Rozdział 17: Co on tutaj robi?!
🥛Pov: Leila🥛
- Idziesz zbierać cukierki Leila?- zapytała Tina, koleżanka z mojej szkoły.
-Nie jestem pewna. Możliwe, że Raimon będzie coś grał, a ja muszę tam być internetowo- odpowiedziałam.
-Możesz sobie odtworzyć powtórkę meczu w telewizji.
-Wolę być na bierząco- uśmiechnęłam się. Czasem wydawało mi się, że jestem lekko podobna do Anyi. Wieczne kłamstwa o rodzinie, pochodzeniu i życiu, zaczynały być uciążliwe. Przynajmniej nie mordowałam ludzi dla zabawy i przyjemności...
-No weź! Będzie fajnie. Jest 31 października! To zapewne nasze pierwsze i ostatnie razem spędzone Halloween...Szkoda, że muszę się przeprowadzić do Tokio- powiedziała smutna. Poznałam ją dwa miesiące temu, gdy pierwszy raz przyszłam do szkoły. Wcześniej mieszkałam w Stanach Zjednoczonych i tam kontynuowałam naukę. Co ciekawe Anya podawała się za moją mamę! Była w moim wieku, a udawała dorosłą kobietę!
-Postaram się. A teraz muszę lecieć! Zaraz ucieknie mi autobus!- krzyknęłam.
Pobiegłam szybko w kierunku przystanka. Gdy już miałam wsiąść, autobus sobie odjechał. Jak tak można!?
-Znowu z buta!?- krzyknęłam. Tina się zaśmiała.
-Podwiozę Cię- zaproponowała nadal się śmiejąc.
O nie! Nie może się dowiedzieć gdzie mieszkam!
- Nie dzięki, spacer dobrze mi zrobi!- krzyknęłam, po czym ruszyłam w stronę w którą jechał mój jedyny środek transportu, który przegapiłam.
Pov:Narrator
Dlaczego każdy kłamie? Nawet nie świadomie lub z przyzwyczajenia.
Czy kłamstwem można nazwać złamaną obietnicę? Co jeżeli ktoś obiecał, że nigdy o Tobie nie zapomni, a 3 dni po Twojej śmierci zacznie się znowu jakby nigdy nic śmiać?
-Zróbmy biwak w lesie! - zaproponował Bobby.
-Pani trenerko?- zapytał Mark.
-Róbcie co chcecie, tylko się nie pozabijajcie- powiedziała.
Autokar Raimona zatrzymał się obok lasu. Przecież świetnym pomysłem było biwakowanie w nim w nocy, nie wspominając już o tym, że niedawno jedna osoba, którą znali została zamordowana...
-Będzie fajnie!- krzyknął pełen entuzjazmu Mark.
-Tak!- odpowiedziała Amethyst. Ona jako jedyna była przyzwyczajona do przebywania w takich miejscach, jakim był na przykład ten las. Nikt z Raimona raczej nie mordował ludzi dla zabawy, więc największym zagrożeniem dla chłopców i menadżerek była ona. A może jeszcze coś innego?
Skoro sama siebie by nie zabiła to czego miała się bać? Na pewno nie dzikich zwierząt.
-Nie sądzicie, że to zły pomysł?- zapytał Shawn.
-Zgadzam się, może byśmy zmienili miejsce noclegu?- poparł Sharp.
-Co nam szkodzi?- zapytał Erik.
No właśnie, nie planuję was zabić. Chyba -pomyślała Sparkle.
Drużyna ruszyła w głąb lasu.
-A pani zostaje?- zapytała Sylvia.
-Tak, bawcie się sami- odpowiedziała. Nie zrozumiałe jest jedno w jej wypowiedzi. Dlaczego puściła dzieci same w nocy do lasu? Może i była dopiero godzina dwudziesta, ale już dawno zaszło słońce.
Czy trenerka wiedziała, że las jest nawiedzony? Czy puściła je tam celowo?
Może poznamy na to odpowiedź, a może I nie.
-To dobre miejsce!- krzyknął Bobby. Nie wyglądało ono źle, pare gałązek leżało na ziemi, wystarczyło aby rozpalić ognisko. Drzewa otaczały miejsce tworząc kółko, które z góry wyglądało jakby uwięziło we wewnątrz siebie ludzi. A może tak było?
-Masz zapałki?- zapytał Nathan.
-A ty ich nie masz?- zapytał niebieskowłosy, wysoki chłopak.
-Nie. Kto wziął zapałki?- zapytał Swift. Odpowiedziała mu cisza. Wszelkie zwierzęta przestały wydawać dźwięki. Wiatr nie szumiał, a las wydawał się nagle opustoszały.
Nagle wszystkie otaczające ich drzewa połączyły się. Chwile później nie było żadnej luki. Nie było jak uciec z tej szczelnej pułapki.
Ciekawe... Nigdy nie widziałam na żywo takiej scenki. Będzie ciekawie!- pomyślała Amethyst.
Co tu się dzieje?! -zapytał w myślach Jude.
Nagle korzeń drzewa złapał za talię jego siostrę.
-Ał! Pomo...- krzyknęła, lecz nie dokończyła. Dziewczyna straciła przytomność. Chwile później została zamknięta w klatce, wysoko nad ziemią.
Na powierzchni na której stali pojawiło się boisko.
-Witam Raimonie, miło was znowu widzieć- powiedział blond włosy chłopak. Miał je ułożone na żel, a wyglądem przypominały ogień. Na jego twarzy widniała maska. Można było przez nią zobaczyć jedynie ciemnobrązowe oczy, spoglądające na nich.
-Proponuję rozegranie meczu w zamian za życie waszej koleżanki. Wchodzicie w to?- zapytał, po czym zdjął maskę.
-Axel?!
................................................................
I co wy na taki obrót spraw? Mówiłam, że Axel ma ważną rolę hihi. Czy ktoś jest detektywem? Jeżeli tak, masz już parę kropek do połączenia🕵♂️🕵♀️
Widzimy się w następnym rozdziale!
🎃Wesołego Halloween!🎃
🍬Ps: Zbieraliście cukierki?🍭
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro