Rozdział 15: Dlaczego ją zabiłaś?
❗️Kochani, w tym rozdziale pojawia się opis brutalnego morderstwa. Scena będzie zaznaczona tym znakiem ,,⚠️". To tyle miłego czytanka ❤️
******************************
Zapowiadał się piękny dzień. Słonko świeciło, tak jak wiosną, co jak na porę jesienną było rzadkością.
Wszyscy członkowie Raimona, byli zadowoleni z powodu możliwości spędzenia czasu z najbliższymi.
Osoby nie pochodzące z tego miasta, nocowały u kolegów i koleżanek.
Pani trenerka kazała się wszystkim wstawić o godzinie 9.00 na zbiórcę, obok miejsca gdzie został zaparkowany piłkobus, co nie do końca wszystkim się podobało. Kto normalny chciałby tak wcześnie wstawać?
Niestety, trzeba było się przygotować na starcie z Epsilonem.
Menadżerki Raimona pojawiły się jako pierwsze, radośnie rozmawiając między sobą. Gdy dotarły na miejsce, Nelly zamarła. Silvia i Celia spojrzały na nią zdziwione, po czym skierowały wzrok w stronę, w którą patrzała brązowowłosa. Celia przerażona wydała z siebie głośny pisk, który za pewne było słychać na końcu miasta.
⚠️ ⚠️
Na środku chodnika, niedaleko autokaru, leżało martwe ciało Victorii. Nie, nie było ono zwyczajnie położone. Dziewczyna miała lewą rękę odciętą i przyszytą do głowy. Druga zaś była cała we krwi. Oczy były otwarte, a w zasadzie oko, bo drugie leżało zdeptane obok głowy Victorii. Nogi miała zszyte nitką.
Prezentowała się, niczym mocno zepsuta szmaciana lalka.
⚠️ ⚠️
Nie trzeba było długo czekać na chłopaków, bo pojawili się już po parunastu sekundach.
-Co się stało Celio?! - zapytał wystraszony krzykiem siostry Sharp. Dziewczyna nie odpowiedziała, stała nieruchomo razem z resztą dziewczyn, wlepiając przerażone spojrzenie w ciało przyjaciółki.
Jude jako jedyny z zebranych nie zauważył jeszcze ciała koleżanki.
Widząc gdzie dziewczyny wlepiają wzrok, odwrócił się. Także zamarł.
W krótkim czasie reszta ekipy zaczęła się pojawiać. Ostatnia przyszła Amethyst.
-Co się stało? - zapytała. Przejechała wzrokiem po zebranych, po czym zatrzymała go na martwej Tori.
🔪 3 godziny wcześniej 🔪
Szłam przez ulicę w Tokio. Przyglądałam się witrynom sklepowym i ulicy, na której nie było pojazdów.
Nie miałam ochoty na mordowanie przechodniów, a nawet jeśli bym miała, nikogo nie było w pobliżu.
Dlaczego chłopacy ją lubią? Jest dziwna i oszukuje! Udowodnię, że jest kosmitą! Zniszczę jej reputację!- myślała w oddali Tori. Boże jak ta dziewczyna mnie irytuje!
Po prostu ją zabiję. Będzie jeden kłopot z głowy...
🪄Teraźniejszość 🪄
Dziewczyna nic sobie nie robiła, z widoku martwego ciała. Jedynie dobre aktorstwo jej nie zdradzało. Przybrała minę przerażenia, a tak naprawdę była dumna ze swojego dzieła.
Wybiła równo dziewiąta. Trenerka Lina, przyszła na miejsce zbiórki, zupełnie się nie spodziewając tego co tam zastanie.
Po zobaczeniu min jej podopiecznych, w końcu skierowała znudzony wzrok na ... martwą Victorię. Zamarła, tak jak dzieciaki.
Szybko jednak się opamiętała i zadzwoniła po policję. Można było od razu stwierdzić, że jej podopieczna nie żyje. Na pewno opiekun poniesie, konsekwencję nie dopilnowania dziecka. Ale przecież to nie była jej wina...
******************************
Siemanko! Rozdział jest krótki, bo nie chciałam nawalać wszystkiego naraz. Myślę że w następnej części zaczniemy wkońcu mecz( przesłuchanko też będzie hehe) To tyle, trzymajcie się, papa!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro