nie zostawisz?
-Oczywiście,że nie.-I pocałowałem ją delikatnie w czoło.
Ona jakby odetchnęła z ulgą i przytuliła się do mnie. Ja trochę zmieszany nie wiedząc co robić,dopiero po chwili również ją objąłem. Po kilku minutach słyszę jej równomierny oddech. Czyli zasnęła.
Wpatruję się w nią nie mogąc oderwać wzroku. Jest taka piękna. Taka niewinna,drobniutka,miła,ugh...jak ja bym chciał aby była moja. Jutro pewnie nic nie będzie pamiętać i się mnie wystraszy.
Ale...
Pierdolę to...
Nicole Pov's
Powoli otwieram oczy. Czuję suchość w gardle i mocny bardzo mocny ból głowy. Jak ja tu trafiłam? Co się stało na koniec imprezy? Normalnie film mi się urwał. Próbuję wstać,ale czuję czyjąś rękę na sobie...RĘKĘ?!
Podnoszę się delikatnie i kogo koło siebie widzę?
Nathana.
A co jest w tym najlepsze?
Jest w samych bokserkach a ja jestem przebrana.
Chwila...
Kto mnie przebrał?
Przerażona próbuję delikatnie wysunąć się z jego objęć. Niestety budzę tym chłopaka.
Jest zaspany i do końca nie kontaktuje. To urocze,bo ma rozczochrane włosy i zdezorientowaną minę...
Kurwa Niki nie czas na takie myśli! Co on tu robi z tobą w jednym łóżku?!
-Co jest zgrane.-Mówi zachrypniętym głosem. Bardzo seksownym głosem.
DOBRA,OPANUJ SIĘ!
-No..też chciałabym wiedzieć.-Odzywam się niepewnie.
Nathan odwraca się w moją stronę i jakby sobie przypominając o co chodzi,mówi przecierając oczy:
-O cześć.
Tak normalnie "cześć". Przecież to nic dziwnego,że wylądowaliśmy w jednym łóżku-na prawdę.
Przypominając sobie,że jest w samych bokserkach zaczynam się rumienić. On to zauważył,bo uśmiechnął się cwaniacko.
-Okej,okej. Już się ubieram.-Mówi i zaczyna wstawać.
-Nie!-Krzyknęłam.
Chłopak zaczyna się śmiać.
-Mam rozumieć,że wolisz żebym został w bokserkach?-Mówi nadal się śmiejąc.
Ja teatralnie przewróciłam oczami i walnęłam go lekko w ramię,a on udaje że to bolało.
-Nathan?-Pytam niepewnie po chwili.
-Tak?
-Czy...czy my coś...?-Nie może mi to przejść przez gardło a ja cała pewnie płonę.
Nathan uśmiecha się cwaniacko i mówi:
-O...czyli ty nic nie pamiętasz?
Wytrzeszczyłam oczy i straciłam oddech.
NIGDY WIĘCEJ SIĘ TAK NIE UPIJĘ,NIGDY!
-O Boże.-Szepnęłam i schowałam twarz w dłonie.
Jestem bardzo,ale to bardzo nieodpowiedzialna.
Po chwili słyszę jego śmiech. Podnoszę głowę i unoszę jedną brew do góry.
-Ciebie to śmieszy?
On nie może powstrzymać się ze śmiechu i łapie za swój brzuch.
O tak. Śmiej się,że zaliczyłeś pijaną dziewczynę. Śmiej się.
Chwila...
STRACIŁAM Z NIM DZIEWICTWO!
Czuję jak zaraz wypłyną mi łzy. Nathan widząc to,od razu się uspokoił i siadł koło mnie.
-Niki,ja żartuje. Do niczego nie doszło. Byłaś tak schlana,że aż prosiłaś żebym z tobą został. Ale nigdy bym tego nie zrobił,gdy dziewczyna jest nieświadoma.
Po jego słowach aż ulżyło mi na sercu. Wzdychnęłam i oparłam głowę o jego tors. On niepewnie mnie objął.
-Nigdy. Więcej. Takich. Żartów.-Wymamrotałam.-Prawie umarłam....
I czuję jak Nathan znowu się śmieje.
Niech się śmieje. Jeszcze chwila,a bym go oskarżyła o zgwałcenie.
Zaczął nas powoli kołysać. To przyjemne. Ale ciekawe co jeszcze nawyrabiałam.
-Co jeszcze robiłam?-Spytałam po chwili.
Czuję jak jego ciało się trochę spina na moje słowa.
CO JA ODWALAŁAM?
-Nathan?-Podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
On się ocknął ze swoich myśli i powiedział:
-Nic szczególnego. Chichrałaś się ze wszystkiego co się rusza,jakiś zbok cię obmacywał a ty na to nie zwracałaś uwagi...a i przed spaniem wyznałaś mi,że jestem przystojny.-Zakończył śmiejąc się.
Jak się oddychało?
-Boże...jak mi wstyd.
-Nie przesadzaj. Inni zachowują się o wiele gorzej.-Pocieszał mnie.
-Tak,ale ja nigdy nie doprowadziłam się do takiego stanu.-Odparłam.
-No nie powiem,wczoraj byłaś bardziej odważna,taka...pełna życia. Co w ciebie wstąpiło?-Zapytał z uśmiechem.
-Nic. Chciałam się zacząć dobrze bawić. I chyba wyszło mi to aż za dobrze.-Powiedziałam i pomasowałam skronie.
-Główka boli?-Odpowiedział Nathan z uśmieszkiem.
-Jak cholera...w ogóle Nathan,powiedz mi ostatnią rzecz.
-No?
-To ty mnie przebrałeś,prawda?
Odwrócił zmieszany wzrok.
Cholera...
-Wiesz no,było by ci niewygodnie...
-Widziałeś mnie prawie nagą!
-A wcześniej w majtkach! Ciesz się,że te dwa razy się powstrzymałem!
Jestem czerwona. Czuję to.
Po chwili wybuchliśmy śmiechem.
-Wiesz...wyglądasz uroczo jak się rumienisz.-Wypalił nagle,a ja zachłysnęłam się powietrzem.
-Nie patrz tak na mnie.-Mruknęłam i zakryłam twarz włosami.
On szybko zmieniając temat powiedział:
-Dobra,znajdę ci coś na ból głowy a potem idziemy coś zjeść.
-Nie. Ja się nigdzie nie ruszam.
-Nie ma mowy,żebyś nic nie zjadła.
Westchnęłam a on zaczyna wstawać. Szybko zakryłam poduszką oczy. Zauważył to,bo powiedział:
-Oj nie udawaj. Wiem,że chcesz popatrzeć.
-Pierdol się.-Mruknęłam w poduszkę.
Usłyszałam jego głośny gardłowy śmiech.
-A od kiedy to tak brzydko mówimy,hmm?
-Widać,że mnie nie znasz. Ubrałeś się już?
-Tak.
Odkryłam twarz i powiedziałam:
-A co z resztą?
-Wszyscy wylądowali u Zack'a. Ciekawe jak wyglądało ich przebudzenie...
Na samą myśl zaczęliśmy chichotać.
-Dobra ubieraj się. Ja w tym czasie znajdę dla ciebie tabletkę.-Powiedział Nathan.
-Okej.-Wstałam.-A ty nic nie piłeś?-Nie ukryłam zdziwienia.
-Tylko jednego drinka. Coś tak czułem,że wy się upijecie. Jakbyśmy tak wszyscy zrobili,to ciekawe co by się z nami stało.-Odpowiedział.
-Cóż za bohater.-Powiedziałam z ironią.
-Ubieraj się.-Powiedział udając obrażonego na co się zaśmiałam.
***
Po godzinie czyli to już jest 14,wyszłam do centrum z Nathanem. Tak. 14:00. Nikt z nas nie stawił się w pierwszym dniu na zajęciach. Ale...od jutra się zacznie.
Siedzimy właśnie w małej knajpce i zajadamy się zamówionym jedzeniem.
-Lepiej ci już?-Pyta Nathan.
-Tak,dziękuję.-Odpowiadam.-Wiesz,czuję jakby coś jeszcze wczoraj się wydarzyło ale nie wiem co.
-Wydaje ci się.-Odrzekł trochę spięty.
-Czy jest coś,o czym mi nie powiedziałeś?
-Nie.-Odpowiedział od razu.-Wszystko ci już powiedziałem.
Pokiwałam tylko głową,nie wierząc mu. Chwilę potem dołączyła do nas reszta,bo powiadomiliśmy ich,gdyby coś. Może oni coś pamiętają i zapełnię te dziury w moim umyśle?
----------------------
Cześć moi drodzy!
Mamy kolejny rozdzialik! :D
Muszę się przyznać,że nie wyszedł do końca tak jak chciałam. Początek i środek są okej...ale jakoś ta końcówka...
Chciałam jeszcze coś napisać,ale zmieniłam plany i dlatego na szybko musiałam wymyślić koniec.
Te moje plany pojawią się w następnym rozdziale :D
Myślę,że nie wyszedł najgorszy choć dla mnie tak xd
DO NASTĘPNEGO! :D
Wasza Pausia :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro