Rozdział 8: Wspomnienia
💔7 lat temu 💔
-Mamusiu, kiedy zobaczę się z tatą?-zapytała sześcioletnia białowłosa dziewczynka o błyszczących dużych fioletowych oczach, ubrana w białą koszulę i spodnie tego samego koloru. Miała na sobie czarne kozaczki, które nosiła zawsze, niezależnie od pory roku.
-Niedługo kochanie, niedługo- odpowiedziała rodzicielka. Wiedziała, że okłamuje swoją córkę, ale wolała to robić niż powiedzieć bolesną prawdę. To byłoby dla niej za dużo -uzasadniała zawsze swoje postępowanie.
Siedem lat temu jej ,,kochanek" zostawił ją wraz z ciążą, po tym jak nie zgodziła się na aborcję. Zataił prawdę o dziecku i kazał wyjechać kobiecie do Stanów Zjednoczonych, jak najdalej od Japonii. Jego reputacja była dla niego ważniejsza niż dziecko. Niż jego niczemu niewinne dziecko!
💔3 miesiące później 💔
-Ale śliczny motylek! Chodź do mnie, nie skrzywdzę Cię, obiecuję!- krzyczała fioletowooka dziewczynka.
-Mam dość udawania, że wszystko jest okej Dark. Masz odwiedzić swoją córkę! To nasze dziecko, nie możesz się go wypierać!-mówiła głośnym szeptem matka białowłosej, zupełnie nie świadoma tego, że jej córka zbliża się w stronę ulicy.
-Płacę Ci za bycie cicho i wychowywanie jej, nie będziesz mi rozkazywać puszczalska szmato-odpowiedział i się rozłączył.
Nagle usłyszała ostre hamowanie oraz trąbienie samochodu, przez co kobieta się odwróciła. To co zobaczyła zostawiło głębokie oraz trwałe rany w jej psychice. Była świadkiem wypadku swojej córki.
Białowłosa dziewczynka stała na ulicy, tyłem do nadjeżdżającego auta. Rączki miała zaciśnięte w piąstki, a na twarzy królował piękny uśmiech. Była zadowolona z siebie, bo złapała motylka. Chciała pokazać go jak najszybciej mamusi.
Nadjeżdżający pojazd z pewnością jechał o wiele szybciej niż powinien w terenie zabudowanym, przez co zanim zdążył wyhamować uderzył w dziewczynkę, która uderzyła o maskę samochodu i spadła na jezdnię. Była cała we krwi. Kierowca, zamiast pomóc poszkodowanej uciekł z miejsca zdarzenia.
Matce dziewczyny telefon wypadł z ręki. Przez chwilę nie mogła się ruszyć, ale szybko się opamiętała.
-Leila, dziecko!-podbiegła do dziewczynki i przerażona sprawdziła czy oddycha, jednak nie wyczuła żadnych oznak życia.
-Pomocy!-krzyknęła. Mimo, iż był to teren zabudowany nikt nie przyszedł pomóc zrozpaczonej kobiecie. Zanim pomyślała o dzwonieniu na pogotowie, było już za późno, ale i tak to zrobiła. Gdy karetka i policja przyjechały, stwierdzili zgon na miejscu.
Matka zmarłej dziewczynki się załamała, a następnego dnia powiesiła.
Jednak czy aby na pewno jej córka umarła?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro