Rozdział 2: Hej! Dołącz do mojej drużyny!
🍷Pov: Anya🍷
Próbowałam dostać się już od godziny do gimnazjum w Hokkaido.
-Dlaczego tu jest tyle śniegu, nie można było się zaopatrzyć w odśnieżarkę?!- pytałam samą siebie. Dość tego! Podrzuciłam do góry piłkę trzymaną w ręce I kopnęłam prosto w wielką zaspe. W ten sposób utorowałam sobie drogę.
-Tak lepiej-mruknęłam.
Nagle usłyszałam huk. Popatrzyłam w górę. Wiele śniegu spadało z góry wprost na mnie z wielką szybkością.
-Chyba czas wypróbować nową technikę-mruknęłam. Tak jak powiedziałam , tak zrobiłam.
-Wampirza noc!-krzyknęłam i kopnęłam piłkę w stronę lawiny.
🐉Pov: Kevin🐉
Kurde, ta trenerka mnie irytuje. Jak można chcieć zastąpić Axela jakimś mięczakiem? Pokażemy temu dzieciakowi kto tutaj rządzi!
☃️Pov:Shawn☃️
Czekaliśmy na rozpoczęcie meczu towarzyskiego.
-Słuchajcie, wiem że są najlepszą drużyną w kraju, ale nie wiemy jak grają, więc dajmy z siebie wszystko-powiedziałem.
-Tak!-odkrzyknęła moja drużyna.
❄️Skip time 5 minut❄️
🍷Pov: Anya🍷
Nareszcie tutaj dotarłam! Skryłam się za drzewem i obserwowałam zawodników obu drużyn.
❄️Pov:Shawn❄️
-Chwila, dlaczego on gra na obronie?!-zapytał zdenerwowany Kevin.
-Myślałem, że jest napastnikiem-dodał Jude.
-Bo jest napastnikiem-odpowiedział jeden z moich kolegów.
-To czemu gra na tyłach?- dociekał Sharp.
-Zacznie od gry na obronie-odpowiedziała ta sama osoba co wcześniej.
-Co tu się dzieje?- mruknął chłopak w goglach. Ja się lekko uśmiechnąłem.
-Nie wiem, ale czuje, że ten chłopak jeszcze nas zaskoczy- wtrącił radośnie Mark.
Gimnazjum Raimona rozpoczęło spotkanie. Kevin biegł z piłką w prost na mnie.
-Jest agresywnym graczem, ale sobie poradzę-uśmiechnąłem się.-Mroźny ląd- użyłem mojej techniki obronnej, odbierając przy tym piłkę różowowłosemu.
-Jakby odebrał piłkę dziecku...-mruknął Jude.
Podałem przedmiot do kolegi, ale szybko mu go odebrali. Piłkę znowu dostał Dragonfly. Stanąłem naprzeciwko niego.
-Potrafisz odebrać, ale czy potrafisz zatrzymać?!Smoczy cios!-krzyknął i kopnął rzecz. Leciała ona wprost na mnie.
"Dajesz braciszku"-usłyszałem głos brata. Jednym ruchem zatrzymałem strzał.
-O nie-przeraził się napastnik.
-Zatrzymał strzał Kevina i to bez wysiłku- rozmyślał na głos Sharp.
-Już wiem o co chodzi! On nie jest napastnikiem, tylko niesamowitym obrońcą!- krzyknął Mark z entuzjazmem. Kevin chciał odebrać mi piłkę wślizgiem.
-Chyba już czas-szepnąłem i dotknąłem szalika.
🐻Pov: Aiden🐻
-Dragonfly, chyba próbował wślizgu ale odbił się jak worek ziemniaków-komentował komentator.
-Kevin!-krzyknął kapitan Raimona.
-To wszystko na co was stać? Totalna słabizna!-uśmiechałem się w swój typowy sposób. Moje włosy sterczały do góry,a oczy zmieniły barwę z szarych na pomarańczowe.
-Jego oczy!?-przeraziła się różowowłosa dziewczyna.
-Wszystko dobrze Shawn?-zapytała koleżanka z mojej marnej drużyny.
-Jasne, że tak! Wgniotę te miernoty w śnieżną zaspę! Uwaga!-krzyknąłem i ruszyłem szybko przed siebie. Gracze z przeciwnej drużyny próbowali mnie zatrzymać, ale im nie wyszło. Haha, są za słabi.
-Przed Frostem zostało już tylko 3 graczy.
-Wieża-krzyknęła ta dziwna dziewczyna z obrony. Ominąłem ją bez problemu.
-Mur!- przywołał swoją technikę ten zielonowłosy grubas z obrony. Przeskoczyłem przez niego.
-I w mgnieniu oka Frost pojawia się przed bramką! Czy strzeli gola?
-Gotowy na wrzutkę?! Wieczna zamieć!- kopnąłem piłkę w stronę bramki.
-Ręka Majina!-krzyknął przywołując swoją technikę. Moja zamroziła ją i bez problemu wpadła do bramki.
-To jakiś żart?!-krzyknął ich kapitan.
-Widziałeś co zrobiłem. To było dzieło mistrza ataku, Aidena Frosta-zaśmiałem się wychwalając siebie.
-Nie damy się mu pokonać!-krzyknął Kevin.
-Koniec, przerywam mecz!- zarządziła trenerka Lina. Już miałem zamienić się z Shawnem, gdy Kevin kopnął w moją stronę piłkę.
-Ja tego tak nie zostawię!-krzyknął. Odbiłem przedmiot bez problemu.
-Chcesz dalej grać? Nie ma sprawy!-krzyknąłem i w tym samym czasie co Dragonfly rzuciłem się do biegu i kopnąłem piłkę. Wygrałem to małe starcie.
-Pokonał Kevina-rzekł ktoś z drużyny słabeuszów.
-To wszystko na co Cię stać? Potrafisz tylko gadać?- złapałem piłkę w ręce i chciałem coś dopowiedzieć, ale przerwał mi głos Shawna.
"Co ty wyprawiasz? Zamieńmy się"- i wtedy oddałem kontrole Shawnowi, nie wypowiadając się już więcej.
☃️Pov:Shawn☃️
Uff to był dziwny mecz. Ta drużyna ewidentnie potrzebuje pomocy.
-Czy chcesz panie Frost oficjalnie dołączyć do naszej drużyny?
-Tak, chętnie-oznajmiłem.
-W takim razie witamy u nas-powiedziała.
-Kevin gdzie idziesz?!-zapytał Mark. Chłopak nie odpowiedział, tylko pobiegł przed siebie. Myślę, że w stronę autokaru. Evans za nim pobiegł, a moja nowa i stara drużyna się rozeszły. Zostałem sam na boisku.
-Hejka, jesteś Shawn Frost, prawda?- zapytała nieznana mi dziewczyna o jasnych blond włosach i niebieskich oczach w okularach przeciwsłonecznych na głowie i piłce w ręce.
-Tak, a ty to kto?-zapytałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się i przymknęła lekko oczy. Jej uśmiech nie wyglądał uprzejmie, albo chociaż normalnie. Był jakby... szyderczy? Ale dlaczego? Nagle wyraz jej twarzy zmienił się na miły i serdeczny.
-Mam na imię Ava i przeprowadziłam się tutaj niedawno z rodzicami- powiedziała.
-Chodzisz tutaj do szkoły? Nigdy wcześniej Cię nie widziałem-rzekłem.
-Nie, przeszłam na nauczanie domowe jakieś 6 lat temu. Właściwie przyszłam tu dlatego iż słyszałam o legendarnym obrońcy. To ty prawda? Szukam osób do drużyny. Nudno jest tylko siedzieć w domu i wkuwać materiał. Gdybyś się zgodził chętnie bym rozegrała parę rekreacyjnych meczy, ale to dopiero jak skompletuje skład. Na razie nikt nie chce dołączyć. Zgodzisz się na dołączenie, bardzo proszę- zapytała.
-Słyszałaś o legendarnym napastniku?- zapytałem.
-Nie, o świetnym obrońcy. Może celuje za wysoko, przecież takie gwiazdy jak ty na pewno nie chciałyby dołączyć do początkującej, nie pełnej drużyny, przepraszam za pytanie- powiedziała i odwróciła się smutna.
-Nie, nie, chętnie dołączę do twojej drużyny- powiedziałem nie myśląc racjonalnie.
-Naprawdę? Dziękuję!- krzyknęła radośnie-Tutaj masz mój numer, podasz swój? Zadzwonię gdy skompletuje skład-dodała i podała mi kartkę z numerem.
-Okej-odpowiedziałem, po czym zapisałem swój na jej telefonie.
-Do zobaczenia na boisku!- powiedziała i odeszła w stronę z której przyszła, machając mi.
-Do zobaczenia- odpowiedziałem.
Pov: Anya
-Trzeci członek zaliczony-mruknęłam.
.........................................................................................
Hejka! Troszkę pozmieniałam ten rozdział. Resztę też poprawie. Mam nadzieję, że ta wersja wam się bardziej podoba(jeżeli ktokolwiek to czyta). Miłego dzionka/nocki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro