Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 29: Czarny kruk

-Siemka Leila- przywitałam się z moją przyjaciółką.

-Co się odwaliło?!- krzyknęła do telefonu. Rzadko kiedy z własnej woli do niej dzwoniłam, więc jej reakcja była w stu procentach zrozumiała.

-Bo wiesz...- zaczęłam nieśmiało, ale Williams mi przerwała.

-Nie gadaj! Zakochałaś się! Anya, to cudownie!- zaczęła się ekscytować niepotwierdzoną informacją.

-Chciałabym dołączyć do Raimona!- krzyknęłam.

-Rozjebiesz bramkę- zauważyła białowłosa.- Chociaż Sparkle nieraz już to zrobiła- dodała po chwili.

-Zabawne- zaśmiałam się sztucznie, poprawiając fioletowe włosy.

-Dlaczego chcesz być w tej drużynie?- zapytała.

-Istnieje pewna możliwość, że niechcący wbiłam swój ulubiony nóż w szyję pewnej kobiety, która dziwnym trafem jest policjantką i zaczęła łączyć kropki!- wytłumaczyłam szybko powód mojej decyzji.

-Wolniej. Zrozumiałam tylko, że ktoś łączy kropki- powiedziała.

-Mniejsza! Chcę tylko abyś wiedziała, że będę prawdopodobnie grała w Raimonie. Skoro komentujesz mecze to mam nadzieję, że nie będziesz zaskoczona moją możliwą obecnością. Pa!- rozłączyłam się.

Udałam się w stronę pomieszczenia, w którym znajdowała się cała ekipa.

-Cześć!- krzyknął Mark wesoło, gdy tylko mnie zobaczył. Rany, parę godzin temu ujrzał trupa swojego kolegi, a teraz jakby nigdy nic jest radosny.

-Ja...- szepnęłam. Parę łez wyleciało z moich oczu. Spojrzałam na twarze wszystkich.- Przepraszam! Nie daję rady. To dla mnie za dużo- wybuchłam płaczem.

-Co ci?- zapytał Aiden, przerażony moim nagłym zachowaniem.

Nathan podbiegł i mocno mnie przytulił. Spojrzał prosto w moje czerwone od łez oczy. Zbliżył twarz i mnie pocałował.

Stałam zaskoczona tym nagłym gestem. Spojrzałam w stronę młodszego Frosta, który był bardziej zszokowany niż ja. 

Nie odwzajemniłam pocałunku Swifta.

🐻Pov: Aiden🐻

-Wpatrywałem się w Anye i Nathana oczami pełnymi nienawiści. Czyli jednak miała chłopaka. 

Wyszedłem z pokoju, po czym wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Bunny. Dziewczyna była strasznie upierdliwa i nie chciała się ode mnie odczepić, więc mogłem to wykorzystać.

-Hejka Aideniasty!- krzyknęła cała w skowronkach.

-Nie mów tak do mnie. Masz chwilę?- zapytałem.

-Dla ciebie zawsze!- oznajmiła.

-Dołącz do Raimona- poprosiłem i przerwałem połączenie.

Nie wiem co osiągnę taką postawą, ale warto będzie chociaż spróbować utrzeć nosa Anyi. Jeżeli w ogóle się tym przejmie...

Pov: Narrator

-Jak to jest mała szansa na to, że przeżyje?!- krzyknął wściekły Chris.

-Przykro mi. Ostrze wbiło się zbyt głęboko, a pozostałe rany jeszcze bardziej pogarszają stan pacjentki- odparł opanowany lekarz.

-Co z Ivy?!- Jim wparował do szpitala nie przejmując się innymi ludźmi.

Nikt mu nie odpowiedział. Chirurg wrócił do sali, a Chris usiadł na krześle załamany.

-To moja wina. To ja ją puściłem samą. Może jakbym poszedł z nią nic by się nie stało?- blondyn obwiniał się o to co stało się z Miller.

-Brachu. Ivy nie jest słaba. Wyjdzie z tego- próbował pocieszyć go Jim. Sam w to nie wierzył.

Czekali kilka godzin, które dłużyły się w niepewności. W końcu wyszedł lekarz. Jego fartuch był umazany we krwi. 

-I co z nią?!- Chris wstał na równe nogi. 

Ostatnia nadzieja zgasła w jego zielonych oczach, gdy mężczyzna pokiwał przecząco głową.

🍷Pov: Anya🍷

-Chciałabym opuścić drużynę- powiedziałam z udawanym smutkiem w oczach.- Ale mam kogoś na moje miejsce!- dodałam.

-Nie zostaniesz z nami?- zapytał Tod. Ignorowali temat pocałunku.

-Nie mogę- lekko się uśmiechnęłam.- Dacie sobie radę! Pokonacie kosmitów i zagracie w prawdziwą piłkę- puściłam im oczko.

-Chłopaki! Zostawcie ich samych- wtrąciła Nelly, pokazując ręką na mnie i Nathana.

-Zakochana para!- krzyknął Bobby.

Dlaczego tematy tak szybko się zmieniają? Od pogrzebu do wesela i odwrotnie. A nie było nawet pogrzebu, a tym bardziej nie będzie wesela!

Wszyscy wyszli, zostawiając mnie i Swifta samych w pokoju.

W co ty się wpakowałaś?! Teraz wyzna ci miłość i go zabijesz- panikowałam.

-Amethyst- chłopak spojrzał w moje oczy.- Chyba się w tobie...- nie pozwoliłam mu dokończyć.

-Wiem, wiem. Jednak ja nie czuję tego samego- zaśmiałam się niezręcznie.

-Rozumiem-powiedział, udając, że go to nie rusza.

-Muszę lecieć!- krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Minęłam Aidena, który patrzył na mnie jak na największego wroga.

-Wiedziałaś, że mam dzie...- Frost zaczął coś mówić, ale ja go nie słuchałam. Biegłam ani na chwilę się nie zatrzymując. W oczach miałam łzy. Prawdziwe, a nie sztuczne. 

Wcześniej nie kłamałam. Naprawdę się zakochałam. Nie w Nathanie, a w brzoskwiniowowłosym chłopaku, który mnie znienawidził.

A słowo, którego zabrakło w jego wypowiedzi mogłam odczytać w myślach Aidena, a nawet sama się domyślić.

Dziewczynę.

Już wcześniej o tym mówił. Myślałam, że kłamie. Jednak zdjęcia pokazywały coś innego, tak samo jak i myśli chłopaka.

Zdążyłam wczoraj przejrzeć profil Frosta. Natknęłam się przypadkiem na konto Bunny Cottontail. Tam było wszystko czego nie chciałam zobaczyć.

Otarłam łzy i przeteleportowałam się do mojego domu. Usiadłam na kanapie i spojrzałam na ściankę trupów.

Uśmiechnęłam się lekko. Poczułam, że faza stania się wampirem przyspieszyła.

-Brooke- zawołałam imię mojego jadowitego pająka. Stawonóg wszedł na moją rękę.- Zabij mnie- szepnęłam.

⚽Pov: Mark⚽

-Nathan! Gratuluję wyznania uczuć!- krzyknąłem, widząc wychodzącego z sali przyjaciela. Swift w ciszy mnie wyminął.- Co się stało?!

-Nic- zatrzymał się.- Nie zrozumiesz tego Mark.

-Czemu?

-Hej! Kapitanie! Jakaś dziewczyna mówi, że chce dołączyć do naszej drużyny!- poinformował Bobby.

-Zaraz przyjdę! Nathan co się stało?- drążyłem temat, jednak niebieskowłosy mnie zignorował i odszedł.

-Szybciej!- poganiał Tod. 

-Już biegnę!- tak jak powiedziałem, tak zrobiłem. Zobaczyłem uśmiechniętą różowo-fioletowowłosą dziewczynę o turkusowych oczach.

-Dzień dobry! Jestem Bunny Cottontail! Miło poznać!- podała mi rękę.

-Siemanko! A więc chcesz do nas dołączyć?- zapytałem. Na moją twarz wrócił szczery uśmiech.

-Tak, chociaż nie mam dużego doświadczenia...

-Musisz być strasznie dobra skoro Sparkle cię tu sprowadziła- zauważył Jude, skanując wzrokiem dziewczynę.

Bunny spojrzała na niego zdziwiona, ale uznałem, że wstydzi się swojego potencjału.

-Nie musimy cię sprawdzać! Witaj w drużynie- powiedział Tod.

-Tak!- krzyknęła reszta obecnych.

Pov: Narrator

-To chyba jakiś żart!- krzyknął Chris. Nie mógł pogodzić się ze śmiercią Miller.

-Może chcesz wziąć wolne? Nam też jest...- zaczął Bob, ale blondyn mu przerwał.

-Nie. Wsadzę do więzienia tego kto za tym stoi. Albo lepiej. Zabiję go.

-Zrobiła to dziewczyna- powiedział Jacob, który wszedł do sali wraz z laptopem.- Nie specjalnie ukrywała się z tym. Nawet w pewnym momencie zauważyła kamerę.

-Masz nagranie?- zapytał Jim. Odpowiedź była jasna.

-Nie chcesz na to patrzeć- informatyk przymknął oczy.

-Znasz dane winowajcy?- zapytał Chris, który był wściekły.

-Tak, ale nic ci nie dadzą. Osoba, która to zrobiła według nich nie żyje od sześciu lat. Chodźcie do pokoju obrad, tam wszystko rozpisałem- Jacob kiwnął w stronę sali obok.

-Ta laska do góry! Z pewnością to ta dziewczyna do której Ivy podeszła! Tylko, że tamta była trochę młodsza- Chris wskazał na zdjęcie zamieszczone na samej górze korkowej tablicy.

-Ej! A to nie była czasem idolka? Alien Kelly?- zapytał Jim.

-Bingo. Przejrzałem jej historię. Zmarła w wieku dwudziestu czterech lat na skutek... Tutaj robi się ciekawie- zaczął mówić Jacob.

-Nie przerywaj!- skarcił go Bob.

-Przez wybuch w budynku organizacji Vees. Nie ustalono dlaczego się tam wtedy znajdowała.

-Nie żyje, a więc nie zabiła Ivy. Chyba, że upozorowała śmierć. A wiecie czy miała dziecko? Istnieje możliwość, że jest podobne do niej- podsunął Chris.

-Czekaj... Tak! Ale szczegółowe dane na jego temat zostały usunięte- powiedział informatyk.

-Daj, przeczytam. Alien Kelly wyszła za mąż za niejakiego Maxa Villina. W wieku siedemnastu lat urodziła córkę. Zmarła...- Jim przerwał.- Nic więcej na temat dziecka.

-Miller kiedyś była fanką tej idolki- wtrącił Chris.- Co jeżeli odkryła tożsamość córki i aby tych danych nie wydać została zamordowana? Poszukam jej pamiętnika. 

-I co tam niby znajdziesz? Opis życia Alien? Wątpię- zadrwił Jim.- Pamiętaj, że bardziej interesuję nas jej córka.

-Masz podane dwa nazwiska! Jedno z nich należy do morderczyni naszej przyjaciółki!- krzyknął Jacob.

Tylko był jeden problem. Ta dziewczyna była dwa kroki przed nimi, a z każdą sekundą zwiększała odległość. W końcu Anya była mistrzynią kamuflażu. 

Kluczową rolę w tej gierce miał czas. 

🥛Pov: Leila🥛

-Jesteś Bunny, prawda? Chodź na momencik- uśmiechnęłam się sztucznie do turkusowookiej, klejącej się do brata Shawna.

-Tak?- zapytała uroczym głosem. A więc tak gramy? Też potrafię być słodka!

-Nie zbliżaj się do liliowowłosego, bo może ci włosek z głowy spaść- zaśmiałam się lekko.

-Nic mi nie zrobisz- powiedziała niepewnie.

-Mam znajomości- pokazałam jej środkowy palec i podeszłam do starszego Frosta.

-Jestem Leila- uśmiechnęłam się.

-Hej- powiedział speszony. Widać, że mnie lubi. Albo wpadłam w paranoję co jest również bardzo prawdopodobne.

-Zastanawiałam się nad tym czy nie chciałbyś się...- moja pewność siebie wygasła. W cudownym momencie!

-Ej! Różowa, choć!- krzyknął Aiden. Cottontail posłusznie ruszyła za chłopakiem.- Wyznaj jej to Shawn- dodał brzoskwiniowowłosy. 

Moja twarz stała się czerwona jak burak.

-Przepraszam za niego. Jest strasznie...- Frost próbował znaleźć słowo opisujące jego brata.- Bezpośredni.

Powaga i zadziorność! Włączcie się.

Nic się nie odpaliło. Stałam jak słup soli. Zakryłam twarz grzywką i udawałam, że mnie tam nie ma.

-Ach, tak! Bezpośredni! Fajnie- zaśmiałam się niezręcznie, wygadując głupoty.- A może pójdziemy na łyżkę? Znaczy łyżki!

-Na łyżwy?- zapytał.

-Tak! Na łyżki! Znaczy łyżwy!- co ja wygaduję?!

Pov: Narrator

-Jakieś info? La, la, la.

-Zmiana trenera!- odezwał się czarny kruk.

-Nareszcie! Ale on też wyląduje w areszcie- zauważyła Sophie.

-Nie to najważniejsze. Mam wieści teraźniejsze! AQ wyszła z grupy. Dokładnie policzyła wszystkie trupy!- opowiadał ptak.

-Policja mnie nie szuka? Nawet jeśli, to i tak zobaczą ducha! La, la, la. 

-Trop zmylony. Blondyn będzie zastrzelony- kruk tak jak jego właścicielka, każde wypowiedziane słowo rymował.

-Ciekawe, ciekawe. La, la, la. Zaproś ich na kawę. A potem zostaną straceni. Ile czasu morderca sobie ceni? Jeżeli go zobaczysz kruku! Bardzo proszę, stań bez ruchu. Jeśli cię zobaczy dziewka. Daj się jej zabić, niech poleci krewka! La, la, la. 

-Pani też chce zostać zabita? Piłeczka ma nie zostać odbita?- zapytał ptaszek. Wcześniej białowłosa dziewczynka dążyła do śmierci, a teraz pragnęła odbierać życie innym.

-Nie chcę. Nikt nie urwie ręki lalce. La,  la, la- spojrzała na pupila czarnymi jak węgiel oczami. Dziewczyna zmieniła swój cel. Zaczęła zabijać i mieć z tego satysfakcję. W końcu to ona kontrolowała cienie.

-Ile jeszcze pomysłów posiadasz? Słoiczków wystarczająco dużo masz? Jak dużo dusz chcesz ukrywać.  Ktoś może ciebie w końcu zacząć rozszyfrowywać.

-Nie martw się o mnie! La, la, la. Zaraz mój cień cię na kawałeczki potnie. Odejdź spokojnie. Boisz się o mnie? Żarty schowaj do teczki. Nie znajdziesz nigdy karteczki. La, la, la. Pociąg nadjeżdża. Ptaka rozjeżdża!- zanim Sophie wypowiedziała ostatnie słowo, kruk zdążył odlecieć.

Dziewczyna zmieniła swój wiek na nastoletni. Teraz jej długie włosy obwiązywały dwie białe kokardki, a biała ( miejscami czarna) sukienka powiewała na wietrze. Znajdowała się na peronie.

-Panienka wsiada?- zapytał maszynista. Odpowiedziała mu cisza. Nie było nikogo w miejscu gdzie chwilę temu stała Sophie.- Co jest? Gdzie ona?

Czarny kruk przysiadł na dachu pociągu, obserwując okolicę. 

**************************************

Siemanko! Rozdział zawiera 1657 słów❤️.

Ciekawe co się stało z Anyą🤔. Zapewne stanie się wampirkiem. Nawet ja tego nie wiem hihi.

Strasznie mocno lubię pisać o tym co dzieje się w policji! Są tak blisko odkrycia prawdy, a jednak tak daleko...

Czy zdania Sophie chociaż trochę brzmią sensownie? Trudno jest rymować i nadawać sens wypowiedzi😅. Tak naprawdę z wiekiem dziewczyna zmieniała wygląd. Widać to, prawda?

Miłego dzionka/ nocki/ wieczoru/ poranka☀️🌙🌒🌞.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro