wewnątrz zderzenia
Hej hej!
No więc nie spodziewałam się, że kiedykolwiek dostanę do tego zaproszenie/wyzwanie/jak to się zwie. A tu proszę. MiszaPL, dziękuję pani bardzo bardzo. ^^ *kłania się*
Okej, dostałam kilka pytań odnośnie Ictusa. Huh. Znając mnie, mogę się albo słabo wypowiedzieć, albo rozpisać. A może nawet pojawią się spoilery. :v Nie przedłużając, zapraszam Was serdecznie, przeżyjmy tę pasjonującą podróż przez szczegóły, znaki, wszystko, co humanistyczne i ten teges. ^^
1. Co zainspirowało Cię, aby napisać to opowiadanie?
Bądźmy szczerzy, całe "Yuri!!! on Ice" jest kopalnią inspiracji. I łyżwiarstwo, i inne tematy świetnie wpasowują się w te klimaty i postaci. A pomysł na "Ictusa" wziął się... w sumie tak znikąd. Po obejrzeniu całego sezonu świerzbiły mnie palce. Chciałam napisać jakieś Victuuri. i to szybko. No ale jak tu pisać bez fabuły i pomysłu?
Przy przeglądaniu niektórych artów zauważyłam, że to Yuuri jest częściej przedstawiany jako ta zła istota. A przecież to jest taka kochana, ciepła postać. Jak możecie robić z niego sadystę lub jakiegoś potwora, ja się kurwa pytam jak?
Za to Viktor był dla mnie bardziej skomplikowany. I nagle bang, Vitya demonem. Zło, dusza ciemniejsza niż moja przyszłość i niecne zamiary ukryte za maską pięknego człowieka. To musiało wyjść.
Co dalej? Musiał mieć jakieś zajęcie? Sprowadzanie dobrego człowieka Yuuriego na złą drogę? Eee, nieciekawe, coś innego. Katsuki musiał mu być równy niemal we wszystkim. A inne pomysły... przyszły znikąd.
2. Jaką scenę napisałaś pierwszą?
Prolog. A cóż innego? ^^ Potrzebowałam punktu zaczepienia i nakreślenia najważniejszych linii. Chciałam przy tym zobaczyć, jak mi z tym pójdzie. Uznałam, że ta część wygląda przyzwoicie, więc czas pisać dalej.
3. Jakie jest twoje ulubione zdanie narracji?
Matko Boska... umm... ale ja nie mam nic takiego...
Nikiforov jedynie roześmiał się głośno w odpowiedzi, pokazując idealnie równe, białe zęby. Często śmiał się w towarzystwie Jurija. I Yuuri musiał powiedzieć sobie jedno: Viktor mógł być kanciarzem i wcielonym diabłem (dosłownie), ale jego aparycja i melodyjny śmiech, bardzo miły dla ucha czyniły z niego anioła dla ludzkich oczu. Nikt nie widział fałszu w jego głosie ani gestach, bo często go zwyczajnie...
Nie było, uświadomił sobie Yuuri. Nie zawsze musiał kłamać. Viktor taki był. Charyzmatyczny. Dusza towarzystwa. Z łatwością zjednywał sobie ludzi. Bez diabła wewnątrz siebie po prostu nie ciągnęłoby go tak do złego. Nie musiałby szukać arcyduszy, lecz mógłby skupić się wyłącznie na karierze. Nie miałby w sobie okrucieństwa. Starannie skrywał je przed światem, jednak oczy Yuuriego dostrzegały więcej niż inni. Wiedział, do czego mógłby być zdolny Viktor. I nie miał najmniejszej ochoty sprawiać, by Nikiforov pokazał swoje zdolności.
No cusz, Viktor tak bardzo charyzmatyczny. Poszłabym do piekła za nim. ^^
Połączenie zakończyło się. Jurij jak w transie odłączył słuchawki i mikrofon, po czym zamknął klapę laptopa. Odłożył rzeczy do torby. Kiedy zapinał zamek, uświadomił sobie, że jego dłonie trzęsły się jak osika. Dlaczego?
Dlaczego na samą myśl o Otabku czuł ciepło w całym ciele? I dlaczego na widok malinki na jego szyi czuł dziką furię? Sama myśl o Altinie w ramionach obcej mu dziewczyny sprawiała, że Jurij miał ochotę coś rozwalić. Albo się rozpłakać. Czuł się zazdrosny i zaborczy. Otabek był osobą, która nie lubiła ufać wszystkim. Jurij czuł się zaszczycony tym, że Altin potrafił się otworzyć przed nim. I to tylko przed nim, jak kiedyś powiedział. A teraz doszła jeszcze jedna osoba, która może mu go zabrać. Chłopak nie chciał się dzielić Otabkiem. Był jego.
Nie wiedział, skąd się bierze dzikie bicie serca i łaskoczące uczucie w brzuchu. Czuł je tylko wtedy, kiedy myślał o Otabku. Jurij zwinął się w kłębek na łóżku i cicho jęknął w poduszkę. Było mu gorąco. Czuł się tak, jakby w jego ciele było zbyt wysokie ciśnienie.
Jak to powiedziałam ostatnio koleżance "Uwielbiam Jurija, ale nie umiem sobie wyobrazić go, jak normalnie dorasta. Nie potrafię wyobrazić go sobie w otoczeniu zwykłej rodziny". Naprawdę nie potrafię. To, że jest taki ostry, jest według mnie barierą. Został skrzywdzony raz, więc nie chce ponownie doświadczać tego bólu. A kiedy komuś ufa bezgranicznie, nie chce się nim dzielić, bo boi się straty. Dorzućmy do tego to, że Jurij jest dorastającym nastolatkiem, na którego ma wpływ wiele rzeczy, ok?
4. Jakie jest twoje ulubione zdanie dialogu?
— Nie wiem, mamo. Prawdopodobnie już ma gdzieś zarezerwowany pokój.
— Otóż jest mały problem. — Za Yuurim i jego matką nieoczekiwanie pojawił się Viktor. Mokre włosy odgarnął do tyłu, a biodra starannie owinął białym ręcznikiem. — Czy wie pani, gdzie mógłbym się zatrzymać? — zapytał z prawie nieśmiałym uśmiechem. — Zapomniałem poszukać hotelu. Coś, co będzie bardzo blisko tego wspaniałego miejsca — zatoczył ręką krąg, na co mama Yuuriego rozpromieniła się niczym słoneczko — ale będzie też niedaleko centrum. Pokój w takiej lokalizacji byłby doskonały.
— Nie ma tu czegoś tak blisko... ale my mamy wolny pokój! — Yuuri osłupiał, słysząc słowa matki. Ta kobieta zwariowała na starość. Mówi coś, czego mówić nie powinna. — Będziemy zaszczyceni, goszcząc tu pana! Yuuri jest pana wielkim fanem, na pewno nie ma nic przeciwko.
Kiedy uśmiechasz się rozczulona, bo Viktor jest aww, słoneczko, zachwyca przyszłą teściową, a po chwili przypominasz sobie, że wykreowałaś skurwiela. I dalej się uśmiechasz. ^^
— Nastolatkowie są tacy wybuchowi — zaśmiał się Viktor. — Też taki byłeś? Ja nie. Mój ojciec powiedział, że byłem dziwnym człowiekiem. Dla wszystkich tak miły, a w domu sopel lodu. Nie powiem, ciekawe.
Yuuri obrzucił go krótkim spojrzeniem. Nie wątpił, że Viktor był dziwny. Teraz również taki był.
— Zło jest zawsze dwulicowe.
— Chcesz mi złamać serce, Yuuri? — Rosjanin spojrzał na niego z udawanym smutkiem.
— Musisz je najpierw mieć — odparł spokojnie Yuuri. Ukrył drżenie, jakie wywołało w nim wymówienie jego imienia przez Viktora. Układał ręczniki na półkach. Czuł ulgę, kiedy widział, że jego ręce się nie trzęsły.
— Co racja, to racja — Viktor przytaknął mu beztrosko i wstał z ławki. Podszedł do Yuuriego, który odwracał się, by odejść. — Nie zostawiaj mnie, przyjacielu.
— Nie jestem twoim przyjacielem, Viktorze.
Dlaczego gaszenie Viktora i jego zapędów jest fajne. ^^
— Viktor... — zaczął powoli Japończyk.
— Tak, Yuuri? — Rosjanin siedział bardzo blisko chłopaka.
— Twoja ręka lubi dotykać różnych części ciała, między innymi... ud, prawda?
— Niewykluczone.
— W takim razie czy mogłaby ona dotykać twojego uda, a nie mojego?
Viktor zerknął w dół. Uśmiechnął się niewinnie.
— Ojej — powiedział, udając zaskoczonego. — A myślałem, że to moja noga. To dlatego nic nie czułem!
Można mu amebować. xd
5. Co było najtrudniejsze do napisania?
No... sceny pocałunków. *chowa twarz w dłoniach i mamrocze* a tu więcej niż całusy planuję... No. Wszelkie pocałunki i kontakty boyxboy, jakie są w "Ictusie", są moimi pierwszymi dziełami tego rodzaju. Zazwyczaj pisałam hetero. I będę pisać. Huh.
6. Co odróżnia to opowiadanie od innych Twoich opowiadań?
Kilka miesięcy temu napisałabym "motyw miłości homoseksualnej", bo w końcu moje opowiadania to fanfiki albo autorskie stwory o hetero. A teraz Victuuri, Otayuri i innych jest u mnie coraz więcej.
Cóż, przede wszystkim to, że do tej historii mam zupełnie inne podejście. Jako że to jest mój pierwszy fik z YOI, chciałam go napisać wyjątkowo starannie. W końcu od października do teraz Wattpad jest zasypywany różnymi opowiadaniami z uniwersum tego anime, dlatego chciałam się w jakikolwiek sposób wyróżnić. Może mi się trochę udało. Sprawdzam dokładnie każdy rozdział pod kątem literówek, błędów i nieścisłości. Zdarza się, że coś przegapię, ale generalnie nie mam dużych problemów z tym. Nie, nie jestem zadufana ani nic, ok? Ja po prostu staram się nie gnoić samej siebie.
Do tych wyróżniających cech dochodzą wątki paranormalne. Owszem, w "Hidden Inside" opisałam historię opętanych przez demony ludzi, jednak tam miałam na te klimaty zupełnie inne spojrzenie. W HI wszyscy poznawali losy bohaterów wyłącznie z perspektywy bohaterów, którzy dobrzy nie byli. Mieli nieludzkie pragnienia, ale i absolutnie ludzie uczucia. W "Ictusie" chciałam opisać tę opowieść z dwóch perspektyw, ale coś nie pykło.
"Ictus" na razie jest opisywany z perspektywy Yuuriego, wysłannika Niebios. Nie potrafię wczuć się w złego Viktora, nie jestem w stanie przestawić się na zło, kiedy staram się być dobrym człowiekiem. Owszem, będą się tu pojawiać jakieś fragmenty, dzięki którym poznacie bliżej Nikiforova. Jednak nie potrafię spojrzeć na niektóre sprawy tak, jak on. Wiem, że to niezbyt właściwe, zwłaszcza że Viktor-wysłannik został wykreowany przeze mnie, ale cóż, zdarza się.
Mam też wyjątkowo ciepłe uczucia do tego opowiadania przez czytelników. ^-^ za każdym razem, kiedy dodam rozdział, mogę się spodziewać mnóstwa komentarzy. Nie lubię dzielić się tym, co mi wychodzi z porównywania ludzi z tej i tamtej części mojego profilu, ale... no cóż. Z Wami jest świetny kontakt, naprawdę. Jak nie odpisuję na komentarze przez brak czasu albo sklerozę, jest mi głupio.
Dodawanie pierwszych rozdziałów było przepełnione obawą, bo nie byłam przyzwyczajona do takiej aktywności. XD w innych opowiadaniach na kilkadziesiąt głosów dostawałam kilkanaście komentarzy, zazwyczaj od czterech czy pięciu osób, co było nieco przykre. Moja samoocena spada i spada, bo cisza staje się dla mnie kurewsko wymowna. A tu? Wow, większość. ^^ I te dyskusje. XDD
7. Skąd wziął się tytuł?
Lubię tytuły, które przykuwają uwagę jakąś oryginalnością. Kiedy widzę opowiadanie, które zostało zatytułowane w innym języku, lecę szybko sprawdzać, co to jest. Używanie czegoś innego niż angielski i polski nadaje opowiadaniom nieco charakterku. No i stwierdziłam, że może obce słowo przykuje czyjąś uwagę. ^^
Użyłam łaciny ze względu na to, że Viktor i Yuuri byli wysłannikami spoza Ziemi. Za to ten wymarły język jest używany głównie do modlitw. Sorki, Rzymianie, wiem, że to wasz i spisywaliście nim wszystko, no ale cusz. Wracając do "Ictusa" - dla mnie łacina pasowała tam w sam raz. Zastanawiałam się nawet nad dawaniem przetłumaczonych tytułów rozdziałów, ale pomoc wujka Google nie jest nieoceniona i nierzadko nie jest o tym dobrze. Dodatkowo jedno z moich opowiadań ma liczone rozdziały po łacinie. Nie lubię mieć wszystkiego identycznie. Każde opowiadanie to inna historia, inna część mnie, którą pokazuję ludziom, dlatego zasługuje na jakąś odrębność.
Okej, skoro łacina omówiona... ej, przestańcie ziewać.
Ictus z łaciny oznacza zderzenie. Możecie wierzyć lub nie, ale kurwica mnie brała przy wymyślaniu tytułu. Bo jaki on mógłby być? Co będzie opowiadać? Dwóch nieludzi walczy o cennego człowieka. Konfrontacja? Walka? Cios? Pojedynek?
No ni ma bata, nic nie mogłam wymyślić. Pojawiały się jakieś słowa, które, przetłumaczone na łacinę, brzmiały dobrze... ale to nie było to. Zastanowiłam się jeszcze raz. Wysłannik z Nieba. Wysłannik z Piekła. Między ich ludzkimi i obcymi naturami aż iskrzy. A kiedy w końcu nadejdzie ich ostateczna konfrontacja... osz kurwele, coś mi przyszło do głowy :o
Ich ostateczna konfrontacja będzie zderzeniem dwóch potężnych mocy. I wtedy pomyślałam o słowie "zderzenie". Na łacinę - ictus.
8. Czy zainspirowałaś się w jakiejś części realnymi ludźmi lub wydarzeniami?
Nie, raczej nie. Wszystko tu jest czystą fikcją, opartą na anime. Jeśli ktoś zauważył podobieństwo niektórych scen do czegoś, co się naprawdę wydarzyło, to piszcie, bo ciekawa jestem. :v
9. Czy istnieje alternatywna wersja opowiadania?
Nie. "Ictus" ma wyraźnie określone niektóre rzeczy, takie jak zakończenie i prawdziwe cele oraz tożsamości bohaterów. Wszystko w mojej głowie. Część w zeszycie, żebym nie zapomniała o szczegółach. Niektóre rzeczy ulegają pewnym modyfikacjom, ale to, co się stanie na końcu opowiadania, mam zaplanowane już od dawna. To, co wymyśliłam, podoba się mnie samej. I Wam może też się spodoba. ;)
10. Czemu wybrałaś taką/takie parę/pary do tego opowiadania?
Przez fangirl. Przyznaję się bez bicia. Uwielbiałam Victuuri od początku, choć byłam nieco zakłopotana przy pierwszych odcinkach (ale co poradzić, pierwsze anime w życiu, nie wiedziałam, czego się spodziewać!). Relacja Viktora i Yuuriego zawsze wydawała mi się słodka, ale i mająca drugie dno. Ktoś tu na wtt napisał w komentarzu (nie pamiętam, kto to by ani w jakim opku to stwierdził ;c), że Victuuri zawsze są dla niej niewyżyci. Dla mnie też. XD Pokazanie takiej innej, niesłodkiej strony tego parringu stało się dla mnie nowym celem i pragnieniem. :3
Po zobaczeniu kilku artów zaczęłam zachwycać się również Otayuri, które też się tu pojawi ^^
11. Co najbardziej lubisz w tym opowiadaniu?
*myśli*
*myśli bardziej*
*szuka mózgu*
*wraca do myślenia*
Yuuriego?
No, Yuuriego. Podoba mi się to, jak go "podrasowałam". Często łapałam się za głowę, kiedy w anime zachowywał się jak totalna oferma. Czułam się bardziej zażenowana niż on sam. A uznałam, że skoro Yuuri z "Ictusa" to pół na pół anioł i człowiek, to musi się zachowywać nieco inaczej. Jego człowiecza strona musi istnieć na równi z tą anielską. Odwaga pochodząca z góry + niepewność, jaka wychodzi z jego ludzkiego wnętrza. Yuuri korzysta z tej dodatkowej mocy wtedy, kiedy potrzebuje, bo nie chce pozwolić na to, aby jego człowieczeństwo zostało pochłonięte. Nie chce być jak Viktor, który czerpie z tych sił pełnymi garściami.
12. Co najmniej lubisz w tym opowiadaniu?
Nie jest dopracowane. Jak większość moich potworów. A niektóre rozdziały są wyjątkowo słabe; musiałam je napisać, aby kontynuować akcję, ale byłam nimi po części rozczarowana. Nierzadko mi się to zdarza - muszę zrobić jakieś gunwo, żeby przeskoczyć do tego, co chciałam opisać. Ale generalnie lubię to opowiadanie i staram się go nie krytykować. Jak to powiedział mi doktor M: "Patrz pozytywnie i nie dawaj się niszczyć nikomu, a już zwłaszcza nie sobie".
13. Jakiej muzyki słuchałaś, jeśli jakiejkolwiek, aby stworzyć nastrój odpowiedni do pisania tego opowiadania? A jeśli żadnej, to co byś zaleciła do słuchania Czytelnikom przy czytaniu tej historii?
Zazwyczaj słuchałam utworów z YOI, żeby wprowadzić się w klimaty. Względnie. :D niespecjalnie lubię pisać przy piosenkach z tekstem, bo mnie to rozprasza. Przemilczmy jakie wyjątki, m.in. "Stammi vicino" i "Agape", bo do tego pisało się całkiem dobrze. Do tych kawałków doszedł (hehe) soundtrack z drugiego sezonu "Outlandera". Te piękne, szkockie klimaty wprowadzały mnie w stan wysokiego natchnienia. <3 Ostatnio słuchałam też tego, co stworzył mój drugi master, Hans Zimmer. Soundtrack z "Dunkierki" był supi. ^^ Raz czy dwa słuchałam kompozycji z "Sicario", ale nie mam do tego tak namiętnych uczuć jak dwa lata temu. :v A teraz, kiedy jestem po dwóch sezonach Shingeki no Kyojin + po połowie mangi, notorycznie słucham "Omake Pfadlib", "Vogel im Kafig" i innych piosenek. *-* Aż mnie ostatnio naszły dwa pomysły na Ereri, ale najpierw powinnam skończyć to, co już zaczęłam.
https://youtu.be/lVekE5r3MEA
https://youtu.be/7RC9Ak9gz7s
https://youtu.be/MWK9HjWYWfc
14. Czy było coś, co chciałaś, aby Czytelnicy nauczyli się z tego opowiadania?
Szlag, za wcześnie to pytanie. XD W następnych rozdziałach pojawi się coś, co mogłoby pełnić funkcję dydaktyczną, czy coś...
Okej, ludzie! Co Wam wychodzi z tego opowiadania? Po pierwsze: osoby, które są milutkie i szastające pieniędzmi, żeby się pokazać jako ktoś lepszy, nie zawsze są takie, jakie się wydają. Z własnych doświadczeń wiem. Mam krewne, teoretycznie miłe, ale wydaje im się, że skoro mają drogie rzeczy, to mogą wszystko - powiedzieć mi coś chamskiego prosto w twarz, wykpić coś innego. A ja jestem tak żałośnie miła, że nie umiem się odszczekać. Bo nienawidzę sprawiać przykrości ludziom, do kurwy. Moja jebana moralność zabrania mi ripost i wrednych uśmieszków, wolę siedzieć cicho, niż mieć potem wyrzuty sumienia.
Inna rzecz: rodzina jest ważna. Jeśli są tu osoby, które czują się dotknięte przez te słowa ze względu na swoją przeszłość czy coś, przepraszam. To, co tu piszę, jest tylko moją opinią.
Ale popatrzcie na rodzinę Yuuriego. Nie ma tam nic złego. Matka, która chroniła syna przed wszystkim już od dnia, kiedy dowiedziała się, że za kilka miesięcy urodzi. Ojciec, podpora. Siostra, która może być szorstka, ale bardzo kocha wszystkich. Dokładniejszy opis sytuacji w domu Katsukich pojawi się w kolejnym rozdziale. Bo rodzinka to nie jest coś, co ma istnieć. Ona ma pełnić ważną rolę w naszym życiu.
Dalej. Czasem może się wydawać, że już za późno, że nie ma sensu dalej walczyć, bo i tak się nie uda. To nie jest prawda, ok? Zawsze istnieje powód, dla którego powinniśmy podejmować walkę. Najgłupszy, słaby, ale jest.
15. Czego Ty się nauczyłaś z tego opowiadania?
Patrzcie na punkt 14. Wszystko mam tam. Choć niektóre wnioski, jak te o rodzinie, nasunęły mi się w życiu i po prostu je przełożyłam do opowiadania.
To chyba tyle. Nie chcę pisać nic na siłę, żeby Was nie zanudzić. Mam nadzieję, że podobały Wam się odpowiedzi. Jakby coś było niejasne, piszcie. ^^
A oto nominuję... *oryginalne werble*
Jora_Calltrise i "Dawno temu w Detroit" (na pewno mogę się spodziewać solidnych odpowiedzi ^^)
FortunateEm i "Filthy Excitement" (tego to ja jestem baaardzo ciekawa :V)
Senmarii i "Jesteś sam" (nic nie poradzę, że to mnie dotknęło w każdym aspekcie <3)
soczystapomarancza i "Wedlock" (wiem, że już dawno skończyłaś pierwszą część, ale trudno ^^)
Dla ciekawych - rozdziały są w trakcie pisania, ok? Chcę po prostu zrobić sobie zapas chociaż czterech, bo jak w końcu zacznę systematycznie pisać (taaak, jasne, bliska matura pozwoli), to będę wrzucać w jakiś określony dzień, a nie tak z głupa. Dziękuję za uwagę i do kiedyś! ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro