Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14: Amethyst, dołącz do nas!

Epsilon niedługo przybędzie rozegrać mecz. Wszyscy z dryżyny Raimona zdawali sobie z tego doskonale sprawę. Tylko był jeden wielki problem. Kevin nie mógł grać. Nie dość że skład był niepełny, to jeszcze nie było szans na użycie nowej techniki ,, smoczej zamieci ". Jak mieli wygrać mecz, skoro ostatnio nawet go nie zagrali?

🍷Pov:Anya🍷

Rozpuszczone fioletowe włosy, tego samego koloru oczy, w których błyszczały gwiazdeczki i fioletowe ubrania. Moje ulubione okulary przeciwsłoneczne, będące źródłem zmian wyglądu i czarne kozaki na mniejszym obcasie, niż zazwyczaj.

Tak prezentowałam się jako Amethyst Sparkle, która za chwile miała dołączyć do drużyny Raimona. Tak, osoba która nienawidzi interakcji z ludźmi oraz pokazywania się publicznie, zostanie miłą i radosną dziewczynką, czerpiącą radość z gry w piłkę.

Jednym słowem ZAJEBIŚCIE.

Pov: Narrator

Jesienna pogoda nie sprzyjała treningom. Cały czas padał deszcz, przez co chłopcy nie mieli możliwości gry w piłkę. Jedynym plusem było to, że nawet jakby pogoda sprzyjała nie mogliby trenować.

Zbliżali się do rodzinnego miasta większości z nich, a mianowicie Tokio. Nie mogli się doczekać spotkania z rodzinami.

Ich trenerka znalazła pewne informację o utalentowanej zawodniczce, mieszkającej w tym mieście, dzięki czemu jej podopieczni mogli odwiedzić bliskich. To był jedyny powód.

-Patrzcie! Jesteśmy prawie na miejscu! Jeszcze kawałek!- krzyknął jak zwykle radosny Mark.

Ale on jest uroczy gdy się uśmiecha- pomyślała Nelly, wpatrując się w Marka, jak w najpiękniejszy na świecie obrazek. Szybko jednak odwróciła głowę w bok.

Spokojnie Nelly, nie jesteś szalona. Przecież go nie kochasz... Prawda?- zapytała samą siebie, przerażona wizją zakochania się w Marku. Zrobiła to już dawno, ale wolała wmawiać sobie że jest inaczej.

-Skąd to wiesz?- zapytała zdziwiona Tori. Nigdy nie była w Tokio, więc to oczywiste że nie rozpoznawała miejsc tak ważnych dla mieszkańców tego miasta. Wyjrzała przez okno, po czym skupiła spojrzenie na twarzy kapitana.

-Widzisz tą wieże? To symbol miasta!- wytłumaczył Mark.

🍷Pov: Anya🍷

Lało jak z cebra. Na boisku obok gimnazjum Raimona było wiele kałuż.

-Szkoda, że nie ma burzy- szepnęłam. A walić prawa fizyki, sama ją sobie wytworze.

Podniosłam rękę i pstryknęłam palcami. To wystarczyło aby rozpętać wichurę i upragnioną burze. Czy można wymarzyć sobie lepsze efekty specjalne? Brakuje tutaj tylko krwawego deszczu...

🥛Pov: Leila🥛

-Nudzi mi się myszko- szepnęłam. Zwierzątko milczało. Czego się spodziewałam, myszy nie potrafią mówić.

A może by tak zacząć komentować mecze Raimona? Brzmi ciekawie. Tak! Zostanę chwilowo komentatorką!

Pov: Narrator

-Hej, zatrzymaj się na chwilę!- krzyknął Mark do kierowcy piłkobusu. Ten zrobił to o co został poproszony.

-Co się stało Mark?- zapytał Jude.

-Tam ktoś jest- odpowiedział kapitan.

Wszyscy spojrzeli w stronę boiska. Stała tam odwrócona tyłem fioletowowłosa dziewczyna.

Dzień dobry drużynko- pomyślała.

Wzięła piłkę leżącą na ziemi do ręki. Burza szalała, a w oddali wyła syrena informująca o pożarze.

Dziewczyna podbiła piłkę do góry I oddała zwyczajny strzał na bramkę. Po raz kolejny siatka nie wytrzymała i została rozerwana.

Cała drużyna Raimona była pod wrażeniem jej umiejętności. Fioletowowłosa lekko obróciła się w bok, tak aby Raimon mógł zobaczyć połowę jej zdziwionej ich obecnością twarzy.

I w tym momencie burza się skończyła. Słońce zaczęło grzać tak jak latem, a chmury zniknęły.

Wow- pomyślał Nathan. Nigdy nie widział nikogo kto by z taką łatwością zniszczył bramkę. Oprócz ,,kosmitów " rzecz jasna. Na szczęście siatka się zregenerowała.

Mark wybiegł z piłkobusu, prawie wywalając i zabijając się przy wyjściu.

-Hej! Jak masz na imię! To był świetny strzał!- krzyknął.

Dziewczyna odwróciła się w jego stronę. Jej oczka błyszczały. Przywołała na twarz zniewalający uśmiech.

-Hej, jestem Amethyst Sparkle i dzięki- odpowiedziała- A ty to?- dodała.

-Mark Evans! Kapitan i bramkarz Raimona. Chciałabyś grać z nami w...- nie dokończył bo przerwał mu Sharp.

- Mark, uspokój się.

-Ach, tak- potarł ręką kark lekko zawstydzony - Chodzisz do naszej szkoły?- zapytał

On tak poważnie? -pomyślała.

-Nieeee, tylko tutaj trenuję- odpowiedziała Amethyst po krótkiej chwili.

Wszystko się zgadza, to jej szukałam- pomyślała trenerka.

On się w niej nie zakochał, prawda?- zapytała samą siebie Nelly w myślach- A co jeśli to zrobił!? Nie przeżyję tego!

Oho, dziewczyna się zabujała. Mogę to wykorzystać...- pomyślała fioletowowłosa.

- Amethyst, widzę że posiadasz bardzo duże umiejętności- stwierdziła pani Lina robiąc krótką przerwę.

Większe niż myślisz.

-Może chciałabyś spróbować swoich sił przeciwko mojej drużynie?- zapytała.

Co ty mówisz? Jaki mecz? Tego nie było w planach- pomyślała.

-Emm, no dobrze- odpowiedziała.

🍷Pov:Anya🍷

Gracze Raimona ustawili się na swojej połowie boiska. Ja stałam po drugiej stronie. Nie wyglądali na jakiś silny zespół. Kogoś tam brakowało. I nie chodzi mi tutaj o ranne osoby. Brakowało osoby będącej żywiołem ognia.

Nie było Axela Blaze'a. Może i nadawałby się do mojej drużynki, ale on kochał piłkę całym sercem. Osoby ognia muszą potrafić zniszczyć wszystko co im przeszkadza w osiągnięciu celu, a on by tego nie zrobił. Poddałby się.

-Witam, wszystkich...- zaczął mówić Chester, ale ktoś go popchnął i odebrał mikrofon.

-Daj działać zawodowcom- mrugnęła do niego... Leila.

Co!?

-Zacznijmy spotkanie, sędzia dawaj piłkę!- krzyknęła.

Inazuma była bardzo zaskoczona nieoczekiwaną zmianą komentatora, a najbardziej Shawn. Ciekawe dlaczego...

Dostałam piłkę do ręki. Ustawiłam ją sobie na ziemi, tak abym wygodnie wystartowała do wolnego jak na moje możliwości biegu.

-Zasady są proste. Musisz przebić się przez wszystkich i strzelić bramkę Markowi- powiedziała pani Lina, która przejęła rolę sędziego.

-Rozumiem- szepnęłam.

-Gotowi? Start!- krzyknęła komentatorka.

Zaczęłam prowadzić piłkę najspokojniej jak potrafiłam. Przede mną stał Sharp. Był gotowy do zrobienia wślizgu. Gdy rozpoczął wykonywanie tej czynności, odliczyłam w myślach do trzech i podskoczyłam wysoko wraz z piłką, wymijając w powietrzu napastnika. Jego mina była bezcenna.

Następną przeszkodą był Nathan. Gdy go mijałam ruszył za mną, aby wyrównać tępo. Lekko przyspieszyłam, ale to nie wystarczyło.

-Strzały huraganu L2!- krzyknął. Wokół mnie wytworzył się huragan i błyskawice. Była to technika o około trzydzieści procent potężniejsza niż na ich treningach. Miała jedną wadę. Wystarczyło zrobić wślizg, aby się wydostać.

-Mega fajna technika! Czy Swift odbierze piłkę Sparkle?- zapytała Leila.

-Nathan, rozwinąłeś swoją technikę!- krzyknął Mark.

Zrobiłam to o czym wspomniałam, wydostając się z huraganu. Pobiegłam dalej zostawiając zdziwionego Swifta za sobą.

-Brawurowy wślizg!- krzyknął Bobby.

Zrobiłam unik, przesuwając się na lewą stronę, tak jak osoby na lodowisku, odbijając się od ziemi bez podskoku.

Piłka nadal była w moim posiadaniu.

Może ominę Shawna?- pomyślałam i tak też zrobiłam. Przesunęłam kierunek swojego biegu jak najdalej od obszaru, podlegającego pod obronę Frosta.

-Mur!- przywołał swoją technikę Jack. Przeskoczyłam przez niego bezproblemowo.

Oddałam zwykły strzał na bramkę, ale znikąd pojawiła się przede mną Tori, a za nią Scothy.

-Wieża!- krzyknęła. Piłka zniszczyła technikę, powodując upadek Victorii.

-Uda się. Wirowy blok!- przywołał swoją jeszcze nie dopracowaną technikę niski fioletowowłosy chłopak. Strzał zwalił go z nóg, chłopak poleciał daleko w prawo, upadając na twardą ziemię.

-Zatrzymam to. Ręką Majina!- krzyknął Evans. Jak można się domyślić technika została rozwalona na drobny mak a piłka wpadła do siatki, prawie ją dziurawiąc. Zabrakło około milimetra!

- GOOOOOOOOOOOOOL! BRAMECZKA LEDWO WYTRZYMAŁA! RAIMON NIE MIAŁ SZANS! Spadam, do zobaczenia w następnym meczu!- krzyknęła wspaniała komentatorka, oddalając się wraz z mikrofonem prawidłowego komentatora.

- To było niesamowite!- krzyknął Mark- Chcesz być w naszej drużynie?!-dodał.

Spojrzałam na panią Schiller. Przyjrzałam się jej dokładniej. Wyglądała jak osoba, używająca perghontu.

-To zależy od Amethyst- stwierdziła.

Super!

-Tak, bardzo chcę!- powiedziałam pełna,, entuzjazmu"

-Świetnie, teraz na pewno wygramy!- krzyknął kapitan.

-Mogę mieć koszulkę z numerem siedem?- zapytałam.

-Spoko!- odpowiedział- A teraz chodźmy coś zjeść, umieram z głodu!- dodał.

Ona szuka atencji, musi być kosmitką, inaczej by nie rozwaliła bramki. Idiotka- pomyślała Tori.

Zginiesz marnie Victorio- syknęłam w myślach.

-To twój strój- powiedziała trenerka. - Za chwilę możesz się w niego przebrać- dodała, po czym podała mi ubrania i odeszła.

Misja zaliczona sukcesem.

Pov:????

-Nowy członek dołączył do Raimona według informacji podanych przez agentkę Shiller- powiedział agent Z342.

-Nowi członkowie mnie nie obchodzą, dopóki jednym z nich nie będzie Aq - odpowiedziałem.

-Tak jest.

Nagle usłyszeliśmy wybuch. Przez przyciemniane szyby można było zobaczyć czarne chmury i rozwarcia na niebie, wyglądające jak miejsca w których kartka jest podarta.

-Przełamano barierę świata żywych i umarłych!

................................................................

Siemanko! Mamy troszkę więcej niż 1300 słów🥳 Bardzo dziękuję za wszystkie wyświetlenia, gwiazdki i komentarze❤️ Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Miłego dzionka lub nocki!









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro