Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20: Erik Eagle ma kłopoty!

🍷Pov: Anya🍷

Dojechaliśmy do Osaki.

-Emm, bardzo tu fajnie i w ogóle, ale gdzie jest ta baza kosmitów?- zapytał Mark. 

Znajdowaliśmy się w Luna Parku. Wszędzie znajdowały się różne atrakcję. Nie wyglądało to jak miejsce, w którym mogła się skrywać kryjówka kosmitów.

-Kolejka strachu! Platforma! Jak ja to wszystko uwielbiam!- krzyknął podekscytowany Scothy. 

-Serio siedziba kosmitów może być w Luna Parku?- zapytała Silvia.

-Oczywiście. Centrala to potwierdza. Ich baza jest gdzieś tutaj, ale nie wiemy gdzie dokładnie. Musimy ją znaleźć. W porządku?- odpowiedziała trenerka. Jeszcze będę szukać czyjejś kryjówki, bo ktoś tak chce...

-To wygląda jak zwykły park rozrywki- rzekł Tod.

-Musimy się rozdzielić i rozejrzeć. Jeżeli będziemy stać w miejscu niczego nie znajdziemy- oznajmiła Nelly patrząc na naszą grupkę. 

-Racja- odpowiedział Mark. Myślałam, że mu w głowie gra tylko piłka, a jednak potrafi normalnie odpowiadać. Brawo Evans.

-Słuchajcie, gdzie jest Shawn?- zapytał kapitan.

W oddali zobaczyłam Leilę, patrzącą w naszą stronę. Miała zmrużone oczy i wyglądała na wkurzoną. Spojrzałam za siebie. Stał tam Shawn rozmawiający z dwiema dziewczynami.

-Chcesz zobaczyć coś ciekawego? - zapytała go jedna szeptem. Oby dwie po chwili pociągnęły go za sobą. Cała drużyna stała zażenowana. 

Widzę, że moja przyjaciółka ma obsesję na punkcie szarowłosego chłopaka.

Wszyscy poszli szukać bazy kosmitów. Ja szłam sama. Miałam zamiar poszukać w jakimś lustrzanym pokoju. Nagle podbiegła do mnie Leila.

-Hej, widziałaś może Frosta?- zapytała przez zaciśnięte zęby. 

-Poszedł gdzieś z dziewczynami- odpowiedziałam. 

-Choć! Pomożesz mi uszykować pułapkę- oznajmiła i pociągnęła mnie za sobą. Co ona znowu odwala...

Pobiegłyśmy na drugi koniec miasta. Znajdowałyśmy się obok kawiarenki. 

-Potrzebuję: sznurka, igły i desek. O i prawie zapomniałam o gwoździach i młotku!- powiedziała.

-Po co Ci to?- zapytałam i przykucnęłam obok Leili.

-Stworzę konstrukcję, na której będzie powieszony sznurek z igłą! Powieszę ją nad dziewczynami, które kleją się do...

-Brzmi sadystycznie- przerwałam jej.

-Ah, a co mam innego zrobić! Zabiorą mi chłopaka!- zaczęła nawijać.

-Może dołączysz do naszej drużyny? Będziesz miała stały wgląd na Shawna. Dobrze pamiętam imię ?- zaproponowałam.

-Co?! Przecież ja się nie nadaję! Ale może ty przejmiesz tą pałeczkę!?

-Nie boisz się, że Ci go zabiorę?- zapytałam zażenowana jej zachowaniem.

-Nie lubicie się! I to jest dobry plan!- krzyknęła na całą ulicę. Wstała na równe nogi, zadowolona ze swojego pomysłu.

-Ja nie...- próbowałam się wymigać , ale Leila mi przerwała.

-Cii- szepnęła. Ludzie się na nas patrzyli z wyrzutem. Zakłócałyśmy, a dokładniej moja przyjaciółka zakłócała spokój swoim wrzaskiem.

Pov: Narrator

~W tym samym czasie~

Niebieskowłosa dziewczyna o imieniu Sue, szła przed siebie słuchając muzyki na słuchawkach. Na przeciwko niej szedł brązowowłosy chłopak o pięknych brązowych oczach.

Dziewczyna patrzyła na niego zauroczona. 

-Może wskazać Ci drogę?- zapytała. Chłopak, który chwilę temu rozglądał się po okolicy, skierował wzrok w stronę pytającej dziewczyny.

-Nie, niczego nie szukam- odpowiedział. Chciał iść dalej szukać siedziby kosmitów, ale niebieskowłosa mu w tym przeszkodziła.

-Ooo, co ty powiesz? A ja owszem- powiedziała, czym zwróciła uwagę chłopaka.

-Co?- zapytał Erik.

-Choć, to zobaczysz- odpowiedziała wskazując ręką w prawo.

Chłopak ruszył za nią. 

Chwilę później znajdowali się na miejscu.

-Co?! Restauracja z okonomiyaki?! Ale ja wcale nie...To znaczy ja nie...- Sue przerwała mu.

-Tego właśnie potrzebujesz- otworzyła drzwi.

-Hej mamusiu! Przyprowadziłam swojego chłopaka!- krzyknęła. Matka  dziewczyny była bardzo podobna do córki. Niebieskie włosy, jasnokremowa karnacja i czerwona bandana na głowie. Jedyne co różniło dwie kobiety to wiek, wzrost i kolor skóry. Młoda Hartland miała ciemnokremową karnację.

-Swojego chłopaka?!- zapytał zszokowany Erik. Nie znał jej, a ona jego! Co to miało znaczyć?!

-Nakarmić go trzeba. Rozumiesz jak to jest...- oznajmiła.

-To ty masz chłopaka?- zapytała właścicielka knajpki. Podbiegła do Eagle'a, po czym dodała- Niech ja Ci się przyjrzę chłoptasiu!

-Nie, nie! To nie tak! Ja ją poznałem chwilę temu! Jeszcze nie zamierzam i nie...- próbował się nieudolnie tłumaczyć. Cały czas na jego nieszczęście wychodziła bezsensowna paplanina.

-Co tam będziesz mamie zawracał głowę. Chodź, siadamy- powiedziała Sue, popychając Erika w stronę krzeseł.

-Nie, ja nie jestem nawet głodny! Dopiero co jadłem- próbował wymigać się Eagle.

-Tak akurat. Jesteś taki chudziutki...- stwierdziła Suzette.

-Ja chyba powinienem już iść...- zaśmiał się niezręcznie Erik. Jeżeli teraz nie ucieknie, później może mieć kłopoty.

-Skarbie, nie, nie, nie, nie, nie- złapała go od tyłu Sue.

-Czy ty nazwałaś mnie skarbem?- zapytał coraz bardziej zażenowany całą sytuacją Erik.

-Skoro już tutaj jesteś, to musisz spróbować okonomiyaki. Zapewniam Cię, te tutaj są najlepsze w całym mieście. Siadaj proszę- powiedziała Sue z niewinnym uśmiechem.

-Naprawdę chciałbym, ale nie mogę. Jakoś nie jestem głodny- chłopak uśmiechnął się niezręcznie.

-Po co się tak krygować? Taki nieśmiały chłopczyk?- zapytała Sue. Miała zauroczone spojrzenie.

-Ja się wcale nie kryguję, tylko rozumiesz...- nie dokończył bo przerwała mu zdenerwowana Sue. 

-Jak Ci dają jeść, to masz jeść- w jej oczach świeciły czerwone płomyczki. Szybko zmieniła nastrój na taki jaki był wcześniej.

Biedulek, zawstydził się - pomyślała.

-No to zjem- powiedział zrezygnowany Erik. Zamiast szukać bazy obcych, będzie musiał spędzić czas w restauracji. Co innego jakby był głodny. Chłopaki się wściekną.

Parę minut później Sue przyszła z gotową potrawą. Był nią homar w sosie.

-Włożyłam w to całe swoje serce. No już skarbie. Jedz, jedz. Szybciutko, bo wystygnie!- poleciła Sue.

Erik spojrzał na to pełen wątpliwości. Po paru sekundach wziął do ręki widelec i nałożył sobie na niego kawałek dania. Włożył do ust i przełknął.

-Niebo w gębie! Nigdy wcześniej nie jadłem niczego pyszniejszego!- krzyknął. Jego oczy lśniły.

-Wiedziałam!- powiedziała zachwycona Suzette. Była bardzo szczęśliwa z powodu, iż jej ukochanemu smakowało to co przygotowała.

⚽Pov: Mark⚽

-Też nic nie znaleźliście?- zapytałem.

-Niestety- odpowiedział mi Jude. 

-Zaraz, czemu nie ma Erika?- zapytała zaniepokojona Silvia. Miała nadzieję, że nie był kolejną ofiarą tajemniczego mordercy.

-Amethyst też zniknęła- oznajmiłem rozglądając się po zespole.

-Te dziewczyny go widziały- odpowiedział Shawn. Gdy cała drużyna spojrzała w jego kierunku kontynuował- Widziały Erika w okolicach restauracji.

-Cześć drużyno!- krzyknęły.

Wszyscy wraz ze mną stali zażenowani.

🥛Pov: Leila🥛

-Widziałaś! Kleją się do niego!- krzyknęłam do stojącej na ziemi Amethyst. Oglądałam przez lornetkę poczynania Frosta. Żałuję, że Anya musiała coś załatwić w Niemczech! Na pewno coś by zrobiła z tą sytuacją!

-Nie rozumiem do czego jestem Ci potrzebna...- narzekała fioletowowłosa. Spojrzałam w jej kierunku.

-Nie zamierzam sama szpiegować Shawna! Jesteś pomocnikiem Detektywa Pozytywki!- wytłumaczyłam.

-To on miał pomocnika? - zapytała.

-Skąd mam to wiedzieć?- odpowiedziałam pytaniem.

-Idą gdzieś! W końcu się odczepiły! - krzyknęłam po chwili.

-Kto idzie? Nic nie rozumiem- zapytała. 

-No Shawn z drużyną! Do jakiejś restauracji!- powiedziałam. Siedziałam na drzewie, przez co miałam dobry widok na sytuację. Sparkle wiernie czekała. Byłyśmy po drugiej stronie miasta.

-Zastanawiam się, czy nie byłoby lepszym pomysłem przybliżenie się do Raimona?- zapytała fioletowooka. Zazdroszczę jej tych gwiazdek! Gdybym je miała, może Frost zwróciłby na mnie uwagę...

-NIE!- krzyknęłam- Co jak nas zobaczą?!

-Jestem w ich drużynie, a ty...- nie dokończyła, bo jej przerwałam.

-Stalkerem! Jestem stalke...- tym razem to ona mi przerwała.

-Komentatorem- oznajmiła.

Totalnie zapomniałam...

-To co my tu jeszcze robimy?!- zapytałam próbując zejść z drzewa. Prawie spadłam.

-Nie wiem- odpowiedziała sfatygowana.

-Tylko, jesteśmy trochę daleko...- stwierdziłam. Dopiero jak zeskoczyłam z drzewa Amethyst się odezwała.

-Choć, mamy kawał drogi.

Pov: Narrator

Drużyna Raimona stała przed restauracją.

-Okej- powiedział Mark i zdeterminowany otworzył drzwi. Jego oczom ukazał się Erik i nieznajoma niebieskowłosa dziewczyna. Rozmawiali o akademii Aliea.

-Zapraszam! krzyknęła odwrócona tyłem do wejścia Suzette.

-Mark! Nareszcie!- krzyknął zadowolony widokiem przyjaciela Eagle.

-Co ty tu robisz Erik? Mamy robotę- przypomniał Evans.

-Ja Wam wszystko wyjaśnię- westchnął chłopak.

-Więc to oni? Ta Twoja drużynka piłkarska?- zapytała spokojnie Hartland.

-Tak. Dziękuję Ci za poczęstunek- powiedział Erik wstając.

-Nie wywiniesz się tak łatwo kochanieńki- podniosła rękę, zastawiając dalszą drogę chłopakowi- W przygotowanie potrawy dla Ciebie włożyłam całe swoje serce. Teraz musisz się ze mną ożenić- podkreśliła.

-Co?- zapytał zdziwiony Erik.

-Ożenić?!- krzyknęła cała przerażona drużyna.

-Ale ty mi o tym nie powiedziałaś!- próbował tłumaczyć Erik.

-A zjadłbyś coś, gdybym Ci o tym powiedziała?- zwróciła się do Eagle'a. 

-Ale...- brązowowłosy nie dokończył.

-A Wam życzę szczęścia w walce z kosmitami! Bez Erika na pewno będzie ciężko! Za to my razem z moim skarbem osiądziemy tutaj wraz z gromadką uroczych dzieciaczków. Na zawsze- powiedziała drużynie Raimona, po czym ich wyrzuciła.

-Zaczekaj!- krzyknął Mark.

-Żegnam! Jeżeli nie zamierzacie jeść to zabierajcie się stąd. Jeszcze mi klientów powystraszacie. Dziękuję za wizytę. Do zobaczenia!- powiedziała z uśmiechem i zamknęła drzwi przed nosem Evansa. Zamknęła restaurację zostając w niej wraz z Erikiem!

-Nie skarbie, nie możesz stąd wyjść- usłyszeli przez zamknięte drzwi głos Sue.

-Nie jestem Twoim skarbem!- krzyknął Erik.

-Jakie to urocze! Mój nieśmiały mężulek- powiedziała.

-Ratuj mnie Mark! Ratuj!- wrzasnął Erik. Prawdopodobnie było go słychać na drugim końcu miasta.

-Mamy problem- stwierdził Evans.

-Chyba chcą, aby Erik pomagał im w kuchni- powiedział Jack.

Mark wyobraził sobie postać Erika w fartuszku, trzymającego w ręku talerz z omletem.

-Świat chyba oszalał!- krzyknął. Chciał otworzyć drzwi ale popchnęła go brązowowłosa dziewczyna.

-Z drogi chłopaczku- powiedziała.

-Co wy za jedne?- zapytał Nathan, zdenerwowany popchnięciem Marka przez jakąś nieznajomą, zarozumiałą dziewczynę.

-To samo pytanie możemy zadać Wam. Wpadłyśmy pomóc Sue- odpowiedziała niska dziewczyna z czerwonymi okrągłymi okularami. Włosy miała kręcone o kolorze jasnej pomarańczy.

-Jesteśmy cudne- wtrąciła jedna z dziesięciu dziewczyn.

-Czułe- dodała kolejna.

-I ciekawe- powiedziała granatowowłosa.

-Jesteśmy żeńską drużyną piłkarską- oznajmiła grubsza dziewczyna, która zajmowała stanowisko bramkarki.

- Cudne, czułe i ciekawe. Taka drużyna. Potrójne C! - powiedziały wszystkie w tym samym czasie.

Kobieta która popchnęła Marka otworzyła drzwi restauracji. Wtedy zobaczyła Sue trzymającą wyrywającego się chłopaka.

-Jestem zajęta- rzekła Hartland z uśmiechem.

-Dziewczyny! Sue wreszcie znalazła sobie chłopaka!- krzyknęła brązowowłosa.

-O Boże. To nie komedia, a dramat romantyczny!- krzyknął Tod.

-Erik to się raczej z tego nie wykręci- stwierdził Jack.

-Co my teraz zrobimy? - zapytał Nathan.

-Niech zadecyduje football!- krzyknęła cała drużyna Raimona.

...................................................................................

Jaki jest najlepszy ship ever? Shawn x Ręcznik😎

A teraz na poważnie.                                                                                                                                                  

 Siemanko! Widzimy się w pierwszym z trzech rozdziałów z maratonu. Do końca tygodnia napiszę ( mniej więcej takiej długości) dwa rozdziały. Dziękuję za 100 obserwacji❤️😍 Miłego dzionka lub nocki!

~~1500 słów~~

Skakanka11


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro