Rozdział 16: Przesłuchanie
Kto zamordował Victorię? To pytanie zadawały sobie dwie osoby prowadzące śledztwo w tej sprawie. Wśród nich nie było, detektywa, gdyż mężczyzna zajmował się sprawą związaną z siostrą Axela Blaze'a.
-Teraz niech przyjdzie Mark Evans- poprosił komisarz numer jeden, lub po prostu Damian.
-Powiedz chłopcze wszystko co wiesz na temat morderstwa Victori Vanguard-powiedział drugi komisarz, który miał na imię Simon.
-Bo my...-Mark przez chwilę się zaciął, nie wiedząc co powiedzieć. Co zrobiliśmy my? Pytali o niego, nie o nich. Oskarżają go o morderstwo? Nigdy nie był przesłuchiwany i nie wiedział co mówić. Przecież nic nie zrobił!
-Znaczy ja-poprawił- nic nie wiem. Nie widziałem nikogo i nic podejrzanego...
-Opisz nam cały wczorajszy dzień i noc- poprosił Damian.
-Wróciliśmy do Tokio i mogłem spotkać się z mamą... I tatą! Spędziłem dzień z nimi! Byłem jeszcze trochę potrenować i to tyle!- wytłumaczył poddenerwowany kapitan. Wiedział, że stres nie pomaga w uniewinnieniu siebie, ale nie potrafił inaczej. Przejął się wszystkim, a wiadomość o śmierci koleżanki nie do końca do niego dotarła.
-Gdzie znajduję się miejsce twojego treningu?- zapytał komisarz Simon, notując informacje podane przez chłopaka, w notesie.
-Obok wieży, trenuję tam z oponą- szepnął. Wiadomości powoli zaczęły do niego docierać.
-Dobrze, możesz wyjść, poprosimy panią Amethyst Sparkle!-powiedział Damian.
Fioletowowłosa dziewczyna weszła do pokoju, po czym usiadła na krześle.
-Powiedz nam wszystko co wiesz w związku ze śmiercią Victorii-poprosił Saimon.
-Nic nie wiem, widziałam tylko martwe ciało dziewczyny - odpowiedziała, nie pokazując stresu.
-Gdzie byłaś wczoraj rano i wieczorem?- zapytał policjant.
-Cały czas w domu. Nie mam znajomych, a rodzice są w delegacji od tygodnia i nie było ich w mieszkaniu-skłamała, tak aby wyglądało to jak najbardziej wiarygodnie. Nie było jej w domu i miała paru znajomych, chociażby Leilę.
-Czy ktoś może to potwierdzić?- zapytał Saimon.
-Tak, wpisz proszę w notesie, że byłeś u mnie w domu, jako opiekun pod nieobecność moich rodziców- powiedziała wyciszając słuch Damiana i kontrolując czyny Saimona.
Komisarz wpisał te informację do notesu.
Odwróciła wszystko co zrobiła do normalnego stanu, dając świadomość Saimonowi , że powiedziała kto to potwierdzi. Później gdy będą szukali świadków, znowu zacznie kontrolować jego umysł i w ten sposób zostanie usunięta z grona podejrzanych.
-Czy to wszystko?- zapytała niewinnym głosikiem.
-Myślę że tak, możesz wyjść -odpowiedział.
-Pani Schiller! Teraz poprosimy panią!- poinformował komisarz Damian. Kobieta weszła do biura, a Sparkle wyszła z pomieszczenia.
-Proszę mi powiedzieć, dlaczego puściła pani dzieci, nie pochodzące z tego miasta w odwiedziny do kolegów? Zdaję sobie Pani sprawę z tego, że zmarła Victoria Vanguard, nie miała nikogo kto był jej opiekunem prawnym w Tokio, a więc pełna odpowiedzialność za nią, należała do pani? - zapytał zawiedziony inteligencją kobiety, Damian.
-Tak, zdaję sobie z tego sprawę- powiedziała sztywno.
-Grozi pani więzienie-powiedział. Nagle zadzwonił telefon -Przepraszam, muszę odebrać- kliknął zieloną słuchawkę.
-Witam serdecznie!- usłyszał. Włączył na głośnomówiący- Widzieliście za pewnie, ciało mojej ostatniej ofiary. Nie wchodźcie mi w drogę bo skończycie gorzej. A teraz, nie będę owijać w bawełnę!- zaśmiała się osoba dzwoniąca. Można było wywnioskować, że to kobieta- Macie zostawić Line Schiller w spokoju! Psujecie mi zabawę! To ja jestem winna, nie ona. Ale co się stanie jeżeli tego nie zrobicie? Otóż zabije wasze rodziny, wysadzę ten budynek, a na koniec dorwę i was! Nie obchodzi mnie jak to zrobicie, do końca dnia macie uniewinnić Line Schiller. Mordercą jestem ja. To wszystko- I w tym momencie przerwało.
-Niech szlag to trafi!- krzyknął Saimon.
🔪🍷Pov:Anya🍷🔪
Rozłączyłam się. Policja nie może zamknąć ani mnie, ani trenerki, inaczej nie zdobędę perghontu.
Ale tak właściwie czym jest perghont? Jest to proszek, mający siedem różnych barw. Został zamknięty w siedmiu koralikach, którego każdy ma kolor proszku. Można łatwo pomylić go ze zwykłą częścią biżuterii.
Osoba nosząca jeden kawałek perghontu, powoli zaczyna tracić uczucia i odczuwać mniej emocji. Schiller nosi bransoletkę, zawierającą jeden koralik.
Mnie nie interesowała biżuteria, lecz to co było zamknięte w jej środku. Aktualnie posiadałam pięć z siedmiu kawałków, rozrzuconych po całym świecie korali. Jeżeli złączy się proszek i wykona odpowiednie czynności, uzyskuje się władze nad światem. Nie tylko nad ludźmi i istotami żywymi lecz nad wszystkimi dalszymi losami wszechświata...
Pov: Narrator
🪄Skip time 2 dni🪄
Padał deszcz. Uroczystość pogrzebowa Victorii Vanguard, skończyła się parę minut temu.
Co powie jej ojciec, gdy dowie się że jego córka nie żyję?! Wina, spadła na akademię Aliea. To jej uczniowie terroryzowali szkoły, porwali prezydenta, a do tego zabili Tori!
Przecież tylko oni mogli to zrobić. Prawda? Zadawali sobie to pytanie Bobby, Jude, Nathan i reszta drużyny.
Mark był zdeterminowany, aby pomścić koleżankę. Nadal uważał, że to tylko sen... A może miał rację? Co jeżeli wszystko co się wydarzyło było nieśmiesznym żartem, obrazem stworzonym przez jego wyobraźnie?
Nawet nie zauważył kiedy znalazł się w autobusie. Cała radość zgasła, wszyscy milczeli.
Jak zwykle w najmniej oczekiwanym momencie zadzwonił telefon. Lina odebrała. Jej podopieczni wsłuchali się w to co mówiła.
-Tak, rozumiem, jasne pojedziemy tam- odpowiedziała rozmówcy, po czym się rozłączyła- Mamy, dane o potencjalnym położeniu bazy akademii Aliea.
-Pojedźmy tam!- krzyknął Mark.
Reszta się nie odezwała.
-To nie ma sensu- powiedziała Amethyst.
-Co? Czemu?- zapytał zdezorientowany kapitan.
- Pewnie są to fałszywe informację...- odpowiedziała.
-Nawet jeśli, musimy spróbować- powiedział zdeterminowany Evans.
Nie chce mi się jechać do jakiegoś centrum treningowego Aliea. Skoro jesteś taki chętny, aby iść tam, to może odwiedzisz moje miejsce w którym kiedyś ćwiczyłam łapanie noży?- pomyślała Sparkle.
-Okej...- odpuściła dziewczyna, wbrew swoim przemyśleniom. Pozory trzeba trzymać, nie ważne jak bardzo głupie pomysły wpadłyby do głowy kogoś z drużyny Raimona.
Chociaż czy aby na pewno głupie? Przecież nie każdy ma ponad przeciętną sprawność fizyczną. Skoro dziewczyna wiedziała co tam się znajduje, dlaczego odradzała im pojawienie się tam?
☃️Pov: Shawn ☃️
Od niedawna nie było ze mną Aidena. W sumie to odkąd pojawiła się nowa zawodniczka.
Co ja mam teraz zrobić? Gdzie ty jesteś bracie?- zapytałem. Nie uzyskałem odpowiedzi.
Nie dość, że zgubiłem brata to jeszcze spotkałem dziewczynę, którą widziałem na łodzi Darka. I chyba, troszeczkę mi się spodobała...
Ale mój braciszek mi nie pomoże zagrać meczu, ani doradzić co mam zrobić z tym uczuciem.
Nie ma Kevina, nie ma Aidena, czy może być gorzej?
-Tak- szepnęła do kogoś, siedząca obok mnie Amethyst.
................................................................
Witam. To ostatni rozdział pisany na zapas. Resztę muszę napisać hehe( W sumie ten też poprawiałam, pisząc zupełnie inną wersję...) Jednak jeszcze nie ma meczu. Jak już wcześniej wspominałam, była inna wersja książki. Postacie miały inne intencję itp. Czy chcielibyście abym opublikowała jeden środkowy rozdział? W ogóle nie odnosi się do aktualnej wersji zdarzeń. Jeszcze tylko powiem, że cały jest pisany z perspektywy Leili. Z ogłoszeń to tyle. Miłego dzionka lub nocki🥰
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro